Isaac oneshot
Zaburzenia
(T.I.) ciężko oddychała. Oparła się dłońmi o stół w jadalni. Musiała się uspokoić, ale jak na przekór sam oddech Isaac'a doprowadzał ją do szału. W zasadzie to o co się pokłócili było drobnostką, ale sam fakt jak blondyn podszedł do tego lekceważąco, było głównym powodem jej gniewu. Nie brał jej problemów na poważnie. Miała nerwicę natręctwa. Wszystko musiało być idealnie czyste i uporządkowane w odpowiedni sposób, inaczej dziewczyna nie potrafiła normalnie funkcjonować.
- (T.I.) na prawdę robisz awanturę bo nie odłożyłem czegoś na właściwe miejsce?- Isaac stał pod ścianą krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Uniósł brew patrząc na swoją dziewczynę. Nie widział nic złego w swoim zachowaniu, choć starał się chociaż trochę spojrzeć na tą sprawę z jej punktu widzenia. Zdawał sobie sprawę z jej zaburzeń i próbował jej pomagać, ale czasami go to przerastało. A dziś wyjątkowo miał kiepski dzień, przez co wszystko go denerwowało.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Przymknęła oczy i powoli liczyła do dziesięciu. Zwykle to pomagało jej się uspokoić. Niestety tym razem było to nie wystarczające.
- Uspokój się. Przeżywasz to gorzej niż ja pełnie.
- Niczego nie rozumiesz.- zaciskała mocno pięści. Spojrzała na chłopaka, którego twarz przybrała lekceważący wyraz. Nie potrafił pojąć jak ciężko się jej żyło z tymi natręctwami. Zachowywał się jakby nawet nie próbował tego zrozumieć. Czasami zachowywał się jakby nic go nie obchodziło, dystansował się. Co nasuwało (T.I.) myśli że przestało mu na niej zależeć. Może tak było dlatego lekceważył jej problemy. Te myśli tylko jeszcze bardziej potęgowały jej negatywne uczucia.
- Po prostu się uspokój. Usiądź. Obejrzymy coś.- starał się mówić łagodnie, choć sytuacja powoli go irytowała. Zdenerwowanie jego dziewczyny było zaczynało mu się coraz mocniej udzielać.
- Nie. Tyle razy ci mówiłam żebyś odkładał to na miejsce, ale ty wszystko olewasz. Masz gdzieś to jak się czuje!- wymachnęła rękoma przed siebie.
- Całkowicie ci odbiło.
Te słowa przelały szalę goryczy. (T.I.) całkowicie puściły nerwy. Nie sądziła że chłopak kiedykolwiek tak do niej powie. Nie była wariatką, po prostu miała problemy. Myślała że Isaac jak nikt inny był wstanie ją zrozumieć. W końcu nie miał łatwo w życiu. Jednak najwyraźniej myliła się. Niewytrzymała. Rozejrzała się szybko i chwyciła wazon stojący na stole. Nie myślała nad tym co robi. Emocje całkowicie nią zawładnęły. Rzuciła przedmiotem w kierunku blondyna. Chłopak uchylił się, a wtedy szkoło rozbiło się o ścianę za nim.
(T.I.) ciężko dyszała. Miała ochotę krzyczeć na siebie, a zarazem rozpłakać się niczym małe bezradne dziecko. Szybko obeszła stół chcąc zbliżyć się do blondyna. Stanęła w miejscu gdy zobaczyła jak Isaac siedział skulony na podłodze i zakrywał głowę rękoma. Blondyn uniósł wzrok gdy dziewczyna zrobiła krok ku niemu. (T.I.) nie podeszła bliżej gdy zobaczyła szok zmieszanym z przerażeniem w tych pięknych błękitnych oczach. Bał się jej. Nigdy przedtem nie podniosła na niego ręki, nawet ani razu nie pomyślała by to zrobić. Nigdy w niego niczego rzuciła bo wiedziała jak traumatyczne miał przeżycia.
- Isaac, ja... - dziewczyna nie potrafiła się wysłowić. Czuła jak do jej oczu napływają łzy. Ufał jej, a ona tak go potraktowała.- Przepraszam, to...
Blondyn wstał powoli. Spojrzał na roztrzaskane szkło na podłodze pod ścianą, a później na swoją dziewczynę. Nie sądził że kiedykolwiek coś takiego zrobi. Była jego kotwicą, bezpiecznym schronieniem, oazą. Ufał jej jak nikomu innemu. Ślepo oddał swoje serce wierząc że go nigdy nie skrzywdzi.
Ból w jego oczach, rozrywał serce (T.I.). Nigdy przedtem nie czuła się tak źle jak teraz. Zbliżyła się o krok ku blondynowi, ale ten automatycznie cofnął się.
- Lepiej będzie jak pójdę sobie.- powiedział przygaszonym tonem Isaac. Spuścił wzrok, nie mając sił by na nią spojrzeć. Wyszedł z salonu.
- Nie, poczekaj. Gdzie będziesz spał?- wyszła za nim na korytarz. Isaac wziął swoją kurtkę z wieszaka i chwycił za klamkę od drzwi wyjściowych. Nie chciała by z jej powodu odchodził. Mieszkał tutaj, miał prawo zostać, choć zapewne teraz wolał trzymać się od niej z daleka.
- Zanocuje u Scott'a.- mruknął nawet nie spoglądając na nią po czym opuścił dom.
- Isaac! Poczekaj!- wybiegła za nim z domu. Tak bardzo chciała by został. Jednak blondyn miło jej błagalnych próśb szedł dalej, nie oglądając się za siebie.
Dziewczyna nie widziała jego spływających po policzkach łez, nie słyszała jego cichego szlochu. Jej wybuch przypomniał mu złe wspomnienia, które zaczęły zalewać jego umysł. Chciał uciec jak najdalej, choć sercem wciąż wolał zostać przy niej. Przy osobie którą kochał nad życie, mimo że bywało między czasami ciężko. Jednak ta sytuacja była dla niego czerwoną flagą. Znęcanie się z strony jego ojca zaczynało się podobnie. Zrobił coś złego, a później go przepraszał. Chłopak naiwnie mu wybaczał, co poskutkowało tym że mężczyzna pozwalał sobie na więcej bo wiedział że blondyn i tak mu wybaczy. Isaac nie chciał przeżywać czegoś podobnego jeszcze raz. W tej chwili był mocno rozemocjonowany, ale podświadomie czuł już wcześniej że między nim a (T.I.) zaczynało się psuć. Dzisiejsze zdarzenie dało mu do myślenia czy ich związek nadal miał sens.
Niestety nie każdemu było pisane dobre zakończenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro