Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Brak pomysłu na tytuł..

Szyję czaprak dla konia, nagle konie (które stały na wybiegu) zaczynają rżeć, ja słyszę warkot silnika samochodu. Zostawiam maszynę i resztę, wychodzę na zewnątrz. Stoi tam samochód mojego kolegi, stary granatowy samochód (czyt.grat). Chłopak wychodzi z auta.
Ja: Jak śmiałeś?
On: Co?
Ja: No przecież straszysz Figara i Storma!
On: Ale..... Prze-
Ja: *ciągnie go za rękę na wybieg*Teraz ich przeproś
On: Przecież Storm, to twój koń! On nie podejdzie do mnie! A jak już to mnie zabije!
Ja: Tak, a kto w dniu ich kupna bił konia?
On: No David...
Ja: To idź! Ciebie nie zabije!
On: *podchodzi do koni, najpierw przeprasza Figara i go głaska* Przepraszam....... *podchodzi do Storma,głaszcze go, przeprasza*Przepraszam Storm....
Ja: *przeskakuje przez ogrodzenie*On dał Ci się pogłaskać! Storm dał się pogłaskać Idiocie, bez kapelusza!!
On: *zatyka mi gębę, swoją ręką*siedź cicho, szlabanowa panno.
Ja: *gryzie jego rękę, a on ją zabiera* Masz szlaban! Na tego grata *pokazuje na samochód*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro