Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

– Kurwa, ja pierdolę, chce mi się srać – załkał Hwoarang, stojąc pod drzwiami toalety. Ktokolwiek tam był - bardzo długo zajmowało mu załatwienie swych potrzeb, czy cokolwiek ten ktoś tam robił.

– Jak chcesz, to możesz wejść do damskiej – zaśmiała się Asuka. Z ciekawości zaczęła koczować pod wychodkiem wraz z nim. – O ile to nie uszkodzi twojego wrażliwego poczucia męskości oczywiście.

– Tak się składa, że nie chcę widzieć ryjów tych wszystkich ludzi, którzy by mnie zobaczyli wychodzącego z tej łazienki – mruknął. – Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię być pośmiewiskiem. Jakby nie było o mnie wystarczająco plotek.

Co prawda Jin i Hwoarang jeszcze nie przeszli na oficjalny stosunek „chłopak/chłopak", ale to nie powstrzymywało ludzi od plotkowania. Było to dla nich, delikatnie mówiąc, uciążliwe.

– WYCHODŹ, PIERDOLONY DEBILU! – w końcu Hwoarang dostał szewskiej pasji. – KIMKOLWIEK JESTEŚ, MAM NADZIEJĘ, ŻE TONIESZ WE WŁASNYM GÓWNIE!

– Chryste panie, rozumiem, jesteś sfrustrowany i zniecierpliwiony, ale żeby aż tak? – dało się słyszeć zza drzwi, zza których wyszedł...

– O cho... – Hwoarang nie dokończył przekleństwa. – Naprawdę przepraszam panie Lee, po prostu...

– Nie, nie, nic nie szkodzi – zaśmiał się nerwowo nauczyciel. – Mam świadomość tego, że to wszystko zajmuje mi trochę za dużo czasu. Ale tak na przyszłość, to mógłbyś aż tyle nie przeklinać.

– P-przepraszam... – wydukał Hwoarang, patrząc jak jego nauczyciel szybko się oddala.

Za to ten był zaniepokojony jak nigdy - bynajmniej nie przez Hwoaranga. Odnosił dziwne wrażenie, że... ktoś go śledzi, obserwuje. Zaczynał się poważnie zastanawiać, czy nie wpadał czasami w paranoję. Chodził nerwowo jak na szpilkach, spodziewał się najgorszego.

– A tego co napadło..? – mruknęła Asuka, obserwując nauczyciela, który z wyrazem niepokoju na twarzy szybkim krokiem kierował się ku swojemu namiotowi.

– Ja mam wiedzieć? – prychnął Hwoarang drwiąco. – Poza tym, mam ważniejsze sprawy do załatwienia. Na przykład potrzeby fizjologiczne.

– Ech, ty prostaku – westchnęła dziewczyna.

– Myślisz, że mnie to obchodzi? – powiedział Hwo, zanim zamknął za sobą drzwi.

Nastolatka jeszcze przewróciła oczami, zanim Koreańczyk trzasnął jej drzwiami przed nosem.
Jednak dosyć szybko coś zwróciło jej uwagę.
Jakby... szepty zza ściany budynku. Jakby ktoś się na kogoś czaił, albo go obgadywał. Damski głos, trochę zbyt dojrzale brzmiący, by mógł należeć do jakiejś małolaty z obozu.
Asukę zżerała ciekawość, więc zwróciła swe kroki ku miejscu, z którego dobiegały owe dosyć podejrzane odgłosy.

– Aaaaa! – krzyknęła schowana za ścianą kobieta. Owa była dość wyraźnie wyższa od Asuki, miała podobnej długości brązowe włosy z grzywką i kształtną, atrakcyjną figurę. Nosiła krótką, białą spódnicę i koszulę bez rękawów z dość dużym dekoltem w tym samym kolorze. Miała też czarny kapelusz i duże, przypominające oczy muchy okulary przeciwsłoneczne, jakby dla niepoznaki, oraz, pomimo prawie trzydziestu stopni temperatury na dworze - czarne, wysokie kozaki na równie wysokich obcasach. – Nie strasz mnie tak, co?! – zbeształa ją po angielsku, z grymasem niezadowolenia na twarzy.

– Em, przepraszam? – prychnęła dziewczyna, a następnie zaczęła krzyczeć: – To pani jest tą, która chowa się po krzakach i podgląda nauczyciela matmy!

– Cicho, bo nas usłyszy, idiotko! – syknęła ta wysoka. – On nie ma się dowiedzieć, że tu jestem.

– Jesteś jego eks, czy jak? – spytała Japonka, podejrzliwie.

– No patrz, trafiłaś w samo sedno – westchnęła. – Tak, umawiałam się z nim przez jakiś czas. A tak w ogóle to Anna jestem. Anna Williams.

– Ale dlaczego go stalkujesz?

– Słuchaj, to teraz nieważne, poza tym to nie twój pieprzony inte...

– A może jesteś zazdrosna?

– NIE JESTEM ZAZDROSNA! – zaprotestowała panna Williams, głośno krzycząc.

– To po co ta dziecinada?

– Słuchaj, zaraz ci tak przypierdolę, że pożałujesz, że się urodziłaś! – odwarknęła jej. – Ale gdyby ta świnia potraktowała cię tak samo jak mnie, to też byś była wściekła i szukała zemsty. Jak on mógł mnie tak zostawić?! Już wiem, skąd wziął się stereotyp faceta o orientacji innej niż hetero pieprzącego się z kim popadnie - skoro zostawił mnie dla jakiegoś żonatego kolesia, który przeruchał go na tylnej kanapie swojego rozpadającego się Audi. A potem pisze mi jakiś wyjątkowo słaby tekst na podryw na Facebooku!

– Co znowu?! To jakieś patologiczne!

– To ten cholerny zdrajca jest chodzącą patologią! Poza tym potem się tłumaczył, że niby mnie rzucił i nie miałam żadnych powodów, żeby się złościć, ale ja nawet o tym nie wiedziałam! – w tym momencie kobieta wyciągnęła ze stanika dosyć pokaźnych rozmiarów piersiówkę i wzięła szybki łyk i wytarła usta ręką.

– Czy pani jest pijana?

– Może trochę. Poza tym to nie twój pieprzony interes! – prychnęła Anna.

– Wiesz co? – zaczęła Asuka, jakby nagle dostała olśnienia. – Powoli zaczynam się w tym gubić, a poza tym wolałabym się za bardzo nie angażować w twoje i mojego nauczyciela życie miłosne, więc może rozeszłybyśmy się i wróciły do swoich spraw?

– Eh, jak zwykle nikt nie bierze mnie na poważnie! – warknęła Irlandka i ruszyła bóg wie gdzie. – NARA!

Asuka chwilę z osłupieniem patrzyła na oddalającą się kobietę. Przez chwilę miała ochotę sprawdzić, czy ten baton, który przed chwilą zjadła nie był oby czasami przeterminowany.

– Coś się stało? – mruknął akurat wychodzący z toalety Hwoarang, podciągnąwszy spodnie do góry.

– Kurwa, długo by mówić – westchnęła nastolatka w odpowiedzi.

***

Natomiast kilka godzin później przygotowania do meczu baseballowego trwały w najlepsze. Co prawda grały tylko trzy drużyny, które miały po jedenaście osób (dwie jako rezerwa), więc w sumie grała tylko jedna trzecia uczniów na obozie, ale jednak każdy, kto nie brał czynnego udziału w rozgrywkach miał przypisane jakieś zadanie natury organizacyjnej - na przykład Alisa, Miharu, Xiaoyu i parę innych dziewczyn były po uszy zajęte przygotowywaniem dopingu (Ling od razu zdeklarowała się, że może robić cokolwiek, tylko nie chce kibicować „temu karaluchowi Jinowi"), Lili (albo raczej Sebastian, który wykonywał polecenia nastolatki) przynosiła składane krzesła na widownię, a Hwoarang...

– Błagam cię, Park, jak ty rysujesz te linie? – jęknęła ze zdenerwowaniem pani Kashiwazaki, wręcz wyrywając chłopakowi kredę z ręki.

– No super, jak już coś robię, to musi być źle, bo jakże inaczej! – wydarł się rudzielec, z pretensją do całego świata w głosie. Zezłoszczony odszedł od nauczycielki, głośno przy tym tupiąc (albo raczej klapiąc, bo nosił japonki) nogami. Skierował swe kroki w kierunku Jina, który akurat ćwiczył, gdyż był pałkarzem jednej z drużyn (w której były także swoją drogą dwie najbardziej obiecujące zawodniczki płci pięknej, jakimi były Svetlana i Asuka. Wybranie go na tę pozycję nikogo nie dziwiło, w końcu to on był gwiazdą baseballu w swoim gimnazjum, dopóki nie postanowił odejść w trzeciej klasie. Szczerze powiedziawszy, Hwoarang się zdziwił, gdy o tym usłyszał. Był święcie przekonany, że jedynym sportem, jakim uprawiał Kazama było karate.

– Jak ci idzie, co? – mruknął Koreańczyk, patrząc jak jego przyjaciel/chłopak/chuj go tam wie wręcz perfekcyjnie odbił piłkę rzuconą w jego kierunku przez Leo, który krzyknął „wunderbar!", gdy zobaczył wyczyn czarnowłosego.

– Jak widzisz, wyjątkowo dopisuje mi forma – zaśmiał się Jin. Uśmiech wyjątkowo nie schodził mu z ust, co było u niego zjawiskiem dosyć rzadkim. Zwykle był trochę ponury, co prawda nie był gburem, bo lubił pożartować i się pośmiać, ale nie należał do osób, od których emanowała aura chorobliwego optymizmu i przesadnej radości. – Cholera, jak dobrze znowu mieć kij w ręce.

– No... fajny z ciebie... pałkarz – Hwoarang głupkowato się uśmiechnął i uniósł brwi.

– Hwo, błagam – jęknął Kazama, przewracając przy tym oczami. – To nawet nie było śmieszne.

– Naprawdę? – rudy znowu uniósł brwi, tym razem jeszcze bardziej świdrując wzrokiem Jina.

– No dobra, może trochę – prychnął Kazama.

– Widzisz? Pamiętaj - może ty już wyszedłeś z gimnazjum, ale gimnazjum nigdy nie wyjdzie z ciebie.

– Taaa... – westchnął.

Podczas gdy oni korzystali z tego, że Hwoarang nie miał aktualnie nic do roboty, Lee nie był taki beztroski.
Nadal coś podpowiadało mu, że ktoś go obserwuje, nie mógł przez to się skupić. I z jakiegoś powodu to spojrzenie, które na sobie czuł wydawało się mu znajome. Albo po prostu dziwaczał, nie mógł się zdecydować.
Ale w tym momencie miał nieco ważniejsze sprawy do załatwienia, bardziej niecierpiące zwłoki niż jakieś głupie przeczucia. Postanowił po raz któryś to ignorować.

Ale tak się składało, że owe przeczucia były jak najbardziej prawdziwe, i miały nawet imię, jakim było Anna.

– Cholerny zdrajca, pierdolec jeden – burknęła, czając się w krzakach, obrażona na cały świat, pałaszując jakąś bombonierkę. Vademecum na smutki kobiety była właśnie czekolada, i, o wiele częściej, dobra wóda, która właśnie się jej skończyła, więc była zmuszona wyjąć swoje kupione na dworcu czekoladki z nadzieniem miętowym. Przynajmniej tyle.

– Nieważne jak mocno próbowałabym ci współczuć, nadal tego nie łapię – westchnęła Asuka, która zrezygnowała z dalszego treningu na rzecz spotkania z tą nietuzinkową postacią jaką była panna Williams. Po krótkim czasie przykolegowała się do jej bombonierki i też zaczęła się opychać.

– Nawet nie oczekiwałam tego od ciebie - ale wiesz co? Jesteś naprawdę sympatyczną, młodą dziewczyną.

Japonka popatrzyła na kobietę jak na wariatkę. Zwykle słyszała od ludzi, że jest głupia, nieokrzesana, złośliwa, gruba - a nie „sympatyczna".

– Czy tobie zaszkodziły te czekoladki, czy alkohol? – spytała, unosząc złośliwie brwi.

– Mówię serio! – stwierdziła brunetka. – Dobrze jest komuś się wyżalić tak od czasu do czasu. Sam fakt, że mnie słuchasz...

– Skoro tak sądzisz... Tylko nie myśl sobie, że zostałyśmy najlepszymi psiapsiółami, czy co! – powiedziała Japonka.

– Jestem za stara? – mruknęła Anna, śmiejąc się cicho. – No tak, to było do przewidzenia. W końcu co trzydziestotrzylatka ma do powiedzenia licealistce?

– Ale z ciebie starucha! – zachichotała Kazama, biorąc kolejną czekoladkę. – Chociaż, mogłybyśmy w sumie zrobić coś w rodzaju Burn Book'a z Mean Girls. Kogo byś tam wpisała? Bo ja chętnie tę całą Lili.

– Jest tutaj? – nienawiść w głosie Asuki zainteresowała Annę, która jak zwykle w sumie była łasa na wszelkie ploteczki.

– Ta. Widzisz tę tutaj, blondynkę, deska w białej spódnicy? To ona. Nienawidzę jej, panoszy się jak jakaś...

– No, i ta fryzura też jej nie służy – mruknęła ta dorosła. – Bardzo przypomina mi moją siostrę. Tylko Nina ma jeszcze kij w dupie i jest jeszcze brzydsza.

– To tak się da? – zaśmiała się Kazama.

– Uwierz mi, tak. Zawsze była ulubienicą tatusia, kurwa – wysyczała ponuro. – Zawsze na pierwszym miejscu. A ja, to co? Mam wrażenie, że byłam wpadką.

– To faktycznie trochę... – urwała, gdyż przerwał jej Lee.

– Asuka, mogę wiedzieć co robisz w tych krza... – przerwał wpół wyrazu, gdyż zobaczył Annę. Na jego twarz wstąpiło coś w rodzaju... wstydu? Zdziwienia? Zażenowania? Czystego przerażenia? – O cholera. A c-co TY tu robisz, Annie..? – zaśmiał się nerwowo.

– Jak ja ci zaraz... – zaczęła, ale przerwał jej donośny krzyk jakiegoś z chłopaków.

– O kurwa, co się stało?! – krzyknął Chaolan, częściowo by mieć pretekst do uniknięcia konfrontacji z Anną. Podbiegł do miejsca zdarzenia, a Asuka podążyła za nim. Zastał tam jakąś istną tragedię, jednak bynajmniej nie grecką, bo w tragedii greckiej zasada decorum zabroniłaby na przedstawienie takiej drastycznej sceny.
Jin z przerażeniem patrzył na zmianę na swoje ręce, potem na kij baseballowy wyrzucony w trawę, a następnie na jednego z chłopaków trzymającego się za głowę, któremu przez przypadek nabił niezłego guza owym kijem.

– No bo... – odpowiadał mu Hwoarang. – To był tylko trening i...

– Jezus Maria, ja tu zaraz zwariuję – jęknął Lee i dosłownie zemdlał. Miał już dosyć wrażeń jak na jeden moment.

Wszyscy jeszcze bardziej osłupieni popatrzyli na bezwładne ciało nauczyciela na trawie.

– Czy ktokolwiek zdał tu EDB?!

***

Witam witam i o zdrowie pytam
No więc tak
Trochę zjebałam
Bo rozdział jest ekstremalnie opóźniony ale
I MADE IT
więc ten no
Szkoła i te sprawy rozumiecie cnie XDD

nie mam nic do powiedzenia oprócz tego ze mam ból dupy przez brak Hwoaranga w serii popów z Tekkena żeby Jin mógł mieć chłopaka :'c
Dobra w każdym razie papa i cze

(dobra ostatni complaint - Lee tez mógłby mieć popa ale to już mój bitching w tym momencie XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro