Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mój Brat William

Gdy wjechałam autem na nasze osiedle, William jakby zaniemówił. Chciało mi się z niego śmiać, ale powstrzymałam się przed tym.
- WOW na bogato tu jest. Chyba nawet bardziej niż u nas w LA. Mieszkacie w w jakimś penthouse?
- Można tak powiedzieć, basen też mamy - uśmiechnęłam się do mojego brata.
- Nie śmiej się. My też przecież mamy basen w LA. Już nie pamiętasz? - odwrócił głowę w moją stronę.
- Pamiętam, pamiętam. Jak tam twoja dziewczyna? - zapytałam.
- Mówisz o Alice? Bardzo dobrze. Czy ty wiesz, że ona zna tych twoich BTS. W życiu bym nie podejrzewał, że ona lubi taką muzykę. Nawet dała mi prezent dla jednego z nich. Nie wiem co jest w środku bo nie pozwoliła mi zobaczyć - powiedział patrząc na mnie.
- Który z nich jest tym szczęśliwcem? - zapytałam zaciekawiona którego z chłopców wielbi moja przyszła bratowa.
- Powiedziała mi, że jego ksywka to Suga. Tyle wiem. - odpowiedział.
- Powiem Ci, że nie pomyślała bym, że Alice lubi akurat Yoongiego - powiedziałam parkując samochód przed domem.
- To jak on w końcu ma na imię? - zapytał William wyraźnie zagubiony.
- Min Yoongi. Jego pseudonim sceniczny to Suga albo August D. Powiem Ci który to - powiedziałam śmiejąc się z własnego brata.
- Jak dobrze, że mam ciebie. Pogubił bym się w tym do reszty. Już jesteśmy? Bardzo ładny dom. - odpowiedział William i wyszedł z auta. Wyszłam z samochodu zaraz po moim bracie i otworzyłam bagażnik żeby mógł zabrać walizkę. Powoli podeszliśmy do drzwi i weszliśmy do środka.
- Już jesteśmy! - powiedziałam wchodząc do przedpokoju razem z Williamem.
Nagle naszym oczom ukazała się cała siódemka. Byli przebrani a dom był cały wysprzatany. Teraz wyglądali nie  jak oni tylko jak idole. Uśmiechnąłam się pod nosem i pociagnęłam Williama bliżej.
- To mój brat William. - powiedziałam do wszystkich.
- Cześć - odpowiedzieli chórem i ukłonili się.
- William to jest Jimin mój chłopak - powiedziałam do brata i wskazałam na Jimina.
William wyciągnął dłoń w jego stronę i przywitali się. Jimin lekko się uśmiechnął. Widać było, że jest trochę zestresowany.
- Jimin miło mi cię poznać. W końcu nie jesteś tylko chłopakiem z opowieści mojej siostry. Cały czas mi o tobie opowiada. - powiedział uśmiechając się a ja klepnęłam go mocniej w ramię.
- Mi też jest ciebie poznać William. Katie nigdy się nie chwaliła. - odpowiedział Jimin wyraźnie zadowolony z tego co powiedział mój brat.
- Ona nie lubi się ujawniać za bardzo. Widzę, że też mówisz do niej "Katie". Jak byłaś mała nigdy tego nie lubiłaś. - powiedział szczerząc się w moją stronę.
- Ja nie mam już brata - zaczęłam kręcić głową i śmiać się.
- Może przedstawisz mi resztę? Który z was to Suga? Dobrze to powiedziałem? - zapytał patrząc na chłopców.
- Ja jestem Suga, znaczy Yoongi. - odpowiedział Suga stojąc z tyłu.
- Super. Mam dla ciebie prezent od mojej dziewczyny Alice. Jest twoją wielką fanką. Osobiście nie wiem co jest w środku. - William wyjął z walizki pudełko i podał je Sudze.
Yoongi wziął prezent i lekko się uśmiechnął. Widziałam, że próbuje to ukryć, ale mnie nigdy nie oszuka.
- Namjoon jest liderem zespołu, to jest Jin nasz szef kuchni, to Taehyung, i najmłodszy JungKook oraz nasza nadziejka czyli Hoseok. - odpowiedziałam przedstawiając każdego z nich.
- Miło was poznać. Wybaczcie mi jeśli będę was mylił, ale nie mam pamięci do imion i trochę mogę się gubić. - odpowiedział mój brat.
- Spokojnie, nie ma problemu - powiedział RM a reszta kiwnęła głowami.
Weszliśmy do salonu i usiedliśmy. William na fotelu a ja z Jiminem na kanapie. Reszta rozeszła się do pokoi. Chyba nie chcieli nam przeszkadzać.
- Macie bardzo ładny dom - powiedział mój brat.
- Dziękujemy. Jesteś pierwszy raz w Seulu? - zapytał Jimin.
- Tak, pierwszy raz. Jeszcze nigdy tu nie byłem. - odpowiedział William.
- Powiesz mi w końcu co to za niespodzianka od taty? - zapytałam brata.
- Tak, chyba teraz już mogę. - odpowiedział patrząc na nas oboje.
- Katie nasz ojciec kupił część udziałów w wytwórni Big Hit. Dokładnie 50%. Te udziały są dla ciebie. - powiedział.
Po tym co usłyszałam wmurowało mnie w sofę. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jak mój tata mógł to zrobić. Teraz będę szefową Jimina?! Własnego faceta?! Przecież to jakiś absurd. Spojrzałam na Jimina który wcale nie był zaskoczony. Wręcz przeciwnie wyglądał na takiego który wszystko już wie.
- William ty sobie żartujesz prawda?! Jimin ty wiesz coś na ten temat? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- To wszystko prawda siostrzyczko. Mówiłem mu żeby tego nie robił, ale się uparł. Wiesz jaki jest nasz ojciec - powiedział William i wyjął z torby papiery.
- Kochanie Wang był u nas zanim przyjechaliście i mówił, że ma nowego wspólnika. Powiedział nam, że to ty nim jesteś, ale zaznaczył też, że ty nie wiesz o tym i żebyśmy ci nic nie mówili. Twój brat miał to zrobić - powiedział Jimin.
William podał mi dokumenty. Wzięłam je do ręki i zaczęłam czytać. Rzeczywiście było tak jak mówił William. Byłam właścicielką Big Hit w 50%.
- Czyli co teraz jestem twoim szefem? - zapytałam Jimina z kamienną twarzą.
- Na to wychodzi, że tak. - odpowiedział.
- Boże przecież to chore. William ja nie chcę tych udziałów! Mam swoją pracę! Studio foto to całe moje życie! Nie będę szefową własnego chłopaka! - rzuciłam papierami w mojego brata i uciekłam na górę.
- Katherine! - krzyknął mój brat i wstał z fotela.
Zawsze używał mojego pełnego imienia gdy sytuacja była bardzo poważna. Wpadłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam do garderoby i usiadłam przy szafce z bielizną. Byłam zła na własnego ojca za to co zrobił. Nawet nie zapytał mnie czy ja chcę być szefem własnego chłopaka.
Podsunęłam nogi pod brodę. Po policzku spłynęła mi łza.
Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do pokoju. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Po cichu do garderoby wszedł Jimin. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie płacz myszko - powiedział cicho.
- Nie chce, żeby wszyscy myśleli, że cię kupiłam, nie chce być twoją szefową. - łkałam z płaczu.
- Przecież to nie prawda, nie kupiłaś mnie. Sam się w tobie zakochałem. To nic nie zmienia, że masz te udziały. - odpowiedział i dotykał moją głowę.
- Dla mnie zmienia. Co powie reszta? Nie będą mnie już lubić - położyłam głowę na jego ramieniu.
- Katie oni dalej cię lubią. Hobi powiedział, że się cieszy z tego. Będziesz dobrym menadżerem. Wszyscy tak uważamy. - odpowiedział ocierając moje łzy z policzków.
- Tak i będę sypiać w jednym łóżku i uprawiać seks ze swoim podopiecznym? - zapytałam oburzona.
- Sypiać i uprawiać seks będziesz tylko i wyłącznie ze swoim chłopakiem, zwykłym Parkiem Jiminem. Nie widzę innego związku. - odpowiedział lekko się uśmiechając.
- Niezły z ciebie optymista, nie ma co - powiedziałam bardziej się do niego tuląc.
- Kochanie... Twój Jimin kocha cię tak czy inaczej. Nic się nie zmieniło w tym temacie. - odpowiedział i pocałował mój policzek.
Powoli wdrapałam się na jego kolana. Spojrzałam na niego a on złapał mnie za biodra i przesunął bliżej siebie.
- Z rozmazanym makijażem i zapłakaną też mnie kochasz? - zapytałam kładąc swoje dłonie na jego ramionach.
- Katie, moja miłość do ciebie jest tak silna, że gdybym tylko mógł podarowałbym ci wszystko. Codziennie o tobie myślę i nie potrafię bez ciebie żyć, kocham cię tak bardzo mój aniele. - odpowiedział Jimin dotykając moje biodra.
- Podaruj mi siebie? - odpowiedziałam glaszcząc jego włosy.
- Już dawno to zrobiłem - powiedział zerkając na mnie.
Zaczęłam rozpinać powoli guzki od jego białej koszuli którą miał na sobie. Złapał moje dłonie i zatrzymał.
- Katie co ty robisz? W każdej chwili ktoś tu może wejść plus twój brat czeka na dole, skarbie nie możemy - powiedział patrząc na mnie.
- Przepraszam - odsunęłam się od niego.
- Nie przepraszaj kotku. Wiem co czujesz. Jesteś zła i jest ci smutno. Wieczorem zrobie ci masaż? Może być? - zapytał mnie głaszcząc moje dłonie.
- Dobrze, może być. Muszę porozmawiać z Williamem. - wstałam z jego kolan.
Powoli ruszyłam do wyjścia z garderoby a za mną Jimin. Otarłam łzy i poprawiłam makijaż przy biurku.
- Jest na dole, czeka na ciebie - powiedział Jimin i usiadł na łóżku.
- Wrócę za kilka minut - powiedziałam i zeszłam na dół.
William siedział w salonie z JungKookiem i rozmawiali o grach. Gdy weszłam ich rozmowa lekko ucichła.
- Możemy porozmawiać braciszku? - zapytałam dosyć spokojniejszym tonem.
- Tak, pewnie, przepraszam cię JungKook, muszę pogadać z siostrą. - odpowiedział i wstał z fotela.
- Chodźmy do kuchni - powiedziałam i wskazałam dłonią na pomieszczenie obok.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stole.
- Chciałem iść za tobą, ale Jimin powiedział mi, że sam z tobą porozmawia - powiedział do mnie po koreańsku.
- Możemy rozmawiać między sobą gdy nie ma chłopców, po angielsku? - zapytałam lekko wkurzona.
- Tak, możemy. - odpowiedział mój brat wyraźnie zdenerwowany całą sytuacją.
- Super. Teraz powiedz mi dlaczego tato to zrobił i o nic mnie nie zapytał?
- Chciał znów inwestować w Korei. Jednak wpadł na pomysł żeby to była inna branża niż do tej pory. Szukał ogłoszeń w internecie i trafił na to, że Big Hit szuka nowego wspólnika. Od razu wysłał do nich propozycje a oni zgodzili się bez wahania gdy dowiedzieli się, że ty jesteś jego córką - opowiadał to spokojnie i powoli.
- Wiedzieli, że jestem z Jiminem - westchnęłam patrząc na brata.
- Dokładnie tak. Doszli do wniosku, że wtedy to bardziej podtrzyma wytwórnię i waszą relacje - powiedział mój brat.
- Nikt nie wie jaka realcja jest między mną a Jiminem. - odpowiedziałam i wstałam, żeby nalać sobie soku.
- Katie... Nie bądź na mnie taka zła - powiedział William.
- Nie mów do mnie "Katie" wiesz, że tego nie znoszę - powiedziałam i wzięłam szklankę.
- Jak Jimin tak do ciebie mówił to nie powiedziałaś żeby tego nie robił - powiedział zdziwiony moją reakcją.
- Jimin to całe moje życie. Bardzo go kocham i on może tak mówić. Gdy słyszę jak mówi do mnie "Katie" moje serce mięknie od razu. Nie mogę przeżyć bez niego ani jednego dnia. - odpowiedziałam i wzięłam łyk soku.
William obserwował mnie i wiedział, że to co mówię jest w pełni szczere.
- Wiedziałem, że go tak kochasz. Widać to po was. Bez słów potraficie okazać sobie uczucia. Mówiłem to ojcu, ale on uparł się, że to będzie dla ciebie dobre bo jesteś tu na stałe i wszystkim się zajmiesz. - opowiadał znów powoli i spokojnie.
- Przecież mam moje studio? Zapomniał o nim?! - dopytywałam brata.
- Nie zapomniał. Stwierdził, że dasz sobie radę bo to tylko 50% udziałów i sama nie decydujesz o wszystkim bo są jeszcze inne osoby - dalej ciągnął William.
- Dobrze, że wy wszyscy lubicie decydować za mnie i bezemnie. Nie jestem małą dziewczynką. Mam całe 22 lata.
- Kate, nie wiem co mam zrobić żebyś przestała być zła. Nie miałem na to wpływu. Mama też rozmawiała z ojcem. Prosiła go kilka razy. Wiesz jednak jaki on jest kiedy sobie coś postanowi. - odpowiedział William wzruszając ramionami.
- Wiem, postaram się nie być już zła. Cieszę się że jesteś! - wstałam i przytuliłam się do mojego brata a on pociągnął mnie na swoje kolana.
- Pamiętasz jak siadałaś mi na kolanach i chciałaś żebym się podrzucał do góry? - zaczął się śmiać.
- Oczywiście, że pamiętam. Miałam wtedy całe 3 latka a ty byłeś moim silnym bratem. Dalej jesteś! - odpowiedziałam śmiejąc się razem z nim.
Nagle do kuchni wszedł Hoseok. Popatrzył na nas i uśmiechnął się.
- Wiecie, że jesteście do siebie tak podobni, że nikt by nie powiedział, że nie jesteście rodziną - powiedział Hoseok i nalał sobie soku.
- Zawsze miałam z tym problem w szkole. - powiedziałam.
- Tak? Nigdy o tym nie mówiłaś - powiedział William.
- No nie, ale tak było. J-Hope twoja siostra też jest do ciebie podobna. - powiedziałam wstając z kolan mojego brata.
- Zgadza się, też jestem starszym bratem - powiedział wesoło Hobi.
- Witaj w Clubie - powiedział William i przybili razem piątkę.
Zaczęłam się z nich śmiać i humor lekko mi się poprawił.
Stałam tyłem do drzwi kuchni gdy nagle ktoś objął mnie w pasie i szczelnie przytulił do siebie. Ten zapach poznałabym zawsze i wszędzie.
- Jimin... - powiedziałam lekko odwracając głowę.
- Tak to ja. Przyszedłem sprawdzić czy nie udusiłaś brata - powiedział i zaczął się śmiać.
- Żyje i ma się dobrze. Chociaż miałam takie myśli. - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Katie, mój aniele, powstrzymaj swoją ciemną stronę - powiedział Jimin gładząc mój brzuch.
- Jak to jest, że ona nienawidzi tego zdrobnienia a ty możesz tak do niej mówić? - zapytał William wyraźnie zdezorientowany.
- Wiesz William, mam na nią swoje sposoby. - Jimin puścił oczko do mojego brata.
- Ha ha ha bardzo śmieszne? To co odgrzać ci naleśniki Jina?
- Pewnie muszę spróbować - powiedział William.
Cmoknęłam Jimina w policzek i podeszłam do blatu żeby wziąść naleśniki które ostały się jeszcze po obiedzie.
- My też chcemy! - odpowiedzieli razem Jimin i J-Hope.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro