XI. Koniec oszustwa
Rozdział 11
koniec oszustwa
Delilah i Luke byli w dobrym miejscu. Tyle wiedzieli oboje. Po konfrontacji na dachu i możliwości porozmawiania, powoli znaleźli swój powrót do przyjaźni, którą dzielili dwadzieścia pięć lat temu. Na początku była to trudna ścieżka. Delilah miała problemy z zaufaniem Luke'owi po tym wszystkim, przez co przeszli, ale kilka sesji pisania piosenek w studio pomogło to naprawić.
Minęły już dni, a para wracała do normy. Oczywiście to, co wydarzyło się tyle lat temu, nigdy nie zostanie zapomniane. Będzie częścią ich przeszłości i tego, kim są jako ludzie, do końca ich życia. Cóż, dla nich to będzie wieczność, a dla dwóch martwych nastolatków wieczność była bardzo długa. Jednak cenili swoją przyjaźń bardziej niż dumę, więc kiedy zobaczyli okazję do wybaczenia i zapomnienia, Delilah i Luke wykorzystali swoją szansę i ruszyli dalej, aby zachować zdrowie psychiczne swoje i tych wokół nich.
Mówiąc o innych... Elena, Julie, Flynn i chłopaki byli zachwyceni, gdy Delilah i Luke przekazali im radosną wiadomość, że znów są przyjaciółmi i że blondynka wraca do zespołu. Specjalne ogłoszenie sprawiło, że ich przyjaciele skakali z radości. Każdy z nich był równie zadowolony, że nie utknęli już między parą a ich bezsensowną kłótnią. Ale pomimo ulgi, jaką poczuli, byli po prostu szczęśliwi, że Delilah i Luke byli w stanie uratować to, co pozostało z ich przyjaźni, zanim będzie za późno. Zwłaszcza, że wszyscy powoli zaczynali wierzyć, że nie ma już powrotu po wyrządzonych przez nich szkodach.
Delilah Rose i Luke Patterson zdecydowanie udowodnili, że wszyscy się mylili.
Dzisiaj Delilah, Elena i Flynn wybierali się w podróż do domu Julie, aby zobaczyć ją i chłopaków, posiedzieć i ewentualnie napisać kilka piosenek, a może nawet zrobić próbę, odkąd Flynn ujawniła, że zdobyła dla zespołu występ na szkolnej potańcówce dzisiejszego wieczoru. Delilah musiała przyznać, że nie był to najlepszy początek i na pewno nie uczyniłoby to zespołu super sławnym ani nic takiego, ale to lepsze niż nic.
Prawda jest taka, że Delilah była po prostu szczęśliwa, że jej przyjaciele będą mieli szansę stać się zespołem. Z Julie mieli rządzić światem. I niestety Delilah nie jest częścią zespołu Jasne, była utalentowana i oferta była aktualna, ale była już dobrze znana.
Byłoby trochę dziwne, gdyby Delilah Rose w tajemniczy sposób ponownie zaczęła grać muzykę dwadzieścia pięć lat po własnej śmierci. Tak więc dziewczyna postanowiła zrobić krok w tył i pozwolić swoim przyjaciołom znaleźć się w centrum uwagi. Poza tym lubi pracować za kulisami i pisać piosenki z Luke'iem i Julie. Przyniosło to jej poczucie radości, której nigdy wcześniej nie czuła. Pogodziła się z tym. Właściwie ostatni tydzień, który spędziła na pisaniu muzyki z zespołem, był najfajniejszy, jaki miała od powrotu jako duch.
- Więc myślałam, że Julie i chłopaki potrzebują lepszego pseudonimu. Mam na myśli, Julie i jej zespół hologramowy są w porządku, ale potrzebujemy trochę więcej pikanterii, nie sądzicie? - Flynn mówiła dość podekscytowana, wyjaśniając Delilah i Elenie, że na nadchodzący koncert zespołu potrzebują lepszej nazwy. Coś, co sprawi, że będą tak samo niezapomniani, jak ich pierwszy występ w szkole.
Delilah zmarszczyła brwi w odpowiedzi na oświadczenie Flynn, podczas gdy Elena po prostu się roześmiała, w jej ciemnych oczach błyszczało rozbawienie.
- Nie wiem... Julie i jej zespół hologramowy mają ładne brzmienie. - Elena zażartowała, zdobywając wywrócenie oczami od Delilah, podczas gdy kontynuowała spacer między dwiema dziewczynami.
- Więc Flynn, jak myślisz, jaka powinna być nowa nazwa zespołu? – spytała Delilah, zerkając na nią z zaciekawionym spojrzeniem błyszczącym w jej ciemnym i świetlistym spojrzeniu.
Na ustach Flynn pojawił się uśmiech, dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha, spoglądając między Delilah i Elenę, zanim rozchyliła usta, by coś powiedzieć.
- Julie and the Phantoms! - oznajmiła, machając rękami i podskakując entuzjastycznie, wyglądając na pozornie dumną z nazwy, którą udało jej się wymyślić.
Po usłyszeniu nazwy, zarówno Delilah, jak i Elena odwróciły się, by popatrzeć na siebie. Wymieniły kilka spojrzeń, podczas gdy Flynn czekała na odpowiedź. Delilah musiała przyznać, że to dobra nazwa. Pasowała do wizerunku zespołu, zwłaszcza że trzech na czterech członków było martwych. Więc nie miała problemu, co spowodowało, że odwróciła swoją uwagę od Eleny i wróciła do Flynn z uśmiechem tworzącym się na jej ustach.
- Naprawdę to lubię. – oznajmiła, zyskując wdzięczne spojrzenie Flynn w odpowiedzi na jej słowa.
Elena skinęła głową na znak zgody, ciemnowłosa dziewczyna rozchyliła usta, by coś powiedzieć.
- Też to lubię. Fantomy brzmią o wiele fajniej niż duchy. - dodała.
Trzy dziewczyny zaśmiały się zgodnie ze sobą, zanim udały się na podwórko, a ich podróż do domu Moliny powoli dobiegała końca, gdy wyszły ze studia. To spowodowało, że Flynn przeskoczyła do przodu, owinęła rękę wokół klamki i otworzyła drzwi, zanim weszła do i przyjęła pozę z szerokim, entuzjastycznym uśmiechem malującym się na jej twarzy, gdy spojrzała na Julie, która siedziała przy swoich klawiszach.
- Wiadomości taneczne! - odparła i podeszła do Julie. - Nie mam partnera. Ale nie obchodzi mnie to, bo jestem podekscytowana, żeby zobaczyć was na występie.
Elena szybko weszła do studia po Flynn, a za nią Delilah, która po prostu przeszła przez drugie drzwi i pojawiła się tuż obok Alexa, który narzekał, że grają na szkolnej potańcówce. Było oczywiste, że nie był na bieżąco informowany o ostatnich przedsięwzięciach zespołu, tak jak reszta. To spowodowało, że Luke odpowiedział chłopakowi, że zagranie tego koncertu było świetnym sposobem na zdobycie fanów zanim Julie zaśmiała się i dokuczała Alexowi o jego braku wiedzy o technologii, która pojawiła się w 2020 roku.
– Chłopaki też tu są? - zapytała Flynn entuzjastycznie, a jej słowa wywołały uśmiech Julie. To spowodowało, że Flynn odwróciła się w prawo i pomachała, wierząc, że chłopaki jej odmachali, ale ponieważ nie widziała ich, nieświadomie machała w złym kierunku.
Julie zaśmiała się i przewróciła oczami.
- W drugą stronę, słońce. - Poinformowała, powodując, że Flynn odwróciła się w drugą stronę i tym razem pomachała w ich kierunku.
– Wiesz, nadal uważam, że to dziwne, że ona widzi ciebie, a nas nie. - Reggie odezwał się, jego oczy spojrzały na Delilah, która stała blisko Eleny i Flynna.
On miał rację. To było zdecydowanie dziwne. Sprawiało to nawet, że Delilah zastanawiała się, czy jest normalnym duchem. W przypadku Eleny miało to sens, ponieważ była córką najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa blondynki. Ale z Flynn było to po prostu dziwne.
Delilah po prostu wzruszyła ramionami. Ominęła Elenę, zanim stanęła pomiędzy Reggiem i Luke'iem, który obdarzył ją małym uśmiechem.
- Może powinniście ją kazać przejść przez siebie i zobaczyć, co się stanie? – zasugerowała Delilah, jej głos był napiecony sarkazmem, tonem, którego Reggie najwyraźniej nie wychwytywał.
- Dobry pomysł. - Reggie zgodził się, zdejmując bas i odkładając go, a jego zachowanie wywołało chór śmiechu zarówno Delilah, jak i Eleny.
– Reggie, żartowałam. - odparła.
Flynn zadrwiła głośno, kiwając głową na znak zgody.
- Nie muszę przechodzić przez kolejnego ducha. Dziwne to uczucie. - zauważyła.
Kręcąc głową z uśmiechem pojawiającym się na jego ustach, Luke rozchyla usta, by coś powiedzieć, próbując zmienić temat.
- No dobrze, teraz, kiedy Alex i Delilah zaszczycili nas swoją obecnością, możemy zacząć pracować? - zasugerował, pragnąc wrócić do prób do ich dzisiejszego występu.
To brzmiało jak dobry plan, pomyślała Delilah.
Elena odwróciła się, by stawić czoła Flynn.
- Ty też zostajesz? - zapytała.
- Powinnam napompować pięćset balonów, ale to brzmi o wiele lepiej. - odparła, marszcząc przez chwilę brwi.
Jednak zanim Julie i chłopaki mogli wrócić do pracy i przećwiczyć piosenkę, którą mieli dziś zagrać, znajoma twarz wychyliła głowę zza drzwi przed wejściem do studia. Delilah spojrzała przed siebie i zobaczyła, że to młodszy brat Julie, Carlos, który wszedł do studia ze zdjęciem w dłoni. Musiało to być zdjęcie, które tata Julie zrobił jakiś czas temu. To samo, o którym powiedziała im Julie, na którym były dziwne, świecące kule, które ich reprezentowały. Teraz Carlos był przekonany, że w studio mieszkają duchy i cóż, nie do końca się mylił.
- Hej, Julie. Pamiętasz te kule na zdjęciach taty? - Carlos przypomniał dziewczynie, umieszczając zdjęcie na krawędzi klawiatury Julie. – Myślę, że to duchy. Ale nie martw się. Ten pokój jest... Ten pokój jest wolny od nich. - Wskazał, wzdychając z ulgą, rozglądając się po pozornie pustym pokoju.
Reggie zachichotał w odpowiedzi na słowa Carlosa, uśmiechając się do młodszego chłopca.
– Znowu źle, mały kolego. – powiedział mu Reggie.
- Nie bój się. Jeśli wrócą, będę cię chronić, ponieważ jestem panem tego domu. - Carlos zadeklarował, przyklejając na twarzy odważny wyraz.
Oczy Delilah zmiękły, gdy nadal wpatrywała się w młodsze rodzeństwo Julie.
- O mój Boże. Jest taki słodki. - skomentowała przyciszonym głosem, uznając mały akt odwagi Carlosa i jego deklarację ochrony siostry za uroczą.
Julie zaśmiała się w odpowiedzi, jej oczy przeniosły się z Delilah z powrotem na brata.
– Czy tata nie powinien być panem tego domu? - zapytała. Jej słowa sprawiły, że Carlos wydął wargi i skrzyżował ręce na piersi.
– Może być dwóch. Tata potrzebuje wszelkiej pomocy, jaką może uzyskać, prawda? - poprawił się, zanim wsunął rękę do kieszeni i wyciągnął solniczkę, trzymając przedmiot z nadzieją w oczach. - Według internetu sól wypala ich dusze. Odrobina powstrzyma ich przed prześladowaniem nas.
W chwili, gdy te słowa spłynęły z języka Carlosa, Delilah i chłopaki rozszerzyli oczy z przerażenia. U każdego z nich pojawił się strach, gdy z niepokojem wpatrywali się w Julie, Elenę i Flynn. Carlos szybko zaczął potrząsać solą, co spowodowało, że Luke cudem jej uniknął. Kiedy skierował sól w stronę blondynki, szybko podskoczyła i wpadła w ramiona Reggiego. Chłopak trzymał dziewczynę w stylu ślubnym, gdy starali się upewnić, że sól nie zbliży się do nich.
Delilah i Reggie spojrzeli na siebie i wymienili kilka spojrzeń, po czym zeskoczyła i odetchnęła z ulgą, zadowolona, że jej dusza przeżyje kolejny dzień. Nagle Carlos dorzucił trochę więcej soli, ale tym razem trafiła Alexa, powodując, że blondyn krzyknął. Zgiął się wpół, jakby ból opanował jego ciało. To spowodowało, że Delilah podbiegła do niego i upewniła się, że nic mu nie jest, obawiając się, że tylko sekundy dzielą ją od utraty Alexa. Tym razem na dobre.
Jednak nie minęło dużo czasu, zanim krzyki Alexa ucichły, studio zalała cisza. Blondyn wyprostował się z małym uśmiechem tworzącym się na jego ustach.
– Nic mi nie jest. Nic mi nie jest. - Zapewnił wszystkich, zyskując w odpowiedzi surowe spojrzenie Dalili.
– Myślałam, że umierasz, dupku. - powiedziała ze złością, rzucając mu kolejne pełne dezaprobaty spojrzenie.
Luke następnie stuknął językiem w podniebienie, przyciągając uwagę dziewczyny.
- Technicznie rzecz biorąc, on już nie żyje. Więc nie może umrzeć ponownie. - wskazał.
Delilah odwróciła się i założyła ręce na piersi, rzucając Luke'owi śmiertelne, śmiertelne spojrzenie.
- Jesteśmy teraz przyjaciółmi. Nie psuj tego. - przypomniała, zdobywając w odpowiedzi skinienie głowy chłopaka.
Zanim Delilah i chłopaki zakończyli swoją krótką rozmowę, wszyscy spojrzeli przed siebie, aby zobaczyć, jak Flynn podąża za Carlosem ze studia. Wyraźnie rozprasza uwagę, aby pozbyć się go, aby reszta mogła popracować nad piosenkami.
– Czy spróbujemy jeszcze raz? - Julie westchnęła, wszyscy kiwali głowami na znak zgody.
Delilah wtedy obserwowała kątem oka, jak Luke zerwał się ze swojego miejsca, wzdychając z ulgą. To spowodowało, że uśmiechnęła się złośliwie, po czym poruszyła się i ukradła miejsce chłopaka, decydując się na odpoczynek, podczas gdy Julie i chłopaki ćwiczyli. Może ona i Elena mogłyby nawet usiąść w kącie i napisać własną muzykę, coś, co ostatnio robią bardzo często.
- Tak, proszę. - Luke zgodził się, a szybka myśl przebiegła mu przez głowę, powodując, że ponownie odwrócił się do Julie. - Ale przypomnij mi później. Jest kilka piosenek Sunset Curve, które chcę ci pokazać.
- Te ,które pomogłam napisać. - Delilah odezwała się, wskazując, że miała swój udział w pisaniu wielu starszych piosenek zespołu, kiedy, no cóż, jeszcze żyli.
Jednak wzmianka o piosenkach Sunset Curve wystarczyła, by wywołać uśmiech na twarzy Julie.
- Oh! Pokaż mi teraz. - poprosiła podekscytowanym głosem, odsuwając mikrofon.
To spowodowało, że Luke odwzajemnił uśmiech. Odwrócił się i ukląkł, podnosząc swój śpiewnik. Ale Delilah szybko obejrzała się przez ramię, zmieszany wyraz twarzy przemknął, gdy usłyszała pełne rozdrażnienia westchnienie Luke'a.
- Dom jest tam, gdzie koń mój? – spytał Luke dość gwałtownie, a jego słowa sprawiły, że Delilah powstrzymała się od śmiechu, gdy zdała sobie sprawę, że Reggie ponownie próbował przemycić swoją piosenkę country do śpiewnika Luke'a. Coś, co ostatnio miał irytująco w zwyczaju. - Reggie, przestań umieszczać swoje piosenki country w moim dzienniku. – dodał Luke surowym głosem, wyjmując kartkę z książki i kładąc ją z powrotem na podłodze.
Reggie zbliżył się do chłopaka, przechodząc obok Delilah.
– To był prezent.
- Dzięki, stary. – powiedział brunet, zanim podszedł do Julie i dał jej śpiewnik. – Zaznaczyłem te, które sądzę, że będą idealne.
Delilah obserwowała, jak Julie podniosła książkę i zaczęła przeglądać strony, kiwając przy tym głową.
– Tak. Z twoją pomocą mogą to być hity, Jules. - Delilah dodała, dając przyjaciółce zachętę, której potrzebowała.
Julie rzuciła blondynce szybkie spojrzenie, uśmiechając się w jej kierunku, zanim jeszcze raz spojrzała w dół na śpiewnik, marszcząc brwi, gdy zatrzymała się na jednej stronie.
- Kim jest Emily? - Zapytała z ciekawością płonącą w jej ciemnych oczach.
Samo wspomnienie imienia wystarczyło, by uśmiech Delilah zbladł, jej oczy ze zmartwieniem rzuciły się na Luke'a, by zobaczyć, że czuje się równie nieswojo, słysząc to imię z języka Julie. Więc nie było niespodzianką, kiedy Luke rzucił się do przodu i próbował zabrać Julie śpiewnik, drżącym głosem, kiedy mówił, że nie powinna patrzeć na piosenkę, ponieważ nie jest zaznaczona. Jednak Julie szybko wstała i przyciągnęła dziennik Luke'a do piersi, aby nie mógł go zabrać, przez co Luke przełknął ślinę, zanim Julie ponownie spojrzała na dziennik.
- Chcę byś wiedziała, że nie zapomniałem cię. - Julie przeczytała na głos słowa nabazgrane na papierze. Delilah wiedziała wszystko o tej piosence. Była pierwszą osobą, której Luke zagrał tę piosenkę po kłótni z mamą, wiedząc, że dotyczyła tej nocy, kiedy uciekł z domu dwadzieścia pięć lat temu. - Wow, Luke, nie wiedziałem, że jesteś taki romantyczny. - Julie drażniła się, z figlarnym uśmiechem na ustach.
Nagle Alex podszedł do Luke'a i stanął obok niego, odchrząkując przy tym.
– Bo nie jest. Ta właściwie jest o...
- Nikim. - Luke szybko wtrącił się, rzucając blondynowi spojrzenie, które mówiło tysiąc słów. Delilah zrozumiała, że Luke nie chce, aby ktokolwiek inny wiedział coś tak osobistego. Posłała mu współczujące spojrzenie, podczas gdy on mówił dalej. - Uh, to po prostu coś, czego próbowałem i... Ale jeśli przejdziesz do następnej strony zaznaczonej, ma melodię, która jest po prostu... Ma zabójczy rytm.
Krótko po tym, jak się odezwał, Luke podniósł gitarę i zagrał kilka nut, a seria zabójczych riffów odbijała się echem w całym studiu. Delilah uśmiechnęła się promiennie i uważnie obserwowała Luke'a, obserwując, jak jego palce badają struny gitary elektrycznej, a riffy wciąż dzwonią w jej uszach. Dźwięk wystarczał, by przynieść trochę radości blondynce. Tak więc, kiedy Luke przerwał i muzyka się skończyła, Delilah poczuła, że radość powoli zanika, a dziwna pustka wypełnia jej klatkę piersiową w miejscu, gdzie powinna być muzyka.
Jednak szybko pokręciła głową i pozwoliła uczuciu spłynąć z ramion, zanim zwróciła się do Julie i Eleny, aby sprawdzić, czy aprobują piosenkę, którą właśnie grał Luke. Ale wszystko, co zrobiła Julie, to skinęła głową i skrzyżowała ręce na piersi, wzruszając ramionami, zanim rozchyliła usta, żeby coś powiedzieć.
- Więc chcesz zagrać cover. - skomentowała.
Delilah nie mogła się powstrzymać przed zmarszczeniem brwi w zmieszaniu, gdy usłyszała te słowa opuszczające usta Julie, a na jej rysach pojawiła się zmarszczka.
- Cover? - zapytała, nie bardzo rozumiejąc, co dziewczyna miała na myśli.
- Cover to granie czyjejś muzyki, Delilah. Już ci o tym mówiłam. - Elena odezwała się, na co Delilah pokiwała głową w odpowiedzi. Oczywiście wiedziała, czym jest cover. Miała ich kilka na swoim własnym albumie. Po prostu nie rozumiała, dlaczego Julie i Elena zakładały, że zespół próbuje zagrać muzykę kogoś innego, skoro była to ich własna.
Julie pokiwała głową na znak zgody.
- Ja i moja mama cały czas śpiewaliśmy tę piosenkę. To klasyczna piosenka Trevora Wilsona. - Dodała. Niestety nazwisko było nieznane Delilah i chłopakom.
Luke był pierwszym, który się odezwał. Zadrwił, zanim stuknął w śpiewnik wystawiony przed Julie.
- Nie. To klasyczna nasza piosenka. - skomentował.
- Tak, czysty Sunset Curve. - Reggie zgodził się, z rękami skrzyżowanymi na piersi z półuśmiechem na ustach, zanim wzruszył ramionami. - Nigdy nie słyszałem o Trevorze Wilsonie. - Zwrócił uwagę, zdobywając w odpowiedzi skinienie Delilah.
- Może mieszacie to z inną piosenką. - Alex powiedział dwóm dziewczynom, wiedząc, że to jedyne rozsądne wytłumaczenie.
Elena pokręciła głową i spojrzała na Alexa.
- Nie ma mowy, żebyśmy to pomieszali. Trevor Wilson jest tatą Carrie. Zawsze rozmawiałam z nim o muzyce. Kiedy mówię, że to piosenka Trevora Wilsona, to jest to piosenka Trevora Wilsonam - Elena wyjaśniła, jej oczy przeniosły się na Delilah, podczas gdy Julie wyciąga laptopa i zaczęła pisać.
- Jego pierwszy album miał mnóstwo hitów, ale żaden z jego ostatnich nie jest tak dobry. - poinformowała ich, zanim odwróciła laptopa, aby reszta mogła zobaczyć ekran. Delilah podeszła bliżej, by spojrzeć na ekran, mężczyzna o znajomych rysach sprawił, że serce Delilah opadło, gdy zdała sobie sprawę, kto to był.
Bobby.
– To Bobby. - Luke odezwał sięm
Julie przewróciła oczami, wpatrując się w grupę duchów z niedowierzaniem.
- Poważnie, właśnie powiedziałam, że ma na imię Trevor. - Powtórzyła, ona i Elena wyglądali na zdezorientowanych, obie zastanawiały się, dlaczego rozpoznają Trevora jako Bobby'ego.
- Dobrze, zmienił imię. - Alex przemówił szybko, z poważnym wyrazem twarzy przyklejonym, gdy przyjrzał się ekranowi komputera. - To zdecydowanie Bobby. Był naszym gitarzystą rytmicznym. - dodał, zdobywając serię kiwnięć głową od reszty.
Elena roześmiała się nieprzyjemnie w odpowiedzi na słowa Alexa.
- Nie ma mowy, żeby Trevor Wilson był w waszym zespole. - odparła, nie mogąc uwierzyć, że legenda rocka była wcześniej częścią małego zespołu z lat dziewięćdziesiątych.
- Eleno, to zdecydowanie Bobby. - Delilah spokojnie odpowiedziała. Ona i chłopaki nie mylili się co do tego. Wszyscy rozpoznali swojego przyjaciela. Było jasne jak dzień, że to on.
– Jezu, ile on ma lat? - Reggie odezwał się, zszokowany, że wygląd Bobby'ego zmienił się drastycznie po tak długim czasie. Ale od ostatniego spotkania Bobby'ego minęło dwadzieścia pięć lat. Delilah wiedziała, że musi się zestarzeć, podczas gdy reszta pozostała taka sama.
– Wygląda okropnie. Gorzej niż mój zapijaczony sąsiad. - Alex skrzywił się, również komentując wygląd Bobby'ego. Jego słowa wystarczyły, by Delilah uśmiechnęła się na krótką chwilę.
Jednak nie minęło dużo czasu, zanim rzeczywistość ponownie przejęła stery. Delilah zaczęła myśleć o tym. Po ich śmierci Bobby miał dostęp do wszystkich ich piosenek. Tak więc mógł je z łatwością zabrać i pokazać jako własne. Nie minęło dużo czasu, zanim Delilah dodała dwa do dwóch. Zdała sobie sprawę, co zrobił ich tak zwany przyjaciel. Uczucie strachu wlewało się do jej ciała
Nie była jedyną, która tak myślała. Luke również podzielał podejrzenia dziewczyny. Przełknął ślinę, zanim rozchylił usta, by znów się odezwać.
– Julie... Jakie były jego inne hity? - zapytał.
Julie wpatrywała się w Luke'a przez krótką chwilę, zanim się odezwała.
- Get Lost. - powiedziała.
Cisza wypełniła na chwilę pomieszczenie, powodując, że Delilah westchnęła z rozpaczą. Zdała sobie sprawę, że jej zmartwienia były prawdziwe, podczas gdy Luke powiedział:
- Tak. Napisałem to. - poinformował Julie i Elenę, zdejmując gitarę i odkładając ją, zanim podszedł do tarczy, wyciągając rzutki i zaczął rzucać nimi ponownie.
Julie na chwilę zmarszczyła brwi, jej usta rozchyliły się do przemówienia.
- Long Weekend? - Zapytała.
Delilah nie mogła powstrzymać się od szyderstwa w odpowiedzi? Znajoma piosenka wzbudziła gniew w jej drobnym ciele, podczas gdy Reggie zaczął mówić.
– Tak, Luke i Delilah to napisali.
- Crooked Teeth. - dodała Julie z bolesnym wyrazem twarzy. Zdecydowanie szokiem było odkrycie, że wszystkie piosenki, które kochała, zostały skradzione innym artystom.
Alex skinął głową.
– I to. Chodziło o Reggie'go. - odparł, wskazując w kierunku kruczowłosego chłopca stojącego obok niego.
Jednak nagłe uświadomienie sobie tej konkretnej piosenki wystarczyło, by oczy Reggiego się rozszerzyły, a zmieszany wyraz płonął w jego elektryzujących zielonych oczach, gdy odwracał się, by spojrzeć na Alexa.
- Co? Myślałem, że chodzi o ciebie. Nie lubię już tej piosenki. - odpowiedział wysokim głosem, po czym przeszedł na lewą stronę pokoju.
"A The Night We Met? - Elena odezwała się, rozglądając się po zespole. – Na pewno tego też nie napisaliście. - Powiedziała pełnym nadziei głosem, chcąc wiedzieć, że osoba, którą podziwiała, nie była złodziejem.
Delilah zamierzała odpowiedzieć swojej przyjaciółce, ale Luke szybko się odwrócił, wzmianka o piosence wystarczyła, by wrócił do Julie i Eleny.
– Proszę, powiedz mi, że żartujesz, Eleno. - Błagał dziewczynę, częściowo mając nadzieję, że źle usłyszał.
Z drugiej strony Delilah spojrzała na chłopaka z zakłopotaniem widocznym w jej oczach. Nigdy wcześniej tego nie słyszała, a znała wszystkie piosenki Sunset Curve, co sprawiło, że zaczęła się zastanawiać, jakie jest znaczenie tego utworu.
- Chciałabym. - Elena odpowiedziała, potwierdzając to, czego Luke się obawiał, jego pełen nadziei wyraz twarzy zbladł, zanim wrócił do tarczy. - Nie wiem, czy dzięki temu poczujesz się lepiej, Luke, ale to niesamowita piosenka. Wygrała Grammys. - Jej słowa wystarczyły, by Luke rzucił kolejną strzałką, ale z nieco większą siłą niż wcześniej.
Oczy Delilah nigdy nie opuściły Luke'a, jej spojrzenie zmiękło na widok chłopaka pogrążonego w smutku i wściekłości, tworząc jedną niezrównoważoną reakcję chemiczną. To sprawiło, że Delilah zaczęła się zastanawiać, co było takiego specjalnego w piosence, że Luke zareagował, jakby chciał udusić Bobby'ego gołymi rękami. Oczywiście było to niemożliwe.
- Nigdy nie wspomniał o was. - Julie powiedziała im głosem, który wyrwał Delilah z myśli.
– To niewiarygodne. - odparł Luke, odwracając się do nich z mieszaniną bólu i gniewu płonących w jego orzechowych oczach. - Zabrał nasze piosenki i nawet słowa o nas nie wspominał?
Elena westchnęła, wpatrując się w duchy z przepraszającym wyrazem twarzy.
– I jest szalenie bogaty.
Oczy Delilah rozszerzyły się. Ona, Alex i Reggie podeszli do Julie i Eleny, podczas gdy Luke agresywnie rzucił kolejną lotką w planszę. Słuchała, gdy dziewczyny wyjaśniały, że Bobby posiadał własny helikopter i ogromną rezydencję, dom tylko dla niego i jego córki Carrie. Ta sama dziewczyna, o której Elena opowiadała Delilah. Nagłe odkrycie wystarczyło, by wywołać w niej odrobinę gniewu, kiedy zdała sobie sprawę, że ktoś, kogo uważała za przyjaciela, czerpał zyski z piosenek, które ona i chłopaki napisali.
- Tu nie chodzi o pieniądze. Chodzi o muzykę! – wykrzyknął Luke, głośno warcząc na pozostałych.
- Chodzi trochę o pieniądze! - Reggie odpowiedział, podczas gdy Alex pokiwał głową na znak zgody. - Mógł podzielić się nimi z naszymi rodzinami. Może wtedy moi nie zamieniliby domu w jakąś wypożyczalnie!
Jednak podczas gdy Reggie i Alex dbali o pieniądze, było jasne, że Delilah była po stronie Luke'a. Pieniądze to jedno, ale kradzież muzyki, która płynęła z serca jej i Luke'a, była bardzo bolesna. Delilah i Luke spędzali godziny na pisaniu piosenek, każdy tekst pochodził z ich osobistych doświadczeń, a Bobby to zabrał. Co gorsza, zabrał to własnym przyjaciołom.
- Facet ukradł nasze dziedzictwo. - Luke przypomniał, zanim jakaś myśl przeszła mu przez głowę. Podniósł wzrok, by spojrzeć z powrotem na Julie. - Gdzie on mieszka?
Julie i Elena spojrzały na siebie. Wymieniły kilka spojrzeń, zanim Julie zwróciła swoją uwagę z powrotem na chłopaków, kiwając głową.
- Nad plażą w Malibu. - Odpowiedziała.
Luke skinął głową dziewczynie, zanim poklepał Alexa po ramieniu, chłopcy spojrzeli na siebie, zanim Luke złapał jego kurtkę i cała trójka usiłowała uciec w kierunku drzwi. Jednak Delilah szybko pojawiła się przed chłopakami z wyrazem dezaprobaty w oczach, co spowodowało, że Luke przemówił.
- Co robisz, Delilah? - Zapytał, niezbyt w nastroju do kłótni z dziewczyną.
- Wiem, że jesteście wściekli na Bobby'ego za to, co zrobił. Ja też. Ale macie koncert za kilka godzin i to jest ważniejsze niż zemsta. - przerwała, a drżący oddech wyrwał się jej z ust. - Słuchaj, teraz jesteśmy przyjaciółmi, okej i mówię ci, że to zły pomysł, Luke. Po prostu odpuść i zastanówmy się, co z tym zrobić jutro. - mówiła dalej, mając nadzieję, że to wystarczy, by przekonać Luke'a, Reggie'ego i Alexa do zaprzestania.
Luke nic nie odpowiedział. Zamiast tego on i pozostali wyszli ze studia, pomimo błagań Delilah, aby zostali. To spowodowało, że westchnęła, zanim odwróciła się, by stanąć twarzą w twarz z Julie i Eleną.
– Nie martwcie się. Znajdę ich. - poinformowała dwie dziewczyny, zanim wyszła ze studia krótko po chłopakach, wiedząc dokładnie, gdzie ich znaleźć.
Miała tylko nadzieję, że uda jej się do nich dotrzeć, zanim zrobią coś, czego później będą żałować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro