22
GUESS WHO'S BACK BITCHES
Przepraszam za dość duże osunięcie, ale pisałam ten rozdział dwa razy. Będąc w połowie pisania pierwowzoru najzwyczajniej w świecie stwierdziłam, że jest chujowy. Endżoj czy co.
+ nareszcie mogę zabłysnąć z EDB, mimo, że z egzaminu końcowego dostałam ledwo 3 c:
***
Beznadzieja tej sytuacji dotarła do wszystkich dopiero po paru chwilach, kiedy to zraniony przez Jina uczeń zaczął skarżyć się na to, że czuje się, jakby zaraz miał zwymiotować.
– NO KURWA SUPER, JESZCZE BĘDĘ WOZIĆ DO SZPITALA BACHORY ZE WSTRZĄSEM MÓZGU! – wrzasnęła pani Kashiwazaki, lamentując nad owym dzieciakiem i Lee, którego ciało ułożyło się w odrobinę groteskowej pozycji.
– Ej, a co jeśli on umarł..? – szepnęła Asuka z przerażeniem w głosie.
– Nie no, nie mógł umrzeć, daj spokój, Asuka! – oburzył się Jin i podszedł trochę bliżej do poszkodowanego. – Czy... mogę naruszyć twoją przestrzeń osobistą? HALO, SŁYSZY MNIE PAN?!
– DEBILU, TO NIE EGZAMIN Z EDB! – wydarł się Hwoarang.
– No już, już... – westchnął czarnowłosy i odchylił lekko głowę pozbliżył swoją twarz w kierunku tej należącej do Chaolana, jednak po chwili się odsunął i stwierdził: – Kurwa, nie, to dziwne, tak sprawdzać oddech swojemu wujkowi.
– TO NIE CHODZI O TO, CZY TO CI SIĘ WYDAJE DZIWNE, CZY NIE! – jęknęła Asuka. – Dawaj mi tu go!
– Ale... – Jin próbował się wykręcić, ale jego kuzynka była szybsza. Pochyliła się nad poszkodowanym i sprawdziła oddech za czarnowłosego.
– Jest – westchnęła z ulgą, po czym lekko się skrzywiła i stwierdziła: – Ale mu jebie fajami z ryja.
– To... co było dalej..? – spytał Hwo niepewnie.
– Jest nieprzytomny, więc chyba wypadałoby go obrócić do pozycji bezpiecznej, o ile się nie mylę – mruknął Jin, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie.
– A jak się to robi..? – jęknęła brunetka, zdezorientowana.
– Ech, patrz – tym razem to Jin zrobił coś za Asukę, gdyż to on zaczął przewracać mężczyznę na prawy bok.
– I c-co teraz..? – Hwoarang nie robił nic, tylko osłupiały stał i przyglądał się dalszemu ciągowi wydarzeń.
– Chyba od jakiegoś trzeba dzwonić na pogotowie... – mruknął Kazama.
– Ile on ma właściwie lat? Wyglada na jakieś dwadzieścia... Jin, ty powinieneś wiedzieć, w końcu jest twoim wujkiem.
– Skąd mam pamiętać takie rzeczy?!
– To chyba dosyć istotna informacja, co?!
– TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ, PÓŁGŁÓWKI! – wrzasnęła Anna i podeszła do srebrnowłosego i zaczęła go po prostu kopać w żebra. – Wstawaj, pizdo!
– CO PANI, DO CHOLERY, WŁAŚCIWIE WYRABIA?! – krzyknęła Asuka.
– NIE WIDZISZ, PRÓBUJĘ GO OCUCIĆ! – odpowiedziała. – WSTAWAJ, PEDALE!
Hwoarang i Jin spojrzeli na siebie porozumiewawczo, gdy Williams miała zadać cios poniżej pasa i rzucili się na nią, chwytając ją pod ramiona, odsuwając ją od leżącego mężczyzny.
– PUSZCZAJCIE MNIE, GÓWNIARZE! – zaskrzeczała donośnie, na tyle głośno, by słuchacza zaczęły lekko boleć uszy.
– Boże, kobieto, psychiczna jakaś jesteś! – oburzył się Hwo, sapiąc ciężko, bo brunetka nadal się wierzgała.
– Obawiam się, że pijana też jest – stwierdziła panienka Kazama, patrząc na konwulsyjne ruchy Irlandki.
– WCALE... NIE! – syknęła przez zęby.
– Gdzie jest ta cała Kashiwazaki..? – jęknął Jin, już z trudem przytrzymując kobietę. – Teraz to już chyba oprócz pogotowia trzeba dzwonić też po bagiety.
– Oh mon Dieu, co tu się stało? – spytała Lili, jednak wydawała się średnio przejęta całą tą sprawą.
– Nie widzisz? – wysyczała Asuka. – Wiesz co? Najbardziej się przydasz, jak zadzwonisz na policję.
– NIE SŁUCHAJ SIĘ TEJ GÓWNIARY! – nakrzyczała na nią kobieta.
– Nie wierzę, że to mówię, ale... – westchnęła Emilie, chwytając za telefon. – ... ale chyba wolę posłuchać się Asuki.
Kazama nie mogła się powstrzymać od okrzyku radości, gdy to usłyszała. Raz w życiu Lili pieprzona de Rochefort przyznała jej rację!
– ... Tylko nie dopowiadaj sobie za dużo, to prawdopodobnie jeden, jedyny raz, kiedy to powiedziałam.
– Jasne, jasne – zarechotała Asuka.
– Zamknij się! – pisnęła Francuzka, wyraźnie się burząc.
– Obie mogłybyście się zamknąć! – ryknął Hwoarang. – Nic kurwa nie robicie, tylko się kłócicie! Nawet teraz nie możecie współpracować?! Wszędzie tylko „ona to, a ona tamto"! Ja jebię, kurwicy można dostać! Mam was wszystkich serdecznie dosyć! Ten obóz jest do bani!
Jego głośny krzyk zdawał się podziałać na nieprzytomnego nauczyciela matematyki, który zaczął mruczeć coś pod nosem i przejawiać objawy nie bycia nieprzytomnym.
– Mamo...? – jęknął słabo, jakby przez sen.
– CO, JUŻ CI PRZESZŁO?! – wrzasnęła Anna, która zaczęła wierzgać się jeszcze mocniej, niż wcześniej.
– Annie...? – spytał, próbując się podnieść, jednak próba ta okazała się średnio skuteczna, gdyż od razu opadł z powrotem na plecy. – Pieprzona grawitacja! Jebany... Newton, kurwa jego mać.
– Nie przypominam sobie, żeby ta szajbuska walnęła go też w głowę – mruknął Jin.
***
Szczęśliwie dla wszystkich okazało się, że nagły wybuch złości Anny poskutkował jedynie kilkoma siniakami na boku Lee, a poszkodowany przez Jina chłopak jednak nie miał wstrząsu mózgu, Bogu dzięki.
Anna została zatrzymana przez przemiłych panów policjantów i otrzymała zarzuty za stalking, dręczenie i napaść, Chaolan był przerażony, gdy dowiedział się, że kobieta wiedziała, gdzie mieszkał i prawdopodobnie śledziła go już od dłuższego czasu.
Turniej baseballowy został odwołany (ku niepocieszeniu wielu chłopców), ale nie tylko ze względu na przedziwne, niespodziewane komplikacje, ale także wyjątkowo złą pogodę, bowiem w okolicach godziny siedemnastej zaczęło padać.
Teraz wszyscy z braku lepszych zajęć siedzieli w namiotach i lamentowali nad swą marną egzystencją.
– Zimno mi – orzekł Hwoarang, po raz nie wiadomo który w ciągu całego wyjazdu.
– Też się powtórzę – westchnął Jin, już zmęczony tym wszystkim. – Mogłeś...
– ... tak, tak, mogłem wziąć ten pieprzony śpiwór i to tylko i wyłącznie moja wina.
– ... właściwie, to nie – zaśmiał się Jin.
– Że co znowu?!
– ... mogłeś zrobić sobie herbaty.
– Znalazł się mistrz dowcipu dwa tysiące siedemnaście, kurwa mać – jęknął Koreańczyk z niekrytym zażenowaniem, podczas gdy Jin najwyraźniej umierał ze śmiechu. – Ogarnij się, to nawet śmieszne nie jest!
– Uuuuu, czyżby włączył ci się tryb tsundere, Rang? – rzucił pseudoseksownym szeptem Japończyk do drugiego chłopaka, przechodząc z pozycji siedzącej na czworaki.
– Zamknij się, debilu!
– No już, kotkuuuuuu... – zaczął się przymilać i zbliżył twarz do policzka rudowłosego. – Nie bądź taki drażliwy...
– Jin...
Jednak zanim cokolwiek zdążyło się choćby rozkręcić, rozproszył ich donośny, męski krzyk.
– Chyba sobie żartujecie!
– Czy to nie był czasami Lee? – spytał Hwoarang, odpychając od siebie niepocieszonego Kazamę.
– Tak mi się zda...
Tym razem dźwiękiem, który zagłuszył czarnowłosego był zmasowany, dziewczęcy chichot i okrzyki „da-lej, da-lej, da-lej".
– Co tam się dzieje?!
– Sprawdźmy to – rzucił Jin i wyszedł z namiotu.
– Poczekaj na mnie przynajmniej! – jęknął rudzielec, z trudem wstając z karimaty.
W końcu gdy dotarli na miejsce, zastali dość niecodzienną scenę...
– Przecież nie pocałuję uczennicy, do jasnej... ciasnej! – syknął przez zęby, co jednak nie umknęło czujnym uszom Kazamy.
– Że co?!
– O, Jin! – zaśmiał się nerwowo nauczyciel. – Bo my...
– Gramy w „Prawdę czy wyzwanie", wybrał wyzwanie, i teraz nie chce go wykonać! – oznajmiła Asuka, śmiejąc się w głos.
– Asuko, przykro mi to mówić, ale naprawdę, nie jestem w stanie...
– Przykro? Uuuuu! – zaśmiała się jedna z dziewczyn, która wszystko systematycznie relacjonowała na Snapchat'cie.
– Przecież nie w tym sensie..! Po co ja się na to pisałem..?
– Dziewczyny, skoro pan Lee nie ma na to ochoty, to go do tego nie zmuszajmy... – powiedziała nieśmiało Alisa.
– PIZ-DA, PIZ-DA, PIZ-DA, PIZ-DA! – zaczęła skandować Svetlana, niezadowolona z obrotu spraw.
– Svetlana, przysięgam, jak zacznie się rok szkolny, to dostaniesz takie zadanie domowe z matematyki, że przez dwa miesiące będziesz nad nim siedzieć i wylewać swoje gorzkie łzy po nocach...
– Starczy już! – krzyknęła Asuka, a następnie zwróciła się do chłopaków, którzy byli przynajmniej zdezorientowani całą sytuacją: – W każdym razie... Może byście się dołączyli?
– Po takich akcjach to ja może tylko sobie popatrzę – zaśmiał się niezręcznie Hwoarang i usiadł z dala, ale nadal w polu widzenia zgromadzonych.
– Popieram – oznajmił Jin i usiadł obok niego.
– W każdym razie, Alisa chyba ma rację... więc niech będzie prawda – rzuciła Xiaoyu, która patrzyła na Jina ni to z zazdrością, ni to z żalem, ni to ze złością... – Najgłupsza rzecz, jaką pan kiedykolwiek zrobił?
– Zgodzenie się na tę pieprzoną grę – mruknął.
– Ale tak na serio!
– Ehhhh.... To chyba przegranie w zakładzie pożyczonych dziewięciu tysięcy jenów...
– Dobra, jedziemy dalej! – stwierdziła Asuka i zakręciła butelką na podłodze.
– To gra w butelkę, czy już nie nadążam? – spytał Hwoarang cicho. Zanim ktoś zdołał mu odpowiedzieć, rozległ się głośny krzyk Svetlany:
– E! KAZAMA! TWOJA KOLEJ! – ryknęła w kierunku Jina.
– Hę?! Przecież mówiłem, że nie gram! – oburzył się czarnowłosy. Nie pisał się na upokorzenie.
– Keiko! – zawołała Asuka, do dziewczyny siedzącej z boku, do tej, która cały czas siedziała cały czas z twarzą w telefonie. Wspomniana podniosła głowę znad urządzenia i wydała z siebie ciche „tak?". – Masz go nagranego, prawda? Przecież nie powiedział „nie" wprost... – uśmiechnęła się złowieszczo.
– Chyba sobie żartujecie! – Hwo stanął w obronie Japończyka.
– Hwo, uspokój się... – westchnął. – Niech będzie. Prawda. Jestem otwartą księgą.
– Mówisz? – Chaolan uniósł brew porozumiewawczo.
– Owszem – potwierdził Kazama. – Dalej, wypróbujcie mnie.
– No dobra... to... robiliście to już z Hwoarangiem? – rzuciła jakaś dziewczyna z głębi namiotu.
– ŻE CO PROSZĘ?! – krzyknęli obaj chłopcy prawie jednocześnie.
– Wiecie co jest śmieszne? Ja będę wiedzieć, gdy skłamie – uśmiechnęła się Asuka.
– Jesteś podła... – warknął Jin. – Ale zależy... Co właściwie masz na myśli przez „to"?
– Ty już wiesz co!
– Czyli to o to ci chodziło, gdy skłamałeś o tej dziewczynie! – pisnęła Ling, wręcz mordując wzrokiem Hwoaranga, oraz zaczęła cichutko pochlipywać. – Jin... Czy to prawda... że wolisz chłopaka ode mnie?!
– No dalej, gadaj! – zaśmiała się Asuka.
– Ja bym się tak z tym nie obnosiła... – szepnęła jakaś dziewczyna z tyłu.
Hwoarang zrobił się blady i zacisnął pięści. Kazama też nie wyglądał na zbyt spokojnego.
– Dziewczyny, spokojnie – Lee przybrał stanowczy ton i starał się opanować sytuację. – Uważam, że powinniśmy na tym skończyć. To trochę zbyt osobiste pytanie, nie uważacie?
– Pan jest ostatnią osobą, która mogłaby to powiedzieć!
– Ohyda – prychnęła Miharu i objęła swoją zapłakaną przyjaciółkę w geście pocieszenia. – Zboczeńcy.
– Miharu! – oburzył się nauczyciel, ale zanim zdołał udzielić jej reprymendy, przerwał mu Hwoarang.
– Jebcie się wszyscy! – Podniósł się i zaczął krzyczeć. Wyglądał, jakby zaraz miał pójść w ślady Xiaoyu i też wybuchnąć płaczem. – Mam was wszystkich dosyć!
Wybiegł z namiotu ile tylko sił w nogach, nie zważając na deszcz i to, że wyglądał absolutnie groteskowo.
– Teraz już stanowczo przegięliście! – uniósł się srebrnowłosy. – Nie można...
– Hwoarang! – krzyknął za Koreańczykiem czarnowłosy, tym samym przerywając kwestię Chińczyka.
Jeszce nigdy nie czuł się tak winny za coś, czego dopuścił się ktoś inny niż on. Ale teraz wiedział jedno - miał obowiązek wesprzeć Hwoaranga.
W końcu przyjaciele robią dla siebie takie rzeczy, prawda?
***
Oh boi
Od czego by tu zacząć, żeby Was wszystkich przeprosić.
Jestem leniwym gównem. (jpg dla zobrazowania tego, co robiłam przez ostatnie pięć miesięcy:)
A więc opuściłam to opko na zatrważające pięć miesięcy, tak bez słowa, nie dopisując do tytułu nawet tego głupiego słowa „zawieszone".
Czuję się bardzo z tego powodu winna, z wiadomych przyczyn, to było chamskie z mojej strony.
Przez te kilka miesięcy utonęłam w Personowym bagnie tak głęboko, że nie byłam w stanie napisać niczego, co byłoby z innego fandomu (oczywiście poza moim Nascondino), a także zrobiłam się leniwa jak chuyy, za co serdecznie przepraszam.
Zdarzyło się też takie coś jak, ekhe, ekhe, egzaminy i oceny na koniec roku
Ale teraz wszystko jest okej i powinnam wstawiać rozdziały z przynajmniej częścią dawnej częstotliwości.
Jeszcze raz przepraszam, i mam nadzieję, że mi wybaczycie :(((
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro