Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyrzuty Sumienia

Patrzyłam na śpiącego Jimina. Myśli krążyły w mojej głowie, a ból po tym co się stało nie opuszczał mojego serca. Kocham Chima, a wiem, że gdy dowie się o tym co zaszło znienawidzi mnie. Jego klatka piersiowa w spokoju uniosła się i opadała. Oddychał cicho i lekko się uśmiechał, wyglądało na to, że coś mu się właśnie śni. Lekko pocałowałam jego usta. Poruszył się niespokojnie i objął mnie, mocno do siebie przytulając. Położyłam głowę na jego piersi i zamknęłam oczy. Ciche bicie jego serca pozwoliło mi zasnąć.

Obudziłam się w pustym łóżku. Usiadłam i wzięłam głęboki oddech. Nagle drzwi otworzyły się a w nich stał Jimin z tacą pełną jedzenia. Uśmiechnęłam się. Powoli postawił przedemną posiłek i usiadł obok.
- Zrobiłem Ci śniadanie do łóżka. Cieszysz się? - zapytał dotykając mojej nogi.
- Dziękuję, ale nie musiałeś. Nie spóźnisz się na trening? - zaczęłam jeść.
- Powiedziałem, że będę później. Nasze poranki zawsze są takie szybkie. Chciałem choć raz spędzić go z tobą w spokoju i ciszy. Kocham Cię myszko - powiedział gładząc mój policzek.
- Ja też ciebie kocham... Bardzo... - cicho odpowiedziałam patrząc w jego oczy.
- Jedz kochanie, zrobiłem to specjalnie dla ciebie.
- Dobrze, ale ty zjesz razem ze mną?
- Oczywiście, skarbie...

Po 10 minutach zjedliśmy wszystko co przygotował Jimin. Wstałam z łóżka i poszłam ubrać się i umyć ostatni raz w tej łazience. Cieszyłam się z tego jak nigdy dotąd.
Jimin czekał na mnie.
- Ciężko mi w życiu... - powiedziałam do niego gdy wróciłam do pokoju.
- Dlaczego tak mówisz? Masz mnie, zawsze ci pomogę jeśli tylko będziesz tego potrzebować. - odpowiedział uśmiechając się.
- Chodź, odwiozę cię do big hitu i pojadę do pracy. - westchnęłam biorąc torebkę i telefon.
- Masz dzisiaj dziwny humor - cicho powiedział Jimin gdy schodziliśmy po schodach na dół.
- Zgadza się, mam wahania nastroju i dziś jest ten dzień. - mówiłam zamykając drzwi od domu.
- Chciałbym, żebyś poczuła się lepiej, wieczorem spędzimy trochę czasu razem, już w nowym domu... Sami... - powiedział gdy oboje wsiadaliśmy do mojego auta.
- Zrobię coś do jedzenia - odpowiedziałam ruszając z domu na drogę.
Jimin nie mówił nic przez chwilę po czym zaczął opowiadać mi o ostatnim treningu.
Gdy zmieniałam biegi dotknął moją dłoń. Lekko się uśmiechnęłam.
- Masz zimne dłonie? - spojrzał na mnie.
- Jakoś tak wyszło... Jimin? - zapytałam.
- Tak, kochanie?
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też kocham Katie.
Zajechaliśmy pod wytwórnię jednak wysadziłam mojego chłopaka przy tylnym wejściu. Pocałował mnie szybko i zniknął za czarnymi drzwiami.
Odjechałam w stronę swojego studia foto. Tam czekała na mnie jak zawsze masa pracy.
Lee siedziała zajęta przy biurku i gdy weszłam nawet mnie nie zauważyła.
- Lee? - podeszłam do jej blatu i zajrzałam.
Szybko podniosła głowę do góry. Zerwała się na równe nogi.
- Dzień dobry Pan Rich! Nie słyszałam jak pani weszła. - mówiła szybko i wyraźnie.
- Spokojnie nic się nie stało, zrób mi kawę i przynieś do gabinetu, jest już Minho? Jeśli tak to powiedz, żeby do mnie przyszedł na chwilę. - odpowiedziałam i udałam się w stronę mojego centrum dowodzenia.
Będąc w środku ciężko usiadłam na fotel. Pokój jak zawsze był wysprzątany.
Po kilku minutach przyszła moja kawa i mój nowy fotograf.
- Chciała pani ze mną rozmawiać? - spytał stojąc przy biurku.
- Tak, chciałam. Mam zamiar wyjechać na miesiąc z Korei. Jest kilka projektów do zrobienia i chciałam zapytać czy się tym zajmiesz, oczywiście będę dostępna cały czas online w razie potrzeby. To jak zgadzasz się?
- Pani Rich, to dosyć poważne zdanie, ale dam radę. Wróci Pani po miesiącu?
- Jeszcze tego nie wiem, ale jeśli coś się zmieni oboje z Lee będziecie wiedzieć. Przekaż jej to co ci powiedziałam. Możesz już iść.
- Dobrze powiem jej. - odpowiedział i wyszedł na korytarz.
Wiedziałam, że decyzja którą podjęłam w nocy jest słuszna. Muszę wyjechać z Korei. Wrócić na trochę do domu. Zostawić Jimina w spokoju, wyznać prawdę, i dać mi szansę, żeby o mnie zapomniał i ułożył sobie życie na nowo.
Moje serce krwawi gdy o tym myślę, ale tak będzie najlepiej. Nie mogę żyć z tym co się stało, a on nie zasługuje na to, żeby go okłamywać.
Przygotuję go na to. Spędzę z nim ostatnią noc, żeby mnie miło zapamiętał i wiedział, że kocham go mimo wszystko.

Ktoś nagle zapukał do drzwi wyrywając mnie z moich myśli.
Lee wpadła do gabinetu jak oparzona.
- Co się stało? - byłam w szoku.
- Dlaczego Pani wyjeżdża? Jak ja tu będę pracować bez szefowej? - wydawała się zszokowana i smutna w jednym.
- Nie wyjeżdżam na zawsze Lee. Myślę, że miesiąc może dwa i wrócę. Zmienimy na pewno biuro na inne. Już dawno o tym myślałam. Spokojnie wszystko będzie dobrze, dasz radę. - odpowiedziałam wstając z fotela.
- Będę za Panią tęsknić. - odpowiedziała podchodząc do wyjścia.
- Ja też będę tęsknić za tobą Lee, jesteś najlepszą asystentką jaką miałam. - uśmiechnęłam się w jej stronę.
Odwzajemniła mój gest i wyszła.
Włączyłam komputer i zabukowałam sobie bilet do Los Angeles na jutro po południu, potem zadzwoniłam do brata i odpowiedziałam mu całą historię.
- Kate ty zawsze od dziecka pakujesz się w kłopoty. Wiedziałem, że Jungkook cię podrywa. Jednak nie myślałem, że posunie się do tego stopnia. Powinnaś iść na badanie do lekarza i udowodnić mu, że ci coś wsypał a nie uciekać od Jimina. Masz iść rozumiesz?!
- Rozumiem pójdę, ale to i tak nic nie zmienia. Nie mogę być z Jiminem. Zdradziłam go.
- Złamiesz mu serce i sobie przy okazji też. Wiem jak bardzo się kochacie. Nie zrobiłaś tego świadomie. Katherine raz w życiu posłuchaj brata!
- William, przyjadę do domu na miesiąc, potem zobaczymy co dalej....
- Idź do tego doktora póki jeszcze nie minęło zbyt dużo czasu. Może coś znajdą w krwi...
- Pójdę, obiecuję. - rozłączyłam się.

Wiedziałam, że mój brat ma rację. Zabrałam wszystkie rzeczy, i pojechałam na badanie krwi. Wyniki miałam mieć jutro rano.
Po wszystkim wróciłam do pracy i zjadłam lunch. Wykonałam kolejny telefon, zamawiając samochód który zabrał kilka moich rzeczy z nowego domu do starego mieszkania w bloku. Wiedziałam, że muszę część zostawić, żeby Jimin niczego nie zauważył. Przygotowałam się prawie idealnie. Na jedno tylko nie miałam planu. Jak zapomnę o tym, że go kocham???

Odeszłam na chwilę od tych myśli by popracować. Zamykałam ostatnie projekty które miałam do zrobienia. Gdy wszystko zostało wykonane zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę nowego domu.
Po drodze odwiedziłam naszą ulubioną restaurację "Miss Kimchi" i wzięłam spory posiłek na wynos.
Zjemy kolację ten ostatni raz... Razem...
W ciągu 20 minut znalazłam się pod domem.
Wysiadłam i zabrałam wszystkie rzeczy oraz jedzenie.
Mój nowy dom, w którym spędzę tylko kilka godzin a potem zniknę na zawsze tak jak się pojawiłam czyli znikąd. Jimin nie jest na to gotowy, wiem, ale nie mam innego wyjścia.
Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka.
Usiadłam ciężko na kanapie. Patrzyłam na nasz salon i próbowałam zapamiętać każdy szczegół w tym domu, by móc czasem sobie o nim przypomnieć gdy wrócę już do Los Angeles.
Moje życie tak się pokręciło. Tutaj miałam znaleźć szczęście. Udało się tylko przy okazji wszystko popsułam.
Znowu muszę zaczynać od początku, nie mówiąc już o tym co będzie gdy o całej sprawie dowie się ojciec.
Wykreśli mnie z testamentu i zapomni, że miał kiedyś córkę.
Wyjęłam telefon z torebki i napisałam smsa.

Kate:
O której wrócisz do domu?
Jimin:
Tęsknisz za mną?
Kate:
Tak. Przygotowałam już jedzenie i czekam na ciebie.
Jimin:
Będę w domu o 17. Już nie mogę się doczekać. Nareszcie będziemy sami...
Kate:
Czekam. Kocham Cię, Jimin-ah!
Jimin:
Ja ciebie też kocham, Perełko ❤️

Odłożyłam telefon i nakryłam do stołu, żeby wszytko ładnie wyglądało. W końcu to ma być pożegnanie. Zostało mi już tylko się przebrać i napisać list w którym wyznam całą prawdę.
Weszłam na górę po schodach i przy biurku w sypialni napisałam kartkę którą schowałam do szuflady by później zostawić ją dla Jimina na łóżku.
Spakowałam dwie walizki i schowałam je pod łóżko.
Wszystko było już zapięte na ostatni guzik, a ja gdy stałam sama w sypialni i patrzyłam na pomieszczenie, nie mogłam znieść bólu, że już nigdy tu nie wrócę.
Tyle mogło się tu wydarzyć dobrego. Mam nadzieję, że Jimin ułoży sobie życie z inną.
Chociaż myśl o tym, że ktoś mógłby zająć moje miejsce u jego boku, zaciskała supeł w moim brzuchu.
Przebrałam się w czarną bieliznę i nałożyłam na siebie tylko koszule w kratkę. Chciałam żeby tak mnie zapamiętał.
Byłam i jestem tylko jego. Jungkook nigdy nic dla mnie nie znaczył, prócz tego, że był przyjacielem Jimina.

Byłam w sypialni gdy usłyszałam, że wszedł do domu. Na początku nie zeszłam na dół. Chciałam, żeby mnie szukał. Oparłam się o drzwi, stojąc w koszuli która opadała na moje ręce pokazując moje ciało w samej bieliźnie.
Powoli wchodził po schodach mówiąc moje imię. Od spotkania dzieliły nas sekundy. W końcu jedna z jego nóg była już na ostatnim stopniu.
Stanął jak wryty i patrzył na mnie przez dobrych kilka minut.
- Katie??? - w końcu powiedział tylko moje imię.
Spojrzałam na niego, lekko przechylając głowę.
- Tak, kochanie? - ton mojego głosu wyraźnie zachęcał go do podjęcia dalszych kroków.
- Widziałem na stole jedzenie..., ale ty... Jesteś taka seksowna... Kochanie? - podszedł do mnie i od razu znalazłam się w jego ramionach.
Nasze oczy spotkały się i oboje wiedzieliśmy czego chcemy. Napięcie jakie między nami powstało, nie dało się z niczym porównać.
- Czy mam rozumieć, że chcesz bym się tobą zajął, dzisiaj w naszym nowym domu? - pytał patrząc w moje oczy i lekko dotykając mojego ramienia swoimi palcami.
- Tak, chcę, żebyś się mną zajął... Dzisiaj... - powiedziałam lekko całując jego usta.
Były miękkie i ciepłe. Takie jak zawsze, gdy się ze mną całował. Od razu mój pocałunek został pogłębiony, a dłonie mojego chłopaka zjechały na uda. Uniósł mnie do góry i przeniósł na łóżko, siadając i umieszczając mnie na swoich kolanach.
Zrobił to tak szybko jakbym nie ważyła nawet kilograma.
Zsunął moją koszulę, więc została na mnie tylko bielizna.
- Katie... Jak ja cię kocham... - westchnął całując moje ramię.
Zamknęłam oczy. Czułam się jak w niebie a nic jeszcze poważnego się nie wydarzyło.
Same pocałunki, którymi mnie dażył były czymś bez czego nie mogłam żyć.
Mój oddech przyspieszył gdy jego gorące wargi pieściły mój obojczyk schodząc powoli do piersi.
- Kocham Cię ChimChim - szepnęłam cicho.
Odnalazł moje usta i pocałował mnie mocno.
- Mój Aniele... - kolejny raz cicho szepnął do mojego ucha, słowa po których czułam ból w sercu, że już nigdy więcej tego nie usłyszę...

(Witam Państwa! Oczywiście urywam w najlepszym momencie, bo nie byłabym sobą. Znowu będę się chwalić.
Patrzcie jaki mam piękny case na telefon.

Wattpad się obraził i wrzucił zdjęcie bokiem, ale to nic, wszystko widać. Nie ma wątpliwości kto jest moim UB ❤️.
Love, Magda)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro