18. Pierwszy pocałunek cz.3
Allison:
Miała wrócić do stanów co łamało ci serce bo od pewnego czasu miałaś do niej uczucia. Chciałaś by została dlatego zdecydowałaś się jej powiedzieć że ją kochasz.
— Też cię kocham (T.I.).— odpowiedziała Allison.
Uśmiech zagościł na twojej twarzy. W tym momencie czułaś się jak najszczęśliwsza osoba na świecie ponieważ nie sądziłaś że ona odwzajemnia twoje uczucia. Zbliżyłaś się do niej, a gdy dziewczyna nie cofnęła się, zdecydowałaś się złączyć wasze usta. Pocałunek z początku był delikatny i nieśmiały. Położyłaś dłonie na jej biodrach aby przyciągnąć ją jeszcze bliżej siebie, jeśli w ogóle było to możliwe. Dziewczyna jęknęła gdy wasze biodra się zetknęły. Wykorzystałaś to aby pogłębić pocałunek, który brunetka z entuzjazmem oddawała.
Lydia:
Byłyście w jej pokoju próbując rozszyfrować ostatnie hasło do kodu Puli Śmierci. Rudowłosa siedziała przy biurku trzymając dłonie nad klawiaturą laptopa. A ty leżałaś na jej łóżku rozłożona niczym rozgwiazda. Miałaś jej pomagać, ale byłaś tak bardzo znużona, że przysnęłaś.
— Poważnie (T.I.)?— dziewczyna zerknęła na ciebie. Uśmiechnęła się rozczulona twoim widokiem. Wstała od biurka po czym usiadła na brzegu łóżka przy twojej głowie. Pochyliła się lekko nad tobą. Uniosła dłoń aby odgarnąć kilka kosmyk z twojej twarzy. Mruknęłaś zadowolona gdy jej dłoń na sekundę zetknęła się z skórą twojej szyi.— Nie powinnam.— szepnęła sama do siebie gdy pochyliła się nad twoją twarzą.
Poczułaś ciepły oddech tuż nad swoimi ustami. Rozbudziłaś się, ale postanowiłaś udawać że nadal śpisz. Jej usta dzieliły zaledwie milimetry aby zetknąć się z twoimi. Wyczułaś jej obawy i stres. Chciała się cofnąć, ale ty położyłaś dłoń na jej karku i przyciągnąłeś do siebie łącząc wasze wargi w pocałunku. Musiała oprzeć dłonie o łóżko aby nie upaść na ciebie. Odwzajemniła pieszczotę, którą pogłębiłaś, na co dziewczyna chętnie odpowiedziała nie pozwalając ci tak łatwo przejąć kontroli. Wasz pocałunek był gorący i słodki.
Malia:
Poszłyście do klubu. Ostatnie dni były nudne dlatego postanowiłyście się trochę rozerwać. Tańczyłyście we dwie na parkiecie. Było świetnie, zwłaszcza że mogłyście wspólnie spędzić czas. Niestety jakiś dwóch chłopaków postanowiło wprosić się na waszą osobistą imprezkę. Wepchnęli się między was przez co rozdzieliłyście się. Skrzywiłaś się gdy chłopak przed tobą chciał położyć dłonie na twoich biodrach. Na samą myśl że ktoś nieznajomy chciał cię dotykać, wzdrygnęłaś się zniesmaczona. Cofnęłaś się czym prawie wpadłaś na kogoś za sobą.
— Malia!— spanikowałaś bo nie chciałaś tańczyć z obcym chłopakiem, a do tego czuć było od niego silny zapach alkoholu. Chłopak przed tobą nagle został mocno odepchnięty w bok przez co prawie się przewrócił. Szatynka pojawiła się przed tobą, a jej twarz wyrażała zmartwienie. Położyła dłonie na twoich ramionach i obejrzała cię jakby chciała sprawdzić czy nic ci nie zrobił. Odepchnięty chłopak chciał do was podejść, ale Malia warknęła na niego ukazując mu swoje świecące się na niebiesko oczy. Chłopak szybko wycofał się.
Szatynka objęła cię jakby w ten sposób chciała uchronić cię przed wszelkim niebezpieczeństwem. Nieufnym spojrzeniem rozejrzała się dookoła aby sprawdzić czy ktoś znowu ma czelność ośmielić się wam przeszkadzać.
— Podoba mi się jak jesteś taka zaborcza i troskliwa.— odezwałaś się czym przykułaś uwagę dziewczyny.
— Na prawdę?— w odpowiedzi skinęłaś głową.
— Więc nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pokaże innym że jesteś moja?
— Nie.
Wpiła się w twoje usta dość nagle przez co jęknęłaś zaskoczona. Szatynka mruknęła zadowolona twoją reakcją. Pozwoliłaś jej na zdominowanie cię. Wasz pocałunek był pragnący i potrzebujący.
Kira:
Lis przejął nad nią kontrolę, przez co zraniła cię. Rana nie była poważna, ale dziewczyna bardzo mocno się wystraszyła. Uciekła chcąc pobyć sama, na co jej pozwoliłaś. Jednak nie chciałaś aby negatywne myśli ją zadręczały dlatego po pewnym czasie poszłaś ją szukać. Znalazłaś ją siedzącą na dużej skale. Wpatrywała się w nocne niebo. Bez słowa dosiadłaś się do niej.
— Przepraszam. Nie chciałam cię zranić to... — odezwała się brunetka.
— Jest w porządku. Nie musisz mnie ciągle przepraszać.— przerwałaś jej. Nie miałaś do niej żadnych pretensji. Rozumiałaś z czym dziewczyna się mierzy. Byłaś przy niej aby jej pomóc i byłaś świadoma konsekwencji. Choć jednej konsekwencji nie przewidziałaś.
Dziewczyna spojrzała na ciebie w tym samym momencie co ty na nią. Nagle zrobiło się dziwnie gorąco. Nocne niebo i w tylko we dwie siedzące tak blisko siebie. Nie potrafiłyście oderwać od siebie wzroku. Instynktownie obie pochyliłyście się ku sobie. Wasze wargi złączyły się w czułym i delikatnym pocałunku.
Kate:
Zmywałaś krew z jej ramion oraz twarzy. Wdała się w kolejny konflikt. I mimo że jej rany zagoiły się już, to i tak postanowiłaś o nią zadbać. Kobieta siedziała na stole, a ty stałaś między jej nogami. Włożyłaś szmatkę do miski z wodą. Krew zmieszała się z bezbarwną cieczą, tworząc odcień ciemnego różu. Kate przyglądała się twoim ruchom. Wycisnęłaś szmatkę i dotknęłaś nią twarzy blondynki.
— Jesteś zła?— odezwała się Argent. Nie patrzyłaś jej w oczy.
— Raczej rozczarowana.— mruknęłaś. Wzięłaś jej twarz w dłoń aby nie ruszała się. Starłaś krew z jej policzka. Chciałaś cofnąć rękę, ale ona złapała za twój nadgarstek. Rozłożyła twoje palce abyś dotknęła jej policzka. Mruknęła wtulając się w twoją dłoń.
— Nie bądź na mnie zła skarbie. Zasłużył sobie. Obraził cię.
— Niby co powiedział?— spojrzałaś jej w oczy. Wyszłaś tylko na moment do toalety, a ona w tym czasie zdążyła wdać się w bójkę. To miał być spokojny wieczór, ale z nią to nie było możliwe.
Blondynka odwróciła wzrok i odchyliła się do tyłu przez co puściłaś jej twarz. Jakiś dziwny grymaś zagościł na moment na jej twarzy. Była zdenerwowana.
— Nie chcę tego mówić na głos.— mruknęła niechętnie jakby samo wspomnienie tamtych słów było okropne dla niej, a przecież nie dotyczyły jej.
— W porządku. Skoro mówisz że zasłużył, to na pewno tak było.— zwykle nie przejmowała się tym co inni mówią więc uznałaś że tym razem jej agresja była uzasadniona. Najwyraźniej chciała aby inni cię szanowali.
Jej usta rozciągnęły się w uśmiechu. Pochyliła się do przodu. Przybrała flirciarski wyraz twarzy.
— Nie mogłam pozwolić by obrażał moją dziewczynę.
— Twoją dziewczynę? Nie przypominam sobie byśmy się całowały aby w ogóle określić nas jako parę.— oznajmiłaś unosząc brew. Blondynka posłała ci ten swój uwodzicielski i chytry uśmieszek.
— Więc to nadróbmy.— oznajmiła. Nie czekając ani chwili dłużej wzięła twoją twarz w swoje dłonie i przyciągnęła cię do siebie. Złączyła wasze wargi w namiętnym i spragnionym pocałunku.
Hayden:
Dziewczyna siedziała przy biurku gdy ty znajdowałaś się za jej oknem. Zapukałaś w szybę na co brunetka wzdrygnęła się. Zaskoczona podeszła do okna i otworzyła je. Chciałaś z gracją wejść do środka, ale zachwiałaś się przez co wpadłaś do środka zderzając się plecami o podłogę.
— Co ty wyprawiasz?— zapytała zdezorientowana. Leżałaś pod jej nogami i posłałaś jej głupkowaty uśmieszek.
— Wpadłam w odwiedziny.— oznajmiłaś z dumą, na co dziewczyna wywróciła oczami. Wstałaś z podłogi otrzepując się lekko.— Co robisz?
Brunetka zmarszczyła brwi patrząc na ciebie jakby nie dowierzała w twoje pytanie, a tym bardziej w twoje nagłe pojawienie się w jej pokoju.
— Raczej, co ty robisz? Nie mogłaś wejść przez drzwi?
— To byłoby mniej romantyczne.— wzruszyłaś ramionami. Zbliżyłaś się do niej i objęłaś ramionami jej szyję. Zawiesiłaś się na niej jak kola na drzewie przez co dziewczyna prawie przewróciła się z tobą.
— Naćpałaś się czegoś?— zapytała rozbawiona twoim zachowaniem.
— Tak, ciebie.— mruknęłaś i spojrzałaś jej w oczy. Brunetka chciała coś powiedzieć, ale wtedy wpiłaś się w jej usta. Przyciągnęłaś ją jeszcze bliżej siebie, a ona położyła dłonie na twoich biodrach. Zatraciłyście się w słodkim i pragnącym pocałunku.
Cora:
Byłaś w lofcie Derek'a. Siedziałaś na kanapie w towarzystwie Isaac'a. Przyszłaś do Cory, ale jej nie było więc postanowiłaś poczekać aż wróci. Blondyn postanowił ci potowarzyszyć abyś nie siedziała sama.
W pierwszej chwili nie zwróciłaś uwagi gdy ktoś wszedł przez drzwi. Byłaś pochłonięta rozmową z Isaac'em. Bardzo dobrze się z nim dogadywałaś. Dopiero głośne chrząknięcie za kanapą gdzie siedziałaś przykuło twoją uwagę.
— Hej. W końcu wróciłaś.— odezwałaś się z uśmiechem. Wstałaś z kanapy i obeszłaś mebel aby przywitać się z Corą. Jednak dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną. Stała sztywno z skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej.
— Nie przeszkadzajcie sobie.— burknęła po czym wyminęła cię i poszła do kuchni. Byłaś zdezorientowana jej zachowaniem. Spojrzałaś za Isaac'a, ale chłopak oznajmił że musi gdzieś wyjść i szybko się ulotnił.
Weszłaś do kuchni. Szatynka stała oparta bokiem o szafkę i piła sok.
— Coś się stało?— zapytałaś zmartwiona.
— Nie.— powiedziała chłodno. Zdecydowanie było coś na rzeczy. Zbliżyłaś się do niej i stanęłaś metr przed nią.
— Możesz mi powiedzieć. Jestem tu dla ciebie. Cokolwiek to jest, pomogę ci.— mówiłaś szczerze. Cora odstawiła szklankę i spojrzała na ciebie. Miała minę jakby wahała się nad czymś.
— Chcę cię pocałować.— oznajmiła otwarcie. Trochę cię to zaskoczyło przez co milczałaś dłuższą chwilę. Dziewczyna odebrała to jako odmowę. Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej i odwróciła wzrok.— Nie ważne.
Położyłaś dłoń na jej ramieniu dzięki czemu dziewczyna na ciebie spojrzał. Chwilę później twoje wargi spoczęły na jej wargach. Pocałunek był krótki i nieśmiały, ale następny który zainicjowała Cora był bardziej pewny i namiętny.
Erica:
Leżałyście na twoim łóżku i oglądałyście film. Zerknęłaś w bok. Uśmiechnęłaś się przyglądając się twarzy blondynce. Roześmiała się gdy główny bohater coś zrobił, na co nie zwróciłaś uwagi ponieważ nie mogłaś oderwać spojrzenia od dziewczyny. Jej usta rozciągnęły się w uśmiechu przez co spojrzałaś na nie. Szybko odwróciłaś wzrok gdy pomyślałaś jak smakują jej wargi. Zaczęłaś się denerwować i byłaś pewna że blondynka to wyczuje.
— Mam wrażenie że film cię nie interesuje.— odezwała się Erica, zerknęła na ciebie, a jej wargi rozciągnęły się w uśmieszku.
— Interesuje. Jest bardzo zabawny.— oznajmiłaś i nerwowo zaczęłaś skubać kocyk, który częściowo was przykrywał.
— Skoro tak mówisz.— wróciła do oglądania.
Starałaś się skupić na filmie, ale nie mogłaś nic poradzić że bardziej interesowała cię Erica niż to co leciało w telewizorze.
Zerknęłaś na blondynkę i przez krótki moment przyglądałaś się jej, a później przeniosłaś spojrzenie na ekran telewizora. Erica uśmiechnęła się pod nosem. Zerknęła na ciebie kątem oka. Jej dłoń spoczęła na twoim udzie. Spięłaś się, ale starałaś nie okazać swojego zdenerwowania. To dało blondynce zielone światło aby pójść dalej. Oparła głowę o twoje ramię. Jej ciepły oddech łaskotał odsłoniętą skórę twojej szyi.
— Co robisz?— spojrzałaś na nią gdy poczułaś jak jej dłoń przechodzi z uda, pod twoją koszulkę. Palcem zaczęła kreślić kółeczka na twoim brzuchu. Uśmiechnęła się niewinnie, ale wiedziałaś że ten uśmieszek nie ma nic wspólnego z niewinnością.
— Znudził mi się film.— mruknęła. Przesunęła się i zabrała dłoń spod twojej koszulki. Teraz siedziała przed tobą. Podciągnęłaś się do siadu.
— Więc co chcesz teraz robić?
— To na co tobie brakowało odwagi.— oznajmiła, a w jej oczach pojawił się psotliwy błysk. W pierwszej chwili nie wiedziałaś o czym mówi, ale później jej wzrok spoczął na twoich ustach. Lekko przytaknęłaś głową, a chwilę później poczułaś jej ciepłe wargi na swoich. Pocałunek był powolny, ale zaborczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro