Rozdział 15
~Your P.O.V~
Co powinnam zrobić? Nie mogę tu tak bezczynnie siedzieć. Ja... Ja muszę tam wrócić i spotkać się z nim. Już wiem. Wstałam z podłogi i położyłam się na łóżku. Muszę tylko chwilę poczekać...
~Time skip!~
Spojrzałam na zegarek obok łóżka. Była już 2 w nocy. Czas na mnie. Szybko się ubrałam w ciepłą, wełnianą sukienkę z długim rękawem w (f/c) kolorze z (2nd/f/c) kratką. Do tego grubsze, białe rajstopy i płaskie, wysokie, wiązane buty. Z tego co wiem, to w świecie ludzi jest teraz środek zimy. Dużo mnie ominęło... spakowałam do małego plecaka parę najprzydatniejszych rzeczy, zarzuciłam go na plecy i odwróciłam się w stronę drzwi. Usłyszałam ciche miauknięcie. Odwróciłam się, by spojrzeć na Snowball'a.
- Przepraszam malutki, ale muszę cię zostawić. - Kotek podszedł do mnie i oparł się przednimi łapkami o moją nogę. - Muszę iść.
Odwróciłam się szybko i jak najciszej zeszłam po schodach. Czułam się już dużo lepiej, mimo ciągłego poczucia winy. Nie powinnam krzyczeć na tatę...
- A ty gdzie się wybierasz o tej porze moja panno? - Spojrzałam przerażona za siebie. Mogę zacząć planować własny pogrzeb...
- H-hej t-tato...
- Więc? Dokąd się wybierasz?
- J-ja... - Nie potrafiłam tacie odpowiedzieć. Jeśli się mu przyznam, to mogę być pewna, że skończę bardzo źle.
- Ech... Nic nie mów. - Tata potarł nerwowo skronie. - Chodź ze mną... - Tata poszedł do salonu i usiadł na sofie. Powoli usiadłam obok i spojrzałam na niego niepewnie. - Powiedz mi tylko, czy miałaś konkretny cel w tym?
- T-tak... - Spuściłam wzrok na swoje kolana.
- Ech... I co ja mam z tobą zrobić? Wiem, czemu chcesz tam wrócić... Nie myślałem, że moja własna córka zakocha się w demonie i vice versa. - Tata zaśmiał się cicho, a ja poczułam jak pieczą mnie policzki. - Ujmę to tak... Jeśli naprawdę go kochasz i chcesz go zobaczyć tylko po to, by być z nim, to nie mogę cię zatrzymać. Dlatego możesz wrócić do tej posiadłości. - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Naprawdę będę mogła wrócić?
- Naprawdę tato?
- Tak naprawdę. - Tata położył dłoń na mojej głowie i lekko zmierzwił mi włosy. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
- P-przepraszam tatusiu. - Mocno go przytuliłam, szlochając cicho w jego koszulę. - N-nie chciałam tego powiedzieć...
- Wiem kochanie. - Tata ucałował mnie w czoło, objął mnie ramionami i zaczął gładzić mnie po włosach. - Będzie dobrze... No już cicho... Możesz tam wrócić, ale obiecaj mi jedną rzecz.
- Tak tato?
- Jeśli by się cokolwiek złego stało, to od razu wracaj do domu i mi o tym powiedz. Nie chcę by coś ci się stało.
- Dobrze tato. - Uśmiechnęłam się do niego, ucałowałam go w policzek i zaraz stłumiłam potężne ziewnięcie.
- Ale może pójdziesz jutro. Znaczy później. Jest druga i każdy normalny człowiek i demon śpi o tej porze.
- Dobrze. - Przytuliłam mocniej tatę i poszłam do siebie.
~Time skip!~
Stanęłam przed drzwiami posiadłości. W końcu tu jestem. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła młoda dziewczynka, o białych włosach i szarych oczach. Na jej głowie były białe, lisie uszy ze wstążkami i dzwoneczkami, a za nią machał wesoło puchaty ogon także z dużą kokardą. Ubrana była w czarną sukienkę z falbanką na dole i przy długich rękawach. Pod spodem miała białą koszulę, a przy kołnierzu miała zawiązaną czarną aksamitkę.
- Coś się stało? Kim pani jest i czemu pani tu przyszła? - Wyrzuciła z siebie na jednym oddechu.
- J-ja... - Kim jest ta dziewczyna?
- Co się tam wyrabia? Kto jest przy drzwiach Kitsune? - Spojrzałam nad dziewczynką. Na schodach stał Ciel. Młody demon powoli zszedł na dół i stanął obok białowłosej. - ______? Nie myślałem, że cię ponownie zobaczę.
- Wiem, ale po negocjacjach z tatą mogę tu wrócić i ponownie tu pracować. Przynajmniej przez jakiś czas. Przy okazji nazywam się ______ Sutcliff. - Zwróciłam się do dziewczynki, która cały czas się mi przyglądała podejrzliwie.
- Kitsune Char'gagiel. - Odpowiedziała, zbliżając się do mnie. Po chwili milczenia spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się. - Miło mi cię poznać. Raczej nie będziesz stanowić zagrożenia dla tej posiadłości.
- Co? - Spytałam, patrząc na młodego demona, który kręcił głową z malutkim uśmiechem.
- Nie przejmuj się. Kitsune jest uosobieniem lisa, więc takie rzeczy to normalność. - Machnął lekceważąco ręką. Weszłam trochę głębiej do środka. - Da się do tego przyzwyczaić.
- Aha... - Odparłam, patrząc na dziewczynkę, która teraz wtuliła się w jego ramię.
- Co to za hałasy? - Do środka wszedł Ron. Jak tylko mnie zobaczył, szybko do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił. - Nic ci nie jest? Grell-senpai mówił mi, że jesteś jeszcze bardzo słaba.
- Już wszystko dobrze Ron. - Uśmiechnęłam się do niego uspokajająco.
- Coś się stało Ciel?
- Ktoś przyszedł?
- Znowu zawracają nam głowy? - Usłyszałam trzy inne kobiece głosy.
Po schodach schodziły trzy dziewczyny. Jedna miała mocno kręcone, czarne włosy i szare oczy. Ubrana była w suknię sięgającą ziemi w stonowanych kolorach z dominacją beżu, spod niej wystawała biała koszula z długim rękawem, a na wierzchu miała zaciśnięty gorset. Najdziwniejsze były metalowe, pełne śrubek skrzydła, które były teraz założone na jej plecach. Druga miała kruczoczarne włosy do pasa i lodowoniebieskie oczy. Miała na sobie niebiesko-czarną suknię do ziemi z długim rękawem i wysokim kołnierzem. Ostatnia była młoda kobieta o ciemnobrązowych włosach i ciemnozielonych oczach. Ubrana była w zieloną suknię z czarną koronką przy dole. Góra, z długim rękawem i wysokim kołnierzem, wyglądała, jakby była oddzielnie.
- Dzień dobry. Nazywam się ______ Sutcliff. Będę tu pracować. - Dygnęłam lekko.
- Miło mi. - Odezwała się ta w zielonej sukni. - Jestem Vanessa Darklight. To jest Yuko, - Wskazała na kobietę o niebieskich oczach, która lekko skinęła głową. - a to jest Karo. - Tym razem skinęła głową ta ze skrzydłami. Zamknęłam oczy i wyczułam, że jedna jest jakimś dziwnym rodzajem anioła, druga jest demonem, a tej trzeciej nie mogłam rozpoznać. Dziwne... - Wydaje mi się, że gdzieś już słyszałam twoje nazwisko... Czy ty przypadkiem nie jest córką Grella? Pamiętam jak rozpływał mi się nad nią.
- To zna pani mojego tatę? - Spytałam z niedowierzaniem. Vanessa zaśmiała się cicho.
- Można tak powiedzieć. Przyjaźnimy się już od jakiegoś czasu.
- Skąd u ciebie taka, wesołość i chęć do rozmowy? - Spytała sceptycznie Yuko.
- Bo wiem, komu powinniśmy ufać, a komu nie.
- C-co ma pani na myśli? - Spytałam cicho, ale nim kobieta odpowiedziała, spojrzała za mnie. Wszędzie poznam tą aurę... Odwróciłam się szybko z dużym uśmiechem, ale szybko zszedł on z moich ust. Przede mną stał Sebastian, który patrzył na mnie nienawistnie. - S-Sebastian?
- Kim jesteś, co tu robisz i skąd znasz moje imię Żniwiarzu? - Wysyczał wściekle. C-co mu się stało? Nie poznaje mnie?
- O-o czym ty mówisz? To przecież ja. ______. - Spróbowałam do niego podejść, ale odsunęłam się widząc jego spojrzenie pełne nienawiści. Odwróciłam się w stronę Ciela i Rona. Wyglądali na równie zaskoczonych co ja. - P-przecież... Sebastian, przecież my...
- Jakie „my"? Tu nigdy nie było żadnych „nas"! - Odparł gniewnie. - Więc teraz radzę odejść stąd póki jeszcze żyjesz.
- Co?! - Wykrzyknęli wszyscy. A-ale...
- Co to ma wszystko znaczyć?! - Krzyknął Ciel. Jego, dotychczas, niebieskie oko, przybrało barwę purpury.
- Se-Sebastianie, ale...
- Kim jest ta dziewczyna Sebusiu? - Przerwał mi kobiecy głos. Odwróciłam się szybko, nie wierząc własnym uszom...
____________________________________________________________________________________
Zaczynamy Akt Drugi!! Mam nadzieję, że się wam spodoba. :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro