11
Jongin nie potrafił wytłumaczyć uczucia, które towarzyszyło mu za każdym razem, kiedy widział Taemin'a na scenie.
Nie czuł tego samego, kiedy ktoś inny był na jego miejscu. Taemin był pod tym (raz każdym innym) względem wyjątkowy.
Było w tym trochę dumy. Kochał starszego, oczywiście jak przyjaciela, i cieszył się kiedy słyszał krzyki widowni, przed którą stał.
Był też podziw. Taemin wyglądał perfekcyjnie, a każdy jego ruch był idealny.
Trochę zazdrości, bo chciał tańczyć tak dobrze jak on.
Trochę obawy, że potknie się i zrobi sobie krzywdę.
Chen usiadł przy nim i przypadkiem nacisnął na pilot. Idol znikł z ekranu.
Kai naprawdę nie chciał zareagować tak gwałtownie jak w rzeczywistości to zrobił. Nie chciał krzyczeć, ale nie potrafił się powstrzymać.
Kazał mu się wynosić, ale Chen całkowicie to zignorował. Chwycił jednak pilot i włączył poprzednią stacje.
Taemin właśnie schodził że sceny.
Brunet warknął cicho, niezadowolony, że przerwano mu podziwianie przyjaciela po czym wyszedł do swojego pokoju.
Dziś był ostatni dzień promocje Lee, co oznaczało, że dokładnie za dwa dni wyjadą do domku za miastem.
Miał już przygotowane klucze, które zawieszone przy drzwiach dumnie przypominały mu o wycieczce.
Chciał ją nieco odłożyć. Blondyn powinien nieco odpocząć, wrócić do codziennego trybu życia, ale chciał wyjechać natychmiast. Dosłownie.
Na początku próbował przekonać go do wyjechania od razu po koncercie, który Jongin moment temu oglądał w telewizji.
Miał ogromną ochotę się zgodzić. Chciał go zobaczyć! Bardzo tęsknił za bezpośrednim kontaktem, ale Lee koniecznie musiał odpocząć. Chociaż chwilę.
Podekscytowany wyciągnął walizkę z szafy i zaczął pakować do niej różne przedmioty. Co prawda nie mógł jeszcze schować rzeczy, które będą mu potrzebne w ciągu dwóch dni, ale zaczął pakować ubrania.
Pomiędzy błękitną koszulą, a szarą bluzą znajdował się sweter Taemin'a.
Blondyn rzadko u niego nocował. Jego menager był bardzo troskliwy. Podobnie było z Onew. Potrafił dzwonić do niego co godzinę, aby upewnić się, że wszystko z nim w porządku.
Czasami to Jongin odbierał. Uspokajał starszego Lee, a ten w końcu mu ulegał, rozumiejąc, że ich Maknae jest całkowicie bezpieczny.
Rzadziej dzwonił Minho lub Jonghyun. Niemal nigdy nie dzwonił Key. Uważał on, że Taemin jest wolny i może robić wszystko, co nie zagraża jego zdrowiu. Kiedyś zasugerował nawet, że Taemin powinien znaleźć sobie dziewczynę ignorując przy tym wytwórnie.
Key czuł się bardziej bezkarny, ale prawdopodobnie był najbardziej człowieczy z nich wszystkich.
Szczery, odważny Kibum.
- Pytałeś menagera o wyjazd? Nie możesz robić co ci się podoba.
- W drzwiach pokoju pojawił się Xiumin. Chyba spał, ponieważ jego włosy były bardzo rozczochrane, a na policzku widniał czerwony ślad po poduszce.
Nie wyglądał uroczo. Nie tak jak Taemin.
- Zapytam jak wróci. Na pewno się zgodzi.
- Jutro jedziemy do wytwórni porozmawiać o comeback'u. Nie byłbym taki pewny.
- Odejdź. - Mruknął Jongin. Wiedział, że jeśli będą dłużej rozmawiać to koniec końców się pokłócą. Xiumin był poważniejszy. Wielu rzeczy się obawiał i był podporządkowany innym.
Trochę jak Lee, ale on był fajny, a Xiumin nie. Tak przynajmniej tłumaczył to sobie Jongin. Prosto, ale wystarczająco, aby przeciętny człowiek zrozumiał zamysł jego myśli.
Po prostu Taemin był ponad wszystkimi. Jongin nie potrzebował nikogo innego.
Taemin był jego wszystkim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro