Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

~Your P.O.V~

Wtuliłam się w swojego narzeczonego. Było już dość późno w nocy, mnie się nie chciało spać, więc skończyliśmy przytuleni w naszym łóżku. Jak ja się cieszę, że mogę w końcu to robić, bez żadnych problemów.

- Aniele. Może spróbujesz zasnąć? - Sebastian spytał cicho, delikatnie przeczesywał moje włosy palcami.

- Nie chce mi się. - Stwierdziłam, ukrywając ziewnięcie. - Tak się zastanawiam... Co by powiedział tata, gdyby się okazało, że jestem z tobą w ciąży. - Demon gwałtownie usiadł i spojrzał na mnie wielkimi oczami.

- K-kochanie... O czym ty mówisz? Chyba nie...

- Nie. - Uśmiechnęłam się do niego. - A chciałbyś?

- Jakoś się nad tym nie zastanawiałem ______. Kiedyś na pewno się tak stanie. A wtedy będę przy tobie i naszym dziecku. - Przytulił mnie do siebie. Tak... Kiedyś będziemy rodzicami. Ale wiem, że on będzie przy mnie.

~Time skip!~

Nowy dzień. Nowe zadania. Nudy... Jęknęłam cicho i zajęłam się razem z Kitsune myciem podłogi w głównym holu. Praca była dość nudna i monotonna, ale przerwało ją pukanie do drzwi. Popatrzyłyśmy na siebie z dziewczynką i ruszyłyśmy otworzyć drzwi. Na progu stała młoda kobieta o blond, kręconych włosach i zielonych oczach. Albo mi się wydaje albo właśnie patrzę na Roseę...Nie odezwałam się, a kobieta lekko się uśmiechnęła.

- Mogę wejść? Dawno tu nie byłam. - Odsunęłam się i dalej patrzyłam na nią zdezorientowana.

-Co się dzieje? Ktoś przyszedł? - Pojawił się Sebastian i popatrzył na nas wszystkie.

- Sebastianie... Dawno się nie widzieliśmy.

- Pani Elizabeth. To zaszczyt ponownie cię tu gościć. - Demon ukłonił się i podszedł do mnie. - Kitsune. Zaprowadź panię Elizabeth do salonu. - Dziewczynka dygnęła i wyszła razem z tą kobietą. Dalej stałam osłupiała. - Coś się stało ______?

- J-ja... Wydawało mi się przez moment, że widziałam Roseę... - Wydukałam cicho.

- To nie ona. Mogę cie zapewnić, że na pewno nie jest demonem. Pani Elizabeth była narzeczoną panicza.

- Jesteś pewny? - Spojrzałam na niego i przytuliłam się do niego.

- Oczywiście aniele. Już nic nas nie rozdzieli.

~Time skip!~

- Nie. Nie. Nie. - Patrzyłam na Ciela, który chodził wte i wewte po swoim pokoju.

- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - Właśnie powiedzieliśmy mu z Sebastianem, o przyjeździe jego byłej narzeczonej. - Nie chcę się czepiać, ale wyglądasz na zdenerwowanego.

- Zdenerwowanego? Zdenerwowanego powiadasz? A jaki mam być, kiedy ta kobieta tu jest?

- Dalej nie rozumiem, dlaczego tak się zachowujesz...

- Dlatego, że dla opinii publicznej nie żyję od prawie 19 lat. To byłoby dziwne, gdym wszedł sobie do pokoju i się z nią przywitał. - Przewróciłam oczami.

- Z tego co wiem, to zajmują się nią dziewczyny. Wciskają jej bajeczkę, że są siostrami, które kupiły ta posiadłość i zostawiły całą służbę... - Wzruszyłam ramionami.

- Jakiś pomysł to jest... - Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. - Będzie dobrze jeśli nie wyjdę z tego pokoju.

- Życzę powodzenia. Ja idę podać herbatę moim „panią". - Dygnęłam i wyszłam szybkim krokiem z pokoju. Co też się tu dzieje... Chociaż nie jest nudno.

~Time skip!~

Minęło parę godzin. Było... W miarę spokojnie. To aż dziwne.

- Dziwnie się czuję ponownie tu będąc...

- A to czemu? - Spytała Karo.

- Kiedy sobie pomyślę, że kiedy byłam młodsza to często tu przyjeżdżałam i dekorowałam ją wstążkami, kokardkami i innymi takimi rzeczami... Trudno w to uwierzyć, że Ciela nie ma już tyle lat.

- Ach tak... - Szepnęła Yuko. - A może nam pani coś opowiedzieć o poprzednim właścicielu tej posiadłości?

- Ciel... Był moim kuzynem i narzeczonym. Jak byliśmy dziećmi często się razem bawiliśmy zabawkami z firmy jego ojca. Kiedy mieliśmy po 10 lat posiadłość spłonęła, jego rodzice zginęli, on sam zaginął, ale wrócił po miesiącu razem z Sebastianem... To już nie był ten sam chłopiec co wcześniej. Stał się zimny i bardzo dorosły jak na swój wiek. Kiedy tu przyjeżdżałam po tym zdarzeniu... To nie było to samo. Wszystko się zmieniło...

- Rozumiemy pani stratę. - Odpowiedziała Vanessa. - Ciel był także naszym przyjacielem, ale nigdy nie znałyśmy go z tej strony bardzo prywatnej. Nigdy nie mówił nam o swojej przeszłości.

- Domyślam się... Cóż. Chyba już czas na mnie. - Wstała ze swojego miejsca. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie okazja by z paniami porozmawiać. - Uścisnęły sobie dłonie i blondynka wyszła z salonu.

- Nareszcie... - Jęknęłam i usiadłam na kanapę. - Ile można?

- Długo. - Odpowiedział Ciel, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Za nim wszedł mój narzeczony. Trudno mi się przyzwyczaić do tego, że mamy zostać małżeństwem... Kiedyś. - Teraz to ona jest znośna, ale kiedy miała 13 lat... To było zło wcielone.

- I powiedział to demon. - Fuknęłam.

- Wiesz... Nie zdziwiłbym się, gdyby ONA była demonem.

- Przepraszam, ale chyba zostawiłam... - Nagle weszła ponownie Elizabeth. Rozejrzałam się po wszystkich. Ciela nigdzie nie widziałam, a cała reszta patrzyła na mnie i... Sebastiana, który właśnie trzymał mnie na swoich kolanach... - P-przepraszam... - Blondynka zarumieniła się, tak samo jak ja.

- Czy to pani? - Kitsune podała jej koronkową chusteczkę.

- T-tak... - Odebrała od niej chusteczkę. - J-jeszcze raz. Do widzenia... - Szybko wyszła.

- C-co to było?! - Krzyknęłam do Sebastiana.

- Zapewniłem tylko czas paniczowi by mógł wyjść. - Uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny sposób. Fuknęłam i wstałam.

- To było nie potrzebne.

- Tak samo jak akcja z zakonnicą? - Do środka wszedł tata.

- Jaka „akcja z zakonnicą"? - Spytałam zdezorientowana.

- T-to nic aniele... - Odpowiedział Sebastian, ale go zignorowałam. Spojrzałam wyczekująco na tatę.

- Chodzi o starą sytuację, kiedy twój narzeczony zdobywał informację w dość nietypowy „sposób" od pewnej zakonnicy.

- Nie mówisz, że... - Pobladłam, ale zaraz moje policzki pokryły się czerwienią ze złości. - Ten cholerny... - Podeszłam do Sebastiana, chwyciłam go za kołnierz i zaczęłam ciągnąć w stronę drzwi. - „Drogi" panie Michaelis. Mamy chyba coś do omówienia... - Wyszłam i wyciągnęłam demona za sobą. Usłyszałam tylko stwierdzenie taty.

- Charakter to ma po matce...

- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie.

- Mam bardzo dobre. To było 2 lata przed twoimi narodzinami. - Zatrzymałam się, puściłam demona i oparłam się o ścianę. - Nie musisz się martwić, że cię zdradzę. Pozostanę ci wierny do końca. - Wstał, oparł się rękoma o ścianę obok mojej głowy, przez co byłam teraz uwięziona pomiędzy nim a ścianą.

- W-wiem, ale... Boję się, że któregoś dnia zostawisz mnie dla innej, śliczniejszej dziewczyny...

- To się nie stanie. Jesteś dla mnie najpiękniejsza, jesteś jedyną dziewczyną, która jest dla mnie. - Złapał moje uda i podniósł mnie. Oplotłam go nogami w talii i położyłam dłonie na jego ramionach. - Mam ci to udowodnić? - Skinęłam głową, a demon dalej mnie trzymając zabrał mnie do naszej sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro