Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X. Reszta nie ma znaczenia.

Rozdział 10
reszta nie ma znaczenia.

Minęły dni, odkąd Luke Patterson ostatni raz widział Delilah Rose, a przytłaczające poczucie winy pochłaniało go w środku.  Po kłótni poza studiem Luke otworzył oczy na to, jak wielkim kutasem był od tamtej nocy na dachu, kiedy zdecydował się odejść od Delilah dwadzieścia pięć lat temu. Naprawdę nie wiedział, jak bardzo dziewczyna cierpi, aż do chwili, gdy postanowiła wreszcie uwolnić wszystkie swoje skrywane emocje. Tego dnia, kiedy Luke obserwował, jak dziewczyna w końcu przemówiła, pozwalając mu poznać wszystkie swoje myśli i uczucia ze słonymi łzami spływającymi po jej policzkach, wtedy Luke przyznał się do swoich złych uczynków po tak długim czasie.

Ta jedna rozdzierająca serce konfrontacja poza studiem oznaczała moment, w którym Luke zdał sobie sprawę, że Delilah cierpi. A świadomość, że to on był przyczyną całego tego bólu, bolała go tak samo jak ją. Wyglądało to prawie tak, jakby ktoś wepchnął rękę w klatkę piersiową Luke'a i wyrwał mu serce, ostry i przytłaczający ból pulsował w jego klatce piersiowej za każdym razem, gdy łapał się na tym, że odtwarzał w kółko swoją kłótnię z Delilah. Luke po prostu musiał o niej myśleć, a kiedy to zrobił, ponownie poczuł ten sam tępy ból w klatce piersiowej, rodzaj bólu, którego nie można łatwo zgasić i na pewno zostawi mentalny ślad, jak niewidzialna wyrzeźbiona blizna w bok jego czaszki.

To dlatego Luke Patterson był gotów pogodzić się z Delilah we właściwym czasie. Każdego dnia budził się w studio i miał nadzieję, że będzie to ten dzień, w którym Delilah wreszcie przyjdzie i spróbuje ich odwiedzić. Cóż, najprawdopodobniej odwiedzi Alexa i Reggiego, ponieważ jasno dała do zrozumienia, że ​​Luke nie żyje dla niej... Dosłownie i w przenosni. I nawet pomimo faktu, że Delilah dała jasno do zrozumienia, że ​​nie chce nigdy więcej widzieć Luke'a, chłopak nie stracił nadziei, że nie miała na myśli ani słowa, które powiedziała.

Jednak ich kłótnia była prawie tydzień temu, a Delilah wciąż nie starała się zobaczyć go, Alexa, a nawet Reggiego. Wszyscy, zwłaszcza Luke, mieli cichą nadzieję, że Delilah pojawi się niespodziewanie, ilekroć Elena przyjdzie zobaczyć Julie i chłopaków. Ale ilekroć młoda dziewczyna wchodziła do studia i nigdzie nie było widać blondynki, ich nadzieja znów słabła.

Prawdę mówiąc, Luke Patterson chciał, żeby to wszystko się skończyło, nie chciał niczego więcej, jak tylko naprawić sprawy z blondwłosą i wrócić do tego, jak było, zanim uczucia stanęły na drodze ich przyjaźni. Chciał, żeby wszystkie komplikacje i ból serca zniknęły, ale dziewczyna robiła wszystko, co w jej mocy, by go uniknąć.

Dzisiejszy dzień był jak każdy inny. Julie wracała do domu ze szkoły i przez kilka godzin razem pisali muzykę. Stało się to częścią ich codziennej rutyny, odkąd dołączyła do zespołu. Ale umysł Luke'a wydawał się być gdzie indziej, a każda jego refleksja dotyczyła Delilah Rose. Nie był jedynym, który zauważył, jak bardzo się rozkojarzył w ciągu ostatnich tygodni. Elena, Julie, a nawet chłopaki zauważyli nagłe zmiany w zachowaniu bruenta, każdy z nich bardzo świadomy, że chłopakowi brakowało dziewczyny.

I nie był też jedyny. Wszyscy zauważyli, że nieobecność Delilah w nowopowstałym zespole wpływa na ich skupienie, wiedząc, że to nie w porządku, że jej tam nie ma. Była częściowo powodem, dla którego zespół się zebrał. Wydawało się nie w porządku, że robili wszystko bez niej. Tak więc zespół został zawieszony, dopóki nie znaleźli sposobu, aby Delilah i Luke porozmawiali ze sobą w nadziei, że wybaczą sobie nawzajem to, co wydarzyło się dwadzieścia pięć lat temu.

Luke siedział samotnie na kanapie, jego gitara akustyczna spoczywała na jego kolanach, podczas gdy palcami dłubał w strunach, grał prostą melodię, by zablokować ogłuszającą ciszę, która groziła połknięciem go w całości. Podczas gdy brunet starał się jak mógł, by się czymś zająć, Alex i Reggie byli pogrążeni w rozmowie, obaj rozmawiali cicho, a ich oczy od czasu do czasu wędrowały, by spojrzeć w kierunku Luke'a. Czekali, aż Julie i Elena wrócą ze szkoły. Każdy z nich miał nadzieję, że tym razem dołączy do nich jedyna Delilah.

I ta mała iskierka nadziei pozostała zapalona między trzema przyjaciółmi, gdy zauważyli, że drzwi do studia otwierają się na oścież, Julie i Elena wchodzą z uśmiechami, obie wyraźnie cieszące się widokiem chłopaków po długim i męczącym dniu w szkole. Nagłe wejście dziewczyn do studia wystarczyło, aby chłopaki wstali i podeszli do nich, uśmiechając się, podczas gdy Reggie zaczął gadać o dniu z Eleną i Julie, opowiadając im, jak ponownie próbował porozmawiać z tatą Julie. Młoda Molina odpowiedziała śmiechem.

Jednak Luke spojrzał za dziewczyny, a w jego oczach przez chwilę płonął nadzieja, gdy szukał Delilah. Ale kiedy zobaczył, że nigdzie jej nie ma, mały uśmiech zbladł, a promyk nadziei, który tak jasno świecił w jego oczach, zniknął w ciągu kilku sekund.

Zwrócił na chwilę uwagę z powrotem na Julie i Elenę, jego oczy przeskakiwały między dziewczynami na kilka sekund, zanim zwrócił uwagę na Elenę. 

– Gdzie jest Delilah? - Zapytał. W głębi duszy znał już odpowiedź na to pytanie, ale musiał usłyszeć, jak ktoś inny to powie.

Elena westchnęła w odpowiedzi na niewinne pytanie i rzuciła mu smutne spojrzenie. 

– Próbowałam ją przekonać, ale nie chciała przyjść, ponieważ…

– Jestem tu. – wtrącił Luke, a jego słowa przypominały cichy szept, ale wystarczająco głośny, by wszyscy mogli go usłyszeć. Zobaczył, jak Elena kiwa głową. Ten prosty gest wystarczył, by zacisnął usta w cienką linię, a smutne spojrzenie wypełnione rozpaczą stało się bardziej widoczne w jego ciemnych oczach. - Rozumiem.

Oczywiście, że rozumiał. Był idiotą, który przestraszył się i odszedł od niej tyle lat temu, a teraz musiał żyć z konsekwencjami swoich działań.

Grupa nagle zapadła na krótką chwilę ciszy, gdy Luke odwrócił się i podszedł do kanapy z drżącym oddechem opuszczającym usta. Wszyscy szybko zauważyli nagłą zmianę nastroju chłopaka, zwłaszcza Alex i Reggie, obaj nadal wpatrywali się w przyjaciela z drugiego końca pokoju z mieszaniną współczucia i zmieszania. Chcieli pomóc Luke'owi i Delilah przekazać sobie nawzajem te nierozwiązane uczucia, ale żadne z nich nie wiedziało jak, pozostawiając obu chłopaków bezsilnych w tej sytuacji.

Jedyne, co mogli zrobić, to złagodzić napięcie w pokoju. Alex odchrząknął, jego spojrzenie zatrzymało się na Luke'u na chwilę, zanim zwrócił swoją uwagę z powrotem na Julie i Elenę. 

- Więc... Macie jakieś pomysły na nowe piosenki? Wszyscy wiemy, że jesteście geniuszami, jeśli chodzi o te rzeczy. - odezwał się, starając się jak najlepiej zmienić temat i odwrócić ich uwagę gdzie indziej przez następne kilka godzin, wiedząc, że muzyka jest najlepszym sposobem na odwrócenie uwagi Luke'a od sytuacji z Delilah.

Jednak zanim Elena lub Julie mogły odpowiedzieć Alexowi, Luke szybko się odwrócił. 

- Przepraszam. Nie mogę tego zrobić. - Luke mruknął pod nosem, gdy zaczął iść w kierunku drzwi.

- Gdzie idziesz, stary? - spytał Reggie z zaciekawieniem, wpatrując się w bruneta z dezorientacją płonącą w elektryzujących zielonych oczach.

Luke zatrzymał się na chwilę. Gwałtownie wciągnął powietrze, zanim rozchylił usta, by znów się odezwać. 

- Muszę tylko oczyścić głowę. - Powiedział, ale zanim ktokolwiek mógł się sprzeciwić, szybko teleportował się ze studia. Nie chciał niczego więcej, jak być teraz gdziekolwiek indziej niż w studio.

Nie wiedział, że jego podróż zabierze go z powrotem do miejsca, w którym wszystko się zaczęło.

━━━━━━━━

Delilah zorientowała się, że wraca na ten sam dach, na którym Luke złamał jej serce. Prawdę mówiąc, codziennie przychodziła na to samo miejsce od czasu ich kłótni. Siedziała z nogami zwisającymi nad przepaścią, podczas gdy nadal rozmyślała o swojej przyszłości teraz, gdy Luke nie będzie częścią tego. Jasne, technicznie była martwa, więc nigdy nie będzie miała przyszłości. Ale wciąż miała wieczność, a świadomość, że spędzi wieczność bez Luke'a, była jak ostry cios w brzuch.

Ból, złamane serce i żal. To były wszystkie emocje, które wydawała się odczuwać Delilah Rose. Nienawidziła tego, że ze wszystkich ludzi Luke Patterson sprawił, że tak się czuła. Zaczęła żałować, że wszystko się zmieniło, żałowała dnia, w którym powiedziała Luke'owi, jak się czuje.

W rzeczywistości żałowała, że spotkała Luke'a Pattersona.

Może nawet myślenie o tym było okropne, zwłaszcza że Luke był osobą, która przeprowadziła ją przez jeden z najciemniejszych momentów w jej życiu po śmierci ojca. Ale to była prawda. Gdyby tego wieczoru nie wpadła na Luke'a, być może z nią byłoby inaczej. Może nadal żyłaby życiem, którego zawsze pragnęła, bez kariery muzycznej, o której zawsze marzyła, ponieważ nikt oprócz Luke'a, nie mógłby jej w tym pomóc.

Delilah wierzyła, że ​​miałaby życie, którego zawsze pragnęła, gdyby tylko nie spotkała niesławnego Luke'a Pattersona.

– Pomyślałem, że cię tu znajdę. - Znajomy głos przebija się przez ogłuszającą ciszę. Dźwięk głosu chłopaka wystarczył, aby całe ciało blondynki napięło się, a oddech uwiązł jej w gardle.

Jednak wiedziała, że ​​ma wybór. Mogła z łatwością wrócić do domu lub gdziekolwiek, gdzie nie byłby w stanie jej znaleźć (co było bardzo ograniczoną liczbą miejsc). Przełknęła grubą gulę tworzącą się z tyłu jej gardła i spojrzała przez ramię, jej ciemne i świetliste spojrzenie nawiązało kontakt wzrokowy z nikim innym, jak z samym Luke'iem Pattersonem.

W chwili, gdy jej oczy spotkały się z jego, gwałtownie wciągnęła powietrze i odwróciła się, unikając na chwilę jego wścibskich oczu, zanim wstała z miejsca, w którym siedziała i cofnęła się od krawędzi. 

- Tak, cóż, lubię tu przychodzić. To pomaga mi oczyścić głowę. - powiedziała, zerkając na chłopaka i zakładając ręce na piersi.

Para nagle zapadła w niezręczną ciszę. Pozostawiło to zarówno Delilah, jak i Luke'a w niesamowicie trudnej sytuacji, żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć, mimo że było milion rzeczy, które chcieli powiedzieć, tysiące niewypowiedzianych prawd pozostało pochłoniętych  przez ciemność... Więc po prostu stali na tym samym dachu, który zniszczył ich więź w ciszy.

Następnie Luke skinął głową i odchrząknął, wsunął ręce do kieszeni i rozchylił usta, żeby coś powiedzieć. 

- Nie byłaś w studio od jakiegoś czasu... - Luke urwał z małym uśmiechem, będąc pierwszym, który się odezwał i przerwał niezręczną ciszę między nimi, ale napięcie pozostało.

Delilah zakpiła w odpowiedzi, potrząsając głową. 

- Tak, myślałam, że jasno dałam do zrozumienia, że ​​nie wracam. - odpowiedziała, jej głos był podszyty zimnem, który spowodowała, że ​​słaby uśmiech Luke'a osłabł kilka sekund po tym, jak te słowa opuściły usta dziewczyny. Delilah westchnęła. - Dlaczego tu jesteś?

Jej pytanie wystarczyło, by Luke zbliżył się o kilka kroków do blondynki. 

- Słuchaj, rozumiem, że nienawidzisz mnie za to, co się stało, a po tym, co powiedziałeś mipoza studiem, w końcu rozumiem, że to, co cię zraniło…

- Wow w końcu coś do ciebie dotarło. - wtrąciła się, mrucząc pod nosem.

– Ale proszę, nie karz Alexa i Reggie za to, co zrobiłem. - dodał Luke, zatrzymując się przed Delilah z błagalnym spojrzeniem wypełnionym desperacją zalewającą jego oczy, jego orzechowe tęczówki wpatrywały się głęboko w ciemne Delilah. - Tęsknią za tobą, D. Tęsknią za tobą w swoim otoczeniu. Możesz mnie odpychać, ile tylko chcesz, ale im tego nie rób. - Nadal błagał dziewczynę, mając nadzieję, że Delilah zmieni zdanie sprzed kilku dni.

– Myślisz, że odpycham cię, żeby cię skrzywdzić? – zapytała z niedowierzaniem, wpatrując się w Luke'a ze zdziwionym spojrzeniem. - To nie jest dla mnie łatwe. Naprawdę myślisz, że lubię trzymać się z daleka od ciebie, Alexa, a nawet Reggiego? Nienawidzę tego. Kurewsko nienawidzę, ale robię to, by chronić siebie.

Luke przybiera minę, kręcąc przy tym głową. 

- Chronić się przed czym?

- Przed ponownym zranieniem przez ciebie. - warknęła. Ogarniały ją fale przytłaczających emocji, gdy nadal wpatrywała się w chłopaka stojącego dokładnie przed nią.

Wtedy Luke zdał sobie sprawę, że musi to naprawić. Dlatego chciał ją odnaleźć i naprawić swoje błędy, a nawet jeśli oznaczałoby to upadek na kolana i błaganie o przebaczenie, zrobi to, wszystko, by zdobyć zaufanie dziewczyny i odbudować mosty, które spalił dawno temu.  Chciał odzyskać ich przyjaźń... Chciał ją z powrotem.

I tak, Luke westchnął cicho do siebie, kiwając głową i zerkając na blondynkę, a przepraszające spojrzenie błysnęło w jego orzechowych oczach, gdy mówił:

– Delilah, naprawdę przepraszam…

- Nie chcę tego słyszeć, Luke. - przerwała, odwracając się do niego plecami i podchodząc bliżej do krawędzi wysokiego budynku, patrząc na piękną scenerię przed jej oczami, podczas gdy skupiała swoją uwagę na znaku Hollywood. Jednak to nie wystarczyło, by złagodzić uczucie ściskania tworzące się w jej klatce piersiowej, gniew i frustrację pulsujące w jej żyłach.

To był moment, w którym zaczęła wchodzić pod skórę Luke'a, nie był już w stanie tolerować uporu dziewczyny. Zmarszczył brwi, jego frustracja w końcu osiągnęła punkt krytyczny. To spowodowało, że wydał wzburzone westchnienie, zanim przeczesał dłonią swoje rozczochrane brązowe włosy.

- No i tak to właśnie z tobą wygląda. - Luke odparł. Jego odpowiedź wystarczyła, by Delilah odwróciła się twarzą do niego. Była w stanie wyłapać niepokój w jego głosie. Było jasne, że jej ciągłe odpychanie go w końcu popychało Luke'a do punktu krytycznego, tak jak zrobił to z nią w zeszłym tygodniu. - Stoję przed tobą i próbuję przeprosić za swoje błędy, a ty nawet mnie nie wysłuchasz. Nie wiem, co chcesz, żebym powiedział, Delilah.

- Chcę wyjaśnień. - odpowiedziała, ton w jej głosie praktycznie błagał o prawdziwą odpowiedź na pytanie, które dręczyło jej umysł od chwili, gdy Luke ją zostawił tyle lat temu. – Chcę wiedzieć, dlaczego zostawiłeś mnie na tym dachu dwadzieścia pięć lat temu. Przynajmniej to mi jesteś winien.

Luke przez chwilę wpatrywał się w Delilah, po czym potrząsnął głową. 

– To jest bardziej skomplikowane. - Westchnął, strach przed prawdą powoli wynurzał się na powierzchnię, nie był pewien, czy jest gotów powiedzieć Delilah, ale w głębi duszy wiedział, że powinien, wtedy może uda mu się naprawić ich przyjaźń.

- Naprawdę nie jest, Luke. - odparła, zatrzymując się na chwilę, gdy myśl przeszła jej przez głowę, powodując, że zwróciła swoją uwagę z powrotem na Luke'a z rozchylonymi ustami, by ponownie przemówić. - Chcesz wiedzieć, co myślę? Myślę, że uciekasz od rzeczy, kiedy stają się dla ciebie zbyt trudne. - Skomentowała, wierząc, że jej teoria jest w stu procentach poprawna.

- To jest dalekie od prawdy. - zaprzeczył.

- Och, naprawdę? Hm... - zadrwiła, przerywając na chwilę, zanim rozchyliła usta, by znów się odezwać. Zrobiła kilka kroków bliżej Luke'a. - Uciekłeś ze związku z Alexem, bo powiedziałeś mu, że nie poradzisz sobie z byciem w związku ze swoim kolegą z zespołu. Nie wiem, dlaczego. Uciekłeś z domu, bo rodzice powiedzieli ci, że nie warto gonić za marzeniami...

- Delilah, nie waż się tego mówić. - Luke wtrącił się szorstko, jego twarz stwardniała, a w oczach wirował ból. Delilah Rose szybko zrozumiała błąd w swoich słowach, wiedząc, że rodzice Luke'a są drażliwym tematem.

Wiedziała lepiej niż ktokolwiek inny, jak czuł się Luke po ucieczce z domu. Była pierwszą osobą, do której Luke poszedł. Nigdy nie zapomni wstrząsającej nocy, kiedy Luke zapukał do okna jej sypialni, a gdy go wpuściła, rozpłakał się i opowiedział wszystko. O kłótni z mamą i o tym, jak żałował tego co powiedział. Że wyszedł i nigdy nie wrócił. Ale duma chłopaka była tak silna, że ​​nigdy nie wrócił, aby wszystko naprawić przed śmiercią. Nie trzeba było być geniuszem, żeby zrozumieć, że Luke wciąż nie otrząsł się po stracie rodziców.

Tak więc Delilah wyciągająca ten temat przekroczyła granicę, przytłaczająca ilość poczucia winy zżerała jej mózg i sprawiła, że ​ żałowała, że ​​nie może cofnąć swoich słów. Jednak nie było takiej możliwości. Ale Delilah pomyślała, że ​​może przeprosiny wystarczą, mimo że wciąż była w niej mała część, która nienawidziła Luke'a za to, co jej zrobił.

- Luke, przepraszam. Nie chciałam tego.  - westchnęła, a w jej głosie pojawiła się duża doza szczerości, gdy jej oczy zmiękły, gdy spojrzała z powrotem na Luke'a. - Jestem po prostu sfrustrowana. Po prostu nie rozumiem, dlaczego zostawiłeś mnie tamtej nocy, i wciąż nad tym zastanawiam się.. Nie rozumiem, Luke, jeśli nie czujesz do mnie tego samego, to powinnaś powiedzieć, i tak, i tak zostałabym zraniona, ale poszłabym dalej. Więc proszę, chociaż raz, czy możesz być ze mną szczery i powiedzieć  mi prawdę? - W jej oczach błysnęła iskierka nadziei.

Może Delilah Rose w końcu otrzyma odpowiedź, której szukała.

I w końcu Luke Patterson postanowił po raz pierwszy wyjawić prawdę Delilah. 

– Powiedziałaś mi, że mnie kochasz, i to mnie przestraszyło. – stwierdził, w odpowiedzi spotykając się z zakłopotaną miną Delilah.

- Co? – spytała, nie do końca rozumiejąc, co Luke próbował jej powiedzieć, ale wciąż była gotowa słuchać, jeśli oznaczało to uzyskanie odpowiedzi, których pragnęła.

Luke pokiwał głową, drżący oddech umykał mu przez usta. 

- Tak. Przestraszyłem się. - Był śmiertelnie ponury. Luke poczuł, jak przytłaczające nerwy pulsują w jego żyłach, a w tylnej części gardła powstaje gula.

- Dlaczego? – spytała głosem ledwie wyższym od szeptu.

– Bo cię lubiłem. - Luke wypalił, jego niewypowiedziane uczucia w końcu stały się rzeczywistością, podczas gdy nadal wpatrywał się w Delilah. Chłopak patrzył, jak zszokowany wyraz wkradł się na jej twarz, zanim zdecydował się kontynuować. - Okej, naprawdę cię lubiłem, D, i to przez długi czas. Ale nigdy ci nie powiedziałem, ponieważ widziałem, jak ludzie patrzyli na ciebie, kiedy byliśmy razem. Wszyscy chcieli cię, być z tobą i kiedy tylko zobaczyłem, jak  flirtujesz z jakimś facetem lub dziewczyną, byłem zazdrosny, bo chciałem, żebym to był ja. Tej nocy, kiedy staliśmy tutaj i powiedziałaś mi, jak się czujesz, odszedłem, bo myślałem, że zasługujesz na coś lepszego niż na marnego nastolatka z problemami. - Wyjaśnił, robiąc głęboki wdech, gdy jego niespokojne spojrzenie powędrowało z powrotem na blondynkę, po cichu mając nadzieję, że coś powie.

Jednak w tym właśnie momencie Delilah Rose zabrakło słów. Nie mogła w to uwierzyć. Luke Patterson żywił do niej uczucia, może nie tak silne jak jej, ale wciąż czuł coś więcej niż tylko przyjaźń. Ta zaskakująca informacja wystarczyła, by wstrząsnąć Delilah do głębi, jej oczy rozszerzyły się w szoku, gdy próbowała rozchylić usta, by coś powiedzieć. Ale kiedy to zrobiła, nic nie wyszło. Powoli opadła w dół, tworząc falę cisza. Tak było, dopóki nie zdała sobie sprawy, że nie może zostawić  Luke'a tak bez odpowiedzi.

- Luke, czy kiedykolwiek pomyślałeś, że pomimo wszystkich twoich wad, może nadal cię kocham? - Zapytała w sposób retoryczny, zdobywając w odpowiedzi drwinę chłopaka. To spowodowało, że zbliżyła się do niego z miłym spojrzeniem. - To prawda, okej. Zanim się poznaliśmy, po śmierci taty byłam w tak okropnym momencie, że przestałam grać i zrezygnowałam ze swoich marzeń.Potem poznałam ciebie i zmieniłeś moje życie na lepsze. Pisaliśmy razem piosenki, a kiedy to nie wystarczyło, zmusiłeś mnie, żebym usiadła przy pianinie w moim domu i coś zagrała. Powiedziałeś mi...

– Że nigdzie się nie wybieram, dopóki nie zagrasz jednej piosenki na pianinie. - Luke dokończył zdanie dziewczyny, doskonale pamiętając tę sytuację.

Delilah zaśmiała się cicho, łzy napłynęły jej w kącikach oczu, zanim rozchyliła usta, by znów się odezwać. 

- I tak zrobiłam, znowu grałam muzykę, chodziłam na koncerty z zespołem, dostałam kontrakt płytowy, a nawet nagrałam album. Prawie też wyruszyłam w trasę, wtedy wszystko się wydarzyło. Ale chociaż moje marzenie było krótkotrwałe, udało mi się  to wszystko dzięki tobie, Luke. Wyciągnąłeś mnie z tego ciemnego momentu, ponownie wypełniłeś mój czarno-biały świat kolorami. Uratowałeś mnie, Luke. Nie sądzę, żebym dotarła tak daleko bez ciebie. - Pojedyncza zabłąkana łza zaczęła spływać po jej policzku, a mały uśmiech pojawił się na jej ustach.

– A potem cię zraniłem. - Przypomniał jej Luke, łzy zalały jego orzechowe oczy, gdy patrzył na blondynkę stojącą przed nim, śmiejąc się nerwowo, gdy ocierał łzy. - Gdybym po prostu powiedział ci, jak się czułem, może sprawy potoczyłyby się inaczej. Chciałem ci powiedzieć, gdy tylko obudziłabyś się ze śpiączki, ale nigdy tego nie zrobiłaś i nigdy się nie dowiedziałaś aż do teraz.

Delilah potrząsnęła głową w odpowiedzi. 

- To nieprawda. Słyszałam, jak do mnie mówiłeś, kiedy byłam w śpiączce. Słyszałam, jak błagałeś, żebym wróciła, i próbowałam, naprawdę, ale to nie było łatwe. - Powiedziała, a jej umysł powrócił do tego dnia w szpitalu, kiedy zmarła, te wstrząsające wspomnienia wciąż tkwiące w głębi jej umysłu.

- Byłaś tam? – zapytał Luke z wyrazem nadziei w jego oczach. Delilah pokiwała głową w odpowiedzi, jej potwierdzenie wystarczyło, by Luke wziął głęboki wdech. – Wiedziałem. Wiedziałem, że tam nadal jesteś.

Delilah zachichotała cicho w odpowiedzi na słowa chłopaka, a jej żołądek eksplodował słabym trzepotaniem, gdy usłyszała cichy śmiech Luke'a. Dziewczyna obserwowała, jak odwrócił wzrok, by spojrzeć w dół na betonową ziemię pod nimi. Jednak nie minęło dużo czasu, zanim ogłuszająca cisza zalała powietrze otaczające ich oboje, rzeczywistość znów zaczęła dochodzić do głosu. Jasne, Delilah i Luke w końcu wyznali sobie nawzajem swoje sekrety, ale nie zmieniało to faktu, że nadal było między nimi pewne niezaprzeczalne napięcie.

Tak było, dopóki Luke nie zdecydował się przemówić.

- D... Naprawdę przepraszam.

- Luke, w porządku. - uspokoiła go.

- Nie, to nie jest w porządku. Zraniłem cię i miałaś pełne prawo być na mnie zła. Nigdy nie powinienem był ci mówić, że masz to odpuścić i iść dalej. - Luke przerwał na krótką chwilę, aby ująć dłonie Delilah w swoje. To wystarczyło, by wywołać dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. - Powinienem był po prostu powiedzieć ci, jak się czułem i od tamtej nocy codziennie za to się nienawidziłem. Że nie powiedziałem tego wcześniej. Więc nie chcę już uciekać. Wiem, że będzie ci trudno wybaczyć to, co  zrobiłem, ale teraz... Może moglibyśmy spróbować jeszcze raz.

Delilah szybko zorientowała się, o czym mówi Luke, jej serce zabiło szybciej, gdy usłyszała jego niewinną sugestię. Jednak to uczucie szybko minęło i rzeczywistość ponownie zagnieździła się w jej kościach, jej mały uśmiech załamał się w ciągu kilku sekund, gdy westchnienie przemknęło przez jej drżące usta. Delilah podjęła szybką decyzję, by wybaczyć Luke'owi, zwłaszcza po tej krótkiej rozmowie, ale bycie parą było ostatnią rzeczą, jakiej sobie życzyła. Więc dziewczyna odchyliła ramiona i spojrzała w pełne nadziei oczy Luke'a.

- Luke, ja... Wybaczam ci to, co się stało, ja... - przerwała, drżący i wstrząsający oddech opuścił jej usta. - Ale nie sądzę, że jestem gotowa, aby być z tobą w taki sposób. Nie sądzę, że kiedykolwiek będę.

W chwili, gdy te słowa opuściły usta dziewczyny, Luke poczuł, jak jego uśmiech znika, a nadzieja w jego oczach wypala się w ciągu kilku sekund, zanim skinął głową. 

- Oh, um, tak. Tak, rozumiem. - mruknął cicho, ponownie wpatrując się w ziemię.

- Przepraszam. - odezwała się, czując się winna, gdy zobaczyła jego minę.

Luke potrząsnął głową, podnosząc wzrok, by ponownie spojrzeć w Delilah. 

– Nie, nie, nie. Rozumiem. To będzie wymagać o wiele więcej niż przeprosin, żeby wszystko wróciło do poprzedniego stanu. - Rozwinął, zapewniając dziewczynę, że nie powinna czuć się winna, że ​​zrobiła to, co uważała za słuszne dla siebie.

- Jesteś pewien? – spytała Dalila.  Ostatnią rzeczą, jaką chciała zrobić, było zranienie go.

- Tak, Delilah, poważnie, nie martw się o to. - Luke nadal uspokajał dziewczynę, delikatnie muskając kciukiem jej skórę, trzymając ją za ręce. - Słuchaj, nigdy nie oczekuję, że zapomnisz o tym, co zrobiłem. Ale miałem nadzieję, że wrócisz do zespołu, ponieważ nie możemy tego zrobić bez ciebie. Potrzebujemy cię, wszyscy.

Delilah zachichotała cicho. 

- Czy to wszystko?

- Niezupełnie... - Luke urwał, zatrzymując się na krótką chwilę, zanim rozchylił usta, by znów się odezwać. - Popełniłem wiele błędów w moim życiu, ale najgorszym było to, co ci zrobiłem, i nie obchodzi mnie, ile to zajmie, zrobię wszystko, aby cię odzyskać.

Słowa Luke'a wystarczyły, by uśmiech Delilah poszerzył się. 

- Więc, co sugerujesz, żebyśmy zrobili do tego czasu? - zapytała ciekawie.

Luke myślał przez krótką chwilę, zanim uśmiechnął się, puszczając jej ręce i unosząc mały palec. 

– Przyjaciele? - zapytał, powodując, że Delilah przez chwilę patrzyła na jego mały palec, zanim zachichotała i owinęła swój wokół jego własnego.

- Przyjaciele. - odpowiedziała, uwalniając swój mały palec. Zanim spojrzała na chłopaka, łzy znów pojawiły się w jej oczach, ale te łzy były inne, ponieważ nie były łzami smutku, były łzami radości. – Tęskniłam za tobą. Wiesz o tym, prawda?

Luke wpatrywał się w Delilah ze łzami w oczach, drżący oddech wymykał mu się z ust, zanim skinął głową. 

- Też za tobą tęskniłem, słoneczko. - Udało mu się zakrztusić, fale emocji obmyły chłopca.

Nagle Delilah zarzuciła ramiona wokół Luke'a i wzięła go w objęcia. Westchnienie ulgi wyrwało się jej z ust, gdy poczuła, jak Luke owija mocno swoje silne ramiona wokół jej drobnego ciała.  Kiedy poczuła, jak jej ciało napiera na Luke'a, natychmiast poczuła ciepło i bezpieczeństwo w jego uścisku. Kurczowo trzymała się go, jakby od tego zależało jej całe życie, przestraszona, że ​​jeśli pozwoli Luke'owi znowu odejść, zniknie. A nie była na to gotowa, nie znowu. Nie wiedziała, że ​​Luke czuł to samo, jego serce biło szybciej, kiedy Delilah wtuliła twarz w jego pierś, uczucie komfortu pulsowało w jego ciele.

Wtedy zarówno Delilah Rose, jak i Luke Patterson zdali sobie z tego sprawę... Po prostu może od teraz wszystko się poprawi. Po tym całym ambarasie w końcu znów zostali przyjaciółmi, para zrobiła pierwszy krok w kierunku naprawienia tego, co zostało wcześniej zepsute. Wszystko w końcu znów nabrało sensu, każdy mały fragment przeszłości wreszcie się poskładał.

Reszta nie miała znaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro