Gdzie jest Jimin?
(Wracam! Po dosyć długiej przerwie. Zaczęły się wakacje a ja byłam tu i tam i nic nie pisałam. Zmobilizowałam się jednak i napisałam następną część. Wiem, że wszyscy czekali. W końcu jest!
Dialog Jimina i Tae po wejściu przyjaciela do domu Chima stworzyła niezawodna Chimchimlovearmy z moją małą modyfikacją. Dziękuję Madziu!
Enjoy!
Love, Magda)
Jimin:
Spałem kilka dni. Ktoś dwa, może trzy razy pukał do drzwi, ale nie otworzyłem.
Nie było w mojej lodówce już nic ani do picia ani też do jedzenia. Postanowiłem, że wyjdę do sklepu po jakiś alkohol.
Założyłem czapkę, maskę, i ciemne okulary.
Cieszyłem się, że na końcu osiedla był mały sklepik w którym mogłem zrobić zakupy.
Wracałem do domu z siatką piwa i
czymś do jedzenia. Nie dawałem rady pić na pusty żołądek.
Wszedłem do domu i od razu znalazłem się w sypialni.
Otworzyłem puszkę i upiłem trochę piwa.
Po kilku łykach usłyszałem otwieranie drzwi na dole.
- Cholera, zapomniałem zamknąć...
Do domu wszedł Taehyung.
- Jimin... Jesteś tu? - zapytał V kiedy wchodził po cichu do ciemnego mieszkania.
- Nie wiem co się dzieje, ale ja i reszta bardzo martwimy się o ciebie...? - powiedział i wszedł na górę.
Zaczął rozglądać się dookoła i przeszukiwać po kolei pomieszczenia.
- Hyung! To nie jest zabawne! Nie dajesz znaku życia od kilku dni! Nie przychodzisz na próby i koncerty. My i nasze ARMY zaczynamy się martwić! - krzyknął chłopak i wszedł do pokoju z nadzieją, że znajdzie tam swojego przyjaciela.
- Jimin! - powiedział podniesionym głosem Tae i podbiegł do chłopaka, który siedział na podłodze oparty o łóżko.
Chimchim wyglądał tragicznie. Zapadnięte policzki, brak uśmiechu na twarzy, czerwone oczy od ciągłego płaczu, roztrzepane włosy bez blasku. W dodatku nieprzyjemnie pachniał. Jakby od dawna nie widział wody ani mydła. Wokół było brudno, wszędzie leżały puste puszki po piwie i opakowania po posiłkach.
- Zostaw mnie! Nie zbliżaj się do mnie! - warknął Jimin i rozpłakał się jeszcze bardziej.
Dopiero wtedy Tae zauważył, że jego przyjaciel przytulał do siebie zdjęcie Kate.
- Jimin co się stało? Gdzie jest twoja kobieta? - zapytał i podszedł bliżej do zrozpaczonego chłopaka.
- Katie wyjechała! Zostawiła mnie i zostawiła list. Jebany Jungkook to wszystko jego wina!
Gdyby nie on to w tym momencie leżałbym na tym łóżku i przytulał do siebie moją słodką perełkę. Wybaczę jej wszystko, tylko niech do mnie wróci. Nie mogę wytrzymać ani chwili bez niej. Wszystkiego mi brakuje. Jej głosu, jej uśmiechu, dotyku, pocałunków dosłownie wszystkiego. - powiedział Jimin spoglądając na wspólne zdjęcie jego i ukochanej. Kilka łez spadło na uśmiechniętą twarz Kate. Chłopak przejechał palcem po policzku dziewczyny.
Tae stał z boku i przyglądał się przyjacielowi. Nie wiedział co ma zrobić w tym momencie. Zdecydował się podejść bliżej i przytulił do siebie Chima.
- Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałem się tego po Jungkooku. Myślałem, że on jest inny. Nie płacz Jiminie. Wszystko będzie dobrze. - powiedział V i próbował pocieszyć kumpla.
- NIC NIE BĘDZIE DOBRZE! Cały mój świat stał się szary jak tylko Katie odeszła. Nic nie jest takie samo! Wszedzie ją widzę! WRAZ Z JEJ ZNIKNIĘCIEM WSZYSTKIE KOLORY TEGO ŚWIATA ODESZŁY!!! - zaczął krzyczeć z rozpaczy.
Tae był w szoku. Chłopak nigdy nie widział takiej tęsknoty.
- Jimin-ah możesz się wypłakać. - powiedział szeptem i przytulił swojego przyjaciela.
Nagle zauważył coś na podłodze. Małe i zakrwawione. Czy to żyletka!?
Odsunął od siebie Jimina i złapał jego rękę. Podciągnął rękaw bluzy i zaniemowił. Cały jego nadgarstek był w ranach.
- Jimin ty idioto! Co ty robisz!? Dlaczego się kalczysz!? - zaczął krzyczeć Tae kiedy potrząsał przyjacielem.
- Próbowałeś chociaż ją odnaleźć?! - krzyknął Tae.
- Ona poleciała do Los Angeles, ale to duże miasto! Jak ja ją znajdę!? - zaczął krzyczeć Jimin, po czym rozpłakał się jak dziecko i przytulił do przyjaciela.
- Gdybyś się od nas nie odciął to dowiedziałbyś się, że mam kontakt z jej bratem. - powiedział Tae.
- Jak to? - zapytał będąc w dużym szoku szybko odsuwając się od przyjaciela.
- Tak to. Trzeba było się do nas odezwać to byśmy Ci pomogli. - powiedział Tae.
- To od razu zapytaj się go o adres i już tam lecę!
TAK SIĘ STĘSKNIŁEM ZA SWOJĄ KSIĘŻNICZKĄ! - krzyknął Jimin i wybiegł z pomieszczenia w poszukiwaniu walizki.
- Jimin-ah, ale adresu na razie nie mamy, a ty strasznie śmierdzisz. Umyj się i ogarnij, a ja załatwię wszystko i jak będę miał informacje to ci je wyślę. - powiedział rozbawiony Tae.
- Muszę jeszcze ogarnąć bilety na lot. Nie mogę się doczekać. - odpowiedział chłopak i wytarł resztę łez ze swojego policzka.
- Poczekam na ciebie w salonie i posprzątam tu - odpowiedział V uśmiechając się w stronę Parka.
- Dziękuję Tae. Gdyby nie ty to nie miałbym tej nadzieii na spotkanie mojej perełki - zadowolony Chimchim zniknął w drzwiach łazienki.
V sprzątnął bałagan, który stworzył Jimin w ostatnich kilku dniach i otworzył okno, żeby wpadło więcej świeżego powietrza.
W łazience było słuchać szum wody więc Tae był pewny, że Jimin się myje.
Zszedł na dół i wyjął swój telefon.
Wybrał numer do brata Katie, Williama.
Chłopak odebrał po 3 sygnałach.
- Tak słucham?
- Cześć William. To ja V. Wiesz dlaczego dzwonię?
- Domyślam się. Chodzi Ci o moją siostrę? Wiem, co się stało. Kate jest już w domu. Zamknęła się w pokoju i z nikim nie rozmawia. Ojca nie ma w kraju i na razie nic nie wie bo znając go rozpętała by się niezła afera. Jak Jimin?
- Nawet nie pytaj, pije alkohol, zamknął się w domu do tego jeszcze próbował się ciąć... Przyszedłem do niego i powiedziałem, że zadzwonię do ciebie i zapytam czy może przyjechać do Kate, prosić żeby wróciła.
- Mówiłem jej, żeby go nie zostawiała, ale ona nie chciała mnie słuchać. Wyślę Ci nasz adres smsem. Liczę na to, że jakoś się dogadają.
- Musimy im w tym pomóc. Czekam na twoją wiadomość. To na razie.
- Do usłyszenia Tae. - William rozłączył się.
V usiadł na kanapie po czym nagle dołączył do niego czysty i dobrze ubrany Jimin. W końcu wyglądał jak człowiek.
- Dzwoniłeś? Masz adres? Już się umyłem, tylko jeszcze spakuję walizkę. - zapytał Park podekscytowany myślą o tym, że pójdzie do Kate.
- Rozmawiałem z Williamem i powiedział, że wyślę adres w sms. Spokojnie zdążysz ze wszystkim.
- Naprawdę jeszcze raz Ci dziękuję. Bez ciebie to dalej bym tu tkwił w rozpaczy. Jesteś super kumplem. Jak ja ci się odwdzięczę? - na twarzy Chima w końcu pojawił się mały uśmiech.
- Nic nie musisz robić, ważne, że będziesz szczęśliwy. Chcę widzieć uśmiech na twojej buzi tak jak wtedy kiedy byliście razem.
Jimin nic nie odpowiedział tylko mocno przytulił się do Tae.
Chlopak odwzajemnił jego uścisk. Wiedział, że Jimin tego potrzebuje. Bardzo tęskni za Kate.
- Dasz już sobie radę? Przesyłam na twój numer jej adres. Przyjdę jutro i przyniosę Ci coś do jedzenia. - odpowiedział V powoli wstając z kanapy na której siedzieli obaj.
- Tak, jest już lepiej. Lecę podłączyć telefon do ładowania. Szybko wyślij adres a ja, zamówię sobie bilety lotnicze. - powiedział z radością w głosie.
- Do jutra, Jiminie - odparł Tae i opuścił do Parka.
Chimmy udał się na górę w poszukiwaniu swojego telefonu. Po odnalezieniu urządzenia od razu połączył je do gniazdka i czekał na sms od V.
Katie niestety nie odezwała się na żaden jego telefon ani wiadomość. Było mu z tym ciężko. Chciał znowu mieć ją tylko dla siebie. Wiedział, że niedługo znów będzie mógł zobaczyć jej śliczne oczy.
Taehyung:
Katherine Rich
62 Avenue, 54 - 100
Los Angeles
Patrzył z zadowoleniem na adres, który widział na ekranie swojej komórki.
Włączył laptopa i chciał zabukować bilet. Okazało się jednak, że potrzebuje wizy.
W komodzie odnalazł swój paszport. Na nieszczęście jego pozwolenie na pobyt w Stanach Zjednoczonych skończyło się dwa tygodnie temu.
Załamany opadł na biurko.
Wiedział, że wizy nie da się załatwić z dnia na dzień.
Na myśl od razu przyszedł mu menadżer Wang.
Wybrał numer i zadzwonił.
Wang:
Nie będę pytał co się dzieje, bo wiem. Potrzebujesz czegoś?
Jimin:
Chce jechać do Katie, ale moje wiza wygasła. Pomożesz mi w tym?
Wang:
To nie takie proste Jiminie. Musisz dać mi kilka dni.
Jimin:
Kilka dni?! Ja chcę tam jechać już, zaraz! Dlaczego nie mogę? Katie tak po prostu wyjechała!
Wang:
Musisz wiedzieć, że Kate jest obywatelką USA. Może tam wrócić kiedy tylko chce a ty nie możesz jechać bez pozwolenia. Uspokój się, dziś już nic nie załatwię jest po 18, jutro zadzwonię tu i tam a potem dam ci znać. Czy to Cię satysfakcjonuje?
Jimin:
Dobrze, tylko pamiętaj zajmij się tym od razu rano. Będę czekał na twój sygnał. Na razie Wang.
Wang:
Do usłyszenia Jiminie.
Jimin:
Położyłem się na łóżku. Po odwiedzinach V i rozmowie z Wangiem byłem spokojniejszy. Czułem się lepiej psychicznie i fizycznie. Iskierka nadzieii jaka tliła się w moim sercu była dla mnie najważniejsza.
Z myśli wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.
Wziąłem swój telefon do ręki.
Katie:
Kocham Cię Jimin ❤️
Nie mogłem uwierzyć w to co czytam. Patrzyłem na to z otwartą buzią. Katie przysłała mi wiadomość, że mnie kocha. Chciałem usłyszeć jej głos lecz gdy wybrałem numer od razu odzywała się automatyczna sekretarka.
Zdecydowałem, że wyślę jej wiadomość.
Jimin:
Katie moja śliczna perełko, ja ciebie też kocham, najbardziej na świecie. Wróć do mnie i bądźmy razem już zawsze. Wszystko Ci wybaczam. Kocham Cię. Twój J. ❤️
Wysłałem tego sms, jednak nie dostałem już odpowiedzi. Nawet chyba nie chciałem, żeby mi odpisała. Wystarczyła mi jej wcześniejsza wiadomość.
Nie mogła przestać mnie kochać po tym jak wyjechała. Moje serce rosło do nieba wiedząc, że mój aniołek nadal mnie chce.
Leżałem na łóżku i zamknąłem oczy.
W mojej głowie widziałem wszystkie nasze wspólne momenty. Pierwszy pocałunek, trzymanie za ręce, spacer, kolacja, seks.
Lubiliśmy spędzać czas razem. Zawsze dobrze czuliśmy się tylko w swoim towarzystwie.
Lubiłem chłopaków, ale odkąd związałem się z Katie wiele się zmieniło.
Dzieliłem swój czas między nimi i nią. Była i jest moim oczkiem w głowie. Szczęśliwy i zadowolony zasnąłem w ubraniach na naszym łóżku wiedząc, że będzie mi dane znowu z nią być.
Budząc się rano, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Lodówka była pusta, więc zdecydowałem się na śniadanie w kawiarni po drugiej stronie ulicy. Niepozornie przemknąłem i zamówiłem coś do zjedzenia po czym wróciłem do domu.
Po posiłku spakowałem rzeczy, które chciałem zabrać ze sobą do Los Angeles i cierpliwie czekałem na telefon od Wanga.
Znowu przeglądałem komórkę z myślą, że Katie coś do mnie napisze. Wiadomość nie nadchodziła więc pozostały mi na razie tylko nasze wspólne zdjęcia.
Zawsze marudziła, że jest ciężka, ale to nie była prawda. Lubiłem nosić ją na swoich plecach. Śmiała się i mówiła bym przestał się wygłupiać. Ja tylko podrzucałem moją perełkę do góry i nic z tego sobie nie robiłem.
Przeglądanie wspólnych fotek przerwał mi telefon od Wanga. Nareszcie! Czekam cały ranek na to by dowiedzieć się co ustalił i czy mogę jechać.
Od razu odebrałem.
Jimin:
Halo? Mogę jechać? Mów!
Wang:
Nawet się ze mną nie przywitasz? Witaj! Ustaliłem, że konsul da ci wizę, tylko musisz się z nim spotkać dzisiaj o 15.30. Ubierz się w garnitur i bądź na czas.
Jimin:
Obiecuję, że będę punktualnie pod ambasadą. Dziękuję! Uściskam cię jak się zobaczymy!
Wang:
Nie musisz! Robię to dla siebie i zespołu. Niech Kate do ciebie wróci, żebyś był znowu szczęśliwy jak wcześniej. Do usłyszenia.
Jimin:
Do widzenia, Wang.
Rozłączyliśmy się a ja byłem wniebowzięty i miałem ochotę skakać po łóżku...
Jadę do Los Angeles po moją ukochaną!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro