Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V. Delilah Rose

Rozdział 5
Delilah Rose


Oto coś o Delilah Rose, co wszyscy powinni wiedzieć... Dziewczyna nie bała się walczyć z ogniem. Gdybyś zapytał kogokolwiek, kto znał Delilah, powiedzieliby ci, że nie jest tylko miłą dziewczyną, ale może też być diabłem wcielonym, czekając, aż ktoś zacznie ją błagać i przepraszać.
Delilah była jak wilk w owczej skórze, wiedząc, jak być słodką dziewczyną o delikatnym sercu i gwałtownym zwierzęciem niebojącym się ugryźć w razie potrzeby. Na szczęście była to cecha, którą odziedziczyła po matce w młodym wieku, a dowód tej złości pozostał na placu zabaw po tym, jak Tommy Jones, najgorszy wróg Delilah z przedszkola, wyszedł z placu zabaw z zakrwawionym nosem i słonymi łzami, po tym, jak pięść Dalili zetknęła się z jego twarzą.

Tak... To zdecydowanie nie był jej najwspanialszy moment z dzieciństwa, ale w swojej obronie mogła powiedzieć, że zasłużył na to.

Delilah nosiła tę wadliwą cechę przy sobie przez całe swoje krótkie życie. Ilekroć ktoś robił jej na złość, nie miała problemu, by wydobyć z siebie ogień pełen płonącej wściekłości i drobnych emocji, aby pozwolić sobie na walkę, albo kłótnię. Jej mama zawsze uczyła Delilah jednej bardzo ważnej zasady w życiu, by nigdy nie pozwalać nikomu cię uderzyć, bo jesteś dziewczyną. Udowodnij, że się mylą i znajdź wolę do walki. Delilah zawsze słuchała mądrych słów swojej matki i nigdy nie pozwalała, aby mężczyzna, czy ktokolwiek inny, umniejszał ją w niczym.

I właśnie dlatego nie było mowy, żeby Delilah Rose pozwoliła Luke'owi Pattersonowi, żeby poczuła się gorzej niż wcześniej. Delilah poczuła się okropnie. Oczywiście, że tak. Miała złamane serce przez chłopaka, który miał być przy niej na dobre i na złe. To było prawie tak, jakby serce Delilah było zrobione ze szkła, a kiedy podała je Luke'owi, upuścił je, rozbijając na milion kawałków, jakby nic dla niego nie znaczyło.

Jasne, może powinna po prostu porozmawiać z Lukiem, jak każdy racjonalny człowiek. Ale nie... Zamiast tego Delilah Rose zamierzała trzymać gębę na kłódkę i bawić się z Lukeiem w jego własną grę, dopóki nie zbierze się na odwagę, by ją przeprosić. To było wszystko, czego od niego chciała. Chciała wyjaśnienia, dlaczego zostawił ją samą na dachu dwadzieścia pięć lat temu. Musiała poznać prawdę. Nie. Delilah Rose zasłużyła na prawdę i nie zamierzała wymusić tego od Luke'a. Zamierzała czekać, aż ten zda sobie sprawę ze swoich błędów i będzie błagać o jej wybaczenie. Wtedy może Delilah ponownie rozważyłaby przyjaźń z nim.

Ale do tej pory... Zamierzała zrobić to, co robiła najlepiej. Walczyć z Lukiem tak, jak on z nią walczył.

- Ugh, nie mogę uwierzyć, że muszę go znowu zobaczyć - Delilah narzekała, opadając na łóżko Eleny z przesadnym westchnieniem, które wydostało się z jej ust wkrótce po tym, jak się odezwała. Myśl o konieczności ponownego zobaczenia Luke'a pozostawiła przytłaczające uczucie strachu w żołądku dziewczyny, gdy nadal patrzyła w górę na sufit sypialni.

Elena zaśmiała się z rozbawieniem, kiedy skończyła upinać włosy.

- Wiesz, że nikt cię nie zmusza do pójścia i zobaczenia się z nim - przypomniała, a humorystyczny wyraz płonął w jej ciemnym i świetlistym spojrzeniu.

Delilah nienawidziła tego, że miała rację. Nikt nie trzymał jej pistoletu przy głowie i nie zmuszał jej, by znów zobaczyła Luke'a. Ale pomimo tego, jak bardzo nienawidziła tego chłopaka, nie mogła odpuścić spotkania z przyjaciółmi.

- Wiem, ale powiedziałam Alexowi i Reggiemu, że moglibyśmy się dzisiaj spotkać, skoro wczoraj zostawiłam ich po kłótni z Lukiem, i zdecydowanie nie pozwolę mu powstrzymać mnie przed spotkaniem - Delilah odparła, a jej wzburzone spojrzenie skupiło się na suficie nad nią.

Elena westchnęła cicho i odwróciła się, by spojrzeć na Delilah z miejsca, w którym siedziała po drugiej stronie pokoju, a jej oczy zaszkliły się.

- Myślałam, że mieliście nadrobić zaległości i spędzić wolny czas. Nie spodziewałam się, że wrócisz do mojego pokoju z odpoczywającą twarzą złej suki, którą masz właśnie teraz - stwierdziła, a jej słowa sprawiły, że Delilah usiadła wyprostowana ze zmarszczką na twarzy.

- Próbowaliśmy - Delilah odpowiedziała, pozwalając, aby poprzedni komentarz Eleny spłynął po niej jak po kaczce, zanim rozchyliła usta, by przemówić ponownie. - Ale potem Luke zdecydował się otworzyć usta i zrujnować chwilę jak zawsze.

- Serio ostatnia noc była naprawdę taka zła? - zapytała Elena, krzyżując ramiona na piersi z uniesionymi brwiami.

Delilah prychnęła.

- Cóż, na początku próbowałem go zignorować, ale wciąż kręcił się wokół mnie, więc ten plan nie do końca zadziałał. Po prostu... On ciągle zachodzi mi za skórę. Czy chcesz wiedzieć, co mi powiedział? - wyjaśniła, otrzymując w odpowiedzi skinienie głową od Eleny, pozwalając Delilah wyjaśnić dalej. - Powinnam przestać żyć przeszłością i pogodzić się z tym, jak kompletnie spieprzył mi życie. Możesz w to uwierzyć? - odpowiedziała z frustracją w głosie, ilekroć zauważyła, że ​​jej myśli wracają do nieznośnego Luke'a Pattersona.

- Powinnaś po prostu z nim porozmawiać. - zasugerowała Elena, wzruszając ramionami i wstając z krzesła.

- Nie ma opcji - Delilah spierała się, nie do końca zgodna z planem dziewczyny.

Elena westchnęła.

- Pomyślałaś, że może ty i Luke, wasz powrót w tym samym czasie coś znaczy? - Elena przesłuchiwała dalej, zyskując spojrzenie ducha, co spowodowało, że zaczęła mówić. - To znaczy, wróciłaś, a kilka tygodni później on i pozostali też. Może tak miało się stać... Może jesteście bratnimi duszami czy coś.

Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od śmiechu w odpowiedzi, kręcąc głową.

- Zaufaj mi, kiedyś też tak myślałam, ale teraz jestem przekonana, że został wysłany z powrotem na tę Ziemię, aby torturować moją biedną duszę. I pomimo tego, jak bardzo cię kocham i twój optymizm, bratnie dusze nawet nie istnieją, Elena - odpowiedziała.

Może istniała niewielka szansa, że ​​przesadziła, ale surowość Luke'a z poprzedniej nocy szybko sprawiła, że ​​Delilah zmieniła zdanie na temat całej sytuacji.

- Istnieją - Elena argumentowała.

Delilah potrząsnęła głową.

- Nie, nie istnieją - odpowiedziała, zakładając ręce na piersi wkrótce po tym, jak się odezwała.

Elena nadal wpatrywała się w ducha z wyrazem zdziwienia widocznym w jej oczach, wzruszając ramionami.

- Co się w ogóle wydarzyło między wami dwadzieścia pięć lat temu? Gdy znalazłam zdjęcie waszej dwójki, wydawaliście się wtedy bliscy. Co się stało? - Elena przesłuchiwała dalej, mając nadzieję, że lepiej zrozumie, dlaczego Delilah nienawidzi Luke'a Pattersona i skąd cały jej gniew powoli rozkwitał w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin.

- To nie ma znaczenia - Delilah odezwała się, nie chcąc o tym rozmawiać.

- Dlaczego nie? - Elena odpowiada, wiedząc, że cała ta nienawiść nie rodzi się z dnia na dzień. - No dalej, D. Musi być powód.

Delilah spojrzała na przyjaciółkę i wzruszyła ramionami.

- Posłuchaj, wszystko, co musisz wiedzieć, to to, że Luke i ja byliśmy blisko, a potem zjebał i nie mogę tak po prostu odpuścić, jakby to nic nie znaczyło, dobrze? - wyjaśniła, woląc na razie trzymać Elenę w niewiedzy. Delilah wiedziała, że ​​pewnego dnia powie dziewczynie, ale nie była jeszcze gotowa do konfrontacji z tą nocą.

Elena westchnęła pokonana i skinęła głową.

- Dobra. Jeśli nie zamierzasz siedzieć i rozmawiać z Lukiem jak normalny i racjonalny człowiek, jaki masz plan? - Dziewczyna zapytała, kiedy wzięła słowa Delilah jako powód do zmiany tematu, nie chcąc przekraczać granic, które obie dziewczyny ustanowiły w dniu ich spotkania.

Delilah klasnęła w dłonie i złożyła je razem, gdy wstała z łóżka Eleny, a uśmiech pozostał na jej twarzy.

- Mam zamiar pokazać Luke'owi, że schrzanił sprawę w 1995 roku. Miał szansę i teraz zamierzam mu pokazać, co traci - odpowiedziała, wyglądając na pozornie dumną ze swojego planu, w odpowiedzi otrzymując pełne dezaprobaty spojrzenie Eleny.

Następnie Delilah posłała dziewczynie pozornie niewinny uśmiech, ale Elena widziała diabelski uśmiech skrywający się za anielskimi rysami blondynki, gdy rozchyliła usta, żeby coś powiedzieć. Ale Delilah nie miała szansy wypowiedzieć ani słowa, ponieważ Elena ją pokonała.

- Nie. Wiesz co... Miałam zamiar zapytać, jak zamierzasz to zrobić, ale myślę, że wolałabym nie wiedzieć. Więc idę do szkoły. Baw się dobrze, terroryzując Luke'a czy coś - Elena wtrąciła się, zarzucając torbę na ramię, zanim otworzyła drzwi do wyjścia.

Delilah szybko podążyła za dziewczyną, ale drzwi zostały nagle zatrzaśnięte przed jej twarzą, powodując, że dziewczyna zmarszczyła brwi w odpowiedzi.
Wydając głośny jęk z ust, Delilah wetknęła głowę przez drewniane drzwi, co było jednym z jej wielu upiornych talentów, odkąd wróciła. W ten sposób zobaczyła, jak Elena schodzi po schodach.

- Miłego dnia! - zawołała do dziewczyny radosnym głosem, z uśmiechem wypisanym na twarzy, zanim wróciła do sypialni, gdzie została sama w kojącej ciszy.

Delilah Rose rozejrzała się przez chwilę po sypialni. Jej oczy rozglądały się po pustym pokoju ze ścianami pokrytymi dziewczęcymi plakatami, zanim westchnęła i zniknęła z pokoju. Kiedy ponownie się pojawiła, stała na zewnątrz, przy studiu Julie, przy którym zauważyła chłopaków rozmawiających cicho. Oczy Delilah przez chwilę skupiły się na Luke'u, z tyłu jej gardła utworzyła się gruba gula, po czym przeniosła wzrok na Alexa i Reggiego, co zdawało się na chwilę uspokoić jej nerwy. Ciekawa, o czym mówią chłopcy, zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu, zanim podeszła do nich, podkradając się za Reggiem i klepiąc go po ramieniu.

Lekki i delikatny dotyk na jego ramieniu spowodował, że Reggie się odwrócił. Chłopak podskoczył z zaskoczenia, zanim szok szybko zniknął, a podekscytowany uśmiech pojawił się na jego ustach na widok blondynki.

- Delilah, hej! - Reggie przywitał się z dziewczyną, a jego słowa sprawiły, że zarówno Luke, jak i Alex odwrócili się w stronę Delilah.

- Hej, chłopcy... - odpowiedziała Delilah z uśmiechem, machając do Alexa i Reggiego przez krótką chwilę. Tak było, dopóki jej oczy nie przesunęły się na Luke'a, a jej uśmiech zniknął z jej ust, zanim spojrzała zabójczym wzrokiem z powrotem w oczy Luke'a. - Cześć, Luke - mówiła szorstko, a jej głos był pełen jadu.

Luke Patterson był zdziwiony ostrym tonem i zimnym spojrzeniem, jakie otrzymał od Delilah Rose, a napięcie wypełniło powietrze otaczające grupę kilka sekund po tym, jak te słowa opuściły usta dziewczyny.

- Hej... Hej, Delilah - powitał dziewczynę nerwowo, jąkając się przy tym. Prawda jest taka, że ​​spodziewał się, że znowu go zignoruje. Więc było to dla niego sporym zaskoczeniem, kiedy zrobiła coś przeciwnego.

Delilah nawet nie zawracała sobie głowy odpowiedzią Luke'a. Zamiast tego zdecydowała się go zignorować, zanim zwróciła swoją uwagę na Alexa i Reggiego, unosząc brwi z ciekawym spojrzeniem, które zastąpiło błysk w jej oczach.

- Więc dlaczego wszyscy stoimy przed studiem? - zapytała Delilah, zmieniając temat, aby złagodzić napięcie.

- Cóż, nie było nas całą noc, a kiedy wróciliśmy, widzieliśmy, jak Julie grała na pianinie i śpiewała - Reggie zaczął wyjaśniać. Wiedziała o tym. Ze wszystkich historii, które Delilah słyszała od Eleny, wiedziała, że ​​Julie jest utalentowanym muzykiem, który pewnego dnia będzie wielką gwiazdą (słowa Eleny, nie jej).

Alex skinął głową.

- A potem zaczęła płakać, więc próbowałem ją przytulić, ale Luke mnie powstrzymał i zmusił nas do zostania tutaj - Chłopak dodał, rzucając Luke'owi zirytowane spojrzenie.

Luke prychnął w odpowiedzi, poprawiając swoją niebieską kurtkę z krótkimi rękawami i rozchylił usta, by mówić.

- Posłuchaj, Julie potrzebuje teraz trochę prywatności - poinformował ich, wierząc, że tak postąpili.

- Wiesz, co? - Alex znów się odezwał, wpatrując się w Luke'a z zimnym blaskiem w oczach. Było podobne do spojrzenia Delilah, które posłała chłopakowi chwilę wcześniej, z tą jedyną różnicą, że jej był o wiele bardziej przerażający. - Myślę, że masz jakiś dziwny problem z płaczącymi osobami.

Delilah nie mogła powstrzymać się od kapiącego śmiechu pod nosem. Blondynka spojrzała na Luke'a, który patrzył na nią ze zmarszczką brwi.

- To zabawne, bo to prawda - Delilah zaśmiała się, a jej słowa wywołały lekki uśmiech Alexa w odpowiedzi.

- Nie, nie jest - Luke potrząsnął głową.

- Owszem, jest - Alex zgodził się z poprzednim oświadczeniem Delilah. - Wiem o tym doskonale. Płakałem przez dwadzieścia pięć lat i nie dostałem ani jednego uścisku od żadnego z was - mówił dalej, a jego głos załamał się lekko, gdy wskazał na Luke'a i Reggiego.

Reggie westchnął i wyciągnął ramiona, by objąć Alexa.

- W porządku. No to...

- Nie dotykaj mnie! - Alex warknął na chłopaka, przerywając mu przy tym.

To spowodowało, że Reggie cofnął się o krok i stanął obok Delilah, wzruszając ramionami.

- Dlatego nikt cię nie przytula, panie obrażalski - mruknął pod nosem, podczas gdy Delilah chichotała cicho i opierała łokieć na ramieniu Reggiego, a w jej oczach pojawił się błysk rozbawienia.

- Okej... - Luke przerwał, wpatrując się przez krótką chwilę między trzema osobami, po czym rozchylił usta, by znów się odezwać. - Myślę, że pierwszą rzeczą, którą powinniśmy zrobić, kiedy zdobędziemy się na odwagę, by tam wejść, jest spytanie Julie, dlaczego kłamała na temat gry na pianinie.

Delilah uniosła brew, rzucając Luke'owi kolejne spojrzenie.

- Może Julie wam nie powiedziała, bo jesteście trzema duchami, których dopiero poznała. Nie opowie wam całej historii swojego życia... Idioto - wyjaśniła swoją teorię, szepcząc cicho do siebie ostatnią część, ale nadal miała zamiar, by Luke ją usłyszał.

Luke spojrzał na blondynkę, wpatrując się w nią przez chwilę z irytacją widoczną w jego świetlistym spojrzeniu. Ostry ton Delilah wystarczył, by zacisnął szczękę, a jego dłonie zaciskały się w pięści.

- Cóż, tobie też o tym nie wspomniała, słoneczko. Chyba nie jesteście tak blisko, jak myślałaś - odparł, otrzymując w odpowiedzi zirytowane spojrzenie Delilah.

Każdy, kto miał parę oczu, mógł zobaczyć, jak Delilah i Luke zachodzą sobie nawzajem pod skórę, więc Reggie szybko odezwał się, by złagodzić napięcie między nimi.

- Wiecie, że moje majtki z kaczuszkami mają kieszenie? - informuje z entuzjazmem, a jego słowa wystarczyły, by zarówno Delilah, jak i Luke spojrzeli na chłopca z dziwnym spojrzeniem.

- Nie chciałam tego wiedzieć - Delilah pokręciła głową. Słowa Reggiego zdawały się wystarczać, by zapomnieć o tym, co powiedział Luke... Przynajmniej na sekundę.

Krótko po przemówieniu Delilah, młoda nastolatka przebiegła obok nich, nie wiedząc, że ktoś tam stoi. Z jej ust wydobywało się ciche szlochanie, gdy otworzyła drzwi i weszła do studia. To musi być Flynn. Druga dziewczyna, o której Delilah wiele słyszała od Eleny, odkąd wróciła.
Delilah spojrzała przed siebie ze zdziwieniem przyklejonym do twarzy, zdejmując łokieć z ramienia Reggiego, gdy jej oczy skierowały się na chłopaków, by zobaczyć, jak wszyscy wpadają w panikę.

Alex wypuścił drżący oddech przez usta.

- O mój Boże. Czy ona też płakała? - zapytał zmartwiony.

- Tak! - Luke wykrzyknął szeptem, odwracając się twarzą do nich z wyrazem bólu na twarzy. - A jedyną rzeczą bardziej przerażającą od płaczu jednej dziewczyny jest płacz dwóch dziewczyn - W tym momencie zdecydowanie przesadzał. Przynajmniej tak myślała Delilah, wiedząc, że to naprawdę nic wielkiego.

- On ma rację - wyszeptał Reggie pod nosem, kiwając głową w zgodzie, zanim odwrócił się, by spojrzeć na Delilah z pełnym nadziei spojrzeniem błyszczącym w oczach. - Hej, Delilah. Jesteś dziewczyną... - urwał, a jego słowa sprawiły, że Delilah zachichotała w odpowiedzi na jego bardzo oczywiste stwierdzenie.

- Wow, Reg. Jak długo zajęło ci rozgryzienie tej zagadki? - Delilah odpowiedziała z sarkazmem w głosie, kiedy założyła ręce na piersi.

Reggie przewrócił oczami.

- Chodzi mi o to, że może dlatego, że jesteś dziewczyną, możesz wejść tam i porozmawiać z Julie - rozwinął.

Delilah nie mogła się powstrzymać od spojrzenia na wyższego chłopaka z wyrazem zmieszania widocznym w jej oczach, zastanawiając się, dokąd z tym zmierza.

- Potem możesz wrócić i powiedzieć nam, w czym jest problem. - wyjaśnił dalej.

Delilah spojrzała na Reggiego, mrucząc, gdy minęła go i stanęła obok Alexa.

- Mam zamiar udawać, że nie słyszałam ani jednego słowa, które właśnie powiedziałeś, ponieważ tego nie zrobię - odpowiedziała z dezaprobatą dla „genialnego" planu Reggiego.

- Chłopaki, zdecydowanie nie możemy tam wejść - Luke powiedział im, mówiąc gwałtownie i kończąc rozmowę między pozostałymi.

Reggie pstryka palcami, gdy myśl przyszła mu do głowy.

- Ale możemy podsłuchać.

W ciągu kilku sekund Delilah i chłopaki pospieszyli w stronę drzwi studia, po czym zajrzeli przez małe kwadratowe okna. Delilah wspięła się na palce, żeby mieć dobry widok na dwie dziewczyny rozmawiające w środku. Początkowo, kiedy Julie podniosła wzrok, szybko zeskoczyli w dół, aby uniknąć ich zauważenia przez dziewczynę, ale gdy jej rozmowa z Flynn trwała, Delilah i chłopcy podnieśli się po raz drugi, aby podsłuchać rozmowę dziewcząt.

Krótko po zakończeniu rozmowy między Julie i Flynn, dziewczyny zdecydowały, że teraz jest dobry czas, aby udać się do szkoły, co spowodowało, że Julie wstała i wyszła za Flynn ze studia. Delilah i chłopcy mieli sekundę, aby odwrócić się i zmienić swoje pozycje, ponieważ nie chcieli, aby było oczywiste, że naruszają prywatność Julie.
Kiedy Delilah podniosła wzrok, stanęła twarzą w twarz z nikim innym niż samym Lukiem Pattersonem. Ich nosy prawie się stykały z powodu tego, jak blisko siebie byli. Dziewczyna poczuła, jak jej oddech urywa się z tyłu gardła, a jej oczy biegają po całym miejscu, próbując uniknąć oczu Luke'a, ale jej oczy ponownie napotkały jego mroczne i hipnotyzujące spojrzenie. Co gorsza, Delilah nie mogła znaleźć w sobie siły, by odwrócić wzrok.

Na szczęście dla Delilah, Julie Molina była tam, aby uratować blondynkę przed napiętą chwilą, którą dzielili.

- No cześć! - Julie przywitała się, sprawiając, że Luke odchrząknął, zanim odwrócił się i posłał Molinie idealny uśmiech... ten cholerny uśmiech.

W chwili, gdy usłyszała te słowa, Delilah szybko potrząsnęła głową i próbowała oderwać oczy od Luke'a, zanim skierowała je na Julie, machając do niej z małym uśmiechem. Było jasne, że Delilah próbowała zapomnieć o tej chwili z Lukiem sprzed kilku sekund, ale teraz to wszystko, o czym dziewczyna mogła myśleć, gdy Julie szybko ścigała Flynn, próbując udawać, że nie rozmawiała z grupą duchów.

- Nie martw się! Nie słuchaliśmy - Reggie poinformował Julie, w odpowiedzi otrzymując od Luke'a kopniaka.

Gdy Julie wyszła, Delilah wypuściła drżący oddech przez usta i weszła z chłopakami do studia. Dziewczyna robiła wszystko, co w jej mocy, by wymazać ten niesamowicie niezręczny moment z jej umysłu. Ale jej myśli szybko zagłuszył głos Reggiego.

- Zastanawiam się, dlaczego Julie nie powiedziała nam, że wymiata na fortepianie? - zapytał zdezorientowany Reggie.

- I śpiewa. Ta dziewczyna potrafi śpiewać - Luke dodał entuzjastycznie, wskazując na fortepian w oddali.

- To prawdopodobnie ma coś wspólnego z jej mamą - Alex insynuował, wzruszając ramionami, z pół uśmiechem szarpiąc jego usta, gdy zerknął na pozostałych. - No wiecie, musiało być ciężko.

Delilah skinęła głową, zgadzając się, patrząc, jak Alex wchodzi po drabinie na strych.

- Tak, utrata ludzi, na których najbardziej Ci zależy, może Cię zmienić - dodała Delilah, a w jej oczach pojawił się smutny wyraz, gdy dalej rozważała tę myśl.

Delilah przypomniała sobie, jak to jest stracić tatę i jak wkrótce potem straciła kontakt z muzyką, ponieważ straciła jedyną osobę, która pokazała jej, jak naprawdę niesamowita jest muzyka. Wtedy miłość do muzyki, umarła razem z jej ojcem. Ale potem Sawyer Monroe zaciągnęła ją do tego klubu nocnego i miała na tyle szczęścia, że ​​wpadła na Luke'a i resztę chłopaków z Sunset Curve. To oni znów wnieśli do jej życia muzykę, prowadząc do miesięcy wypełnionych sukcesem.

To po prostu niefortunne, że Delilah Rose zmarła, zanim w pełni spełniła swoje marzenie o koncertowaniu po świecie i przedstawianiu swojej muzyki fanom.

- Tak, ale teraz odzyskała muzykę, tak jak my - Luke odezwał się, a jego znajomy głos wyciągnął Delilah z jej głębokich i mrocznych myśli, zanim podniosła wzrok i zobaczyła Luke'a opartego o fortepian.

- Nie wiem, czy w ogóle możemy się porównywać do żyjących - odparł Alex, wychylając się na sekundę przez krawędź strychu, by spojrzeć na Luke'a, zanim wrócił do tego, co robił wcześniej. Przez chwilę między grupą panowała cisza, dopóki głos Alexa ponownie nie rozbrzmiał echem w powietrzu. - Och, hej, niektóre ubrania, które zostawiliśmy, wciąż tu są - poinformował grupę radosnym tonem.

Delilah przewróciła oczami i patrzyła, jak Alex wyrzuca worki ze starymi ubraniami. Nie wiedziała, jak można być tak entuzjastycznie nastawionym do starych ubrań. Delilah przypomniała sobie, jak Elena przyniosła stare pudełko pełne jej ubrań, które zostało po wyprowadzce jej mamy, a Delilah nie odzwierciedlała dokładnie tego samego podekscytowania, jakie odczuwali teraz chłopcy.

- Ekstra! - wykrzyknął Luke, strząsając niebieską bluzę z krótkimi rękawami, zanim zdjął koszulkę, pozostawiając przy tym odsłoniętą klatkę piersiową, co spowodowało, że usta Delilah lekko się rozchyliły, gdy poczuła trzepotanie w żołądku. - Och, jak dobrze pozbyć się ubrań sprzed ćwierćwiecza.

Czy śmierć go podnieciła? To była pierwsza myśl, która przebiegła przez umysł blondynki, gdy nadal wpatrywała się w Luke'a z podziwem, przez chwilę wodząc wzrokiem po jego stonowanej piersi. Jednak kiedy Luke spojrzał w górę i przyłapał ją na wpatrywaniu się w niego, posłał jej zadziorny uśmieszek. Delilah szybko oderwała wzrok, zanim się odwróciła plecami do Luke'a i założyła ręce na piersi, z irytacją westchnęła.

- Luke, możesz założyć koszulkę? - zapytała Delilah. Cóż, wybrzmiało to bardziej jak żądanie.

Luke prychnął w odpowiedzi i ukląkł, żeby przeszukać torbę z ubraniami, którą otworzył.

- Nigdy wcześniej ci to nie przeszkadzało. Prawdę mówiąc, nie przyłapałem cię aż dotąd na ślinieniu się do mnie - mówił.

Dalila nienawidziła tego, że miał rację. Jasne, wiele razy widziała go bez koszulki i oczywiście nigdy nie przeszkadzało jej to, ponieważ nie przeszkadzał jej widok, ale nie było sposobu, aby dała Luke'owi Pattersonowi satysfakcję.

- Chciałbyś. - Delilah się sprzeciwiła - Wolałabym wylać sobie kwas na oczy, niż cię teraz widzieć.

Luke potrząsnął głową i wyjął koszulkę z torby. Jego twarz wykrzywiła się w lekko zirytowanym wyrazie, a oczy zwęziły mu się w ostry błysk. Gdyby spojrzenie mogło zabić, Delilah z pewnością by nie żyła... Znowu.

- Tak, nieważne... - Luke burknął cicho, zanim zarzucił koszulkę na swoje ciało.

Nagle drzwi do studia otworzyły się ponownie i Delilah spojrzała przed siebie, aby zobaczyć tatę Julie. Mężczyzna trzymał aparat, gdy wszedł do studia, zanim nieświadomie przeszedł przez Reggiego. To spowodowało, że Ray zadrżał, podczas gdy Reggie patrzył ze zdumieniem na mężczyznę, który zaczął bawić się aparatem w dłoni.

- Och, to było dziwne. - skomentował Reggie. - Ale jakoś czuję, że ten człowiek ma dobre serce - poinformował resztę, kiwając głową w stronę taty Julie.

- Więc... Co u ciebie słychać? - Ray przemówił, kiedy zaczął chodzić po studiu, robiąc zdjęcia. Delilah nie mogła się powstrzymać, ale zmarszczyła brwi. Zastanawiała się, dlaczego musiał robić zdjęcia wnętrza.

Reggie przez chwilę wpatrywał się w tatę Julie pustym spojrzeniem, wyglądając na zaskoczonego faktem, że mężczyzna zadał mu to pytanie. Delilah, Alex i Luke byli bardzo świadomi po wydarzeniach z ostatniej nocy, że tata Julie nie mógł widzieć duchów tak jak jego córka, więc najwyraźniej z nimi nie rozmawiał. Ale Reggie wciąż potrzebował czasu, żeby to zrozumieć, więc jego usta rozchyliły się, żeby coś powiedzieć.

- Szczerze, to nie za dobrze. Już mówię dlaczego. Bo widzisz, jedliśmy te hot dogi i...

- Julie zaśpiewała po raz pierwszy dziś rano - wtrącił się Ray, przerywając Reggiemu, gdy kontynuował robienie zdjęć studia, mijając Luke'a, dopóki nie zatrzymał się przy fortepianie. - Nie robiła tego od prawie roku. Oh, była cudowna niczym anioł.

- Tak, widzieliśmy, bo byliśmy... Och! - mówił Reggie, ale musiał szybko zarejestrować, że Ray do nich nie mówi.

Delilah zastanawiała się, jak długo potrwa, zanim chłopak załapie, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy obserwowała, jak Reggie macha ręką przed twarzą mężczyzny. Kiedy starszy mężczyzna nawet nie wzdrygnął się, Reggie natychmiast dostał planie ja.

- Och, rozumiem. Nie rozmawia z nami. - poinformował pozostałych.

Delilah nie mogła się powstrzymać przed cichym chichotem w odpowiedzi, podczas gdy Luke zdecydował się mówić.

- Ty to masz szczęście, że potrafisz grać na basie - Luke powiedział chłopakowi.

- Jestem prawie pewien, że rozmawia z mamą Julie - skomentował Alex z miejsca, w którym siedział na strychu.

- Rośnie na niesamowitą młodą kobietę... - mówił dalej Ray, powodując, że Delilah, Luke i Reggie podeszli do fortepianu. Smutny wyraz stał się bardziej oczywisty w spojrzeniu Delili, kiedy obserwowała starszego mężczyznę, zauważając łzy gromadzące się w kącikach jego oczu. Coś w słuchaniu mężczyzny rozmawiającego ze swoją zmarłą żoną było złe dla Delili, wiedząc, że ma to być prywatne. Ale i tak nadal słuchała. - Każdego dnia coraz bardziej przypomina mi ciebie.

- Mówiłem! - Alex mówił podekscytowany, zanim dołączył do reszty po drugiej stronie fortepianu.

Następnie Delilah obserwowała, jak Ray robi kolejne zdjęcie. Aparat wydał klikający dźwięk, gdy gwałtownie wciągnął powietrze.

- Och, wiesz, robię zdjęcia dla agencji nieruchomości. Naprawdę nie chcę się przeprowadzać, ale myślę, że tak będzie najlepiej dla Julie - wyjaśnił, co było odpowiedzią na poprzednie pytanie Delili dotyczące aparatu.

- Przeprowadzać się? - zapytał Luke, szepcząc cicho, gdy pochylił się nad fortepianem ze smutnym wyrazem płonącym w oczach.

- Śmierć mamy Julie musiała naprawdę mocno na nich wpłynąć - stwierdziła Delilah, a jej usta wydostały się z trzęsącego się oddechu, gdy robiła, co w jej mocy, by nie ujawnić emocji.

Mężczyzna zaśmiał się cicho. Łzy pozostały w jego oczach, gdy uśmiechał się do siebie, wpatrując się w fortepian.

- Jest tu tak wiele wspomnień o Julie grającej obok ciebie i Carlosa próbującego śpiewać, choć wtedy wybił sobie dwa przednie mleczaki - Ray zaczął wspominać.

Słowa mężczyzny wystarczyły, by Luke zakrył usta dłonią, dysząc drżąco, gdy łzy zaczęły spływać mu po policzku. Nie trzeba było być omnibusem, by zdać sobie sprawę, że bardziej emocjonalna strona chłopaka zdecydowała się pojawić właśnie w tej chwili. To spowodowało, że Reggie zaczął cicho skomleć, a jego oczy skupiły się na Luke'u.

- O nie, Luke, proszę nie - powiedział Reggie, a łzy napłynęły mu do oczu.

- On... On mówi o przeprowadzce, ale biedak nie chce zostawiać tego miejsca - stwierdził Luke, a po jego policzku spłynęła kolejna łza.

Ray pociągnął nosem, powodując, że Delilah spojrzała na mężczyznę.

- To tak, jakby dorastali tutaj - mówił dalej, a jego słowa były wszystkim, czego potrzebował Reggie, by jego dolna warga drżała, zanim płakał jeszcze mocniej niż wcześniej.

- O rany, no i koniec - Reggie płakał, unosząc rękę i wachlując twarz, próbując osuszyć łzy.

Oczy Delilah przemknęły przez chwilę między Lukiem i Reggiem, zanim spojrzała przez ramię, by wymienić kilka spojrzeń z Alexem (który wydawał się równie zdezorientowany stanami emocjonalnymi chłopaków).

- Okej, jakim cudem to ja jestem tym emocjonalnym? - Blondyn zapytał z irytacją, na co Delilah w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko.

Nagle Delilah Rose poczuła słabe klepnięcie w ramię, co spowodowało, że blondynka spojrzała na Reggiego, który patrzył na nią z błagalnym spojrzeniem.

- Możemy iść zobaczyć moją rodzinę i zobaczyć, jak sobie radzą? - zapytał Reggie, wyraźnie tęskniąc za rodzicami w tej chwili.

Delilah skinęła głową, posyłając mu delikatny uśmiech.

- Jasne, Reg - odpowiedziała, podczas gdy Alex skinął głową, zgadzając się z jego planem.

- Tak. Tak, słuchanie tego wydaje się... Nieodpowiednie - Alex odezwał się, wyglądając nieswojo. Delilah wiedziała, że ​​się nie mylił. Przysłuchiwanie się rozmowie przepełnionej miłością i wrażliwością wydawało się całkowitą inwazją w cudzą prywatność, czego żadne z nich nie chciało zrobić.

Ray ponownie zaśmiał się cicho, sprawiając, że grupa duchów znów na niego spojrzała.

- A pamiętasz, kiedy dzieci były u twojej siostry, a my przyjechaliśmy tutaj w naszą rocznicę...

Zarówno Delilah, jak i Luke zirytowali się tą myślą, wiedząc, co będzie dalej, gdy chłopak powiedział:

- Tak. Zdecydowanie nie powinno nas tu być - Luke zniknął ze studia, a za nim Reggie i Alex.

To spowodowało, że Delilah westchnęła i szybko zrobiła to samo, zanim wykorzystała całą energię, którą pozostała, aby teleportować się ze studia na plażę. Ale kiedy Delilah dotarła na plażę, jej buty wbiły się w głęboki piasek i stanęła obok Alexa. Spojrzała przed siebie, gdzie miał być dom Reggiego... tylko po to, by stwierdzić, że w zasięgu wzroku nie było nic związanego z poprzednim życiem chłopaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro