Pakujemy Rzeczy
Dotarliśmy do domu. W środku było cicho, chłopaków chyba nie było w domu. Miko grzecznie spał na fotelu w salonie.
- Gdzie są wszyscy? - zapytałam Jimina stojąc na korytarzu.
- Nie wiem, skarbie, ale mówili coś o wyjściu na obiad. Pewnie niedługo wrócą. Chodźmy do naszego pokoju. Zastanowimy się co spakować jako pierwsze. - odpowiedział uśmiechając się w moją stronę.
Złapałam jego dłoń i powoli weszliśmy na górę.
- Zostały mi jeszcze kartony kiedy przeprowadzałam się do ciebie, ale wszystko i tak nie da rady się zmieścić. Mamy za dużo rzeczy i ubrań. - odpowiedziałam wyciągając pudełka z garderoby.
- Na razie spakujmy te przedmioty których używamy najmniej i zawieziemy je do naszego domu, a do reszty kupimy więcej kartonów. - odpowiedział Jimin pomagając mi ze wszystkim.
- Wiesz, trochę się stresuję tym, że będziemy mieszkać tylko we dwoje? - powiedziałam zatrzymując nas w garderobie.
- Dlaczego? Będzie nam dobrze w nowym domu. Kocham cię! - odpowiedział dotykając mojej dłoni.
- Ja ciebie też kocham Chimmy - odpowiedziałam śmiejąc się i patrząc w jego oczy.
- Bierzemy się do pracy? - zapytał trzymając swoje dłonie na moich biodrach.
- Tak, ale muszę się przebrać - powiedziałam kładąc swoje dłonie na jego ramionach.
- Dobrze, to dam ci chwilkę. - odpowiedział całując moje czoło.
Powoli opuścił garderobę, a ja spokojnie zmieniłam strój na dres.
Zajęliśmy się pracą i czas przeszedł nam bardzo szybko.
Chłopcy wrócili już do domu, a ja z Jiminem stwierdziliśmy, że musimy zrobić kilka minut przerwy. Wyszłam z pokoju w celu pójścia do kuchni po coś do picia. Będąc na schodach spotkałam Jungkooka. Od razu mnie zatrzymał.
- Czego chcesz? Już za bardzo namieszałeś w związku moim i Jimina - powiedziałam i odwróciłam się od niego z zamiarem odejścia.
-Co mam jeszcze zrobić żebyś go zostawiła? - chwycił mnie za łokieć i przyciągnął do siebie.
- Kocham Jimina... i nigdy go nie zostawię. - powiedziałam stanowczym głosem i wyrwałam swoją rękę z uścisku Kooka.
- Słuchaj wiem, że źle zrobiłem nie powinienem go obrażać, ale bardzo mi na tobie zależy, przepraszam, że cię uderzyłem. - spojrzał mi w oczy.
- Nie powinieneś mnie przepraszać tylko swojego przyjaciela, którego bez powodu zacząłeś obrażać a potem bić. - odwróciłam się od Jungkooka chcąc zejść na dół.
- Czekaj! Czy ty nie widzisz, że ja cię kocham? Dlaczego mnie tak ranisz?! - krzyknął i podszedł gniewnym krokiem w moim kierunku.
- Ty sam siebie ranisz! Zaakcepuj w końcu ten fakt, że nigdy z tobą nie będę! Po pierwsze kocham Jimina najbardziej na świecie, po drugie to tylko cię lubię i jesteś dla mnie za młody. Zaczynasz mnie już denerwować! Nie chcę z tobą rozmawiać! Jimin czeka na mnie w naszym pokoju. - powiedziałam i ruszyłam nad dół.
- Zobaczycie jeszcze oboje tego pożałujecie! - odpowiedział wchodząc do pokoju trzaskając drzwiami.
Stanęłam na chwilę na schodku, po wypowiedzi Kooka. Nie bardzo jednak przejęłam się tym co mi powiedział. Zawsze dużo mówi i nic z tego nie wynika. Nie bałam się jego słów i stwierdziłam, że nic nie powiem o tym Jiminowi.
W kuchni nalałam nam obojgu soku i ze szklankami wróciłam na górę. Gdy weszłam do pokoju Jimin leżał na łóżku z rękami i nogami rozłożonymi na całej długości łóżka. Oczy miał zamknięte.
- Kotku śpisz? - zapytałam stawiając szklanki na stoliku.
- Nie, odpoczywam myszko - odpowiedział unosząc głowę do góry.
- Może to będzie śmieszne co powiem, ale wyglądasz jak żaba, tak się rozwaliłeś na łóżku. - powiedziałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Dobre sobie... Śmiejesz się z swojego Jimina? Wcale nie jestem jak żaba. - odpowiedział siadając na łóżku.
- Nie jesteś, ale tak to właśnie można było sobie wyobrazić - dalej cicho się śmiałam.
- Chyba muszę dać Ci karę za to co powiedziałaś o tej żabie... - cicho westchnął podchodząc do mnie i obejmując w pasie.
- Mam się bać? - zapytałam.
- Nie zrobię Ci krzywdy. - odpowiedział przeczesując włosy.
- Wcale o tym nie pomyślałam. - powiedziałam śmiejąc się.
Jimin złapał mnie mocniej w pasie i wziął na ręce. Pisnęłam cicho, a on położył mnie na łóżku.
Powoli zaczął mnie łaskotać, a ja nie mogłam się przestać śmiać. On śmiał się razem ze mną, a w końcu pocałował mnie i położył się obok mnie.
- Kocham Cię - powiedziałam leżąc bez ruchu na łóżku.
- Katie, moja księżniczko, ja ciebie też kocham... - westchnął dotykając mojej dłoni.
- Przyniosłam sok, żebyśmy się napili - powiedziałam podnosząc się na łóżku.
Wstałam i podałam szklankę Jiminowi. Wypił kilka łyków i odstawił ja spowrotem.
- Już mam dość, tego pakowania. Dokończymy jutro. Może wyszlibyśmy na spacer? - zapytał biorąc w dłonie swój telefon.
- Czemu nie? To nawet dobry pomysł. Chodźmy na chwilę. - odpowiedziałam szukając jednej z maseczek.
- Może pojedziemy przejść się po tym dużym parku za domem? Mało tam ludzi i jest względny spokój - powiedział Jimin uśmiechając się do mnie.
- Dobrze misiu.
Wzięliśmy maseczki i po zmianie butów, przez nasz duży taras udaliśmy się do parku. Jimin trzymał mnie cały czas za rękę, gdy spacerowaliśmy ścieżką w kompletnej ciszy.
- Chciałabym odwiedzić mamę i tatę - powiedziałam gdy usiedliśmy na ławce.
- Teraz chcesz jechać?
- Jeszcze nie wiem dokładnie kiedy, ale bardzo mi na tym zależy. Tęsknię za mamą.
- Niedługo mamy comeback, nie wiem czy mógłbym z tobą jechać...
- Pojadę sama jeśli nie będziesz mógł polecieć ze mną...
- Zostawisz mnie samego? - wyraźnie posmutniał.
- Przecież wrócę, skarbie... - powiedziałam patrząc na niego.
- Wiem, ale wiesz jak ja będę za tobą tęsknić? Bez ciebie będzie mi smutno i źle.
- Ojej, mój kochany Chimmy - powiedziałam dotykając jego policzka.
Nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk. Jakby ktoś robił nam zdjęcie. Od razu wstaliśmy z ławki.
- Jimin? - spojrzałam na niego.
- Wracamy do domu, kochanie. Robi się zbyt niebezpiecznie. Jeszcze znajdziemy się na okładce gazet.
Wracaliśmy do domu szybkim krokiem co chwila oglądając się za siebie czy aby nikt za nami nie idzie. W przeciągu 10 minut byliśmy już na naszym tarasie.
W salonie siedzieli V i Jin. Rozmawiali o wszystkim i niczym.
- Coś się stało? - zapytał V gdy ciężko opadliśmy na kanapę.
-Chyba jakiś fotoreporter zrobił nam zdjęcia jak byliśmy na spacerze - powiedział Jimin.
- Tutaj? Przecież wszędzie jest ochrona. Jak on się tu dostał? - dopytywał Jin.
- Trzeba to zgłosić do ochroniarzy. - odpowiedział V.
- Zgadza się. - powiedziałam.
- Gdzie reszta? - zapytał Jimin.
- Yoongi i RM są w swoich studiach, Hoseok tańczy na dole, a Jungkook gdzieś poszedł, my siedzimy tu - powiedział Jin.
- Jesteście głodni? - zapytałam.
- Może trochę. - odpowiedział V.
- Pójdę do kuchni coś zrobić. Jimin pomożesz mi?
- Posiedzę tu sobie z chłopakami.
- Dobrze w takim razie ja idę. - odpowiedziałam udając się w stronę kuchni.
Otworzyłam szafkę i wyjęłam produkty do zrobienia małego posiłku.
Stojąc przy kuchence myślałam o wszystkich wydarzeniach dzisiejszego dnia.
Nie czułam się najlepiej i już w drodze do domu z pracy bolał mnie brzuch, ale nic nie mówiłam. Jimin za bardzo by się martwił o mnie. Otwierając lodówkę spojrzałam w okno. Na podwórku był Jungkook i rozmawiał przez telefon. Widać było, że z kimś się kłócił.
Podeszłam bliżej chcąc usłyszeć o czym rozmawia.
- Mówiłem Ci żebyś zrobił to dobrze, a nie byle jak!!!
Ewidentnie na kogoś krzyczał. Zaczęło mnie to zastanawiać z kim ma problem. Wyłączyłam kuchenkę i po cichu wyszłam na dwór.
Gdy mnie zobaczył od razu skończył rozmowę. Złapał za piłkę leżąca pod garażem i zaczął ją odbijać.
- Jungkook?
- Co?! - podniósł głowę do góry.
- Jesteś głodny? Robię jedzenie.
- Pytasz mnie czy chcę jeść? Aż sam nie wierzę w to co słyszę...
- Nie jestem aż tak zła jak myślisz...
- Jadłem duży obiad, nie chcę nic więcej.
- Okej. - odpowiedziałam odwracając się w stronę drzwi do domu.
- Poczekaj! Mogę cię o coś zapytać?
- Dobrze pytaj. - spojrzałam na niego.
- Gdybyś nie poznała Jimina, tylko mnie to wtedy byłaby szansa na to żebyś mnie pokochała?
Przez chwilę patrzyłam na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Już kiedyś mnie oto pytałeś. To jest zdanie na które ja nie znam odpowiedzi. Nikt nie wie co by było gdyby. Zobaczysz, jeszcze znajdziesz sobie dziewczynę która cię pokocha a ty ją. - odpowiedziałam wracając do domu.
W kuchni był już Jimin i jego mina nie należała do tych które lubię.
- Miałaś być tu a widzę cię przez okno z Jungkookiem?! Mógł znów zrobić Ci krzywdę. Nie chcę żebyś z nim rozmawiała! Jest dziwny ostatnio i cię podrywa. - powiedział mieszając łyżką w garnku.
- Chciałam tylko spytać czy jest głodny? To co stało się w salonie było przypadkiem. Na pewno tego nie chciał. Daj już spokój. Wiesz, że cię kocham. Nie potrzebuje innego faceta - mówiąc to przytuliłam się do jego placów.
Złapał mnie za dłonie i mocniej do siebie przyciągnął.
- Wiedz, że jeśli ktoś będzie próbował mi ciebie odebrać to ja tak łatwo się nie poddam.
- Nie zamierzam kochać nikogo innego. Tylko ciebie. Już zawsze.
Razem dokończyliśmy gotować posiłek i po 20 minutach zaprosiliśmy chłopaków na jedzenie.
BTS było jednym z tych zespołów które zjadały bardzo dużo i w krótkim czasie. Zawsze z pasją patrzyłam na nich jak jedli. Szczególnie Jimin, od czasu kiedy miał z tym problem teraz uwielbiałam widzieć jak je i mu smakuje.
Gdy talerze były już puste, posprzątałam wszystko i oboje z moim ukochanym wróciliśmy do pokoju.
Sporo rzeczy zostało spakowanych więc w pomieszczeniu zrobiło się pusto.
- Będziesz tęsknił za tym pokojem? - zapytałam trzymając jego dłoń.
- Nie wiem, może trochę. Tyle się tu wydarzyło odkąd cię poznałem. Na pewno będziemy to miło wspominać.
- Robimy kolejny krok na przód. Teraz będziemy mieć własny dom. - odpowiedziałam ciągnąc go na łóżko na którym usiedliśmy oboje.
- Może potem zrobimy jeszcze jeden... - cicho westchnął całując moją szyję.
Zamruczałam pod jego dotykiem i zamknęłam oczy.
- Katie...
- Tak, Jimin?
- Pięknie pachniesz... Wiesz?
Zaczęłam się śmiać i pociągnęłam go żeby się położył. Od razu usiadłam na nim okrakiem.
- No i co teraz zrobisz? - zapytałam patrząc prosto w jego oczy.
- Oddam Ci się cały - powiedział lokując swoje dłonie na moich biodrach.
- Panie Park, odważna decyzja. Czy jest Pan tego pewny? - nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Oczywiście, że jestem. Na 100%. - uśmiechał się poruszając dłońmi po moich udach.
- Kocham Cię - powiedziałam całując jego pełne usta.
Od razu poczułam jak w kilka minut nasze pieszczoty były coraz bardziej odważne.
Oderwałam się chwilę. Patrzyłam na niego.
Jimin miał zamknięte oczy i rozchylone usta.
- Jak bardzo mnie kochasz?
- Oh, Katie nawet nie wiesz jak bardzo...
- Mam pomysł. - powiedziałam śmiejąc się cicho.
- Jaki? - Jimin uniósł się do góry przez co musiał złapać mnie w pasie żebym nie spadła.
- Idziemy do łazienki - odpowiedziałam wstając z jego kolan.
- Tak? A co tam będziemy robić? - Jimin wyraźnie próbował pociągnąć mnie za język.
- Zobaczysz... - powiedziałam stając w drzwiach do toalety.
- Kusisz mnie kochanie... - wstał od razu po mnie idąc w moją stronę.
- Zawsze kocham to robić... - powiedziałam znikając wewnątrz pomieszczenia.
W kilka sekund mój chłopak był już przy mnie.
- Wiesz, że odkąd poznałem ciebie, zdecydowanie wolę mieć cię codziennie przy sobie... - mówił zbliżając się do mnie coraz bliżej.
- Co teraz czujesz? - zapytałam zaczynając się rozbierać.
- Jeśli nie przestaniesz mnie prowokować to wezmę cię w tej łazience, zaraz...
- A może ja tego chcę? - zapytałam odwracając się w jego stronę w samej bieliźnie.
Jimin od razu wziął mnie w swoje ramiona i zaczął całować. Napierał na mnie całym swoim ciałem.
Nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod prysznicem, całkowicie nadzy. On odkręcił wodę i po chwili oboje byliśmy cali mokrzy.
Nie przestaliśmy się całować a ciśnienie rosło z minuty na minutę.
Z ust Jimina wyszło ciche westhnienie.
- Już nie wytrzymam dłużej - po tych słowach wszedł we mnie i nie pytając mnie o nic zaczął się poruszać.
Kochaliśmy się pierwszy raz pod prysznicem. Cóż to był za seks... Jeszcze nigdy nie przeżyłam czegoś takiego razem z moim Chimem...
Gdy opuściliśmy łazienkę po naszym wyczynie, leżąc w łóżku dalej próbowałam ogarnąć myślami co tam się stało. On był w tym idealny a na dodatek wcale się z tym nie krył...
(Rozmowa Katie i Kooka na schodach została stworzona przez Chimchimlovearmy i lekko zmodyfikowana przeze mnie. Dziękuję za pomoc!
Love, Magda)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro