Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pożegnanie i Rozmowa

Obudziłam się rano tylko i wyłącznie w majtkach. Po naszych wieczornych eskapadach ubrania były wszędzie tylko nie na mnie. Pomyśleć, że Jimin potrafił robić takie rzeczy bez stosunku. Szeroko uśmiechnęłam się na to co wczoraj ze mną wyprawiał. Musiałam jednak odsunąć swoje myśli ponieważ, za dwie godziny mam spotkanie z tatą na lotnisku i muszę zabrać też Williama. Gdy usiadłam na łóżku poczułam dłonie Jimina sunące po moich nagich plecach.
- Jak tam kochanie? - zapytał kontynuując swoje ruchy.
- Bardzo dobrze, a ty już nie śpisz? Muszę wstać bo William dziś wyjeżdża razem z tatą. Tak krótko był u nas. - odpowiedziałam siedząc na łóżku.
- Pojadę z tobą - powiedział podnosząc się i całując moje ramię z tyłu.
- Masz nogę w gipsie misiu, nie dasz rady na lotnisku, poza tym ktoś może cię zobaczyć. Zostań spokojnie w domu, kupię ci coś dobrego do jedzenia - odpowiedziałam odwracając się w jego stronę.
Jimin wydymał usta w geście sprzeciwu, że zostaje a ja pocałowałam go i wstałam z łóżka biorąc szlafrok leżący na podłodze.
- Wiesz, że będę tęsknić? - odpowiedział okrywając się kołdrą.
- Myślę, że coś wiem na ten temat. Nie martw się. Pożegnam się z bratem i tatą, wpadnę do studia na chwilę i potem wrócę do ciebie. - powiedziałam wchodząc do  garderoby w poszukiwaniu stroju na dziś.
Wybrałam ubrania i bieliznę po czym zajęłam łazienkę.
Wróciłam do pokoju wyszykowana i gotowa do drogi. Gdy zeszłam na dół mój brat czekał już na mnie żegnając się ze wszystkimi łącznie z moim księciem który powoli zszedł na dół.
Chłopcy byli smutni gdyż przez te kilka dni znaleźli wspólny język z moim bratem i zaprzyjaźnili się.
Byliśmy już w aucie kiedy mój brat w końcu się odezwał.
- Będę za nimi tęsknił wiesz? Są naprawdę dobrymi kolegami - powiedział patrząc w okno.
- Oni też na pewno będą tęsknić. W końcu spędzili z tobą kilka dni i nawet razem piliście.
- Za tobą też będę tęsknił siostrzyczko, tak inaczej jest w domu odkąd się wyprowadziłaś.
- William... Bo będę płakać - cicho odpowiedziałam.
- Przecież i tak będziesz. Znam cię. Nie lubisz pożegnań. - odpowiedział lekko się uśmiechając.
Wjechałam na parking strzeżony lotniska i zaparkowałam.
- Lubisz ten swój mercedes co? - zapytał mnie kiedy wysiedliśmy z samochodu.
- Zgadza się, lubię go, ale chciałabym kupić coś nowego, może Audi? Podobał mi się model który, widziałam w Greyu. Co myślisz? - dopytywałam brata kiedy wyjmował swoją walizkę z bagażnika.
- Nie wiem czy Audi nie jest dla ciebie za szybkim autem. Zapytaj tatę. - odpowiedział zamykając klapę.
- W życiu tego nie zrobię bo za kilka dni to Audi będzie stało pod domem. Wiesz, jaki on jest. - westchnęłam cicho.
William zaczął się cicho śmiać, a za chwilę zobaczyliśmy tatę który machał do nas z drugiej strony ulicy. Szybko przeszliśmy przez pasy i znaleźliśmy się przy nim. Od razu podeszłam do ojca obejmując go mocno.
Uśmiechnął się i trzymał mnie w pasie.
- Będziesz za nami tęsknić? - zapytał mnie tatuś gdy weszliśmy do środka lotniska.
- Nawet tak nie pytaj daddy. Przecież was kocham. Jesteście moją rodziną. Owszem czasami mnie wkurzacie, ale tak już jest czasami. Na pewno będę za wami tęsknić. Za mamą też. - odpowiedziałam patrząc na tatę.
- Ja też będę tęsknić za moją wspaniałą córką. Uważaj na siebie kochanie. Słuchaj się ochrony. To dla twojego bezpieczeństwa. - mocno mnie do siebie przytulił.
- Wiem. Mam nadzieję, że nie długo znowu się zobaczymy - cicho odpowiedziałam.
Pożegnaliśmy się i tato z Williamem poszli na odprawę. Pomachałam im na drogę. Łza zakręciła mi się w oku, ponieważ widziałam, że będę za nimi tęsknić.
Wolnym krokiem wróciłam do samochodu. Pojechałam do centrum, żeby zobaczyć się z Lee. Podczas parkowania pod biurem dostałam sms.
Jimin:
Chcę Kimbap.
Szybko odpisałam.
Kate:
Jakie wymagania?
Jimin:
To nie wymagania. Mam ochotę na Kimbap i chciałbym żebyś przyniosła. Proszę kochanie.
Kate:
Zastanowię się misiu. A co dostanę w zamian?
Jimin:
Mnie. Całego. Tylko dla siebie. Czekam na ciebie.

Kate:
Czy ty próbujesz mnie uwieść?
Jimin:
A czy mi się to uda?

Kiedy dostałam tego smsa weszłam do środka. Lee od razu wstała a ja machnęłam ręką żeby siedziała. Od razu udałam się do mojego gabinetu. Będąc w środku postanowiłam odpisać Panu ChimChimmowi w dosyć ciekawy sposób. Zanim jednak to zrobiłam, po trzech puknięciach w drzwi weszła Lee.
- Chcę Pani coś do picia? - zapytała czekając na moją odpowiedź.
- Tak, dużą latte, do tego przynieś mi coś do jedzenia, i wydrukuj zamknięcie sprawy z Panem Kim. - odpowiedziałam patrząc na moją asystentkę.
Dziewczyna przyjęła moje słowa i wyszła z gabinetu. Ja natomiast szybko odpięłam dwa guziki od bluzki i zrobiłam zdjęcie mojego dekoltu.
Kate:
Skoro tak bardzo tego chcesz... Kto wie... Może coś z tego wyjdzie...

Czekałam na jego odpowiedź dobrych kilka minut. W duchu śmiałam się z niego bo wiedziałam, że umiera tam z zachwytu.
Jimin:
Katie tylko wróć mi do domu... To ja już się tobą zajmę... Perełko...
Kate:
Nie obiecuj bo nie jesteś sam w domu, misiu...
Jimin:
Owszem jestem 😉, chłopaki wracają dopiero po 19, ćwiczą nowy układ...
Kate:
To ja też wrócę po 19, żeby cię nie kusiło za bardzo 😉
Jimin:
Ranisz moje serce...
Kate:
Kocham Cię ❤️
Jimin:
Ja ciebie też kocham ❤️

Odłożyłam telefon bo Lee przyniosła mi dokumenty, kawę i jedzenie.
Zjadłam to co mi przygotowała, wypiłam kawę i napisałam kilka e-mail. Wysłałam gotowe zdjęcia do Pana Kima. Gdy patrzyłam na zegarek była już 15.30. Zastanawiałam się czy już wracać do domu jednak myśl, że Jimin tylko na to czeka skutecznie hamowała mnie przed szybszym powrotem. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji.
Wyszłam z gabinetu do recepcji. Lee siedziała przy biurku.
- Zamówisz mi 7 zestawów kimbap? - zapytałam stojąc przy ladzie recepcji.
- Po co pani tyle jedzenia? - była zdziwiona moim pytaniem.
- To nie dla mnie tylko dla tych żarłoków, z którymi mieszkam. - lekko się uśmiechnęłam.
Lee puściła mi oczko i zaczęła klikać w komputerze. Spojrzałam na ruchliwą ulicę przez szklane drzwi. Ochrona stała przed wejściem.
- Zamówienie będzie za 30 minut pani Rich - powiedziała do mnie Lee odrywając od myśli.
- Dobrze, dziękuję Ci za pomoc. Jeśli mogę spytać to jak tam ci się układa z Namjoonem? - zerknąłam na moją asystentkę.
- Jest dobrze. Spotykamy się, ale nikt nie może wiedzieć. Sama pani wie. - cicho odpowiedziała Lee.
- Rozumiem cię, ale jeśli naprawdę coś do niego czujesz to nie odpuszczaj. Wracam do gabinetu. Jak przyjdzie to jedzenie to daj mi znać - odpowiedziałam zmierzając do drzwi.
- Dobrze Pani Rich - odpowiedziała kiwając głową.
Weszłam do gabinetu i usiadłam przy biurku.
Na moim telefonie widniało powiadomienie. Pomyślałam, że to znowu Jimin, ale się pomyliłam.
Kookie:
Chcę porozmawiać.
Kate:
Wiesz, ja nie wiem czy chcę z tobą rozmawiać.
Kookie:
Przyjdę do ciebie, mamy godzinę wolnego.
Kate:
Jeśli musisz...

Byłam zła, że tu przyjdzie bo ktoś może coś podejrzewać i Jimin się dowie. Jednak chciałam załatwić tą sprawę raz na zawsze.
Minęło może 20 minut a Lee przyszła powiedzieć mi, że jedzenie już jest i mój gość. Dałam jej kluczyki od auta i powiedziałam żeby zaniosła posiłek do samochodu. Jungkook natomiast wszedł do mnie zaraz po niej. Siedziałam przy biurku z poważną miną.
- Chciałeś rozmawiać więc słucham... - powiedziałam wskazując mu fotel.
- Jako szefowa jesteś zimna jak lód - powiedział siadając.
- O tym chcesz ze mną rozmawiać? - byłam na niego zła.
- Nie. Chciałem rozmawiać o tym co Ci powiedziałem. - jego twarz była poważna.
- Mam jedną jasną odpowiedź dla ciebie, nie kocham cię Jungkook. - odpowiedziałam starając się przekonać go, żeby o mnie nie myślał.
- Chciałem Ci coś powiedzieć, wtedy pod sklepem, nie powinnaś poznać Jimina tylko mnie. To ja miałem iść na zakupy, ale on powiedział, że pójdzie za mnie. Zgodziłem się bo mi to było na rękę. A teraz żałuję. Byłabyś moja a nie jego!
- Nie jestem twoja, i nigdy nie będę. Jestem zakochana w Jiminie i to się nie zmieni. - odpowiedziałam krótko i rzeczowo.
- Nie liczy się dla ciebie to, że wyznałem ci miłość? - wstał z fotela.
- Jest mi smutno, że źle ulokowałeś swoje uczucia, musisz o mnie zapomnieć. Niedługo się wyprowadzę z Jiminem więc będzie Ci łatwiej. - byłam opanowana.
- Ja nie chcę o tobie zapominać! Chcę być z tobą! Kochać cię! - stał przy oknie nie patrząc na mnie.
- Jungkook mówiłam już... - westchnęłam nie wiedząc jak wyjść z tej sytuacji.
Kookie odszedł od okna i bez słowa opuścił moje biuro.
Nie wiedziałam co mam zrobić więc postanowiłam wrócić już do domu. Zabrałam swoje rzeczy, odebrałam od Lee moje kluczyki od auta i wyszłam na ulicę.
Ochrona jechała za mną aż pod sam dom. Gdy wjechałam na posesję, stanęli przed bramą a szef ochrony powiedział mi, że zostaną tu jeszcze trochę.
Weszłam do domu, a Jimin oglądał telewizję w salonie. Postawiłam na stole pudełka z jedzeniem, a jedno wzięłam na kolana żeby zjeść razem z nim.
- Witam moją niegrzeczną dziewczynkę. - powiedział Jimin całując moje usta gdy usiadłam obok niego.
- Chodź, zjemy, przyniosłam kimbap. - odpowiedziałam otwierając pudełko z jedzeniem.
- Katie, gdzie twój dobry humor sprzed kilku godzin? - zapytał dotykając mój policzek.
- Trochę się zdenerwowałam w pracy - odpowiedziałam podając mu pałeczki.
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytał zaczynając jeść.
- Nie chcę o tym mówić. Jedzmy - odpowiedziałam biorąc kawałek.
- Dobrze, kochanie. Nie naciskam. - odpowiedziałam patrząc na mnie.
W ciszy i spokoju zjedliśmy nasz obiad. Reszta została dla głośnej szóstki która za dwie godziny miała wrócić do domu.
- Może pojechalibyśmy do naszego nowego domu co? - zapytałam chcąc wyjść gdzieś tylko z nim.
Jimin spojrzał na mnie ze spokojem na twarzy.
- Pewnie. Tylko napiszemy kartkę chłopakom gdzie jesteśmy, żeby się nie martwili, że może coś nam się stało. - odpowiedział wstając powoli w kierunku stołu.
Usiadł na krześle i wziął notes leżący na stole. Wyrwał kartkę i zaczął pisać. Gdy skończył położył papier na jedzeniu które, zostawiliśmy dla nich.
- Pójdę tylko na górę, żeby się przebrać w coś innego. - powiedziałam wstając z kanapy.
- Dobrze, poczekam na ciebie. - odpowiedział idąc powoli w stronę przedpokoju.
Weszłam na górę do naszego pokoju i przebrałam się w luźną bluzkę z krótkim rękawem i zmieniłam buty na trampki. Zabrałam torebkę i wróciłam na dół. Zamknęliśmy okna i drzwi.
Jimin powoli doszedł do auta i zajął siedzenie pasażera. Szybko dołączyłam do niego i ruszyliśmy spod domu.
- Masz klucze? - zapytałam bo przypomniało mi się to w środku jazdy.
- Tak, mam kochanie nie martw się. Chciałbym żebyś miała lepszy humor. Co mogę zrobić? - zapytał dotykając mojej dłoni która, niezmiennie znajdowała się na skrzyni biegów.
- Tylko mnie kochaj - odpowiedziałam zatrzymując się na światłach.
- To masz jak w banku myszko - powiedział uśmiechając się szeroko.
Po następnych 10 minutach dojechaliśmy pod nasz dom.
Gdy Jimin otwierał drzwi kluczem byłam podekscytowana jak nigdy wcześniej. To jest nasz pierwszy wspólny dom.
Weszliśmy do środka. Powoli doszliśmy do salonu. Otworzyłam okno żeby wpadło trochę świeżego powietrza.
- Nasz pierwszy wspólny dom. Jestem szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. - odpowiedziałam patrząc na mojego chłopaka.
- Cieszę się, że mogę sprawiać ci radość każdego dnia. Moje marzenie właśnie się spełnio. Teraz tylko mały remont i możemy się wprowadzać. - odpowiedział powoli podchodząc do mnie.
- Wiesz, odkąd poznałam ciebie wiele się zmieniło. Uwierzyłam w prawdziwą miłość, bezinteresowną. Kochasz mnie taką jaką jestem, mówisz mi o tym każdego dnia, a teraz będziemy razem mieszkać. Kocham Cię Jimin - powiedziałam i objęłam go w pasie.
Odwzajemnił mój uścisk, i pocałował mnie. Jego usta kolejny raz prosiły mnie o uległość. Od razu poddałam się jego pocałunkom.
- Może to banalne co powiem, ale czekałem na ciebie całe 23 lata. Moje serce należy tylko i wyłącznie do ciebie. Zamieszkamy tu, będziemy mieć dużo dzieci w przyszłości a ja będę zawsze wiernie stał u twego boku - mówiąc te słowa widziałam, że płyną prosto z jego serca.
- Będziemy mieć dużo dzieci? To znaczy ile kochanie? Wiesz, że to ja je będę rodzić? - zaczęłam się z nim droczyć.
- Chciałbym mieć syna i córkę więc dwójkę na pewno, ale gdyby udało się mieć jeszcze jedno... To razem troje. Zdaje sobie sprawę, że to ty będziesz w ciąży i obiecuję, że będę się tobą cały czas zajmował i trzymał za rękę podczas porodu - szeroko się uśmiechał.
- Jak nie zemdlejesz od razu - nie mogłam opanować śmiechu.
- Wcale tak nie będzie. Dam radę - powiedział dumnie patrząc w moje oczy.
- To się okaże w przyszłości mój drogi, to co gdzie robimy remont? - zapytałam ciekawa co będziemy zmieniać.
- Myślałem o odświeżeniu kuchni i salonu. Łazienki są dobre. W pokojach trzeba trochę posprzątać i pomalować ściany i wstawić meble. Nasza sypialnia? - odpowiadał na moje pytanie szybko.
- Musimy zrobić nowy kolor ścian i kupić meble i łóżko z baldachimem o którym marzę. Łazienka jest super. Do tego w garderobie potrzebujemy więcej szafek. - mówiłam bawiąc się jego włosami.
- Wynajmę jakąś ekipę sprzątająca i remontową. Meble możesz wybrać sama, zgadzam się na wszystko co wybierzesz.
- Dobrze, jak zawsze o wszystkim myślisz. - odpowiedziałam całując jego policzek.
Weszliśmy jeszcze na górę i zdecydowaliśmy co gdzie postawimy i jak będzie wyglądać cały nasz pokój. Ten wypad do naszego domu wyraźnie poprawił mi nastrój. Cały czas myślałam o tym jak będziemy tu mieszkać.
Wróciliśmy do domu i od razu poszliśmy do pokoju nie rozmawiając w ogóle z chłopakami. Nie chciałam nawet widzieć się z Kookim bo dzisiejsza rozmowa kompletnie zepsuła mi humor.
Zajęłam łazienkę, a potem razem z Jiminem długo leżeliśmy na łóżku pod kołdrą przytuleni nie mówiąc nic do siebie.
Czułam miłość i spokój. Tego było nam trzeba...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro