Rozdział 4
Minęły 4 dni odkąd Wiktoria stanęła z Teke Teke twarzą w twarz. Kilka dni temu według legendy miała zginąć, jednak okazało się ,że była to bzdura. Dziewczyna zaczęła pakować się na kolonie,w końcu miały być one za 2 dni. Dokładnie 22 lipca. Wiktoria biegała po domu w skowronkach szukając wszystkich rzeczy , które miała spakować. Na jutro była umówiona na spotkanie z przyjaciółkami, żeby kupić rzeczy, których nie mają ,a będą im potrzebne. Wszystkie ciuchy poskładała na swoim łóżku,a następnie wyciągnęła z szafy swoją dużą,turkusową walizkę. Otworzyła ją, położyła na ziemi i zaczęła wkładać ubrania. Kiedy skończyła zadowolona uśmiechnęła się do samej siebie,jednak po chwili zorientowała się ,że nie spakowała swojej ulubionej mgiełki z Victorii Secret i najważniejszej rzeczy - kłódki do walizki. Przeszukała cały pokój, ale nie znalazła ich. Nagle sobie uświadomiła,że zawsze te dwie rzeczy chowała do szuflady z toaletki w swoim starym pokoju. Wiktoria przez chwilę myślała czy ma ochotę tam wchodzić, jednak zebrała się na odwagę i poszła do pokoju. Gdy otworzyła drzwi szeroko pokoj wyglądał okropnie. Strasznie w nim śmierdziało, a na szafie były ślady po ostrych pazurach. Dziewczyna obrzydziła się.
- Jak dobrze ,że nie muszę spać w tym pokoju - powiedziała sama do siebie i odetchnęła z ulgą.
Podeszła do toaletki,a następnie odsunęła szufladę . Wyciągnęła z niej mgiełkę oraz paletkę cień do powiek i wyszła z pokoju zamykając drzwi na klucz. Po stuprocentowym upewnieniu się ,że wszystko jest spakowane zasunęła walizkę. Na dworze było bardzo ładnie,więc postanowiła wyjść na dwór. Wzięła książkę " Harry Potter i Zakon Feniksa" i wyszła na dwór. Położyła się na hamaku,a następnie przeniosła się do świata fantastyki. Od czytania książki oderwał ją deszcz i lekki wiatr. Po szarym niebie można było poznać,że zbiera się na burze. Wiktoria szybko zamknęła książkę,zwinęła hamak, a następnie zaczęła biec w stronę drzwi Gdy się znalazła w domu jej ubrania były całe przemoczone. Wchodząc do łazienki,żeby się przebrać usłyszała śmiech swojej mamy. Postanowiła też od razu się umyć wiedząc,że nigdzie nie będzie dzisiaj wychodzić. Gdy wróciła na górę zauważyła,że drzwi z jej dawnego pokoju są lekko uchylone. Dziewczyna przypomniała sobie ,że je zamykała na klucz, który zawsze chowa pod poduszką. Spojrzała przez szparę pomiędzy drzwiami,a ścianą i zobaczyła postać dokładnie o takim samym wyglądzie jak ta w salonie. Kobieta ta siedziała przy szafie i całe ciało miała przysłonięte białą suknią . Wiktoria ze spokojnej i uśmiechniętej osoby w tym momencie , od razu zaczęła się zachowywać jak totalnie inna jednostka. W jej oczach pojawiło się wielkie przerażenie i zaczęły się kręcić łzy w oczach. Spojrzała na jej dłonie, były one zakończone długimi,ostrymi paznokciami. Nagle zjawa spojrzała swoimi czerwonymi oczami na dziewczynę , a ta krzyknęła na cały dom z przerażenia. Istota powoli się podnosiła,aż w końcu się okazało,że nie miała ona nóg. Wiktoria zaczęła się rozglądać za kluczem,jednak nigdzie go nie zobaczyła. Zjawa zaczęła biec w kierunku drzwi wydając przy tym odgłos Teke Teke Teke Teke. Dziewczyna szybko zamknęła drzwi,a przy tym przytrzasnęła rękę zjawy. Nagle demon złapał kostkę dziewczyny wbijając swoje pazury. Nastolatka syknęła z bólu. W tym samym czasie przyszedł ojciec Wiktorii. Gdy tylko zauważył rękę wystajacą ani słowem się nie odezwał tylko pobiegł na dół. Nastolatka jęknęła zestresowana myśląc , że nikt jej nie pomoże. Po chwili przybiegł jej tata z wodą święconą. Zaczął pryskać na zjawę ,a wtedy ta wydała z siebie krzyk po japońsku.
- Anata ga shindeshimau! - krzyknął wściekły demon,po czym rozpłynął się w powietrzu w postaci czarnego prochu.
Po tej całej sytuacji Wiktoria się rozpłakała mając dość tego wszystkiego. Jej tata ją przytulił, a wtedy się trochę uspokoiła. Gdy się od niego odsunęła zauważyła, że klucze były cały czas dosłownie obok jej stopy. Od razu je podniosła z paneli , a następnie przekręciła dwa razy.
- Otwierałaś ten pokój ? - zapytał trochę wkurzony Adrian widząc jak córka zamyka drzwi.
- Nie, teraz nie otwierałam - odpowiedziała wycierając oczy,a jej tata zmarszczył brwi.
- A wcześniej ? - zapytał z powagą.
- No tak, bo zapomniałam wziąść kilku rzeczy z tego pokoju do pokoju od siostry,a pakowałam się na kolonie i musiałam tam wejść - oznajmiła przygnębiona patrząc się w podłogę.
- Myślisz,że po co zamykamy ten pokój ? Po to,żebyś do niego wchodziła i żeby te dziwne zjawiska nie ustały ? Pomyśl następnym razem zanim coś zrobisz - powiedział wkurzony, a następnie wszedł do sypialni i zamknął drzwi.
Wiktoria miała już serdecznie dosyć. Osunęła się na podłogę i zaczęła płakać, totalnie nie wiedziała co ma ze sobą począć. Bolała ją głowa,a w myślach wciąż słyszała krzyk zjawy. Wiedziała,że źle zrobiła otwierając wcześniej ten pokój, lecz nie miała pojęcia czemu teraz był otwarty, skoro go zamykała. Dziewczyna usłyszała kroki swojej mamy na schodach,więc szybko przetarła oczy i wstała z podłogi. Kiedy jej mama znalazła się na górze popatrzała na Wiktorię nie odzywając się ,a następnie przeszła obok niej. Jednym słowem Rose potraktowała ją jak powietrze. Nastolatka wzięła telefon do ręki,a następnie wybiegła na dwór ,żeby ochłonąć. Pomimo tego ,że padało i wszędzie było szaro nie przeszkadzało jej to. Na niebie pomimo lekkiej mgły było widać błyski i słychać grzmoty. Akurat przez okno wyglądała Anastazja - przyjaciółka Wiktorii. Gdy zobaczyła na dworze brazowowłosą zdziwiła się. Jej przyjaciółka od zawsze się bała burzy. Dodatkowo była już 20,więc się zaczęło trochę ściemniać.
-" Jaka idiotka " - pomyślała Anastazja dzwoniąc do Wiktorii,jednak ta się rozłączyła.
Brązowowłosa czuła się choćby coś nią kierowało,lecz nie wiedziała co się dzieje. Czuła, że coś za nią idzie. Natomiast Anastazja wkurzona zachowaniem swojej przyjaciółki zeszła na dół i ubrała buty. Gdy wyszła na dwór zauważyła coś przerażającego, ze strachu nawet oka nie zmrużyła. Za Wiktorią stała postać... Kobiety,lecz bez nóg. Od razu sobie przypomniała o czym brązowooka opowiadała ostatnio i ruszyła w jej stronę.
- Wiktoria! - krzyknęła wybiegając z podwórka,a dziewczyna ani drgnęła.
Tylko postać gwałtownie obróciła głowę w jej stronę i spojrzała na nią swoimi demonicznymi oczami. Rudowłosa przez chwilę się zawachała, jednak uświadomiła sobie, że jeśli mają umrzeć, to umrą razem. Wyszła za furtkę i powoli podeszła do przyjaciółki. Zauważyła,że oczy miała całe czerwone z płaczu, a ubrania całe przemoczone aż do suchej nitki.
- Wiktoria ?... Ziemia do Wiktorii,chodź ze mną - powiedziała ciągnąc ją za rękę,a dopiero wtedy dziewczyna się ruszyła.
Niestety nie poszło zgodnie z planem, gdyż istota szła za nimi. Anastazja nie miała żadnego pomysłu jak się pozbyć zjawy, więc razem z Wiktorią zaczęły uciekać. Obie biegły tak szybko jak potrafiły widząc ,że zjawa je goni. Za sobą słyszały odgłos Teke Teke Teke Teke. Zjawa była bardzo blisko, jednak obie dziewczyny się nie poddawały. Nagle Anastazja zobaczyła jak ktoś z bardzo szybką prędkością wyjeżdża z placu. Jeszcze szybciej zaczęły biec, a gdy były już wystarczająco blisko razem odskoczyły na bok przewracając się na ziemię. Po chwili usłyszały głośny huk. Spojrzały w stronę samochodu i jak się okazało Teke Teke uderzyła w samochód. Zostało po niej lekkie wgłębienie na tylnych drzwiach po stronie kierowcy. Wiktoria powoli się podniosła zaskoczona,a Anastazja również. Obie miały obdarte łokcie oraz kolana. Brązowowłosa strasznie sobie zraniła również skórę u dłoni. Z samochodu wyszedł kierowca i spojrzał na obie dziewczyny. Zaczął po nich krzyczeć,że mógł je potrącić, gdy nagle na dach od samochodu wskoczyła Teke Teke. Obie dziewczyny powoli się podniosły i zaczęły się oddalać. Kierowca zdziwiony ich zachowaniem obrócił się ,a wtedy zjawa skoczyła i przecięła mężczyznę na pół. Cała krew poleciała na dziewczyny, które krzyknęły z przerażenia jak i obrzydzenia. Obie zaczęły uciekać w stronę domu Anastazji, a Zjawa podąrzała za nimi. Gdy wreszcie dobiegły do domu zobaczyły mamę rudowłosej, która szybko je wpuściła. Pani Aneta była drobną, niską kobietą. Tak samo jak Anastazja miała rude,proste włosy, lecz zielone oczy. Ostre rysy twarzy zawsze sprawiły,że wyglądała bardzo poważnie. Wiktorii jednak to nie przeszkadzało ,gdyż od najmłodszych lat znała mamę Anastazji i samą przyjaciółkę. Z tego powodu również Wiktoria nazywała panią Anetę ciocią,a Anastazja Rose. Gdy tylko weszły do domu obie szybko poszły się umyć,a Aneta przyniosła im czyste ubrania.
- Wiktoria twoja mama do mnie dzwoniła. Mówiła,że wybiegłaś z domu. Czemu to zrobiłaś ? - zapytała mama Anastazji patrząc zażenowana sytuacją na Wiktorię.
- Było mi strasznie duszno, musiałam się przewietrzyć - powiedziała siadając na kanapie w salonie razem z innymi,a obie rudowłose zmarszczyły brwi.
- Kłamiesz - stwierdziła Anastazja widząc minę swojej przyjaciółki.
- Powiedz co się naprawdę stało - powiedziała pani Aneta, a Wiktoria się poczuła choćby była na przesłuchaniu.
- Jak każdy na tej ulicy ciocia wie ,że ostatnio w naszym domu zaczęły się dziać dość dziwne rzeczy. Dzisiaj zaczęłam pakować się na kolonie, ale zapomniałam wziąść kilku rzeczy z mojego starego pokoju, który... nie wiem czy tak to mogę określić... Ale jest nawiedzony - odpowiadała Wiktoria.
- Nie gadaj ,że tam weszłaś - przerwała jej Anastazja patrząc się na nią jak na wariatkę .
- Tak wyszło... - odpowiedziała ,a po chwilii nastała głęboka cisza.
- O Boże Wiki. Wiesz,że Cię lubię ,ale muszę Ci się do czegoś przyznać. To jest twoja wada , najpierw robisz, a dopiero potem myślisz - westchnęła Aneta masując skronie.
- Wiem,musiałabym nad tym popracować - odparła Wiktoria,a Anastazja przytaknęła głową.
- No,ale opowiadaj dalej - powiedziała Aneta ,a Wiktoria ponownie zaczęła opowiadać.
Po wysłuchaniu brunetki przez Anastazję oraz jej mamę wszystkie doszły do wniosku, że rodzice Wiktorii trochę niewłaściwie potraktowali dziewczynę. Gdy rozmowę na ten temat zakończyły pani Aneta zadzwoniła do rodziców Wiktorii,żeby poinformować ich o obecności ich córki w jej domu. Tymczasem Anastazja i Wiktoria poszły do pokoju rudowłosej. Był to dość duży pokój. Miał fioletowe ściany,a meble były białe. Obie usiadły na łóżku przykrywając się pościelą.
- Wogóle jak myślisz co się stało z ciałem tego mężczyzny? - zapytała nagle Wiktoria,a Anastazja popatrzała na nią zimnym wzrokiem.
- Ja już wogóle o tym zapomniałam - odpowiedziała rudowłosa włączając telewizor.
- No to niedobrze, mam nadzieję,że ktoś to zauważył i zadzwonił na policję - stwierdziła brązowowłosa,a Anastazja kiwnęła głową.
- Boje się co dziewczyny sobie pomyślą ,gdy się dowiedzą,że spotkałyśmy się tylko we dwójkę bez powiedzenia im - zastanawiała się głośno Anastazja.
- A co niby miałby powiedzieć ? Przecież to jest 6 osobowa grupa właściwie składająca się z trzech dwójek. To normalne,że będziemy się spotykać też same bez nich. Nie rozumiem też czemu wtedy Ola i Aurelia miały problem do Hani i Madzi,że same się spotkały. One też nonstop gdzieś razem jeżdżą , a my nic do tego nie mamy - odpowiedziała zirytowana Wiktoria wiedząc,że inne przyjaciółki mają swoje dziwne odchyły.
- No masz rację, to im nic nie powiemy. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal - poparła Anastazja swoją przyjaciółkę.
- No dokładnie , wiesz głodna jestem - oznajmiła Wiktoria,a brązowooka się zaśmiała.
- No to chodźmy na dół - stwierdziła Anastazja,a następnie obie zeszły.
Zaczęły sobie robić kolację. W końcu była już 21. Obie postanowiły zrobić rogalika na słono ,a do tego zieloną herbatę. Po zjedzeniu posiłku Anastazja wszystko pozmywała. Wiktoria zawsze nie rozumiała po co jej przyjaciółka myje naczynia skoro mają zmywarę. Jednakże rudowłosa była typem człowieka, u którego wszystko wokół musiało być czyste. Gdy przyszły na górę w sypialni od rodziców światło się już nie paliło. Obie musiały być teraz bardzo cicho. Zaczęły oglądać Titanica, lecz po godzinie oglądanie obie zasnęły. Telewizor się wyłączył mimo,że nikt nie ruszył pilota. Dopiero nad ranem, kiedy to obie dziewczyny wstały zauważyły , że telewizor jest wyłączony. Anastazja sobie tłumaczyła to tym,że pewnie jej mama przyszła i wyłączyła,jednak Wiktoria wiedziała swoje. Nagle telefon brązowowłosej zadzwonił, a na wyświetlaczu zauważyła, iż dzwoni do niej Aurelia.
- No hej - powiedziała do przyjaciółki,gdy odebrała.
- Siemka, gdzie ty jesteś ? Bo z dziewczynami przyszłyśmy pod twój dom ,ale twoi rodzice powiedzieli,że Ciebie nie ma - odpowiedziała Aurelia,a Wiktoria popatrzała na Anastazję i na chwilę się wyciszyła.
- Co jej mam powiedzieć ? One się obrażą - zapytała brązowowłosa przyjaciółkę.
- Powiedz im, że pojechałaś do kuzynki ... Cokolwiek - odpowiedziała zestresowana Anastazja,a po chwili zaczęła patrzeć przez okno - Ej Wikuś one stoją pod moim domem - oznajmiła i obie zaczęły się śmiać.
- Wykiwamy je - odezwała się Wiktoria,a następnie wyłączyła wyciszenie - Wiesz mam strasznie słaby zasięg,ale jestem u kuzynki w Katowicach - odpowiedziała jakby nigdy nic.
- A okej,rozumiem - powiedziała Aurelia i już chciała się rozłączać, lecz Wiktoria przemówiła.
- Zapytaj się Anastazji,może ona będzie chciała wyjść z wami. Poza tym ja mam już wszystko na kolonie i wczoraj też z Anastazją rozmawiała i też ma wszystko- odparła,ale usłyszała tylko prychnięcie jasnowłosej.
- Dzisiaj jest no-Anastazja Lisowska dzień ,elo - odpowiedziała ,a następnie się rozłączyła. Obie dziewczyny popatrzyły na siebie w szoku.
- Jakie głupie cioty, one serio myślały,że nie jesteś u mnie - stwierdziła Anastazja,a Wiktoria wybuchnęła śmiechem.
- No wiesz to był twój pomysł zrobić je w bambuko - odpowiedziała brązowowłosa,a przyjaciółka przewróciła oczami.
- No tak... Ale przynajmniej wiem dlaczego na większość spotkań mnie nie zapraszają . Wogóle już jutro kolonie - powiedziała podekscytowana rudowłosa, a Wiktoria się ucieszyła.
- Dobra,wiesz ja już chyba do domu wrócę - stwierdziła brązowooka.
- No dobra,tylko czekaj sprawdzę czy dziewczyny już stąd poszły - oznajmiła Anastazja,a następnie wyjrzała przez okno - Nie ma ich - powiedziała.
- Okej dobra,dzięki. A pożyczysz mi jakieś ubrania ,bo nie będę chodzić po ulicy w piżamie - oznajmila, a Anastazja nic nie mówiąc podeszła do szafy i dała jej jakieś ciuchy - Dzięki misia - powiedziała,a następnie poszła do łazienki się przebrać.
Dziewczyna gdy się przebrała , pożegnała się z przyjaciółką i jej mamą,a następnie wyszła z domu. Obróciła się w stronę miejsca,gdzie był wcześniejszy wypadek. Wszystko było ogrodzone. Podeszła w tamtą stronę i zobaczyła koleżankę z klasy. Była to dość wysoka i szczupła dziewczyna o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Od razu,gdy ich wzrok się spotykał obie podbiegły do siebie.
- Hej, Alex - powiedziała do niej Wiktoria przytulając ją - O Bafuś - powiedziała po chwilii głaskając pieska,a ten zamerdał ogonkiem.
- Hej Wikuś, jak się czujesz ? Słyszałam co się działo w twoim domu. Dość niepokojące ,jeszcze ten wypadek w nocy - westchnęła głośno Alexandra.
- Dobrze się czuję, a ty ? I co się stało w nocy? Przecież tylko w dzień był wypadek, ledwo razem z Anastazją przeżyłyśmy - odpowiedziała brązowowłosa.
- Ja się też dobrze czuje,ale o tym wypadku z dnia również słyszałam. Szczęście ,że wam się nic nie stało. Jeśli chodzi o wypadek z nocy znaleźli kobietę przecięta na pół. Monika jeszcze przed chwilą tutaj była ,ale poszła ,bo musiała załatwić kilka spraw - odparła jasnooka.
- Rozumiem, a już wiesz gdzie jedziesz na wakacje ? - zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha chcąc zmienić.
- Tak, lecę do Japonii do Himeji i Tokio - odparła przeszczęśliwa Alex,po czym zapytała - A ty ?
- Początkowo moi rodzice też chcieli jechać do Japonii do Osaki,ale jednak jadę z dziewczynami na kolonie nad morze do Darłówka - odpowiedziała Wiktoria.
- To też fajnie, ale wiesz trochę się boje lecieć do tej Japonii - powiedziała , a brązowowłosa się zaśmiała.
- Nie dziwię się , w końcu Teke Teke teraz atakuje każdego wokół - odpowiedziała,a wtedy Alex trochę straciła humor.
- Yhym, wiesz ja już muszę iść - powiedziała kasztanowowłosa.
- Oki, to pa - odparła Wiki pożegnały się ,a następnie skierowała się w stronę swojego domu.
-" Ta Alex to wygląda jakby coś wiedziała ,ale nie chce powiedzieć " - pomyslała podejrzliwie Wiktoria.
Kiedy dziewczyna w końcu znalazła się w domu jej rodzice zrobili jej wykład. Prawie chcieli już odwołać jej wyjazd na kolonie,jednak gdy ochłonęli przemyśleli to i zrezygnowali z tej decyzji. Wiktoria zirytowana zachowaniem swoich rodziców przez resztę dnia nie wychodziła ze swojego pokoju. W nocy cały czas słyszała kroki na strychu oraz odgłos z drugiego pokoju Teke Teke Teke Teke. Gdy wreszcie był już ranek naszykowała sobie ciuchy,poszła wziąść prysznic,zjadła śniadanie, umyła zęby i się ubrała. Po tym wszystkim zniosła swoją walizkę na dół, ubrała buty, wsiadła do samochodu i ruszyli w stronę parkingu, na którym miała być zbiórka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro