Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Kocham Cię"

Dokładnie tak jak pisał w wiadomości po upływie pół godziny wszyscy wrócili do domu. Jimin wszedł do naszego pokoju. Usiadł na łóżku i patrzył na mnie. Nic nie mówił. Zaczął dotykać moją łydkę i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zastanawiałam się czemu nic nie mówi. Miał jakieś dziwne oczy pomimo, że na twarzy widniał uśmiech. Pewnie troszkę się o mnie martwił. W końcu postanowiłam się do niego odezwać.
- Czemu nic nie mówisz? Zawsze wszędzie cię pełno a odkąd wróciłeś z próby wyglądasz jakbyś był tutaj tylko ciałem?
Jimin popatrzył na mnie i położył się obok mnie na naszym łóżku. Dotknął mojego policzka.
- Kocham Cię - powiedział to do mnie i przytulił mnie mocno do siebie.
Przywarłam do jego piersi i nie chciałam żeby mnie puszczał. Czułam jego oddech i spokojne bicie serca. Cały dzień brakowało mi tego, żeby móc się do niego przytulić. Jimin był dla mnie najważniejszy a życie tak się teraz komplikowało. Ciężko było mi na sercu z tym co stało się dzisiaj. Wiedziałam, że źle zrobiłam całując się z JungKookiem. Jednak to on mnie zaatakował. Nie byłam w stanie się bronić. Może tylko siebie usprawiedliwiałam. Przecież mogłam powiedzieć "NIE". Nie zrobiłam tego. Za trudne to wszystko. Nigdy nikt o mnie nie walczył. Zawsze byłam sama. Tak naprawdę to Jimin pokazał mi, że można kochać i być kochanym. Jednak ja postanowiłam to zepsuć przez głupie ambicje Kooka.
Toczyłam ze sobą walkę w głowie czy nie powiedzieć o wszystkim Jiminowi, ale trochę się bałam. Nie byłam najlepsza w przeprowadzaniu tego typu rozmów gdyż nie miałam żadnego doświadczenia w tym temacie.
- Kate jesteś tu? - zapytał mnie Jimin i jednocześnie wyrwał z rozmyślań.
- Jestem. Przepraszam strasznie się zamyśliłam. Tak dobrze mi tu z tobą. Też cię bardzo kocham. Jesteś jakiś dziwny? Martwisz się?
- Martwię się o ciebie. Powinnaś odpocząć. Za dużo pracujesz. To omdlenie dzisiaj nie jest przypadkowe? Instagram, YouTube, fotografia, wiem, że to twoja pasja i praca jednak wydaje mi się, że za dużo na siebie bierzesz. Może wyjechalibyśmy we dwójkę gdzieś na weekend? Co ty na to?
Doskonale wiedziałam, że nie to jest przyczyną mojego stresu jednak na razie postanowiłam nic nie mówić o tym mojemu chłopakowi.
- Wiesz, że to jest świetny pomysł. Tylko jest jeden mały problem?
- Jaki?
Chciałam rozweselić mojego Jimina. Niewiele myśląc wypaliłam:
- Nie będzie seksu. Dostałam okresu.
Jimin zaczął się głośno śmiać. Wiedziałam, że to wprowadzi go w dobry nastrój. Uśmiechnął się. To było dla mnie najważniejsze.
- Wiesz? Obiecuję, że odbijemy to sobie jak już go nie będzie.
W tym momencie oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Ten typ humoru znaliśmy tylko my. Dlatego właśnie byliśmy razem. Pasowaliśmy do siebie idealnie.
- To gdzie pojedziemy? - zapytałam go z zapałem w oczach.
- Myślałem żeby jechać do moich rodziców, do Busan. Pójdziemy sobie na plażę, trochę pozwiedzamy. Chyba nigdy jeszcze tam nie byłaś?
- Nie byłam. Czekaj, ale co na to chłopcy? Mówiłeś im już o tym? Poza tym myślisz, że uda Ci się pozostać incognito? Fani od razu cię poznają.
- Z chłopakami porozmawiam, a resztą się nie przejmuj. Jakoś damy radę. Najważniejsze żebyśmy spędzili ten czas razem. Tylko ty i ja. Bez chłopaków. Sam też potrzebuję trochę odpocząć.
Jimin wstał z łóżka i poszedł do toalety. Wrócił ubrany w biały t-shirt i czarne dresy. Był to jego ulubiony strój domowy.
- Idę na dół po coś do jedzenia i pogadać z chłopakami, idziesz ze mną?
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Nagle w domu rozległ się krzyk Sugi. Krzyczał a ja uświadomiłam sobie, że nigdy nie słyszałam jeszcze jak on krzyczy. Wyszliśmy oboje z pokoju żeby dowiedzieć się o co chodzi.
- Hoseok gdzie jesteś?! Lepiej się odezwij bo inaczej przerobię cię na salami!
- Czego krzyczysz jak głupi? - J-Hope otworzył drzwi swojego pokoju i wystawił głowę.
- Ty, Tinky Winky, dlaczego kradniesz moje bokserki co?! Może byś się zapytał o zgodę zanim użyjesz?!
- A to były twoje gacie? Myślałem, że to JungKooka 😂. No weź, odkupię ci albo wypiorę.
- Patrz a nie miałeś zamiaru mi ich oddać czystych?!
- Wiesz, że chyba nie 😂. - zaczął się tak głośno śmiać, że aż się trzymał za brzuch.
Jimin i ja też nie mogliśmy już wytrzymać i najzwyczajniej w świecie wybuchneliśmy śmiechem. Suga był czerwony na twarzy i w ogóle się nie śmiał. Trzymał w ręku ostatnią parę majtek. Jin wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy i poszedł do kuchni. Gdy już w niej był słychać było jak opowiada V i RM co dzieje się na korytarzu na piętrze. JungKooka nigdzie nie było.
- Jutro czekam na moje gacie! Jeśli mi ich nie oddasz to inaczej pogadamy! - Suga warknął na Hoseoka i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
J-Hope szybko schował się do swojego pokoju.
Stałam obok Jimina i niewiele myśląc zapytałam:
- Dlaczego Suga nazwał Hoseoka Tinky Winky?
- Nie wiesz? Przecież ta jego słynna saszetka. Wygląda właśnie jak z tej brytyjskiej bajki o teletubisiach. Dlatego Tinky Winky. - Jimin znów zaczął się śmiać.
Wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół do kuchni.
Chłopcy siedzieli przy stole w kuchni i jeszcze śmiali się z sytuacji która miała miejsce na górze. Tae pisał z kimś wiadomości.
- Co jemy? - zapytał Jimin
- Hamburgery! - odpowiedział Tae nawet nie podnosząc głowy do góry
- Znowu? - powiedzieliśmy wszyscy razem
- To nie wiem - odparł po czym wrócił do swojego telefonu.
- Ja mam propozycję. - powiedział Jin
- Jaką? - sama go zapytałam
- Zamówimy pizzę i hamburgery dla Taehyunga. Pasuje? - zapytał
- W sumie to może być - rzucił RM
Jimin spojrzał na mnie a ja tylko kiwnełam głową. Zastanawiało mnie gdzie się podział JungKook.
- My jesteśmy za, V a ty? - zapytał Jimin
- Tak tak... - odpowiedział chłopak
Jin wziął telefon i zamówił umówione jedzenie. Siedzieliśmy w kuchni rozmawiając o głupotach gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił mi się numer mojego brata. "William dzwoni".
Wyszłam z kuchni i udałam się na taras żeby odebrać telefon.
- Halo?
- Cześć Siostra. Jak tam w Korei? Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że przyjadę do ciebie.
- Co?! Jak to przyjedziesz?!
- No normalnie, mama powiedziała żebym cię tam skontrolował i w końcu poznam tego całego Jimina.
- Mnie nie trzeba kontrolować. Jestem dorosła. Mam 22 lata i umiem o siebie zadbać.
- Dobra, dobra dla mnie zawsze będziesz moją małą siostrzyczką.
Przylatuję do Seulu za tydzień. Fajnie byłoby gdybyś odebrała mnie z lotniska. To na razie pa.
Rozłączył się.
Zawsze tak robił żebym nie mogła się sprzeciwić. Nie za bardzo chciałam żeby mnie odwiedził kiedy sprawy mają się tak sobie. Jednak wiem, że i tak go nie zatrzymam. Cały William. Maniak kontroli.
Stałam na tarasie i patrzyłam na zachód słońca. Nagle usłyszałam głos JungKooka, ze strachu aż podskoczyłam. Wyszedł zza drzewa.
- Nie bój się. To ja Kook.
- Wiesz jak się przestraszyłam?
- Przepraszam, nie chciałem żebyś się bała.
Podszedł bliżej, ale nie za blisko. Sama cofnęłam się o krok. Jego bliskość mnie osaczała.
- Gdzie byłeś całe popołudnie, oczywiście jeśli mogę wiedzieć?
- Byłem tu i tam. - odparł cicho
- Aha. W sumie nie musisz mi mówić.
- Dobrze się czujesz? To przezemnie dzisiaj zemdlałaś? Jeśli tak to nie chciałem żeby tak wyszło.
- To nie przez ciebie. Po prostu źle się poczułam i tyle.
- Ok, rozumiem...
Nastała między nami chwila ciszy. JungKook stał i patrzył na mnie. Usiadłam sobie na krześle przy stoliku.
Kookie też usiadł tyle, że na przeciwko mnie.
- Kate, wiem, że masz mnie dość, ale może przejdziemy się kawałek? - zapytał JungKook.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro