Rozdział Specjalny IV
(Witam! Dodaję kolejny rozdział specjalny. Z okazji 5 tysięcy wyświetleń i nie tylko. Pomysł wpadł mi do głowy kiedy rano się obudziłam więc postanowiłam to napisać. Enjoy!
Love, Magda)
- Mamo!!! - krzyk roznosił się z góry schodząc na dół wraz z moją córką i jej ojcem za plecami.
- Hai, powiedziałem coś i zdania nie zmienię, daj spokój mamie bo ona też nie wpłynie na moją decyzję. - mówił podniesionym głosem Jimin.
Oboje weszli do kuchni w której ja gotowałam obiad.
- Co się dzieje? - zapytałam moją córkę, była wyraźnie zła na swojego ojca.
- Chcę iść na imprezę, ale tato nie chce się zgodzić. Jestem już duża mam 17 lat a on cały czas traktuje mnie jak małe dziecko. - odpowiedziała patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
Jimin kręcił głową na znak, że racja jest po jego stronie.
- Po kim ty taka jesteś co? Ja w wieku 17 lat to nawet nie myślałem o imprezach. - odpowiedział patrząc na naszą Hai.
- O imprezach nie, ale brałeś udział w castingu do BTS. - odpowiedziałam mieszając zupę w garnku.
- Wtedy były inne czasy. Teraz dzieciaki myślą tylko o seksie... - Jimin dalej obstawał przy swoim.
Zaczęłam się śmiać, a moja kochana córka patrzyła na mnie jak na głupią.
- Tato? Ja wszystko wiem na ten temat... Mama rozmawiała ze mną już tyle razy... Poza tym to, od was można było się wiele dowiedzieć i nauczyć w końcu mam trójkę rodzeństwa a mama jest w ciąży z następnym - szukała twardych argumentów w kierunku swojego tatusia.
- Hai?! Jak ty się odzywasz to własnego ojca... Koniec tematu dotyczącego tej imprezy. Idź do swoich braci i sprawdź czy odrobili lekcje - powiedział Jimin wstając z krzesła.
Hai wyszła z kuchni zła i smutna jednocześnie.
Jimin podszedł do mnie przytulając i dotykając po już lekko widocznym brzuchu.
- Nie bądź dla niej taki ostry. Powinna iść na tą imprezę w końcu będą tam jej znajomi. Nic złego się nie stanie. - odpowiedziałam kładąc swoją głowę na ramieniu męża.
- Sam nie wiem, może byłem zbyt ostry. Wiesz jak ona jest dla mnie ważna. Kocham Hai bardzo mocno. Urodziła się pierwsza, moja mała kruszynka. - westchnął masując mój brzuch.
- Kochanie, nasza córka ma już 17 lat i nie jest kruszynką, wiesz, że chłopaki się za nią oglądają bo jest bardzo ładna. Niedługo sama stworzy swoją rodzinę. Zdaje sobie sprawę, że ten komentarz odnośnie rodzeństwa nie był na miejscu, ale trzeba jej to wytłumaczyć. Porozmawiam z nią. - odpowiedziałam patrząc na Jimina.
- Kocham Cię Katie, tylko się nie denerwuj jesteś w ciąży. - powiedział całując mnie jak zawsze w czoło.
- To trudne dla Hai, że będzie miała jeszcze rodzeństwo. Musimy ją zrozumieć. - odpowiedziałam całując mojego męża w usta.
- Skarbie nie mamy 100 lat. Ja dopiero będę miał 39 lat a ty 38, seks w naszym związku to coś normalnego. Dzieci też. - mówił opierając się o szafkę.
- Masz rację. Przypilnuj obiadu a ja pójdę do niej. - odpowiedziałam powoli wychodząc z kuchni.
Weszłam po schodach i zapukałam do pokoju mojej córki.
Siedziała na łóżku i słuchała muzyki na telefonie.
Usiadłam obok niej.
Uśmiechnęła się i wyłączyła odtwarzacz.
- Pójdziesz na tą imprezę kochanie. Pogadam z tatą. On jest trochę nadopiekuńczy. Bardzo cię kocha i tego nigdy nie zapominaj. Jesteś jego "kruszynką". Kiedy się urodziłaś był w siódmym niebie. Chciał bronić cię przed całym światem. Wiesz jakie nosisz nazwisko. Dlatego czasami tak się zachowuje - powiedziałam przytulając do siebie Hai.
- Mamo, ja też kocham tatę tak samo jak ciebie. Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie. Tylko chciałabym, żeby tatuś czasami mi zaufał. Znam granice. - odpowiedziała bawiąc się pierścionkiem, który był na jej palcu.
- Wiem, że jesteś mądrą dziewczyną, w końcu należysz do rodziny Park. - odpowiedziałam głaszcząc ją po włosach.
- Już wiadomo czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka? - zapytała mnie Hai dotykając brzucha.
- Jeszcze nie wiem kochanie. Za wcześnie by wiedzieć. Powiedz tak szczerze, nie chodziło tylko o imprezę prawda? - pytałam chcąc usłyszeć odpowiedź od mojej córki.
- Mamo? Byłam zaskoczona wiadomością o nowym rodzeństwie. Myślałam, że zostanie już tak jak jest. Nasza czwórka i ty z tatą. - odpowiedziała patrząc na mnie.
- Kochamy was wszystkich tak samo. Jesteście naszymi dziećmi i nic tego nie zmieni. Moja piękna Hai - mocno ją do siebie przytuliłam.
Na dole było słychać otwieranie drzwi i głosy. Jimin nagle krzyknął do nas.
- Mamy gościa - usłyszałyśmy głos Parka.
- Choć Hai, zobaczymy kto przyszedł. Zawołaj rodzeństwo. - odpowiedziałam wstając i schodząc po schodach na dół.
W salonie siedział nie kto inny tylko Hoseok. Był sam, bez żony i dzieci.
Uśmiechnęłam się a on od razu przywitał się ze mną.
- Witaj Kate, jak zawsze piękna. Jak tam się czujesz? Wiedzę, że Jimin nie próżnuje i kolejny członek rodziny w drodze. - rechotał jak stary dobry J-Hope.
- Hobi pomimo upływu lat ty zawsze masz to swoje poczucie humoru. Tak, będziemy mieli dziecko. A ty swoje dzieciaki gdzie zostawiłeś?
- Są trochę chore i nie chciałem ich ciągnąć, więc zostały z mamą w domu. A wasze jak tam?
Nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ wszyscy zeszli na dół i rzucili się na Hoseoka. Był ich ulubionym wujkiem i zawsze gdy do nas przychodził kupował im prezenty przez co lubili go jeszcze bardziej.
- Hai jaka ty jesteś piękna, i podobna do ojca. Mój mały bąbelek. - mówił Hope tuląc do siebie naszą najstarszą córkę.
- Wujku... Nie nazywaj mnie tak. Jestem już dorosła. - westchnęła.
- Dla mnie zawsze będziesz małym bąbelkiem. Jak się urodziłaś byłaś tak śliczna, że wszyscy z zespołu byli w tobie zakochani. - odpowiedział śmiejąc się.
- To prawda, oszaleli i nie chcieli się odczepić - powiedział Jimin śmiejąc się.
- Nie mogli uwierzyć, że ich ulubiony hyung założył rodzinę. - pokiwałam głową siadając na kanapie obok mojego męża.
- Wujku, a gdzie są chłopaki nie przyszli z tobą, mamy nową grę na Xboxa i chcieliśmy z nimi zagrać... - nasi synowie były zmartwieni brakiem towarzyszy do gry.
- Przepraszam Was, ale nie mogłem wziąść ich ze sobą, są chorzy i nie chciałem żebyście się od nich zarazili jednak obiecuję, że gdy lepiej się poczują przyjdą do was pograć - powiedział J-Hope uśmiechając się w ich stronę.
- Dobrze wujku - odpowiedział mój starszy o 2 minuty syn i razem we dwóch popędzili na górę grać w nowe gry.
- Jimin jak to jest, że ty masz bliźniaki i ja też, do tego dwa razy? Córki to już takie dorosłe jak twoja Hai, za to teraz chłopaki nadrabiają.
- Wiesz, ja czasami też zadaje sobie takie samo pytanie... Jest z nimi wesoło... A wiesz co tam u Jeona?
- Mieszka w Busan. Czasami do mnie dzwoni. Nawet spotkaliśmy się ostatnio. A ty nie rozmawiasz z nim? Przecież to co się stało to przeszłość już dawno.
- Owszem, ale nie dzwoni do mnie a ja do niego też nie. Widzieliśmy się na święta, jak zawsze u nas w domu kiedy wszyscy spędzamy tu Boże Narodzenie pamiętasz?
- Tak tak. No cóż, jednak stare sprawy jeszcze bolą skoro nie kontaktuje się z wami.
W pokoju nastała chwila ciszy, a ja patrzyłam na Hai, która ewidentnie zaczęła się dziwnie zachowywać kiedy Hoseok zaczął coś mówić o Jungkooku. Od dawna podejrzewałam, że kontaktuje się z wujem, a co najważniejsze raczej z jego synem. Yongsoon, bo tak miał na imię potomek Kooka był młodszy od naszej Hai o rok, ale na ostatnim zjeździe bożonarodzeniowym widziałam jak patrzyli się na siebie i długo rozmawiali.
Nic nie mówiłam Jiminowi bo wiedziałam, że dostanie szału gdy dowie się o tym.
Moja córka jest zakochana a ja nie chcę bronić jej kochać tego kogo sobie wybrała nawet jeśli to syn Jeona.
Hoseok opowiadał nam jeszcze o pracy i nowych talentach, które dołączą niedługo do jego wytwórni.
Wypił kawę i poszedł do domu.
My razem z dziećmi zjedliśmy obiad po czym bliźniaki razem z naszą młodszą córką poszli bawić się na podwórko z tyłu domu.
Wraz z Jiminem siedzieliśmy w salonie pijąc herbatę.
- Rozwija się ta wasza firma. To był dobry pomysł, żeby wejść w spółkę z Hoseokiem. - odpowiedziałam kładąc swoją głowę na ramieniu męża.
- J-Hope to dobry partner w interesach. Nie żałuję, z resztą twoje studio też przynosi niezłe dochody. - odpowiedział patrząc na mnie.
- Hmmm... Powiedziałam Hai, że pójdzie na tą imprezę.
- Katie? Dlaczego znowu decydujemy osobno? Zabroniłem jej iść.
- Wiem, ale chciałam żeby jednak wyszła z domu. Będą tam jej znajomi, ona zna zasady. Wszystko będzie dobrze, naprawdę.
- Skoro już się zgodziłaś, ale powiem jej, że ma wrócić o północy.
- Dobrze kochanie, będzie jak zechcesz, tylko już się z nią nie kłóć.
- Nie będę, obiecuję. Kocham ją bardzo mocno, tak jak ciebie. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Mamy wspaniałe dzieci, jesteśmy szczęśliwi. - mówił całując moje czoło.
Hai:
Stałam przy ścianie i widziałam jak tato okazywał miłość mamie. Kochają się jak żadna inna para. Wszyscy w szkole zazdroszczą mi rodziców. Tata pomimo 39 lat dalej jest tak samo przystojny jak wcześniej, a mama ma figurę modelki pomimo, że nas urodziła.
Bardzo ich kocham. Chciałabym wyglądać kiedyś tak jak oni. Być szczęśliwa z przyszłym mężem.
Niedługo urodzi mi się brat, albo siostra.
Byłam zaskoczona gdy tatuś przyszedł powiedzieć mi o tym. Teraz po tym co mówiła mama już się nie martwię, że nie będą mnie kochać tak samo jak reszty rodzeństwa.
Do tego wujek Hoseok.
Bardzo go lubię. Zawsze jest wesoły i sypie żarty jeden za drugim. Wszyscy wiemy, że nie jest naszym prawdziwym wujkiem, ale nigdy do żadnego z byłych członków zespołu nie mówiliśmy po imieniu. Tylko wujek Jungkook nie odwiedzał nas często. Praktycznie wcale tego nie robił.
Raz na rok w czasie Bożego Narodzenia mogliśmy się z nim spotkać. Ja miałam kontakt z jego synem. No cóż... Nikt o tym nie wiedział, ale polubiliśmy się z Yongsoonem.
Czuje, że będzie z tego coś więcej niż przyjaźń, ale boję się co powie tato. Napewno się mu to nie spodoba.
Kate:
- Hai czemu się chowasz? Chodź tu do nas, tato coś ci powie. - odpowiedziałam patrząc na moją córkę.
- Idę mamo. - wyszłam bardziej ze swojej kryjówki siadając na fotelu.
- Rozmawiałem z mamą i możesz iść na tą imprezę, ale masz wrócić do domu o północy dobrze? - zapytał Jimin patrząc na Hai.
- Naprawdę mogę iść? Zgadzacie się? - wstała z fotela.
- Tak kochanie - powiedziałam cicho się śmiejąc.
- Dziękuję!!! Kocham Was!!! - powiedziała mocno przytulając się do Jimina a mnie całując szybko w policzek.
- My też cię kochamy. - odpowiedział Jimin tuląc do siebie córkę.
- Obiecuję, że wrócę o północy do domu. Lecę się szykować - powiedziała szybko biegnąc na górę do swojego pokoju.
Oboje z Jiminem zadowoleni zostaliśmy w naszym salonie.
- Nasza Hai teraz jest szczęśliwa? - zapytał mnie mój kochany Chimmy.
Często nazywałam go tak pomimo upływu lat.
- Myślę, że po tym jak się zgodziłeś, jest w siódmym niebie.
- Ja też jestem szczęśliwy. Mam ciebie. - odpowiedział całując mnie w usta.
- Jesteśmy razem już 17 lat a ja dalej kocham cię tak jak wtedy kiedy miałam 22 lata. Dalej jesteś tym samym Jiminem, który skradł moje serce przed sklepem.
- Zawsze nim będę nawet gdy będziemy mieć po 80 lat. Kocham Cię Katie...
- Ja ciebie też kocham Jiminie...
Hai poszła na wspomnianą imprezę i wróciła do domu punktualnie o północy.
Zawsze wiedziałam, że jest mądrą i dobrą dziewczyną.
Była tak podobna do Jimina, że nikt nigdy nie powiedziałby, że nie jest jego córką.
Jestem wreszcie szczęśliwa. Mam dom, męża, dzieci. Moje życie w końcu jest takie jakie chciałam, żeby było....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro