0.0 - Prologue
Wszystko ma jakiś swój początek.
Dla jednych są to narodziny, dla innych dorosłe życie. A dla jeszcze innych, śmierć. Potocznie nazywana kuzynką snu, tak piękna i wabiąca, swoją obecnością, że już niejedna osoba zdała się na jej łaskę. Korciła słabszych, obiecując im wieczne szczęście i spokój. Błogą ciszę oraz jej dozgonną miłość.
Wiem, bo powoli sam zapadałem w jej sprytnie zastawione sidła.
Według starożytnych wierzeń, jeżeli o początek wszechświata ów chodzi, pierwszy był Chaos. Z którego zaraz wyłoniła się para bóstw takich jak Uranos i Gaja. Nazywanych także niekiedy Niebem i Ziemią. Lecz nic nie byłoby kompletne gdyby nie ich dzieci - Tytany. To właśnie one zapoczątkowały kult czczenia bóstwa, bo przecież ich własny ojciec, pokonał ich, dla dobra ludzkości. Pokazując tym samym, że zarówno ludzie, jak i bóstwa, są pieprzonymi hipokrytami.
Według Biblii zaś, Bóg tworzył świat siedem dni. Jego początkiem był kontrast, bo kiedy "powstało" światło, musiała tez "powstać" i ciemność. A tuż potem był czas na odpoczynek. Co już samo w sobie było śmieszne. Bóg, który miał nieposkromione pokłady siły i energii się "zmęczył". Doprawdy komedia roku.
Początkiem ludzkości, będąc wciąż przy Biblii" byli Adam i Ewa. Para, która nie posłuchała Boga i zjadła "zakazany owoc". Na rzecz czego? Jakiegoś gada, który nagle przemówił i postanowił podpuścić kobietę. Bo inaczej nie można tego nazwać. A wszystko co do tej pory zostało im dane przez Boga, zostało im odebrane. Co zaś jest kolejnym przejawem hipokryzji.
Moim początkiem byłeś jednak Ty. Wysoki chłopak z zamiłowaniem do mentolowych papierosów i książek z antykwariatu. Skórzanych kurtek i szybkich samochodów oraz ciepłych uśmiechów i bezpiecznych ramion.
Z żółtą aurą i blaskiem, jak Słońce świecące wysoko na niebie. Byłeś moim własnym światłem, które otulało mnie niczym najmilszy w dotyku, żółty koc.
Lecz jedynie co mi teraz po Tobie zostało, to paczka mentolowych papierosów i słoneczniki stojące w wazonie na parapecie...
a/n: ze mną tak to już jest, że pomysł wpada w najmniej odpowiednim momencie, ale nie liczcie że zdradzę wam cokolwiek ;) Będzie fajnie (niekiedy smutno) i tylko tyle mogę wam zdradzić :)
Tytułem wstępu to chyba na tyle, do następnego! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro