Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

~Your P.O.V~

Co powinnam zrobić? Nie mogę tu tak bezczynnie siedzieć. Ja... Ja muszę tam wrócić i spotkać się z nim. Już wiem. Wstałam z podłogi i położyłam się na łóżku. Muszę tylko chwilę poczekać...

~Time skip!~

Spojrzałam na zegarek obok łóżka. Była już 2 w nocy. Czas na mnie. Szybko się ubrałam w ciepłą, wełnianą sukienkę z długim rękawem w (f/c) kolorze z (2nd/f/c) kratką. Do tego grubsze, białe rajstopy i płaskie, wysokie, wiązane buty. Z tego co wiem, to w świecie ludzi jest teraz środek zimy. Dużo mnie ominęło... spakowałam do małego plecaka parę najprzydatniejszych rzeczy, zarzuciłam go na plecy i odwróciłam się w stronę drzwi. Usłyszałam ciche miauknięcie. Odwróciłam się, by spojrzeć na Snowball'a.

- Przepraszam malutki, ale muszę cię zostawić. - Kotek podszedł do mnie i oparł się przednimi łapkami o moją nogę. - Muszę iść.

Odwróciłam się szybko i jak najciszej zeszłam po schodach. Czułam się już dużo lepiej, mimo ciągłego poczucia winy. Nie powinnam krzyczeć na tatę...

- A ty gdzie się wybierasz o tej porze moja panno? - Spojrzałam przerażona za siebie. Mogę zacząć planować własny pogrzeb...

- H-hej t-tato...

- Więc? Dokąd się wybierasz?

- J-ja... - Nie potrafiłam tacie odpowiedzieć. Jeśli się mu przyznam, to mogę być pewna, że skończę bardzo źle.

- Ech... Nic nie mów. - Tata potarł nerwowo skronie. - Chodź ze mną... - Tata poszedł do salonu i usiadł na sofie. Powoli usiadłam obok i spojrzałam na niego niepewnie. - Powiedz mi tylko, czy miałaś konkretny cel w tym?

- T-tak... - Spuściłam wzrok na swoje kolana.

- Ech... I co ja mam z tobą zrobić? Wiem, czemu chcesz tam wrócić... Nie myślałem, że moja własna córka zakocha się w demonie i vice versa. - Tata zaśmiał się cicho, a ja poczułam jak pieczą mnie policzki. - Ujmę to tak... Jeśli naprawdę go kochasz i chcesz go zobaczyć tylko po to, by być z nim, to nie mogę cię zatrzymać. Dlatego możesz wrócić do tej posiadłości. - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Naprawdę będę mogła wrócić?

- Naprawdę tato?

- Tak naprawdę. - Tata położył dłoń na mojej głowie i lekko zmierzwił mi włosy. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.

- P-przepraszam tatusiu. - Mocno go przytuliłam, szlochając cicho w jego koszulę. - N-nie chciałam tego powiedzieć...

- Wiem kochanie. - Tata ucałował mnie w czoło, objął mnie ramionami i zaczął gładzić mnie po włosach. - Będzie dobrze... No już cicho... Możesz tam wrócić, ale obiecaj mi jedną rzecz.

- Tak tato?

- Jeśli by się cokolwiek złego stało, to od razu wracaj do domu i mi o tym powiedz. Nie chcę by coś ci się stało.

- Dobrze tato. - Uśmiechnęłam się do niego, ucałowałam go w policzek i zaraz stłumiłam potężne ziewnięcie.

- Ale może pójdziesz jutro. Znaczy później. Jest druga i każdy normalny człowiek i demon śpi o tej porze.

- Dobrze. - Przytuliłam mocniej tatę i poszłam do siebie.

~Time skip!~

Stanęłam przed drzwiami posiadłości. W końcu tu jestem. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła młoda dziewczynka, o białych włosach i szarych oczach. Na jej głowie były białe, lisie uszy ze wstążkami i dzwoneczkami, a za nią machał wesoło puchaty ogon także z dużą kokardą. Ubrana była w czarną sukienkę z falbanką na dole i przy długich rękawach. Pod spodem miała białą koszulę, a przy kołnierzu miała zawiązaną czarną aksamitkę.

- Coś się stało? Kim pani jest i czemu pani tu przyszła? - Wyrzuciła z siebie na jednym oddechu.

- J-ja... - Kim jest ta dziewczyna?

- Co się tam wyrabia? Kto jest przy drzwiach Kitsune? - Spojrzałam nad dziewczynką. Na schodach stał Ciel. Młody demon powoli zszedł na dół i stanął obok białowłosej. - ______? Nie myślałem, że cię ponownie zobaczę.

- Wiem, ale po negocjacjach z tatą mogę tu wrócić i ponownie tu pracować. Przynajmniej przez jakiś czas. Przy okazji nazywam się ______ Sutcliff. - Zwróciłam się do dziewczynki, która cały czas się mi przyglądała podejrzliwie.

- Kitsune Char'gagiel. - Odpowiedziała, zbliżając się do mnie. Po chwili milczenia spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się. - Miło mi cię poznać. Raczej nie będziesz stanowić zagrożenia dla tej posiadłości.

- Co? - Spytałam, patrząc na młodego demona, który kręcił głową z malutkim uśmiechem.

- Nie przejmuj się. Kitsune jest uosobieniem lisa, więc takie rzeczy to normalność. - Machnął lekceważąco ręką. Weszłam trochę głębiej do środka. - Da się do tego przyzwyczaić.

- Aha... - Odparłam, patrząc na dziewczynkę, która teraz wtuliła się w jego ramię.

- Co to za hałasy? - Do środka wszedł Ron. Jak tylko mnie zobaczył, szybko do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił. - Nic ci nie jest? Grell-senpai mówił mi, że jesteś jeszcze bardzo słaba.

- Już wszystko dobrze Ron. - Uśmiechnęłam się do niego uspokajająco.

- Coś się stało Ciel?

- Ktoś przyszedł?

- Znowu zawracają nam głowy? - Usłyszałam trzy inne kobiece głosy.

Po schodach schodziły trzy dziewczyny. Jedna miała mocno kręcone, czarne włosy i szare oczy. Ubrana była w suknię sięgającą ziemi w stonowanych kolorach z dominacją beżu, spod niej wystawała biała koszula z długim rękawem, a na wierzchu miała zaciśnięty gorset. Najdziwniejsze były metalowe, pełne śrubek skrzydła, które były teraz założone na jej plecach. Druga miała kruczoczarne włosy do pasa i lodowoniebieskie oczy. Miała na sobie niebiesko-czarną suknię do ziemi z długim rękawem i wysokim kołnierzem. Ostatnia była młoda kobieta o ciemnobrązowych włosach i ciemnozielonych oczach. Ubrana była w zieloną suknię z czarną koronką przy dole. Góra, z długim rękawem i wysokim kołnierzem, wyglądała, jakby była oddzielnie.

- Dzień dobry. Nazywam się ______ Sutcliff. Będę tu pracować. - Dygnęłam lekko.

- Miło mi. - Odezwała się ta w zielonej sukni. - Jestem Vanessa Darklight. To jest Yuko, - Wskazała na kobietę o niebieskich oczach, która lekko skinęła głową. - a to jest Karo. - Tym razem skinęła głową ta ze skrzydłami. Zamknęłam oczy i wyczułam, że jedna jest jakimś dziwnym rodzajem anioła, druga jest demonem, a tej trzeciej nie mogłam rozpoznać. Dziwne... - Wydaje mi się, że gdzieś już słyszałam twoje nazwisko... Czy ty przypadkiem nie jest córką Grella? Pamiętam jak rozpływał mi się nad nią.

- To zna pani mojego tatę? - Spytałam z niedowierzaniem. Vanessa zaśmiała się cicho.

- Można tak powiedzieć. Przyjaźnimy się już od jakiegoś czasu.

- Skąd u ciebie taka, wesołość i chęć do rozmowy? - Spytała sceptycznie Yuko.

- Bo wiem, komu powinniśmy ufać, a komu nie.

- C-co ma pani na myśli? - Spytałam cicho, ale nim kobieta odpowiedziała, spojrzała za mnie. Wszędzie poznam tą aurę... Odwróciłam się szybko z dużym uśmiechem, ale szybko zszedł on z moich ust. Przede mną stał Sebastian, który patrzył na mnie nienawistnie. - S-Sebastian?

- Kim jesteś, co tu robisz i skąd znasz moje imię Żniwiarzu? - Wysyczał wściekle. C-co mu się stało? Nie poznaje mnie?

- O-o czym ty mówisz? To przecież ja. ______. - Spróbowałam do niego podejść, ale odsunęłam się widząc jego spojrzenie pełne nienawiści. Odwróciłam się w stronę Ciela i Rona. Wyglądali na równie zaskoczonych co ja. - P-przecież... Sebastian, przecież my...

- Jakie „my"? Tu nigdy nie było żadnych „nas"! - Odparł gniewnie. - Więc teraz radzę odejść stąd póki jeszcze żyjesz.

- Co?! - Wykrzyknęli wszyscy. A-ale...

- Co to ma wszystko znaczyć?! - Krzyknął Ciel. Jego, dotychczas, niebieskie oko, przybrało barwę purpury.

- Se-Sebastianie, ale...

- Kim jest ta dziewczyna Sebusiu? - Przerwał mi kobiecy głos. Odwróciłam się szybko, nie wierząc własnym uszom...   

____________________________________________________________________________________

Zaczynamy Akt Drugi!! Mam nadzieję, że się wam spodoba. :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro