Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wracamy do Domu

Obudził mnie zapach tostów?
Nie wiedziałam czy to co czuje to prawda czy tylko mi się śni. Otworzyłam oczy a obok mnie nie było Jimina. Podniosłam się i usiadłam na łóżku. Na stole faktycznie stało obfite śniadanie i pachniały tosty.
Okryłam się szczelniej kołdrą i rozejrzałam się po pokoju. Jimin stał na balkonie i rozmawiał przez telefon. Złapałam jego koszulkę która leżała na podłodze. Założyłam ją i wyszłam spod kołdry. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam jeść. On skończył rozmawiać i wszedł do pokoju. Uśmiechnął się i usiadł na przeciwko mnie.
- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam pijąc sok.
- Z Yoongim. Dzwonił, żeby zapytać kiedy będziemy dokładnie. - odpowiedział i zaczął jeść.
- Od kiedy on jest taki troskliwy? - zapytałam gryząc tosta.
- Od kiedy chce pożyczyć mojego mercedesa. - odpowiedział.
- To wiele wyjaśnia. - uśmiechnęłam się.
- Wyspałaś się kochanie? - zapytał patrząc na mnie.
- Hm... Sama nie wiem. Noc nie była dla mnie zbyt długa. Mogę jednak zaliczyć ją do udanych. - powiedziałam i oparłam się na krześle.
- Właśnie widzę, że bardzo dobrze się czujesz. Pięknie wyglądasz w mojej bluzce. - odpowiedział pijąc kawę.
- Zaraz się przebiorę. Tylko skończę śniadanie. - odpowiedziałam zapychając usta owocami.
- Tak też pięknie wyglądasz. - powiedział i podszedł do mnie.
Stanął naprzeciwko mnie i pochylił się. Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło.
Zawiedziona spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Złapał mój podbródek i uniósł do góry.
- Dlaczego moja królowa jest smutna? - zapytał z troską w głosie.
- Chcę żebyś mnie pocałował w usta. - odpowiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
Nic mi nie odpowiedział tylko pocałował mnie namiętnie i z czułością.
- Samkujesz jak dżem truskawkowy wiesz? - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Jadłem przecież tosty kociaku - powiedział i wrócił na swoje miejsce.
Wypiłam ostatni łyk soku i odstawiłam talerz i szklankę na stolik. Wzięłam swoje ubrania i udałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic i ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy. Po 25 minutach wyszłam z łazienki.
Jimin spakował już nasze walizki i czekał na mnie siedząc na łóżku. Uśmiechnął się na mój widok.
- Gotowa?
- Tak. Możemy jechać. - wzięłam swoją torebkę i telefon.
Jimin wziął walizki i wyszliśmy z pokoju. Zjechaliśmy windą na dół i wymeldowaliśmy się z hotelu. Boy hotelowy zaniósł nasze bagaże do samochodu. Wyszliśmy z hotelu trzymając się za ręce.
Jimin otworzył mi drzwi od auta i sam zajął po chwili miejsce kierowcy.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Jechaliśmy do domu 5 godzin. Gdy wyjechaliśmy na naszą posesję była 13.30. Na zewnątrz był Suga i palił papierosa. Obok niego leżała piłka do koszykówki. Wysiadłam z auta i pomachałam mu. Kiwnął tylko głową. Jimin wyjmował nasze walizki a ja podeszłam do Yoongiego.
- Cześć - powiedziałam.
- Hej Kate - odpowiedział chłodno.
- Znowu palisz? Miałeś przestać - odpowiedziałam i podniosłam piłkę.
- Palę bo lubię. Powinnaś to wiedzieć. Mieszkasz z nami już prawie pół roku. Poza tym nie mam dla kogo przestać palić - powiedział i wypuścił dym.
- Wcale tak nie jest. Nie umiesz dać szansy dziewczynom. - odpowiedziałam i zaczęłam odbijać piłkę.
Zrobiłam dwu takt i rzuciłam do kosza. Trafiłam za pierwszym razem. Jimin zaczął mi klaskać z daleka i zniknął w drzwiach domu razem z walizkami. Suga patrzył na mnie z dużym zainteresowaniem.
- Umiesz grać? - zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Nie umiem - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Jak to nie? Trafiłaś za pierwszym razem. Nie mów, że nie umiesz grać.
- Yoongi, ja naprawdę nie za bardzo umiem grać. Tego nauczył mnie mój brat który był w szkolnej drużynie koszykówki w high school. - odpowiedziałam zerkając na niego.
- Dobry nauczyciel. Może będę miał okazję z nim zagrać i zobaczyć jaki jest dobry. - odpowiedział i dopalał papierosa.
- Na pewno Ci nie odmówi gry. Jestem tego pewna. - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Czasami zazdroszczę Jiminowi - powiedział i wziął piłkę.
- Tak? A czego? - zapytałam z ciekawością w głosie.
- Ciebie. Jesteś zajebistą laską z fajnymi cyckami - powiedział z dumą w głosie.
- Czy to miał być komplement? - zapytałam lekko speszona.
- A co nie wyszło?
- Wiesz troszkę nie za bardzo. Jednak nie mam ci tego za złe. Nadal cię lubię - uśmiechałam się.
- Muszę bardziej popracować nad podrywem - odpowiedział i wyjął kolejnego papierosa.
- Nie pal już. Idziesz do domu? - zapytałam.
- Nie zostaje jeszcze na zewnątrz.
Zostawiłam go samego i weszłam do środka. Od razu poczułam zapach naleśników o których pisał Taehyung. Jin gotował w kuchni. Hoseok i Taehyung byli na górze i o coś się kłócili. RM siedział na tarasie i coś pisał. JungKooka nigdzie nie było tak jak i mojego chłopaka.
Weszłam do kuchni i przytuliłam się do szerokich ramion Jina.
Chłopak podskoczył z wrażenia.
- Kate, ale mnie wystraszyłaś! Już jesteście?
- Tak, jesteśmy. Widzę, że zaraz będę jadła twoje pyszne naleśniki. - odpowiedziałam zadowolona.
- Robię je specjalnie dla was. - uśmiechał się.
Nagle do kuchni wszedł Kookie. Zmierzył nas wzrokiem. Wyraźnie było widać, że jest zazdrosny. W końcu dalej byłam przytulona do Jina.
- Witaj Kate. Z Jiminem już się widziałem. - odpowiedział Kook.
- Cześć JungKook. A gdzie on jest?
- Na górze w waszym pokoju. Powiedział, że zaraz przyjdzie.
Oderwałam się od Jina i usiadłam przy stole czekając na naleśniki. Po chwili dołączył do nas Jimin.
- Seokjin pachnie tymi naleśnikami w całym domu - powiedział siadając obok mnie i łapiąc za rękę.
- Widzisz... Takich naleśników nie zjesz w żadnej restauracji - powiedział Jin.
- Zgadza się - przytaknełam.
Jin zaczął zdejmować z patelni kolejne naleśniki. Zaczęliśmy jeść a w kuchni pojawiła się reszta naszej "rodziny". Po jedzeniu każdy zniknął w swoim pokoju. Jimin poszedł na górę żeby odpocząć a ja z Hoseokiem sprzątaliśmy po jedzeniu.
- Jak was nie było to w domu jakoś tak smutno było. - powiedział do mnie J-Hope.
- Tęskniłeś? - zapytałam ze śmiechem.
- Owszem. Bardzo cię lubię. Z resztą wszyscy cię tu lubią. Nawet Suga. - odpowiedział wkładając brudne talerze do zmywarki.
- Wiem, wiem. Powiedział mi dziś o tym, w dosyć oryginalny dla niego sposób - powiedziałam i oparłam się o szafkę.
- Wszystko zrobione. Idę na górę - powiedział i wyszedł z kuchni.
Zostałam sama. Wyjełam telefon z kieszeni. Na zegarku była 14.30. Po 15 powinnam już jechać na lotnisko, żeby odebrać Williama. Miałam już wychodzić z kuchni kiedy w progu zjawił się JungKook.
- Opaliłaś się - powiedział i dotknął mojego ramienia.
- Może troszkę - powiedziałam i odsunełam się do tyłu.
- Dobrze, że już wróciłaś. Cały czas myślałem o tobie. - odpowiedział i patrzył na mnie.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - odpowiedziałam i chciałam go ominąć.
- Nie tęskniłaś za mną? - zapytał i zatrzymał mnie w drzwiach.
- Nie, wcale. Miałam Ci coś powiedzieć, przed wyjazdem, ale nie było kiedy. - westchnęłam.
- Tak a co? - jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem.
- Tae widział jak się całowaliśmy. Nie rób tego więcej. Nie chcę stracić Jimina. - odpowiedziałam na jednym wdechu.
JungKook zmieszał się i lekko odsunął odemnie. Patrzył na mnie. Nic nie mówił a cisza która między nami nastała z sekundy na sekundę coraz bardziej robiła się niezręczna.
- Powiesz coś czy dalej będziesz stał jak kołek? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Przyjdź do domku, wtedy pogadamy. - odpowiedział i poszedł na górę.
Zostałam sama na korytarzu i nie wiedziałam co myśleć. Pokręciłam tylko głową i ruszyłam na górę do pokoju.
Jimin leżał na łóżku gdy weszłam do środka.
- Idziesz ze mną odebrać Williama z lotniska?
- Przepraszam Cię Katie, ale nie mogę. Rap przyszedł i powiedział, że przyjedzie nasz menadżer i muszę być. Jesteś zła? - wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Szkoda, ale nie jestem zła. - odpowiedziałam trochę smutna faktem, że Jimin nie pojedzie ze mną.
On złapał moją dłoń i przytulił mnie do siebie. Wdychałam jego cudowny zapach.
- Poradzisz sobie skarbie? Będę czekał na was w domu. Jeszcze raz żałuję, że nie mogę jechać. - przytulił mnie mocniej do siebie.
- Już dobrze, rozumiem, że nie możesz. Poradzę sobie w końcu to tylko mój starszy braciszek a nie twoja teściowa - zaczęłam się śmiać.
- Nie strasz mnie. Gdyby to była twoja mama miałbym jeszcze większy stres niż teraz. - odpowiedział.
- Moja mama jest bardzo miła i sympatyczna. Na pewno byś ją polubił. - odpowiedziałam dotykając jego włosów.
- Jeśli jest tak piękna jak ty to na pewno - powiedział dotykając mojego policzka.
- Wątpisz w to? - zapytałam.
- Jakże bym mógł. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
- Kocham kiedy to robisz, ale muszę już jechać, bo William pomyśli, że o nim zapomniałam - powiedziałam i odsunęłam się od Jimina.
Wzięłam swoją torebkę z biurka. Mój Oppa usiadł na łóżku.
- Jedź ostrożnie i uważaj na siebie - usłyszałam gdy byłam już przy drzwiach od pokoju.
- Obiecuję Panie ChimChim - powiedziałam śmiejąc się z niego.
- Nie śmiej się tylko uważaj dobrze? - powiedział stanowczym tonem.
- Dobrze, lecę. Pa. - wyszłam z pokoju i po schodach na dół.
W salonie był V i oglądał telewizor. Machnęłam mu tylko ręką i wyszłam z domu.
Doszłam do garażu i wyjechałam swoim samochodem. Po chwili byłam już na drodze i spokojnie jechałam na lotnisko żeby odebrać swojego brata.
Na ulicach Seulu jak na popołudnie było dosyć pusto więc droga z domu na lotnisko zajęła mi niecałe 20 minut.
Zaparkowałam na parkingu i udałam się na halę przelotów by za chwilkę zobaczyć mojego brata.
Na zegarku była 15.55 więc teoretycznie za pięć minut miał tu być.
Usiadłam sobie na ławce i grzecznie czekałam. Spędziłam całe 15 minut czekając na Williama.
Nagle z walizką pojawił się mój brat. Pomimo moich ciemnych okularów od razu mnie poznał i zaczął machać.
Odmachałam mu i ruszyłam w jego stronę.
Wpadliśmy sobie w ramiona a mój brat od razu uniósł mnie do góry. Ludzie patrzyli na nas, bo takie zachowanie w Korei nie jest popularne.
- Moja kochana Kate. Jak ja za tobą tęskniłem. Schudłaś? Jesteś taka lekka - powiedział i tulił mnie do siebie.
- Może troszkę schudłam, ale to dobrze. Ja też za tobą tęskniłam. Chodź jedziemy do domu. Jesteś głodny? Mamy naleśniki. - odpowiedziałam zadowolona ciągnąc go za rękę do wyjścia.
- Jadłem w samolocie, ale naleśników nie odmowię. A gdzie twój sławny chłopak? Nie przyjechał z tobą? - zapytał gdy dotarliśmy do mojego auta.
- Jimin jest w domu. Nie mógł ze mną przyjechać, bo ich menadżer ma przyjść i czekają na niego. Poznasz go już za kilka minut. - odpowiedziałam otwierając bagażnik od auta.
William włożył walizkę i wszedliśmy do auta. Ruszyłam w stronę domu.
- Ojciec miał rację to miasto jest takie inne niż wszystkie - powiedział patrząc przez szybę.
- Zgadza się. Tu jest zupełnie inaczej niż u nas w LA. Miło jest też rozmawiać z tobą po angielsku - odpowiedziałam uśmiechając się do Williama.
- Właśnie! Mam się przełączyć na koreański przy twoim chłopaku i jego kolegach z zespołu?
- Tak, oni są słabi z angielskiego, chociaż się uczą. Jedynie Rap zna idealnie angielski - powiedziałam.
- Dobrze rozumiem, przecież to nie problem.
- Powiedz mi teraz jaką masz niespodziankę od taty? - zapytałam zaciekawiona.
- Jeszcze nie. Jak dojedziemy do twojego domu to o wszystkim się dowiesz. Jaki jest ten Jimin? - zapytał mnie z zainteresowaniem w głosie.
- Jaki? Bardzo fajny. - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Nic więcej mi nie powiesz?
- Nie. Poznasz go to się dowiesz jaki jest. - odpowiedziałam wyjeżdżając na nasze osiedle.
Za chwilę Jimin i reszta poznają mojego braciszka...

(Jest nowa część! Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które ostatnio od was dostałam. Jest mi naprawdę miło, i nie mogę uwierzyć, że już ponad 700 wyświetleń wybiło przy tym opowiadaniu. Tak jak wspominałam, będę 24 marca na evencie Armiafest w Warszawie. Jeśli też będziecie i poznacie mnie po zdjęciu które zaraz tu wstawię, to śmiało bez stresu zagadajcie! Na zdjęciu poniżej, moja skromna osoba.)
Magda - Autorka opowiadania Ten "Drugi".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro