XVI
Autorka: I oto jest, ostatni rozdział. Szczerze nie sądziłam, że to będzie koniec. Miałam różne pomysły na to co ma się wydarzyć, ale gdy zaczęła pisać wszystko w głowie samo się układało, dlatego postanowiłam iść za tym, zamiast na siłę coś zmieniać.
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy czytali oraz czekali tak długo na zakończenie. Mam nadzieję, że nie zawiodłam końcówką. Będzie mi bardzo miło, jeśli dacie znać co myślicie o rozdziale, jak i całym tym opowiadaniu.
Nie wiem czy jeszcze kiedyś coś napiszę, ale jeśli tak, to na pewno opublikuję na Wattpadzie.
Przepraszam za wszelkie błędy, ale jest godzina 0:47 jak to sprawdzam.
************
Nie ważne jak bardzo by chciał, nie potrafił pozbyć się szerokiego uśmiechu, który zdobił jego twarz. Ian znajdował się w jego ramionach, śliniąc swoją piąstke. Adam po cichu skierował się do kuchni, gdzie planował przygotować sobie i rodzeństwu śniadanie.
Młody Styles był zdziwiony, że jego rodzice jeszcze nie wstali. Dochodziła 10.50, bliźniaki ogladały bajki w salonie, podczas gdy on wymienał wiadomości z Natem. Wyczekiwali pojawienia się rodziców, szczególnie Harry'ego, ponieważ liczyli, że zrobi im na śniadanie jego słynne gofry. Jednak gdy zegar wybił 11.00, a mężczyźni dalej się nie pojawili, postanowił sprawdzić o co chodzi. Najpierw skierował się do pokoju gościnnego, gdzie sypiał jego ojciec. Zdziwił się nie zastając nikogo w pomieszczeniu. Co prawda ostatnimi czasy Harry o bardzo wczesnych godzinach wychodził z domu, ale dzisiaj była sobota, a weekendami raczej nie pracował.
Następnie skierował się na piętro, chcąc sprawdzić główną sypialnię. Po cichu zajrzał do pokoju i o mało nie krzyknął ze zdziwienia widząc swoich rodziców, wtulonych w siebie i pogrążonych w głębokim śnie. Chwilę później jednak zdziwienie zostało zostąpione przez radość. Pomimo tego, że wiedział co się wydarzyło, liczył na to, że Louis pogodzi się z przeszłością i da kolejną szansę Harry'emu. Podszedł do łóżeczka, jak się okazało Ian nie spał, jednak na szczęście nie robił hałasu, który mógłby obudzić kochanków. Wziął brata na ręce i po cichu opuścił sypialnię. No cóż, najwyraźniej zrobienie śniadania spadło na niego.
*********
Ktoś pilnie próbował się dostać do domu rodziny Styles, ponieważ dzwonek nie przestawał dzwonić. Adam wyciągnął ostatnią partię gofrów, nim pognał do drzwi. Nie krył zdziwienia, gdy zobaczył przybysza.
- Aiden? - z tego co wiedział Louis i Aiden wciąż się nie pogodzili i nie utrzymywali kontaktu.
- Hej Adam, przyszedłem do Lou - uśmiechnął się do szatyna - Najwyższa pora sie pogodzić - próbował wejść do domu, jednak młody Styles mu to utrudniał.
- Mama jeszcze śpi - odpowiedział zagradzając mu drogę - Może przjdź później - nie chciał, aby mężczyzna znalazł jego rodziców razem w łóżku. Co prawda wiedział, że to byłby całkowity koniec związku Grimshawa i jego mamy, ale nie chciał, aby do rozstania doszło w ten sposób.
- Poczekam - w końcu udało mu się przepchnąć i wejść do środka - Zrobię mu niespodziankę, na pewno będzie zaskoczony gdy się obudzi i zobaczy, że jestem obok - wykrzyczał, pedząc w stronę schodów.
- Ale... - próbował coś jeszcze powiedzieć, jednak mężczyzna zniknął już na piętrze.
Jedyne co mu pozostało to zająć się rodzeństwem, aby nie słyszało awantury, która za chwilę zapewne wybuchnie.
*********
Westchnął cicho, gładząc wyrzeźbiony brzuch kędzierzawego i wspominając wydarzenia z nocy. Wybudził się kilka minut wcześniej, czując przyjemne ciepło obok siebie. W pierwszej chwili nie wiedział o co chodzi, jednak po czasie zaczęły do niego napływać wspomnienia z poprzedniej nocy. Czuł się zagubiony, nie bardzo wiedział co teraz zrobić. Z jednej strony tak bardzo za tym tęsknił, cudownie było ponownie czuć dotyk kędzierzawego w tak intymny sposób. Z drugiej byli rozwiedzeni, ich sytuacja już wcześniej była skomplikowana, a teraz...?
Nie mógł jednak zaprzeczyć jednemu, ta noc uświadomiła mu jak bardzo tęsknił za byłym mężem, jak bardzo był niego spragniony. Czy to oznaczało, że był gotów dać szansę Stylesowi i spróbować odbudować związek?
- Dzień dobry - głęboki, zachrypnięty głos doszedł do jego uszu, a wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł dreszcz.
- Dzień dobry - uśmiechnął się delikatnie i przesunął głowę, tak by dobrze widzieć twarz Harry'ego.
- I...co teraz? - widział lęk i niepewność w zielonych, jeszcze zaspanych, tęczówkach.
- Chciałbym do wiedzieć - westchnął - Myślę... - zaczął jednak przerwało mu wtargnięcie Aidena do sypialni. Wszedł do środka, chcąc podejść do łóżka, jednak gdy jego wzrok spoczął na parze kochanków, zamarł. Jego nagi chłopak, leżał na łóżku, wtulony w swojego, również nagiego, byłego męża. Nie tego się spodziewał - Aiden... - głos szatyna jakby wybudził Grimshawa. Mężczyzna obrócił się i opuścił pokój. Louis poderwał się z łóżka, porywając najbliższe ubrania - czyli swoje dresy i koszulkę Harry'ego - i pognał za, jeszcze, swoim chłopakiem. Udało mu się złapać go przy wyjściu - Aiden...ja...
- Ty co? - odwrócił się, patrząc na szatyna wzrokiem pełnym zranienia i złości - Co chcesz mi powiedzieć? Że ty i Harry to tylko przyjaciele? Że nic pomiędzy wami nie ma? Że teraz liczę się tylko ja? Co chcesz mi powiedzieć?!
- Przepraszam - jego wrok wyrażał skruchę - Przepraszam, że zakończyło się to w ten sposób. Nie powinienem do tego dopuścić, nie powinienem tak długo cię zwodzić. Powinienem to już dawno zakończyć.
- Co ty próbujesz powiedzieć? - teraz twarz mężczyzny wyrażała niedowierzanie - Próbujesz mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz i chciałeś zerwać?
- Ja...tak - westchnął - Po prostu nie wiedziałem ja to zrobić. Nawet jeśli cię nie kocham, jesteś dla mnie cennym przyjacielem i bałem się, że cię zranię.
- Więc uznałeś, że lepszym sposobem będzie przespać się ze swoim byłym mężem?
- To nie było planowane...
- Na razie nie chcę cię widzieć, ani rozmawiać. Twierdzisz, że nie chciałeś mnie zranić, ale to zrobiłeś - jego głos był przepełniony goryczą. Po wypowiedzeiu tych słów odwrócił się, opuszczając budynek.
Pomimo tego, że nie tak chciał zakończyć ten związek, poczuł ulgę.
- Mamo? - w holu pojawił się Adam, w ramionach trzymając Iana. Maluch widząc Louis zaczął wesoło piszczeć i wyciagać do niego ręce.
- Wszytko dobrze - uśmiechnął się do syna, biorąc od niego Iana - Dzień dobry, kochanie - cmoknął pulchny policzek niemowlaka - i moje drugie kochanie - teraz pocałował pierworodnego. Aby siegnąć musiał stanąć na palcach. Nie mógł uwierzyć, jak czas szybko zleciał. Miał wrażenie jakby wczoraj Adam się urodził, a teraz był wyższy od niego i niewiele mu brakowało by być wzrostu Harry'ego.
- Przygotowałem gofry - uśmiechnął się czule do szatyna.
- Najpierw muszę porozmawiać z twoim ojcem, a później zejdziemy - oddał z powrotem najmłodszego ze Stylesów Adamowi - Nakarmileś go?
- Tak - obserwował jak Louis wspina się po schodach - Mamo? Czy jest szansa, że ty i tata... - nie musiał dokańczać pytania, szatyn dobrze wiedział o co chodzi.
- Będzie dobrze - uśmiechnął się szeroko do syna, co dało Adamowi nadzieję, że naprawdę tak będzie.
*********
- Lou... - Harry siedział na łóżku w samych spodniach, w końcu bluzkę zabral mu Louis, a z jego włosów kapały krople wody. Prawdopodobnie zdążył wziąć już szybki prysznic.
- Proszę posłuchaj mnie - nie pozwolił kontynuować mężczyźnie - Kocham cię i to się nigdy nie zmieniło. Nawet jak próbowałem sobie ułożyć życie z Aidenem, to ty zajmowałeś to szczególne miejsce w moim sercu. To jednak nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu czuję się zraniony i nie będzie łatwo mi o tym zapomnieć. Jednak nie mam zamiaru udawać, że tej nocy nie było oraz, że nic do ciebie nie czuję. Kocham ciebie i kocham Iana, i...
- I... - Styles z mocno bijącym sercem czekał na dalsze słowa Louisa.
- I nie chcę, abyście się wyprowadzali - podszedł do kędzierzawego siadając na jego kolanach - Wróć do domu - szepnął wparując się w zielone oczy, które tak kochał.
- Wrócę - odpowiedział wzruszony, nim przycisnął swoje wargi do tych szatyna.
Nie mógł w to uwierzyć. Miał wrażenie, że to tylko sen, z którego się nie chciał obudzić. Czy jego Louis naprawdę chce dać mu szansę? Jeśli tak, jeśli to faktycznie nie jest sen, nie zmarnuje tej szansy i zrobi wszystko, aby jego rodzina była szczęśliwa, aby ponownie nie została zniszczona.
**********
- Daj jej ile chce, ale najpierw niech podpisze dokumenty. Bez tego nie ma mowy o żadnej kasie - wściekły głos Stylesa roznosił się po całym domu. Louis zmarszczył brwi, zastanawiając się co tak zdenerwowało jego byłego-przyszłego-męża. Bo tak, Louis i Harry planowali ponownie się pobrać, termin mieli na czerwec, czyli zostało im mniej niż 3 tygodnie.
Odstawił zakupy w kuchni i udał się do salonu, skąd dochodził głos jego ukochanego.
Zastał Harry'ego na kanapie, w pozycji półleżącej. Głowę miał odchyloną do tyłu.
- Harry? - słysząc głos szatyna, uniósł głowę i posłał mu zmęczony uśmiech - Wszytsko dobrze? - usiadł na kolanach mężczyzny - Słyszałem, jak się z kimś kłócisz.
- To nic - próbował przekonać ukochanego, jednak widząc, że szatyn mu nie wierzy, postanowił powiedzieć prawdę - Chodzi o Amber, zażądała pieniędzy za podpisanie zrzeczenia się praw do Iana - wyjaśnił - Nie chce syna, ale próbuje na nim zarobić. Jak można być tak podłym.
- A ty chcesz jej dać te pieniądze? - Louis był zaskoczony, tym co mówił Harry i jednocześnie zgadzał się z nim - Nie boisz się, że jak teraz jej dasz pieniądze, to nawet jeśli zrzecze się praw, to później znajdzie inny powód by domagać się większej sumy?
- Myślałem o tym i dlatego, jeśli chce dostać pieniądze musi, oprócz dokumentów o zrzeczenie się praw do Iana, podpisać dokumenty, które zabrania jej kontaktować się z nim, jak i z nami. Jeśli je złamie, będzie musiała oddać wszystkie pieniądze, które dostanie ode mnie lub skończymy w sądzie.
- W taki razie dlaczego od razu nie pójdziesz z tym do sądu?
- Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Jeśli da się to załatwić szybko i bez kontaktowaia się z Amandą, chcę to zrobić - wyjaśnił.
- To ma sens - sam nie chciałby ponownie spotykać się z tą kobietą - Wiesz, tak myślałem... - zaczął niepewnie.
- O czym? - zmarszczył brwi, zastanawiając się skąd ta nagła zmiana u szatyna. Zauważył, że jego "mąż" się czymś stresuje.
- Wiesz, że kocham Iana i traktuję jak swojego syna, a skoro za niedługo ponownie zostaniemy małżeństwem...
- Chcesz zaadoptować Iana, po tym jak Amanda zrzeknie się praw - dokończył za Louisa, a ten przytaknął - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, słysząc te słowa - wtulił się w szatyna, który również go obejmował - Ian będzie naszym dzieckiem.
- Już jest - wtulił twarz w loki Harry'ego zaciągając się jego zapachem.
- Wiesz co mam na myśli - złożył pocałunek na odsłoniętym obojczyku szatna.
- Chciałbyś kolejne dziecko? - zagadnął.
- Tak - odpowiedział szczerze - A ty? - odchylił głowę chcąc spojrzeć w tak uwielbiane przez siebie niebieskie oczy.
Louis bez słowa wyplątał się z objęć kędzierzawego i wyszedł z salonu. Harry przyglądał się temu z zaskoczeniem. Nie wedział o co chodzi, czyżby powiedział coś nie tak? Czy Louis nie chce więcej dzieci? W końcu mieli już czwórkę. Jednak po chwili jego ukochany wrócił do pomieszczenia, ponownie siadając na kolanach Stylesa.
- Oczywiście, że chcę - podniósł dłoń, w której trzymał małe, czarno-białe zdjęci, które przedstawiało ich najmłodsze dziecko.
- Jesteś w ciąży - zielone oczy mocniej zabłyszczały. Louis jest w ciąży, ponownie. Ponownie będzie mógł obserwować jak brzch jego ukochanego staje się większy, jak rośnie w nim nowe życie. Ponownie zostanie ojcem dziecka, które nosi w sobie miłość jego życia - Czekaj, byłeś beze mnie u lekarza? - przy poprzednich ciążach, na pierwszą wizytę zawsze szli razem.
- Chciałem mieć pewność, nim ci o tym powiem - wyjaśnił - Wiesz...um...ostatnim razem test okazał się fałszywy - przpomniał o sytuacji, gdy myślał, że jest w ciąży z Aidenem.
- Czyli, ponownie będziemy rodzicami - nie mógł nic poradzić, że uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Będziemy rodzicami - wetchnął Louis, pozwalając by Harry mocniej się w niego wtulił, sam z kolei ukrył twarz w jego włosach, wdychając zapach, który kochał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro