Rozdział 1
Wszedł do swojego mieszkania i rzucił klucze na stoliczek przy drzwiach. Kurtkę odwiesił na wieszak, ściągnął buty i skierował się do kuchni, aby wstawić wodę na herbatę. Chciał jak najszybciej napić się czegoś ciepłego. Potrzebował się rozgrzać, nim zacznie robić cokolwiek. Jego policzki już i tak wystarczająco ucierpiały na mrozie tego wieczora. Teraz nie miał już nawet zamiaru wychodzić gdziekolwiek, co najmniej do dnia następnego. Marzył tylko o prysznicu i ciepłym łóżku...
Zalał herbatę i skierował się do swojego skromnego pokoju, zaraz stawiając kubek na stole, a samemu siadając na kanapie. Dopiero teraz z kieszeni bluzy wyjął telefon, jaki dzisiaj znalazł. O dziwo, nie miał on żadnej blokady, a przecież w tych czasach prawie każdy ma jakąkolwiek. Tym bardziej, jeśli to iphone, jak w tym przypadku.
Tapeta urządzenia była trochę... Dziwna. Jedynie czarny napis „Bądź mną" na białym tle. Wzruszył ramionami. Są gusta i guściki, prawda?
Zaczął przeszukiwać listę kontaktów, jednak oprócz numerów, jakie znajdowały się na karcie SIM, nie było w nich nic. Z SNS znajdował się na urządzeniu tylko instagram, galeria była pusta. Nie spodziewając się niczego nowego, wszedł w notatki. Znajdowała się tam tylko jedna, zatytułowana „Do znalazcy". Zdziwił się nieco, lecz otworzył ją.
„Pewnie widziałeś/aś już tapetę. Przekazuje ona dokładnie to, co chcę Ci powiedzieć. Bądź mną. Zostawiam ci aplikację instagram na zalogowanym koncie. Baw się i tak dalej, wrzucaj zdjęcia, filmiki. Jeśli ktoś do ciebie zadzwoni, podawaj się za mnie. Dla utrudnienia usunąłem wszystkie numery, tak o. Będzie więcej zabawy. Kiedy będę chciał odzyskać telefon, skontaktuję się z tobą przez wiadomości prywatne na aplikacji. Hasłem jest „Zabawa dopiero się rozkręca." W ten sposób mnie rozpoznasz. To... Do zobaczenia?"
Siedział przez chwilę i wgapiał się w tekst, analizując go słowo po słowie. Poruszał ustami niczym ryba, której brakuje wody, a jego szeroko otwarte oczy tylko wskazywały na zmęczenie. Cóż... Wciąż nie wiedział, komu ma oddać ten telefon.
Otworzył aplikację instagramu. Faktycznie, było tak, jak napisał właściciel. Mógł korzystać z jego profilu. Przejrzał zdjęcia. Na wielu z nich był czarnowłosy chłopak, dość przystojny. Jego ciemne oczy potrafiły sprawić, że się w nich tonęło. Najprawdopodobniej właściciel, skoro był w aż takiej ilości postów... Teraz przynajmniej wiedział, jak wygląda i licząc na łut szczęścia, mógł go znaleźć kiedyś w tłumie.
Wzruszył ramionami. Tak naprawdę nic nie stało mu na przeszkodzie, aby nie wziąć udziału w tej... Grze? Zabawie? Chyba tak mógł to nazwać. Właściciel nie miał nic przeciwko, wręcz sam to zaproponował. Czemu nie?
Znalazł na swoim własnym telefonie jakieś zdjęcie krajobrazu. Robił je jakiś... Tydzień temu, ale nie miał się z kim podzielić, oprócz Taehyunga, który wtedy był z nim, więc tak naprawdę nie miało to sensu.
Przesłał fotografię na „nowe" urządzenie i wstawił pierwszy post.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro