Wracamy do Domu
Obudził mnie zapach tostów?
Nie wiedziałam czy to co czuje to prawda czy tylko mi się śni. Otworzyłam oczy a obok mnie nie było Jimina. Podniosłam się i usiadłam na łóżku. Na stole faktycznie stało obfite śniadanie i pachniały tosty.
Okryłam się szczelniej kołdrą i rozejrzałam się po pokoju. Jimin stał na balkonie i rozmawiał przez telefon. Złapałam jego koszulkę która leżała na podłodze. Założyłam ją i wyszłam spod kołdry. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam jeść. On skończył rozmawiać i wszedł do pokoju. Uśmiechnął się i usiadł na przeciwko mnie.
- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam pijąc sok.
- Z Yoongim. Dzwonił, żeby zapytać kiedy będziemy dokładnie. - odpowiedział i zaczął jeść.
- Od kiedy on jest taki troskliwy? - zapytałam gryząc tosta.
- Od kiedy chce pożyczyć mojego mercedesa. - odpowiedział.
- To wiele wyjaśnia. - uśmiechnęłam się.
- Wyspałaś się kochanie? - zapytał patrząc na mnie.
- Hm... Sama nie wiem. Noc nie była dla mnie zbyt długa. Mogę jednak zaliczyć ją do udanych. - powiedziałam i oparłam się na krześle.
- Właśnie widzę, że bardzo dobrze się czujesz. Pięknie wyglądasz w mojej bluzce. - odpowiedział pijąc kawę.
- Zaraz się przebiorę. Tylko skończę śniadanie. - odpowiedziałam zapychając usta owocami.
- Tak też pięknie wyglądasz. - powiedział i podszedł do mnie.
Stanął naprzeciwko mnie i pochylił się. Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło.
Zawiedziona spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Złapał mój podbródek i uniósł do góry.
- Dlaczego moja królowa jest smutna? - zapytał z troską w głosie.
- Chcę żebyś mnie pocałował w usta. - odpowiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
Nic mi nie odpowiedział tylko pocałował mnie namiętnie i z czułością.
- Samkujesz jak dżem truskawkowy wiesz? - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Jadłem przecież tosty kociaku - powiedział i wrócił na swoje miejsce.
Wypiłam ostatni łyk soku i odstawiłam talerz i szklankę na stolik. Wzięłam swoje ubrania i udałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy. Po 25 minutach wyszłam z łazienki.
Jimin spakował już nasze walizki i czekał na mnie siedząc na łóżku. Uśmiechnął się na mój widok.
- Gotowa?
- Tak. Możemy jechać. - wzięłam swoją torebkę i telefon.
Jimin wziął walizki i wyszliśmy z pokoju. Zjechaliśmy windą na dół i wymeldowaliśmy się z hotelu. Boy hotelowy zaniósł nasze bagaże do samochodu. Wyszliśmy z hotelu trzymając się za ręce.
Jimin otworzył mi drzwi od auta i sam zajął po chwili miejsce kierowcy.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Jechaliśmy do domu 5 godzin. Gdy wyjechaliśmy na naszą posesję była 13.30. Na zewnątrz był Suga i palił papierosa. Obok niego leżała piłka do koszykówki. Wysiadłam z auta i pomachałam mu. Kiwnął tylko głową. Jimin wyjmował nasze walizki a ja podeszłam do Yoongiego.
- Cześć - powiedziałam.
- Hej Kate - odpowiedział chłodno.
- Znowu palisz? Miałeś przestać - odpowiedziałam i podniosłam piłkę.
- Palę bo lubię. Powinnaś to wiedzieć. Mieszkasz z nami już prawie pół roku. Poza tym nie mam dla kogo przestać palić - powiedział i wypuścił dym.
- Wcale tak nie jest. Nie umiesz dać szansy dziewczynom. - odpowiedziałam i zaczęłam odbijać piłkę.
Zrobiłam dwu takt i rzuciłam do kosza. Trafiłam za pierwszym razem. Jimin zaczął mi klaskać z daleka i zniknął w drzwiach domu razem z walizkami. Suga patrzył na mnie z dużym zainteresowaniem.
- Umiesz grać? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Nie umiem - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Jak to nie? Trafiłaś za pierwszym razem. Nie mów, że nie umiesz grać.
- Yoongi, ja naprawdę nie za bardzo umiem grać. Tego nauczył mnie mój brat który był w szkolnej drużynie koszykówki w high school. - odpowiedziałam zerkając na niego.
- Dobry nauczyciel. Może będę miał okazję z nim zagrać i zobaczyć jaki jest dobry. - odpowiedział i dopalał papierosa.
- Na pewno Ci nie odmówi gry. Jestem tego pewna. - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Czasami zazdroszczę Jiminowi - powiedział i wziął piłkę.
- Tak? A czego? - zapytałam z ciekawością w głosie.
- Ciebie. Jesteś zajebistą laską z fajnymi cyckami - powiedział z dumą w głosie.
- Czy to miał być komplement? - zapytałam lekko speszona.
- A co nie wyszło?
- Wiesz troszkę nie za bardzo. Jednak nie mam ci tego za złe. Nadal cię lubię - uśmiechałam się.
- Muszę bardziej popracować nad podrywem - odpowiedział i wyjął kolejnego papierosa.
- Nie pal już. Idziesz do domu? - zapytałam.
- Nie zostaje jeszcze na zewnątrz.
Zostawiłam go samego i weszłam do środka. Od razu poczułam zapach naleśników o których pisał Taehyung. Jin gotował w kuchni. Hoseok i Taehyung byli na górze i o coś się kłócili. RM siedział na tarasie i coś pisał. JungKooka nigdzie nie było tak jak i mojego chłopaka.
Weszłam do kuchni i przytuliłam się do szerokich ramion Jina.
Chłopak podskoczył z wrażenia.
- Kate, ale mnie wystraszyłaś! Już jesteście?
- Tak, jesteśmy. Widzę, że zaraz będę jadła twoje pyszne naleśniki. - odpowiedziałam zadowolona.
- Robię je specjalnie dla was. - uśmiechał się.
Nagle do kuchni wszedł Kookie. Zmierzył nas wzrokiem. Wyraźnie było widać, że jest zazdrosny. W końcu dalej byłam przytulona do Jina.
- Witaj Kate. Z Jiminem już się widziałem. - odpowiedział Kook.
- Cześć JungKook. A gdzie on jest?
- Na górze w waszym pokoju. Powiedział, że zaraz przyjdzie.
Oderwałam się od Jina i usiadłam przy stole czekając na naleśniki. Po chwili dołączył do nas Jimin.
- Seokjin pachnie tymi naleśnikami w całym domu - powiedział siadając obok mnie i łapiąc za rękę.
- Widzisz... Takich naleśników nie zjesz w żadnej restauracji - powiedział Jin.
- Zgadza się - przytaknełam.
Jin zaczął zdejmować z patelni kolejne naleśniki. Zaczęliśmy jeść a w kuchni pojawiła się reszta naszej "rodziny". Po jedzeniu każdy zniknął w swoim pokoju. Jimin poszedł na górę żeby odpocząć a ja z Hoseokiem sprzątaliśmy po jedzeniu.
- Jak was nie było to w domu jakoś tak smutno było. - powiedział do mnie J-Hope.
- Tęskniłeś? - zapytałam ze śmiechem.
- Owszem. Bardzo cię lubię. Z resztą wszyscy cię tu lubią. Nawet Suga. - odpowiedział wkładając brudne talerze do zmywarki.
- Wiem, wiem. Powiedział mi dziś o tym, w dosyć oryginalny dla niego sposób - powiedziałam i oparłam się o szafkę.
- Wszystko zrobione. Idę na górę - powiedział i wyszedł z kuchni.
Zostałam sama. Wyjełam telefon z kieszeni. Na zegarku była 14.30. Po 15 powinnam już jechać na lotnisko, żeby odebrać Williama. Miałam już wychodzić z kuchni kiedy w progu zjawił się JungKook.
- Opaliłaś się - powiedział i dotknął mojego ramienia.
- Może troszkę - powiedziałam i odsunełam się do tyłu.
- Dobrze, że już wróciłaś. Cały czas myślałem o tobie. - odpowiedział i patrzył na mnie.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odpowiedziałam i chciałam go ominąć.
- Nie tęskniłaś za mną? - zapytał i zatrzymał mnie w drzwiach.
- Nie, wcale. Miałam Ci coś powiedzieć, przed wyjazdem, ale nie było kiedy. - westchnęłam.
- Tak a co? - jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem.
- Tae widział jak się całowaliśmy. Nie rób tego więcej. Nie chcę stracić Jimina. - odpowiedziałam na jednym wdechu.
JungKook zmieszał się i lekko odsunął odemnie. Patrzył na mnie. Nic nie mówił a cisza która między nami nastała z sekundy na sekundę coraz bardziej robiła się niezręczna.
- Powiesz coś czy dalej będziesz stał jak kołek? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Przyjdź do domku, wtedy pogadamy. - odpowiedział i poszedł na górę.
Zostałam sama na korytarzu i nie wiedziałam co myśleć. Pokręciłam tylko głową i ruszyłam na górę do pokoju.
Jimin leżał na łóżku gdy weszłam do środka.
- Idziesz ze mną odebrać Williama z lotniska?
- Przepraszam Cię Katie, ale nie mogę. Rap przyszedł i powiedział, że przyjedzie nasz menadżer i muszę być. Jesteś zła? - wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Szkoda, ale nie jestem zła. - odpowiedziałam trochę smutna faktem, że Jimin nie pojedzie ze mną.
On złapał moją dłoń i przytulił mnie do siebie. Wdychałam jego cudowny zapach.
- Poradzisz sobie skarbie? Będę czekał na was w domu. Jeszcze raz żałuję, że nie mogę jechać. - przytulił mnie mocniej do siebie.
- Już dobrze, rozumiem, że nie możesz. Poradzę sobie w końcu to tylko mój starszy braciszek a nie twoja teściowa - zaczęłam się śmiać.
- Nie strasz mnie. Gdyby to była twoja mama miałbym jeszcze większy stres niż teraz. - odpowiedział.
- Moja mama jest bardzo miła i sympatyczna. Na pewno byś ją polubił. - odpowiedziałam dotykając jego włosów.
- Jeśli jest tak piękna jak ty to na pewno - powiedział dotykając mojego policzka.
- Wątpisz w to? - zapytałam.
- Jakże bym mógł. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
- Kocham kiedy to robisz, ale muszę już jechać, bo William pomyśli, że o nim zapomniałam - powiedziałam i odsunęłam się od Jimina.
Wzięłam swoją torebkę z biurka. Mój Oppa usiadł na łóżku.
- Jedź ostrożnie i uważaj na siebie - usłyszałam gdy byłam już przy drzwiach od pokoju.
- Obiecuję Panie ChimChim - powiedziałam śmiejąc się z niego.
- Nie śmiej się tylko uważaj dobrze? - powiedział stanowczym tonem.
- Dobrze, lecę. Pa. - wyszłam z pokoju i po schodach na dół.
W salonie był V i oglądał telewizor. Machnęłam mu tylko ręką i wyszłam z domu.
Doszłam do garażu i wyjechałam swoim samochodem. Po chwili byłam już na drodze i spokojnie jechałam na lotnisko żeby odebrać swojego brata.
Na ulicach Seulu jak na popołudnie było dosyć pusto więc droga z domu na lotnisko zajęła mi niecałe 20 minut.
Zaparkowałam na parkingu i udałam się na halę przelotów by za chwilkę zobaczyć mojego brata.
Na zegarku była 15.55 więc teoretycznie za pięć minut miał tu być.
Usiadłam sobie na ławce i grzecznie czekałam. Spędziłam całe 15 minut czekając na Williama.
Nagle z walizką pojawił się mój brat. Pomimo moich ciemnych okularów od razu mnie poznał i zaczął machać.
Odmachałam mu i ruszyłam w jego stronę.
Wpadliśmy sobie w ramiona a mój brat od razu uniósł mnie do góry. Ludzie patrzyli na nas, bo takie zachowanie w Korei nie jest popularne.
- Moja kochana Kate. Jak ja za tobą tęskniłem. Schudłaś? Jesteś taka lekka - powiedział i tulił mnie do siebie.
- Może troszkę schudłam, ale to dobrze. Ja też za tobą tęskniłam. Chodź jedziemy do domu. Jesteś głodny? Mamy naleśniki. - odpowiedziałam zadowolona ciągnąc go za rękę do wyjścia.
- Jadłem w samolocie, ale naleśników nie odmowię. A gdzie twój sławny chłopak? Nie przyjechał z tobą? - zapytał gdy dotarliśmy do mojego auta.
- Jimin jest w domu. Nie mógł ze mną przyjechać, bo ich menadżer ma przyjść i czekają na niego. Poznasz go już za kilka minut. - odpowiedziałam otwierając bagażnik od auta.
William włożył walizkę i wszedliśmy do auta. Ruszyłam w stronę domu.
- Ojciec miał rację to miasto jest takie inne niż wszystkie - powiedział patrząc przez szybę.
- Zgadza się. Tu jest zupełnie inaczej niż u nas w LA. Miło jest też rozmawiać z tobą po angielsku - odpowiedziałam uśmiechając się do Williama.
- Właśnie! Mam się przełączyć na koreański przy twoim chłopaku i jego kolegach z zespołu?
- Tak, oni są słabi z angielskiego, chociaż się uczą. Jedynie Rap zna idealnie angielski - powiedziałam.
- Dobrze rozumiem, przecież to nie problem.
- Powiedz mi teraz jaką masz niespodziankę od taty? - zapytałam zaciekawiona.
- Jeszcze nie. Jak dojedziemy do twojego domu to o wszystkim się dowiesz. Jaki jest ten Jimin? - zapytał mnie z zainteresowaniem w głosie.
- Jaki? Bardzo fajny. - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Nic więcej mi nie powiesz?
- Nie. Poznasz go to się dowiesz jaki jest. - odpowiedziałam wyjeżdżając na nasze osiedle.
Za chwilę Jimin i reszta poznają mojego braciszka...
(Jest nowa część! Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które ostatnio od was dostałam. Jest mi naprawdę miło, i nie mogę uwierzyć, że już ponad 700 wyświetleń wybiło przy tym opowiadaniu. Tak jak wspominałam, będę 24 marca na evencie Armiafest w Warszawie. Jeśli też będziecie i poznacie mnie po zdjęciu które zaraz tu wstawię, to śmiało bez stresu zagadajcie! Na zdjęciu poniżej, moja skromna osoba.)
Magda - Autorka opowiadania Ten "Drugi".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro