Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

~Your P.O.V~

Otworzyłam oczy, by zostać przywitaną przez jasne światło. Skrzywiłam się trochę na to. Usiadłam powoli. Byłam w swoim pokoju, dalej w ubraniu z wczoraj. Czy... to się naprawdę stało? Sebastian naprawdę mnie pocałował? I n-nazwał mnie aniołem? Demon nazywający shinigami aniołem... Podchodzimy pod absurdy. Położyłam opuszki palców na swoich wargach. Naprawdę jestem szczęśliwa. Wstałam szybko z łóżka, przy okazji zrzucając z niego Snowball'a. Prychnął cicho na mnie i ponownie wskoczył na narzutę, zwinął się w kłębek i spał dalej. Ten kot jest niemoralny. Też bym wolała zwinąć się i spać, a tymczasem mam sporo pracy na głowie. Czy już wspominałam, jak bardzo nie lubię tej pracy? Zmieniając temat... Mam dzisiaj sporo pracy, ale dobra wiadomość. Popołudnie mam wolne i razem z Mey-Rin idę do miasta na zakupy. Ot takie zwykłe babskie popołudnie. Wzięłam rzeczy na przebranie, weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie koszulę nocną. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Może i nie jestem jakaś specjalnie ładna, ale chyba spodobałam się demonowi... Co to będzie jak się dowie mój ojciec! Tata poruszy Niebo, Ziemię i Piekło, bym tylko nie miała z Sebastianem kontaktu, w końcu sam mi mówił, że mam na niego uważać. Nie. Tata nie może się o tym dowiedzieć, a przynajmniej do momentu póki sama nie zrozumiem co dzieje się w moim sercu... To może trochę potrwać. Szybko się umyłam, przebrałam i wybiegłam z pokoju, wiążąc włosy w wysoki kitek. Po drodze minęłam się z Mey-Rin.

- Spotkanie aktualne? - Spytałam przez ramię.

- Jasne. - Uśmiechnęła się do mnie promiennie.

Także się uśmiechnęłam i pobiegłam do kuchni, gdzie był już Ron i Sebastian. Ledwo przekroczyłam próg pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Obaj mężczyźni mieli potargane włosy, Ron trzymał koszulę czarnowłosego, a Sebastian trzymał krawat blondyna. Odwrócili się i spojrzeli na mnie.

- Łał... Jakbym nie wiedziała lepiej, to bym pomyślała, że zamierzaliście się ze sobą ostro pieprzyć... - Popatrzyli na siebie i szybko się od siebie odsunęli.

- Na pewno nie...

- Zapomnij... - Obaj powiedzieli jednocześnie, a ja cicho się zaśmiałam.

- Co się takiego stało, że tak skończyliście? - Usiadłam na jednym z blatów i złapałam kubek z kawą, który stał niedaleko.

- Zwykłe kłótnie na poziomie rasowym. - Odparł Ron i wygładził trochę włosy. Niewiele to dało, bo i tak sterczały we wszystkie strony. - Nie musisz się tym przejmować...

- Jasne, jasne... - Zachichotałam niczym wujek Undertaker. Spędzam z nim za dużo czasu... - Co mam dzisiaj zrobić? - Spytałam Sebastiana, który już wyglądał jak zawsze, czyli perfekcyjnie w każdym calu.

- Dzisiaj masz tylko sprzątanie sali balowej. Później jesteś już wolna.

- Aye sir! - Wykrzyknęłam głośno i pobiegłam zająć się swoją pracą.

~Time skip!~

Skończyłam już pracę i pobiegłam do swojego pokoju. Przebrałam się w (f/c) sukienkę do kolan z (2nd/f/c) kokardą w talii, pasujące (2nd/f/c) buty na niskim obcasie i słomkowy kapelusz. Swojej parasolki nie biorę ze sobą i tak mi się nie przyda. Szybko się zebrałam i wsiadłyśmy z bordowowłosą do powozu, który zawiózł nas do miasta. Po parunastu minutach dotarłyśmy na miejsce i razem z Mey-Rin zaczęłyśmy spacerować po Londynie. Miasto naprawdę jest ładne i przyjemnie się tu chodzi, zwłaszcza po parku. I właśnie tam idziemy. Byłyśmy w kawiarni, kupić jakieś ciastka, a teraz idziemy do parku odpocząć. Na miejscu rozsiadłyśmy się wygodnie na trawie i zaczęłyśmy rozmawiać o zwykłych, babskich sprawach. W moim prawdziwym domu, miałam mało przyjaciółek, za to dużo przyjaciół, więc naprawdę się cieszę, że udało mi się zaprzyjaźnić z jakąś dziewczyną. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas, ale nagle wiatr zwiał mój kapelusz. Wstałam szybko i za nim pobiegłam, prosząc Mey-Rin, by na mnie poczekała chwilę. Szukając kapelusza, wpadłam na jakiegoś blond mężczyznę. Nagle poczułam się dziwnie i jakoś tak słabo. Zachwiałam się trochę. Ostatnie co pamiętam, to że się przewracałam. Później była tylko ciemność i pustka...












(Zapewne myśleliście, że koniec, co? Nic z tego!!!)

~Sebastian P.O.V~

Rozmawiałem właśnie z paniczem, po tym jak zaniosłem mu jego popołudniową herbatę. Niestety przerwał ją głośny krzyk od głównych drzwi posiadłości. Westchnąłem i potarłem skronie. Co się tam znowu wyrabia?! Jeśli Bardroy znowu wysadził kuchnię, to nie ręczę za siebie. Oboje z paniczem spojrzeliśmy na siebie i już miałem wyjść się tym zająć, ale do gabinetu wpadła roztrzęsiona Mey-Rin coś piszcząc. Szybko ją uspokoiłem.

- Jeszcze raz Mey-Rin. Co takiego się wydarzyło? - Spytałem siląc się na spokojny głos. Nigdzie nie wyczuwałem ______ i trochę mnie to niepokoiło. - Gdzie jest ______?

- O-ona... Została porwana! - Wykrzyknęła pokojówka i zaniosła się szlochem. - M-miałyśmy się s-spotkać jak tylko znajdzie s-swój kapelusz, ale nie wracała bardzo długo. P-poszłam jej szukać, a-ale nigdzie jej nie b-było.

- Co się dzieje? - Do środka wszedł Ronald, a za nim... GRELL?! A on co tu robi?! - Gdzie jest ______?

- Z-została porwana. - Odpowiedziała mu Mey-Rin i zaraz wybiegła z pomieszczenia. Za to Grell... Cóż... Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wkurzonego.

- Moja. Córka. Porwana? - Wycedził te słowa przez zaciśnięte zęby. - Ty! - Wskazał na panicza. - To twoja wina, że moja córka , gdzieś zniknęła! Twoja i tego twojego kundla! - Tu wskazał na mnie. Trochę przesadził. A mówiąc trochę, mam na myśli bardzo.

- Opanuj się Grell-senpai. - Spróbował go uspokoić Ronald.

- Każesz mi być spokojnym?! Czy ty rozumiesz co czuję?! Od śmierci mojej narzeczonej, która podobno była twoją przyjaciółką, została mi tylko nasza córka, którą obiecałem wychować i ochronić przed takimi sytuacjami i ty jeszcze mi mówisz, że mam być spokojny? - Wziął głęboki oddech. Nigdy bym nie przypuszczał, że ten wkurzający shinigami, co się na mnie wieszał cały czas może mówić takie rzeczy. Naprawdę się zmienił przez te 17 lat. - A ty, - Wskazał ponownie na mnie. - jeśli podejdziesz do mojej księżniczki na odległość bliższą niż 3 metry, to osobiście ukrócę twoje życie. - Powiedział poważnie. Ktoś tu jest przewrażliwiony na punkcie własnego dziecka... Ciekawe... Czy gdybym, miał córkę z ______ to też bym taki był? - Wie może chociaż ktoś, gdzie ona może być?

- Nie. - Odparł panicz. - Nie tylko ona zaginęła, więc szukamy ich wszystkich od jakiegoś czasu, ale...

- Dobra, dobra. - Uciął czerwonowłosy. - Rozumiem, że macie chociaż jakieś podejrzenia.

- Tak i nie. - Grell spojrzał na niego niepewnie. - Pewne podejrzenia mamy, ale nie mamy jak ich sprawdzić.

- Pomogę wam, ale tylko dlatego, że jest w to zamieszana moja córka...

~3rd person P.O.V~

W dużej, ciemnej posiadłości rozgrywały się dziwne rzeczy. Tłum kobiet przychodził każdego dnia pod jej drzwi i znikał w jej wnętrzu, by nie wyjść. Trwało to przez parę tygodni nie zauważenie. Z zewnątrz nic się nie zmieniało, ale w środku... Cóż, życie tętniło we wszystkich pokojach. W pewnym momencie blondyn o ametystowych oczach, ubrany w biel, wszedł do jednego z pokoi, gdzie cztery młode dziewczyny zajmowały się inną. Mężczyzna obserwował je z pewnej odległości, przysłuchując się ich rozmowie.

- Jakaś ty śliczna~ - Zachwyciła się dziewczyna o czarnych, kręconych włosach związanych czarnymi wstążkami w dwa kitki. Była ubrana w rozłożystą sukienkę, sięgającą do połowy ud, przewiązaną w pasie czarną wstążką. Na lewej nodze miała beżową podwiązkę, a na szyi czarną kokardkę z przypiętą beżową różą.

- Masz racje Karo. - Odparła jej inna dziewczyna o czarnych, prostych, długich włosach i lodowoniebieskich oczach. We włosy miała wplątaną czarną wstążkę. Była obrana w fioletową, długą do ziemi suknię z rozcięciem z lewej strony. Sama suknia miała czarną wstążkę przy pasie. Na lewej nodze dziewczyna miała czarną podwiązkę, a na szyi czarną kokardkę z czarną różą. - Według mnie Wicehrabia będzie więcej niż szczęśliwy, gdy cie zobaczy śliczna.

- Na pewno! - Wykrzyknęła najmłodsza z nich białowłosa dziewczynka, której włosy były zebrane z prawej strony głowy w wysoki kitek związany czarną wstążką. Na jej głowie była para lisich uszu, a za nią machał wesoło biały ogon. Także była ubrana w fioletową sukienkę sięgającą połowy ud z czarną wstążką w pasie. Na lewej nodze miała białą podwiązkę, na szyi czarną kokardkę i białą różę. - Musimy zrobić wszystko, by Wicehrabia był szczęśliwy!

- Nie można się z tobą nie zgodzić mała Kitsune. - Odpowiedziała jej młoda kobieta o ciemnobrązowych włosach zaplecionych w wianek dookoła głowy i przewiązany czarną wstążką. Tak jak reszta była w fioletowej sukni, tylko że jej była krótsza do połowy uda z przodu, a tył miała dłuższy, sięgający ziemi. Jak wszystkie była przewiązana w pasie czarką wstążką, na lewej nodze miała zieloną podwiązkę, a na szyi czarną wstążeczkę z zieloną różą. - Na pewno będziesz wspaniałą ozdobą tego dworu.

- Dz-dziękuję... - Szepnęła (h/c) włosa dziewczyna. Była teraz ubrana w fioletową suknię z asymetrycznym dołem i czarną wstążką przy pasie. Także miała podwiązkę, tylko że (f/c), a jej szyję zdobiła czarna wstążeczka z (f/c) różą. Część jej długich włosów była zebrana z tyłu czarną wstążką, ale grzywka dalej zasłaniała jej twarz i jedno, szmaragdowe oko.

- Moje panie... - Mężczyzna podszedł do nich bliżej. - Jak idą przygotowania naszej najnowszej towarzyszki?

- Wicehrabio! - Wykrzyknęły jednocześnie i się trochę odsunęły, pozwalając mu spojrzeć, a dotychczas cicha dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko.

- To wielki zaszczyt być tutaj i bardzo dziękuję, że zostałam tak wyróżniona Wicehrabio.

- To żaden problem moja piękna. - Podszedł do niej i wyciągnął w jej stronę swoją dłoń w białej rękawiczce. - Mam tylko prośbę. Nie zasłaniaj tej ślicznej buzi grzywką. - Jak tylko dziewczyna stanęła, odgarnął jej grzywkę z twarzy, a reszta brązowowłosa spięła ją wsuwkami.

- Jesteś więcej niż łaskawy Wicehrabio. - Powiedziała słodko i delikatnie (h/c) włosa.

- Moje piękne... - Wszystkie dziewczyny wstały i patrzyły na niego, wyczekując jego każdego słowa. Wystawił w ich stronę dłoń. - Teraz, zatańczymy?

____________________________________________________________________________________

Krótka informacja:

nie martwić i nie denerwować się, jeśli OC zachowują się bardzo OOC. Efekt zamierzony.

W takim razie, zaczynamy pierwszy Akt naszej historii. Jest on wzorowany na piosence "Szaleństwo Hrabiego Venomanii" w wykonaniu Vocaloid'ów. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro