Rozdział 16
~Your P.O.V~
- Kim jest ta dziewczyna Sebusiu? - Przerwał mi kobiecy głos. Odwróciłam się szybko, nie wierząc własnym uszom... Za mną stała młoda dziewczyna o blond, lekko kręconych włosach sięgających połowy pleców, i zielonych oczach. Była ubrana w dużo pokazujący strój pokojówki. Kim ona jest? Dziewczyna nie patrząc na mnie, minęła mnie i wtuliła się w ramię demona. C-co... - Więc? Kim ona jest?
- Nie mam pojęcia i nie dbam o to. - Poczułam jak moje serce powoli łamie się na drobne kawałki.
- Nie do wiary... - Mruknął Ciel. Popatrzyłam na niego, zagryzając dolną wargę. - ______, poznaj nową pokojówkę, Roseę.
- M-miło mi... - Szepnęłam, nie patrząc na nią. - J-jestem __-______ Sutcliff.
- Tak, tak. - Machnęła ręką i spojrzała na Sebastiana. - Pomożesz mi z pracą kochany? - Spytała słodziutkim głosem. Skrzywiłam się trochę.
- Oczywiście. - Uśmiechnął się do niej i poszli razem dokądś.
- Chodź. Wszystko ci wyjaśnię. - Zwróciła się w moją stronę Ciel i wszedł powoli po schodach. - Kitsune, zajmij się herbatą.
- Oczywiście. - Młoda dziewczynka dygnęła i pobiegła w stronę kuchni.
~Time skip!~
- Więc... Co się dzieje? - Spytałam. Siedzieliśmy już w gabinecie młodego demona. Chłopak założył ręce przed sobą i odchylił się na krześle.
- To ja powinienem cię o to pytać. Czemu nie było cię przez te półtora miesiąca?
- Jak pewnie wiesz, kiedy wydostałam się z tej dziwnej posiadłości zemdlałam. Zapadłam w śpiączkę, obudziłam się miesiąc temu i dopiero po dwóch tygodniach poczułam się na tyle dobrze, by móc wrócić.
- Dobrze. A co się wydarzyło tutaj? Po tym jak zemdlałaś Grell zabrał cię do waszego domu. Sebastian był, będę szczery, załamany jak zobaczył cię w takim stanie. Po jakiś trzech tygodniach zaczęła pracować u nas Rosea, a mój lokaj wydawał się jakby nagle o tobie zapomniał. Nie mieliśmy pewności. W stosunku do Ronalda zachowywał się normalnie, ta dwójka nie pała do siebie nadmierną przyjaźnią, ale się tolerowali. A teraz ten kretyn zachowuje się w taki sposób... Naprawdę nie wiem co się stało.
- Rozumiem... - Spuściłam swój wzrok na kolana. - Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Postaram się z nim porozmawiać. - Z tymi słowami wstałam i wyszłam z gabinetu.
~Time skip!~
Tęskniłam za tą sukienką. Przyjemnie móc znowu w niej być. Przejrzałam się w lustrze, uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pokoju. Spotkałam się z resztą. Mey-Rin mnie wyściskała, a Finny i Bard też się dość ucieszyli na mój widok. Rozejrzałam się uważnie po korytarzu. Było już dość ciemno, a było trochę po 22. Zawsze mnie dziwiło jak szybko potrafi się zrobić ciemno w zimie. Przeszłam się kawałek po korytarzu, ale zaraz się zatrzymałam słysząc jęk. Nie... Nie. Nie! Podeszłam do lekko uchylonych drzwi, przez które wpadało trochę światła na ciemny korytarz. Zajrzałam do środka i od razu się odsunęłam, przyciskając dłonie do ust, by nie uwolnić zduszonego szlochu. Na łóżku leżała półnaga Rosea, a nad nią pochylał się Sebastian i szeptał jej coś do ucha.
- Ach~ - Jęknęła blondynka. - Jesteś niesamowity~
- Ty także moja droga. -Ucałował ją w szyję.
- A co myślisz o tej dziewczynie? Tej całej ______? - Spytała tłumiąc kolejne jęknięcie.
- Nie obchodzi mnie. Mam ciebie i to mi wystarczy. - Ucałował jej odsłonięte ramię. - A ta cała shinigami jest tylko dzieckiem. - Młoda dziewczyna zaśmiała się perliście.
- To dziecko nie zrozumie z kim chciała być. - Ponownie jęknęła i zaraz pocałowała Sebastiana, który zaczął na nią napierać ciałem.
Odsunęłam się bardziej od drzwi. Dlaczego? Dlaczego mnie to spotkało? Szybko pobiegłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich na podłogę. Nie mogłam powstrzymać łez. Z mojego gardła wydarł się głośny szloch. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam. Nie wiem czy były to minuty czy godziny. Po prostu siedziałam, dopóki nie miałam na nic sił. Nie mogę tu zostać. Tata miał rację. Powinnam zostać tam, gdzie moje miejsce. Wstałam chwiejnie z podłogi, podeszłam do biurka stojącego w kącie, napisałam krótką notatkę, przebrałam się w ubranie, w którym się tu pojawiłam i wyszłam z pokoju. Gdzie popełniłam błąd? Poczułam kolejne łzy na swoich policzkach. Wyszłam szybko z posiadłości i ruszyłam w stronę drogi, prowadzącej do miasta. Znam tylko jedną osobę, która mi może pomóc... Może chociaż wujek mi pomoże. Chociaż trochę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro