6
- Dlaczego nie jesteś szczęśliwy? - Zapytał Jongin leżąc w łóżku. Taemin pracował nad czymś. Całe biurko zasypane było przez podkreślone kartki. Kiedy zapytał co robi zbył go mówiąc, że za moment skończy.
- Jak można być szczęśliwym kiedy całe twoje życie jest zaplanowane przez kogoś innego?
- Masz na myśli wytwórnie?
- Mhm. - Mruknął Taemin i poprawił jasną grzywke. Jongin westchnął, ale nie zaprzeczył. Sam też miewał podobne myśli. Nie często, ale zdarzało mu się mieć podobne myśli. Uważał jednak, że skoro dzięki temu ma pieniądze i może robić to co kocha, to może pozwolić na to, aby ktoś miał nad nim władze.
- Mamy z tego wiele korzyści. - Mruknął patrząc jak mężczyzna wstaje i zabiera laptop na materac. Chwilę szukał dla siebie miejsca, aż w końcu położył się ma boku z komputerem naprzeciw twarzy.
- Ale nie mamy życia.
- Przesadzasz.
- Czasami... Przeglądam profile ludzi ze szkoły. Niektórzy mają już dzieci, wiesz?
- I co z tego? My będziemy mieli później.
- Z osobą narzuconą przez wytwórnie.
- Każdego można pokochać. - Przekonywał Jongin, patrząc jak Taemin coraz bardziej smutneje. Wydawał się zrezygnowany jak nigdy.
Maska lalki znikła.
- Chciałbym zakochać się naprawdę. - Rzucił blondyn kładąc głowę na poduszce. Okrył się leżącym obok kocem i przemknął oczy. Podczas tych ruchów Jongin przyuważył fioletowe znamie przy jego ramieniu.
- Taemin... Przecież decydując się na wstąpienie do wytwórni wiedziałeś na co się piszesz.
- Myślałem, że będzie łatwiej. - Jongin westchnął i położył się dokładnie tak samo jak jego przyjaciel. Czuł, jakby leżał teraz przy nim.
- Też tak myślałem. - Wyznał wkładając dłoń pod poduszkę. - Ale za nic nie oddałbym tego jak teraz wygląda moje życie. - Lee nic nie powiedział. Gdyby miał możliwość cofnięcia czasu i ponownego wyboru prawdopodobnie nie zdecydowałby się na wstąpienie do wytwórni. - Może powinieneś poprosić o przerwę?
- Nie mamy wielu aktywności.
- Powinieneś gdzieś wyjechać i odpocząć.
- Nie chcę odpoczywać. - Rzucił Taemin krzywiąc się lekko.
- Nie jesteś zmęczony?
- Jestem zmęczony życiem, nie występami. - Brunet westchnął i spojrzał na wchodzącego do jego pokoju Sehun'a. Ten nic nie mówiąc zabrał słuchawki leżące na półce i wyszedł.
- Nie brzmi to zbyt dobrze. - Rzucił w końcu skupiając wzrok na twarzy mężczyzny. Nie wyglądał źle. Na pewno nie jak nieszczęśliwa osoba. Według Jongin'a był śliczny. Jego skóra nie była szara, nie miał cieni pod oczami ani poranionych ust.
Nie wyglądało na to, aby Lee chciał kontynuować ten temat dlatego Kai przeczesał przydługie włosy i spojrzał w miejsce, pod którem skrywał się siniak.
- Co ci się stało w rękę?
- Pokłóciłem się z manager'em.
- Pobił cię?
- Nie. Po prostu szarpnął za ramie i został siniak. - Przyznał niechętnie. - Jestem zmęczony.
- Więc idź spać.
- To znaczy, że już kończymy? - Zapytał blondyn przesuwając dłoń do klawiatury, aby zakończyć połączenie.
-Nie kończ. Popatrzę.
- Na co? - Podniósł powieki, aby spojrzeć na nieco zawstydzoną twarz kolegi. Aż uśmiechnął się lekko, zanim ponownie zamknął oczy.
- Na ciebie.
- To nieco przerażające.
- Daj spokój. Przecież to nie pierwszy raz. - Zaśmiał się aby ukryć niepewność. Faktycznie. Ta prośba zabrzmiała dziwnie.
- Jak chcesz. Tylko mi nie przeszkadzaj i nie hałasuj.
- Zrozumiano. Śpij dobrze.
- Dzięki.
Taemin zasnął szybko. Nieco zdziwiło to Jongin'a, ale zrozumiał, że jego przyjaciel musiał być bardzo zmęczony.
Zastanawiał się jak wyglądała by przy nim pobudka. Czy zjedliby razem śniadanie? Wypiliby kawę?
Zawsze żałował, że nie są razem w zespole. Był pewny, że współpraca z Taemin'em byłaby świetna.
Nie rozłączył się nawet kiedy czuł, że zasypia. Chciał móc patrzeć na niego jak najdłużej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro