Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

      Wiktoria obudziła się w nocy słysząc jak coś stuka o drzwi z pomieszczenia. Podniosła się do siadu i zobaczyła kogoś lunatykującego. Nie odrywając wzroku od tej osoby próbowała znaleźć telefon. W końcu go znalazła i załączyła latarkę. Okazało się, że była to Zosia. Nie miała pojęcia czy podejść do niej czy może lepiej nie. Już nawet Anastazja ją ostrzegała kilka razy, żeby do niej nie podchodzić. Nie wydając żadnego odgłosu ponownie się położyła na materacu i przytuliła się do Anastazji. Po kilku minutach męczenia się z zaśnięciem, zasnęła. Obudziła się rano, gdy już większość osób nie spało. Wszyscy wyszli z pokoju.  Szybko spojrzała na zegarek na ręce i okazało się, że była 9:35. Ziewnęła niewyspana i przetarła ręką oczy. Rozejrzała się po pokoju i była tylko pani Iza. Pani Darii znowu nie było... Znowu. Dla Wiktorii i innych zaczęło to już być coraz bardziej podejrzane, że opiekunka tak często znika. Jest chwilę, a potem znika. Wygląda to tak jakby dosłownie się rozpłynęła w powietrzu. Nagle Anastazja, która leżała obok niej się obudziła. Wiktoria się zaśmiała widząc jak małe są oczy przyjaciółki po przebudzeniu się.

- I z czego się śmiejesz ? - zapytała Anastazja ziewając będąc niewyspana.
- Z Ciebie - odpowiedziała szczerze Wiktoria, a rudowłosa popatrzyła na nią kątem oka.
- Wogóle dzisiaj w nocy się obudziłam i Zosia stukała w drzwi, lunatykowała - oznajmiła już zmęczona dziwnym zachowaniem niebieskookiej  brunetka.
- Ah tak ? Ciekawe - odpowiedziała Anastazja niezbyt zainteresowana.

Alicja , która usłyszała zażalenie Wiktorii szybko podeszła do niej i Anastazji.

- Wiki co się dzieje z Zosią ? -  zapytała zaniepokojonym głosem Alicja , spoglądając na przyjaciółkę z niepokojem malującym się na jej twarzy.

Wiktorii serce zabiło mocniej, gdy spojrzała na Alicję. Jej przyjaciółka stała obok niej , wzrok był utkwiony w jednym punkcie, a ciało drżało lekko pod wpływem niepokoju i smutku.

- Nie wiem - odrzekła Wiktoriia, jej własny głos brzmiał dziwnie obco w jej uszach - Ale coś jest nie tak. To nie jest Zosia, którą znamy - dodała po chwili.

Alicja i Anastazja wzdrygnęły się, a ich spojrzenie zatrzymało się na drzwiach, w których stanęła Zosia. Wiktoria obróciła się w stronę , w którą parzyły dziewczyny. Jej serce mocniej zabiło, gdy ujrzała postać Zosi stojącą przy drzwiach. Jej ciało wydawało się napięte, a spojrzenie miało coś niepokojącego, co sprawiło, że dreszcz przeszedł po plecach Wiktorii. Nieśmiało wstała, czując wzrok Alicji i Anastazji na sobie.

- Zosia? Wszystko w  porządku? - zapytała Wiktoria, starając się zachować spokój w głosie, chociaż bardzo się bała.

Zosia nie odpowiedziała, tylko patrzyła na nią pustym wzrokiem. Wiktorii serce zabiło szybciej, gdy dostrzegła coś złowrogiego w tym spojrzeniu, coś, co nie pasowało do ich przyjaciółki.

- Co się dzieje, Zosia? - ponownie zapytała, idąc powoli w jej stronę.

Nagle Zosia wydała przeraźliwy jęk i zaczęła się cofać, jakby była przerażona własnym cieniem. Po ciele Wiktorii przebiegł dreszcz, a jej myśli krążyły wokół ostrzeżenia Anastazji: "Nie zbliżaj się do Zosi." Anastazja i Alicja w milczeniu obserwowały całą scenę, ich twarze malowały zdziwienie i niepokój. Wiktorii serce biło coraz szybciej, gdy zbliżała się do Zosi, nie wiedząc, co ją czeka. Zosia stała w progu pokoju, jej wzrok był pusty, a twarz wyrażała jakąś nieokreśloną obecność. Wiktoria poczuła dreszcz przebiegający po jej kręgosłupie. To nie było to samo, co zwykle. Zosia zwykle była radosna i pełna energii, teraz jednak wydawała się zupełnie obca i nieprzewidywalna.

- Zosia do jasnej cholery to nie jest śmieszne -  powidziała Alicja, ale dziewczyna nie odpowiedziała.

Jej wzrok wciąż utkwił w jednym punkcie, jakby patrzyła przez nich, a nie na nich. Anastazja wstała z materacu , ale Wiktorii zabrakło sił, by się ruszyć. Jej serce biło coraz szybciej, a myśli wirują w jej głowie, próbując zrozumieć, co się dzieje.

- Ona idzie po nas wszystkich - wreszcie Zosia się odezwała, ale to, co powiedziała,  jeszcze bardziej przerażaziły dziewczyny.

Te słowa uderzyły jak błyskawica w pustkę pokoju. Wiktorii aż zakręciło się w głowie. Czuła się choćby serce jej podskoczyło do gardła, nie umiała wypowiedzieć ani jednego słowa. Anastazja spojrzała na panią Izę, która była świadkiem całej sytuacji. Również wyglądała na dość przerażoną i zestresowaną. Jednak gdy zauważyła, że rudowłosa się na nią patrzy szybko sie podniosła wymuszając uśmiech. Alicja wreszcie podeszła do Zosi i położyła swoje ręce na jej ramionach. Spojrzała głęboko w oczy niebieskookiej, jednak wydawała się nieobecna. Fizycznie była i stała w pomieszczeniu, lecz mentalnie w totalnie innym miejscu.  Minuta po minucie, atmosfera stawała się coraz bardziej spięta. Wszystkie trzymały się jakby oddechu, oczekując, co dalej się wydarzy . Wszyscy patrzyli na siebie z niepokojem i zdumieniem. W końcu ktoś przełamał to napięcie, łamiąc milczenie.

- Zosia , chodź - powiedziała Alicja lekko przesuwając przyjaciółkę w głąb pomieszczenia.

Drzwi się z hukiem zamknęły, pomimo tego, że nawet nie było przeciągu. To lekko zestresowało dziewczyny, jednak po chwili drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła pani Daria.

- Czemu wy jeszcze nie jesteście ubrane ? - zapytała patrząc na dziewczyny, które wciąż miały na sobie piżamy.

Zwróciła uwagę na Zosię stojącą przy Alicji , która nie dawała ani jednego znaku życia.

- Zosia ? - zapytała , a dopiero wtedy nastolatka się otrząsnęła - Dobrze się czujesz ? - zapytała ponownie.
- Tak , poprostu się zamyśliłam - odpowiedziała,a wtedy Alicja przytuliła dość mocno.
- Wystraszyłyśmy się, że coś się stało. Nie strasz nas tak - powiedziała już szczęśliwa zielonooka myśląc, że Zosia faktycznie poprostu się zamyśliła.
- Przepraszam, a idźcie się ubrać. Już wcześniej rozmawiałam z panią Darią i powiedziała, że już dzisiaj wszyscy będziemy spać w swoich pokojach, prawda ? - oznajmiła niebieskooka, jednak chciała się upewnić.
- Tak , dobrze , że pamiętasz - odpowiedziała pani Daria lekko się uśmiechając.

Nagle do Alicji, Zosi i pani Darii podeszła Anastazja razem z Wiktorią i panią Izą.

- Dość głupio się czuje prosząc o to, ale czy mogłybyśmy dostać inny pokój? Dość dziwne, niewyjaśnione rzeczy się tam dzieją i nie czujemy się tam komfortowo oraz bezpiecznie - oznajmiła Wiktoria, a pani Iza uniosła brwi będąc w szoku.
- Nie raczej to nie jest problemem , tylko musiałabym się zapytać recepcjonistki - powiedziała pani Daria, a Iza popatrzyła na nią zabójczym wzrokiem.

Nagle do pomieszczenia weszły Hania, Madzia, Ola i Rozalia. Wyglądało na to , że podsłuchiwały całą rozmowę. Ola wyglądała na bardzo smutną i przerażoną po wczorajszym dniu.

- A co jeśli nie mają pokoju ? - zapytała pani Iza z pretensjami Darię.
- Wiem, że mają . Wczoraj, przecież hotel opuszczało kilku ukraińców , którzy byli w tym pokoju. Zresztą byłaś wtedy, gdy recepcjonistka to mówiła, więc wydaje mi się, że tym bardziej nie będzie problemu - odpowiedziała czarnowłosa kobieta patrząc z wyższością na Izę, a ta westchnęła.
- Dobra idę się zapytać - powiedziała, a następnie wyszła z pomieszczenia kierując się w stronę recepcji.
- A... Co zrobimy z rzeczami Aurelii ? - zapytała dość cicho Ola, więc nie wszyscy usłyszeli pytanie .

W pokoju nastała cisza. Dziewczyny się domyślały, że pewnie, gdy nie usłyszy tego co chciała usłyszeć, to się wkurzy i zacznie histeryzować. Od samego rana się obwiniała o śmierć Aurelii, co wkurzało dziewczyny, gdyż nic nie zrobiła. Rozumiały, że jest jej przykro z powodu jej śmierci, ale trochę przesadzała.

- Ola, już poinformowałam jej rodziców i przyjadą tutaj do hospicjum jak i po jej rzeczy - oznajmiła spokojnie pani Daria, a czarnowłosa jeszcze bardziej się rozpłakała i wybiegła z pokoju.
- Ola ! Czekaj - powiedziała Hania, a następnie pobiegła za czarnowłosą.

Po kilku minutach oczekiwania pani Iza wróciła do pokoju z uśmiechem na twarzy.

- Dziewczyny, udało mi się załatwić nowy pokój dla Was  - oznajmiła, patrząc na nie z ulgą - Będziecie spały w pokoju obok, więc możecie już zabrać swoje rzeczy - dodała , po chwili i dała Wiktorii klucz.

Dziewczyny wstały z ulgą, ciesząc się, że będą miały nowe miejsce do spania. Jednak najpierw poszły po Hanię i Olę Dziewczyny z niecierpliwością ruszyły, aby zabrać swoje rzeczy ze starego pokoju. Kiedy wszedłszy do środka, zauważyły coś przerażającego. Zosia stała w jednym z kątów, jej oczy były szeroko otwarte, ale wydawało się, że nie widzi niczego przed sobą. Jej ręce drżały, a na twarzy malował się wyraz niepokoju.

- Dlaczego ona tak patrzy? - zapytała przestraszona Madzia, zatrzymując się w progu.

Nagle, znikąd, zaczął się wydobywać cichy szept, niby z oddali, ale tak bliski jednocześnie. Słowa były nieczytelne, ale ich ton był niesamowicie przerażający, jakby niosły ze sobą coś złowieszczego. Kiedy dziewczyny weszły w głąb pokoju, zauważyły, że ich rzeczy są porozrzucane po podłodze.  Alicja szybko zebrała swoje ubrania, a Wiktoria i Anastazja pomogły Zosi, która wciąż wydawała się być w stanie szoku.

- Gdzie jest moja torba? - zapytała Rozalia, przeszukując pokój z niepokojem malującym się na jej twarzy.
- Może dałaś ją do szafy - odpowiedziała Ola, próbując zachować spokój.
- Tak , masz rację. Mam ją - powiedziała Rozalia, gdy już znalazła.

Gdy w końcu udało im się odnaleźć wszystkie rzeczy, w pośpiechu opuściły pokój, nie chcąc dłużej przebywać w jego złowieszczej atmosferze. Wiktoria szybko otworzyła drzwi od nowego pokoju. Wszystkie odetchnęły z ulgą i weszły. Rozpakowały swoje rzeczy i się przebrały w normalne ubrania. Gdy tylko to zrobiły zauważyły, że Zosi nie ma w pokoju. Postanowiły wszystkie wyjść i jej poszukać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro