Problemy I Obiad
Dziewczyny odwrociły się w jego stronę. Wiedziałam, że za chwilę rozpęta się burza. Jedyne o czym marzyłam to żeby wszyscy opuścili moje biuro.
- Jimin! Jimin! Kochany nasz! - zaczęły krzyczeć i iść w jego stronę.
Ochrona skutecznie je zatrzymała. Jimin minął je i stanął przy mnie. Nic do mnie nie powiedział. Jego twarz była zimna jak lód. Uderzyło mnie to, że patrzył na mnie w taki sposób. Miałam kompletną pustkę w głowie. Dziewczyny dalej nie dawały za wygraną.
- Jimin spójrz na nas! Kochamy Cię! Jesteś tylko nasz! Nie tej panienki! Ona jest za głupia dla ciebie!
Jimin tylko machnął ręką i ochrona razem z Hoo wyprowadziła owe Fanki.
Byłam tym wszystkim zszokowana. Lee stała jakby nie wiedziała co się dzieje. Niewiele myśląc minęłam dziewczynę oraz Jimina który stał z telefonem w ręku i zamknęłam się w własnym gabinecie. Usiadłam na fotelu. Moją uwagę zwróciły jednak krzyki na zewnątrz. Nie pewnie podeszłam do okna. Ochrona trzymała Fanki. Obok był Jimin i menadżer BTS. Prowadzili ożywioną rozmowę. Po kilku minutach fanki Jimina same odeszły w spokoju. Jimin pożegnał się z menadżerem a ten odjechał po chwili. Zostali z nim tylko ochroniarze. Szybko odeszłam od okna i wróciłam na miejsce przy biurku. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie dla nikogo. - odpowiedziałam
Drzwi jednak lekko się otworzyły. Zobaczyłam w nich Jimina. Chłopak nie wszedł tylko stał i patrzył na mnie.
- Dla mnie też cię nie ma? - spytał mnie
- Dla Parka Jimina też mnie nie ma... - odpowiedziałam mu chłodno i bez uczucia.
- To nie dobrze wiesz? - wszedł do środka i zamknął drzwi.
- Dlaczego tu przyszedłeś? Skąd wiedziałeś co tu się dzieje? - zapytałam
- Twoja asystentka wysłała mi wiadomość. Akurat miałem przerwę. Gdy tylko to przeczytałem od razu postanowiłem tu przyjechać i Ci pomóc. To coś złego? - patrzył na mnie nie co inaczej niż przed recepcją
- Pytanie jest takie skąd ona miała do ciebie numer telefonu? - patrzyłam na niego zła
- Już Ci mówię. Kiedy ostatnio tu byłem powiedziałem jej, że gdyby się coś działo to niech do mnie dzwoni i podałem jej swój numer. Dziewczyna jest bystra więc wiedziała kiedy dobrze go użyć - odpowiedział i usiadł na kanapie stojącej przy ścianie.
- Jestem dorosła Jimin. Nie potrzebuje niani która się mną opiekuje. Sama dałabym sobie radę. - wydusiłam z siebie te kilka słów.
- Teraz jestem Jiminem? Nastąpiła mała zmiana. Wiem, że jesteś dorosła kotku. Niani jak najbardziej nie potrzebujesz. Jednak ochrony już bardziej. Uwielbiam swoje fanki, ale czasami niektóre z nich są nieobliczalne. Dlatego wiedziałem, że sama sobie z nimi nie poradzisz. Przyznaj, że trochę się bałaś? - chłopak wstał z kanapy i podszedł do mojego biurka.
- Może trochę. Dalej uważam, że to nie było fair. Jeszcze twój zimny wzrok kiedy tu wszedłeś. Jakbyś w ogóle nie miał żadnych uczuć. - siedząc na fotelu odwróciłam się do niego plecami.
- Skarbie nie odwracaj się ode mnie. Chciałem dobrze. Sama wiesz co działo się kiedy pierwszy raz powiedziałem, że jesteś moją kobietą. Większa część fanów nam kibicuje, ale znajdą się tacy którzy będą jak te dziewczyny dzisiaj. Chcę cię przed tym chronić. - obszedł moje biurko i stanął na przeciwko mnie.
Wyciągał swoją dłoń w moją stronę. Podałam mu rękę a on podniósł mnie do góry. Od razu znalazłam się w jego silnych ramionach.
- Kocham Cię Katie - powiedział to patrząc mi w oczy.
- Ja ciebie też kocham Jiminie - lekko się uśmiechnęłam.
Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Najpierw był delikatny. Z każdą sekundą zmieniał się. Poczułam dłonie Jimina na swoich pośladkach. Oderwał się ode mnie i cicho powiedział do mojego ucha:
- Jak ja cię pragnę. Już nie mogę się doczekać weekendu. - złożył na mojej szyji mały całus.
- Nie wiem czy zasłużyłeś na weekend? - zaczęłam się z nim drażnić.
- Jak to nie? Pojedziemy sobie odpocząć, skończy ci się już okres, kochanie nie robiliśmy tego już 3 tygodnie. - powiedział trochę rozżalonym głosem.
Spojrzałam na niego i tylko się uśmiechnęłam.
- Wiesz ja nie wiedziałam, że ty potrafisz wyliczyć moją miesiączkę co do dnia? Jakiego ja mam sprytnego chłopaka...
Nie zdążył mi odpowiedzieć ponieważ telefon w jego kieszeni zaczął wibrować. Wyjął go i odebrał. Dzwonił RM.
- Wracaj na próbę, wszyscy czekają tylko na ciebie wiesz? Kate poczeka.
- Dobrze już wracam, czego się tak wkurzasz?
- Bo muszę was wszystkich zawsze trzymać razem. Nie jest to łatwe. Ty ciągle z Kate, JungKook ciągle znika w nocy a jeszcze Taehyung romansuje na telefonie.
- Spokojnie. Już jadę.
Rozłaczyli się. Jimin spojrzał na mnie z miłością. Wiedziałam, że musi iść.
- Kochanie wiesz muszę iść. Zobaczymy się potem. Jak skończysz to przyjedź po mnie dobrze?
- Dobrze, przyjadę.
Dostałam szybkiego całusa na pożegnanie i już go nie było. Opadłam ciężko na swój fotel. Odkąd go poznałam tyle się zmieniło. Czasami na lepsze a czasami i na gorsze. Takie są konsekwencje bycia sławnym. Ciężko jest sobie z tym poradzić. Do mojego gabinetu weszła nagle Lee.
- Czy ty umiesz pukać?! - dosyć ostro powiedziałam te słowa i po chwili tego żałowałam.
- Ja tylko... Chciałam spytać... Czy czegoś Pani nie potrzeba... - dziewczyna zaczęła się jąkać.
Wiedziałam, że nie potrzebnie na nią naskoczyłam. W końcu to ona mnie uratowała.
- Przepraszam Lee. - powiedziałam do mojej asystentki.
Dziewczyna była zaskoczona i wyglądała jakby nie wiedziała co powiedzieć. Stała bez ruchu z głową wciśniętą w podłogę.
- Przepraszam I dziękuję za to co zrobiłaś. Dostaniesz premię. Hoo też dostanie. Za to, że tak mnie broniliście. Jeszcze raz Ci dziękuję - wstałam zza biurka.
Podeszłam do Lee i wyciągnęłam swoją dłoń w jej stronę. Uścisneła ją. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Naprawdę Panią lubię. - powiedziała Lee.
- Cieszę się. Na dzisiaj to już koniec naszej pracy. Za dużo się wydarzyło. Ja będę już szła. Zamknij tu wszystko i też możesz iść do domu. - wzięłam swoje rzeczy z biurka.
- Dobrze Pani Rich. Wszystkim się zajmę.
- W takim razie do zobaczenia jutro.
Zostawiłam moją Lee i wyszłam z biura. Uderzyło mnie powietrze jak zawsze głośnego Seulu. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę parku żeby trochę pospacerować. Gdy zaparkowałam samochód wyciągnęłam ze schowka maseczkę. Była bezpiecznym rozwiązaniem gdyż nie chciałam znowu spotkać fanek Jimina. Założyłam ją i poszłam się przejść.
Spacerowałam po parku rozmyślając nad moim życiem. Nad tym, że za tydzień przyjeżdża mój brat. Kurczę zapomniałam powiedzieć o tym Jiminowi. Tęskniłam trochę za domem pomimo tego że było mi dobrze mieszkać w Korei. Mój ojciec był taki szczęśliwy gdy powiedziałam mu, że chcę tu zamieszkać. Od razu kupił mi mieszkanie i studio fotograficzne żebym mogła pracować tak jak w Los Angeles. Uwielbiał koreańczyków. Po cichu nawet marzył o takim zięciu. Jimin spełniał jego wymagania. Był idealny. Tylko jeszcze się nie poznali. Do tego jeszcze JungKook. Z nim kompletnie nie wiedziałam co robić. Z myśli wyrwał mnie telefon. Dzwonił Jimin.
- Halo? - odebrałam.
- Skarbie, gdzie ty jesteś? Od godziny na ciebie czekam i zapuściłem już korzenie przed studiem. Reszta pojechała już do domu. - spojrzałam na zegarek. Kurczę było już po 15. Kompletnie o nim zapomniałam.
- Przepraszam Cię, wyszłam do parku żeby się przejść, ale już wracam do auta i jadę po ciebie. Czekaj zaraz będę.
- Dobrze, czekam na ciebie.
Wróciłam szybko do auta i pojechałam po Jimina. Zajechałam pod studio i mój chłopak wsiadł do auta. Uśmiechnął się.
- W końcu jesteś kotku. - dał mi buziaka w policzek.
- Dokąd jedziemy na jedzenie? Jestem głodna.
- Znam taką małą restaurację obok Seul Forest. Jedźmy tam?
- Dobrze w takim razie jedziemy.
Wycofałam do tyłu i ruszyłam w stronę parku. Początkowo jechaliśmy w ciszy. Jednak Jimin włączył radio. Stacja grała właśnie utwór IU. Moje myśli zaraz znalazły się przy Kookie. W końcu tak ją lubił. Jimin chyba pomyślał o tym samym.
- JungKook już by umierał z zachwytu. - odezwał się Jimin.
- Przecież wy się znacie to dlaczego on do niej nie zagada jeśli mu się podoba? - zapytałam
- Wiesz skarbie, on jest dla niej za młody. Próbował, ale powiedziała mu, że się z nim nie umówi. Nie rozumiem dlaczego. Wiek to nie jest najważniejsza rzecz. - odpowiedział
- Zgadzam się z tobą. Ty przecież też jesteś ode mnie rok starszy.
- Mnie to kompletnie nie przeszkadza, że ty jesteś młodsza.
- Ja to wiem mój kochany.
Zatrzymałam się na światłach. Nigdy tego nie lubiłam, zawsze trzeba było długo czekać żeby znów móc jechać. Nagle Jimin zaczął dotykać moje udo.
- Jimin Co ty robisz? Wiesz, że prowadzę auto.
- Stoimy na światłach. Przecież to nic złego.
Dalej to robił czym strasznie mnie dekoncetrował. Przesuwał swoją dłoń w górę i dół. Na jego twarzy widniał uśmiech. Był taki pewny siebie. Światła się zmieniły i ruszyłam. Jimin zabrał dłoń.
- Dziękuję, Ci Kochanie... - szybko spojrzałam na niego.
- Proszę bardzo myszko. - powiedział uśmiechając się pod nosem.
Dojechaliśmy pod restaurację. Jimin wyszedł i otworzył mi drzwi. Weszliśmy do środka. Od razu zajęliśmy stolik w głębi restauracji. Kelnerka przyniosła nam menu.
- Co jemy? - spytał Jimin.
- Sama nie wiem, chyba zjadła bym dziś Gangnam Chicken a ty?
- Może Mandu. Dawno nie jadłem. Coś do picia?
- Herbatę.
Kelnerka otrzymała nasze zamówienie i zniknęła w kuchni. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Jimin trzymał mnie za rękę którą położyłam na stole. Przypomniało mi się, że przecież nie powiedziałam mu o moim bracie.
- Za tydzień odwiedzi nas mój brat. - powiedziałam do Jimina.
- Twój brat? - Jimin patrzył na mnie zdziwiony.
- Tak mój brat. Martwisz się? William nie gryzie. - zaczęłam się śmiać.
- Nie to nie oto chodzi. Wiesz, że mój angielski jest średni. Jak ja się z nim porozumiem?
- Jimin spokojnie. William zna koreański. Bez problemu będziesz mógł z nim rozmawiać. - uśmiechnęłam się.
- Czekaj, ja nigdy cię nie pytałem skąd ty znasz tak dobrze koreański? Amerykanka która tak zna mój język. - na jego twarzy malowało się zaciekawienie.
- Nigdy Ci tego nie mówiłam? Mój tata zanim wziął ślub założył własną firmę. Zaczęła dobrze działać więc wszedł na zagraniczne rynki. W tym inwestował w Korei Południowej. Mieszkał tutaj przez 10 lat. Nauczył się Koreańskiego i zakochał w tym kraju. Potem wrócił do Stanów, poznał mamę i wziął ślub - odpowiedziałam
- Rozumiem, ale ty i twój brat przecież nie mieszkaliście tutaj? - dalej dopytywał Jimin.
- Gdy urodził się mój brat a potem ja ojciec zaczął nam pokazywać zdjęcia kiedy tu mieszkał, a gdy poszliśmy do szkoły zaczęliśmy się uczyć Koreańskiego. Czasami naprawdę mieliśmy tego dosyć. Ciągle musieliśmy się tylko uczyć o Korei. W szkole i poza nią mieliśmy zajęcia. Dlatego od małego znam dwa języki. Angielski i Koreański.
- To wiele wyjaśnia. Bardzo dobrze mówisz, nie mam zastrzeżeń. A twoja mama?
- Mama nie zna Koreańskiego. Nie dała się namówić tacie na naukę.
Kelnerka przyniosła nasze dania. Od razu zabraliśmy się za jedzenie. Było bardzo dobre. Lubiłam koreańską kuchnię. Jimin patrzył na mnie jak jem.
- Mam coś dziwnego na twarzy? - spytałam go.
- Nie. Tak ładnie wyglądasz jak jesz. Naprawdę ci smakuje.
- Zgadza się. Jest bardzo dobre.
Jimin zaśmiał się i wrócił do jedzenia. Po skończonym posiłku byłam pełna jak nigdy. Jimin tylko się ze mnie śmiał. Wróciliśmy do domu a ja od razu rzuciłam się na łóżko.
Jimin został na dole bo chciał powiedzieć chłopakom o naszym weekendowym wyjeździe do Busan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro