Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kupiecka Córka

Akt XI

Pewni państwo mieli trzech synów i chociaż wszyscy wyglądali tak samo, każdego wychowano inaczej. Pierwszego nauczono, że ojca należy szanować, a więc chłopak kochał ojca i aspirował, żeby być, jak on. Drugiego nauczono, że zrozumienia należy szukać u matki, a ojca należy się bać, więc chłopak kochał matkę i drżał, gdy ojciec przywoływał go do siebie. Trzeciego zaś pozostawiono samemu sobie, więc nie szukał on nigdy miłości czy nagany ani u matki, ani u ojca.

Tak wyglądał portret rodziny Kruegerów: ojciec po środku, po jego prawej pierwszy syn, po lewej zaś matka. Obok niej drugi syn, a trzeci... stał gdzieś z boku.

***

Pięć poważnych twarzy zawsze witało Elię na wejściu. Wielki obraz wisiał nad schodami rozchodzącymi się w dwie strony, nie dając gościom szansy na zastanowienie się nawet, kto mieszkał w tym wspaniałym domu. Chłopak pamiętał, jak wiele godzin wszyscy stali w bezruchu, pozując przed malarzem. Ojciec kazał wszystkim ubrać szkarłat – oficjalny kolor ich rodu. Stroje wyglądały przy ich bladych twarzach jak plamy krwi na świeżym śniegu.

– Elia! – rozległ się krzyk matki.

Elia aż podskoczył.

W jego stronę biegła, podtrzymując spódnice liliowej sukni, doniosła Ira Krueger. Czego od niego chciała? Chłopak zmarszczył brwi zdezorientowany. Matka nigdy nie zaprzątała sobie nim zbytnio głowy, cóż więc mogło ją skłonić do nagłej zmiany w zachowaniu?

– Gdzieś ty był?! Państwo Nortung z córką czekają już od godziny!

– Kto? - spytał głupio.

– Twoi potencjalni teściowie i przyszła żona! – syknęła, niemal w niedowierzaniu.

Ach, tak. Dziewczyna, z którą rodzice mieli nadzieję go zeswatać. Niepokój związany z nagłym zainteresowaniem matki natychmiast opuścił chłopaka. O, Samotny, dopomóż, tylko nie to. Ten dzień zapowiadał się tak dobrze...

– Zapomniałem. Przepraszam – odparł sztywno. Kobieta wzniosła oczy na sufit, była widocznie wściekła. Czyżby panna Nortung mogła przynieść coś cennego ich rodzinie? Elia nie pamiętał, co matka mówiła o właścicielach tego nazwiska. Nie słuchał jej wywodów na temat dziewczyn, których nie znał, i które zawsze odmawiały zaręczyn po zobaczeniu, jak niezainteresowany nimi był.

Może Nortungowie byli obrzydliwie bogaci, dlatego matka tak to przeżywała?

– Naprawdę, Elia, jak można okazać tak mało klasy wobec kobiety?

– Zapomniałem – powtórzył, mając nadzieję, że może jego ignorancja pozwoli mu szybciej zbyć obcych.

– Nie waż się tłumaczyć w ten sposób przed panną Nortung! Chodź! – zażądała Ira Krueger i ruszyła w głąb domu, nawet się nie oglądając, założywszy, że syn grzecznie podąży za nią. Tak też Elia zrobił. 

– Tak jest, Mädder – mruknął, nawet nie dbając, czy go usłyszała. Kobiecie nie zrobiłoby to zresztą różnicy. Obcasy matki stukały na kamiennej posadzce, a myśli chłopaka zapełniały tylko pomysły, jak w najgrzeczniejszy z możliwych sposobów pokazać owej panience, że nie jest nią zainteresowany.

Ignorowany przez rodziców całe dzieciństwo liczył, że i w starszych latach dadzą mu spokój, jednakże honor rodziny zawsze zajmował pierwsze miejsce w ich oczach, a Elia nosił ich nazwisko. Nie mogli pozwolić, aby skończył w związku z panną o niższym statusie niż wypadało to synowi jednego z dwunastu Kapłanów. Cóż, w obecnych czasach jedenastu, ponieważ jeden z nich zaprzepaścił cały majątek przez co stracił pieczę nad swoją Kaplicą.

Matka zatrzymała się przed białymi drzwiami, zdobiącymi bordową ścianę. Poprawiła włosy i spódnicę sukni, nim podniosła wzrok złotych oczu na Elię. Piękny posąg z lodu, który skąpił czułości komukolwiek.

– Steffan Nortung to bogaty kupiec élijskiego pochodzenia, spokrewniony z co najmniej trzema rodami arystokratycznymi – poczęła szybko wyjaśniać przyciszonym głosem, w wypadku, gdyby jej syn zapomniał. Nie pomyliła się w tym osądzie. – Może i nie zajmuje stanowiska tak ważnego, jak twój ojciec, ale posiada miejsce w Senacie, ponadto prowadzi handel z arystokratami we wszystkich zakątkach Republiki, a jego zasięgi docierają w głąb Élai i Kurdovy.

Jakby to miało zrobić na Elii jakieś wrażenie. Czyżby matka zapomniała, że wychował się pośród dzieci Senatorów i Kapłanów, samemu również będąc jednym z nich? Zresztą, która szlachcianka czy kupiecka córka była innego pochodzenia niż élijskiego?

– Panna Nortung jest jedynaczką.

– Och.

– Och – potwierdziła sucho matka.

Elia musiał aż otworzyć usta, kiedy znaczenie tego zdania do niego dotarło. Jedyna córka bogatego i wpływowego człowieka. Fakt, że zgodził się zapoznać ją akurat z synem Kruegerów niósł za sobą ukryty ciężar. Nikt nie przedstawiał jedynej córki rodzinie, z którą nie zamierzał prowadzić poważnych interesów.

Jedyna córka.

Jak miał grzecznie ją odrzucić?

Matka skrzywiła się, widząc głupią minę syna i otworzyła drzwi, zapukawszy wcześniej cicho. Zirytowany grymas na jej twarzy natychmiast zastąpił wyuczony uśmiech.

– Proszę wybaczyć, państwo, że mój syn kazał wam tyle czekać. Usiłował wybrać najodpowiedniejszy strój i najzwyczajniej w świecie stracił rachubę czasu – skłamała słodkim tonem, próbując dodać swojej wypowiedzi wiarygodności nerwowym śmiechem. Jej oczy spotkały się z oczami pani Nortung, zdając się szukać potwierdzenia „Ach, ta młodzież, nieprawdaż?".

Wzrok Elii natychmiast powędrował do ojca, który, jako pan domu i wysoko postawiony możny, zasiadał za biurkiem. Chociaż próbował utrzymać pogodny wyraz twarzy, chłopak wiedział, że mężczyzna kipiał ze wściekłości.

– Cieszymy się, że ostatecznie zdołałeś wybrać odpowiedni strój.

Głęboki głos ojca przyprawił syna o dreszcze. Gdyby nie napięta atmosfera, Elia zaśmiałby się na kłamstwo matki, które ojciec natychmiast wychwycił i spróbował podtrzymać. Mimowolnie młodzieniec zerknął na swój płaszcz i spodnie.

Czarny kolor nie należał w spotkaniach towarzyskich do najbardziej wykwintnego. Modlił się w duchu do Samotnego, aby państwo Nortung nie przywiązali do jego wyglądu zbyt dużej uwagi i nie wyszli, ponieważ wtedy znajdzie się w prawdziwych kłopotach.

– Najmocniej przepraszam za spóźnienie – wychrypiał. Ojciec wciąż wbijał w niego palący wzrok. Skinął głową w stronę gości, przypominając chłopakowi, że to do nich powinien kierować swoje słowa.

Elia odwrócił się sztywno do kupca i jego rodziny. Wyglądali dokładnie tak, jak przewidywał. Z racji arystokratycznej krwi mieli prawo nosić błękit, a więc właśnie takie ubrania odziali. Cała trójka miała długie popielate włosy i złote oczy. Tak pospolici, jak to tylko możliwe, jak jego starszy brat by to określił.

Chłopak nie pozwolił, aby rozczarowanie odmalowało się na jego twarzy, jednak nie mógł też zmusić się, aby wyglądać na zaciekawionego. Ile dziewczyn już gościli na tej kanapie w tym roku? Co najmniej dziesięć, a każda z nich, o ile zgodziła się w ogóle spotkać później z Elią po raz drugi, odrzucała zaręczyny w najbardziej fałszywie grzeczny sposób, jaki można sobie było wyobrazić.

Albo ich rodzice przypominali sobie, że przy porodzie obiecali je już komuś innemu, albo dziewczęta same wspaniałomyślnie stwierdzały, że nie poradzą sobie z życiem u boku tak ważnego i dostojnego mężczyzny.

Elia zawsze płonął ze wstydu, kiedy po otrzymaniu kolejnego takiego listu, ojciec zapraszał go do gabinetu i czytał mu go na głos, żeby następnie wyprosić go, każąc jedynie następnym razem bardziej się postarać.

Chłopaka naprawdę interesowało, jakie wytłumaczenie wymyślą Nortungowie. Chociaż po jego spóźnieniu prawdopodobnie nie będą musieli się wysilać. Widząc, ile pustych filiżanek stało na stoliku, domyślił się, że jego rodzice byli już na wyczerpaniu tematów do rozmowy.

– To słodkie, kiedy mężczyzna stara się równie bardzo, co kobieta. – Pani Nortung przerwała niezręczną ciszę. – Sabrina też spędziła o wiele za dużo czasu, wybierając suknię. Musiałam siłą wyciągać ją do pojazdu.

Dziewczyna skinęła głową uprzejmie. Wszyscy wiedzieli, że nie była to prawda. Zarówno w Elii, jak i jej przypadku.

Sabrina. Niespotykane imię dla szlachcianki, jednakże pośród kupców, którzy należeli do młodszych pokoleń Dærińczyków, często je nadawano.

Elia zawiesił wzrok na dziewczynie, starając się wyszukać w niej czegoś, co odróżniałoby ją od wszystkich innych panienek, które mu do tej pory przedstawiono. Wszystkie ubierały albo błękit, albo czerwień dla oddania hołdu Kruegerom. Ewentualnie kolor rodu, z którym były spokrewnione. Wszystkie nosiły włosy tak samo, jak nakazywała moda na salonach. Wszystkie siedziały ze ściśniętymi blisko nogami, trzymając ręce na kolanach.

Sabrina Nortung dużo lepiej ukryła jednak zawód na jego widok niż pozostałe dziewczyny i za to jedno Elia był jej wdzięczny. Panna wyciągnęła rękę, a on natychmiast padł na kolana i ucałował jej wierzch, wstając z ziemi równie szybko.

Miał wrażenie, że zachowywał się, jak dzikie zwierzę wpuszczone na przyjęcie. Ira Krueger usiadła na kanapie naprzeciwko państwa Nortung, dyskretnie pociągając syna za sobą. Chłopak oklapł tak niezgrabnie, jak tylko się dało. Ojciec wciąż piorunował go wzrokiem, a obcy wpatrywali się w niego jak w szaleńca.

– Sabrina jest w twoim wieku, Elia – powiedziała matka, zmuszając go, aby zaczął rozmowę. Kultura wymagała tego od niego, ale miał kompletnie pustą głowę. Jeśli wyjdzie na zagubionego, a nie zwyczajnie niezainteresowanego, czy to zniechęci pannę wystarczająco, aby więcej się tu nie zjawiła?

– Naprawdę? - wydukał. 

– Uważam, że szesnaście lat to najlepszy wiek na zaręczyny – ciągnęła kobieta. – Pozostałych dwóch synów również zaręczyliśmy w tym wieku.

Nie raczyła wspomnieć, że szesnaste urodziny Elii jeszcze się nie odbyły, a Isaak najprawdopodobniej zdradzał swoją narzeczoną z jakąś dziewczyną z miasta.

– Jak to jest mieć dwóch starszych braci? – spytała Sabrina. Elia zdziwił się, słysząc swobodę z jaką zadała to mało wnoszące do rozmowy pytanie. Czyżby naprawdę miała zamiar go lepiej poznać? Samotny, dopomóż, tylko nie to...

– Nie wiem – odparł pustym głosem. – Nie spędzali ze mną wiele czasu przez różnicę wieku.

– Więc wychowałeś się poniekąd jako jedynak?

Elia nie potrafił stwierdzić czy dziewczyna próbowała po prostu być dla niego miła, czy potencjalne zaręczyny traktowała poważnie.

Nie potrafił sobie tego wyobrazić – dziewczyny uważającej go za dobrą partię. W porównaniu do swoich braci był dosyć niski, nawet nie zdołał przerosnąć matki. Jego zdolności społeczne pozostawiały wiele do życzenia, a do tego był tylko trzecim synem, więc nie odziedziczy żadnej ziemi, pieniędzy ani tytułu.

– Można tak to ująć.

Naprawdę starał się nie wzruszyć ramionami. Ile jeszcze ta rozmowa potrwa? Ile jeszcze musi robić z siebie idiotę przed rodzicami i Nortungami? Czy oni naprawdę myśleli, że coś z tego...

– Dzieciństwo w pojedynkę bywa samotne – stwierdziła Sabrina. Elia tylko skinął głową. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Ile jeszcze tematów rozmów musiał zamordować, aby poprosiła rodziców o zakończenie tego spotkania?

– Nie widziałam jeszcze, by panicz nosił czerń w zwykły dzień – rzuciła, lustrując uważnym spojrzeniem jego strój.

– Jeśli uznamy, że niedziela nie jest dla niektórych zwykłym dniem...

– Dla kogo na przykład?

Elia przełknął ślinę, szykując się na późniejszą wściekłość rodziców. Jeśli to zakończy tę szopkę...

– Na przykład dla prostego ludu.

Po jego słowach zapadła kompletna cisza. Wszyscy dorośli zamarli, tylko Sabrina przechyliła głowę, czekając, aż Elia wyjaśni więcej.

– Prosty lud odbywa swoje Msze w niedziele. Nie w poniedziałki, jak my. Niedziela jest zatem dniem ciemnoty, dlatego ubrałem ciemny kolor.

Chłopak pozwolił sobie na szybkie zerknięcie w stronę ojca. Mężczyzna wyglądał, jakby miał ochotę udusić go tu i teraz.

– Więc dzisiaj jest... dzień ciemnoty? – powtórzyła niepewnie Sabrina. Elia skinął, na co ta wybuchła zdziwionym śmiechem. – Pierwszy raz spotykam panicza, który uznawałby takie rzeczy.

– Cóż...

– Elia zawsze interesował się sprawami, którymi nie powinien – wtrącił ostrym tonem Ephraim Krueger. Chłopak wzdrygnął się, niepewien czy przypadkiem nie zdradził swoich niedzielnych zniknięć.

– Uważam, że to dobrze, kiedy młody człowiek interesuje się też sprawami, które nie dotyczą go osobiście. Wiedza to najcenniejsza waluta, nawet jeśli sięga tematów kontrowersyjnych i nieodpowiednich w niektórych kręgach. 

Ku zdziwieniu Elii, odezwał się Steffan Nortung.

– Sam w młodości zaszedłem kiedyś na Mszę ciemnoty – wyznał, co spotkało się z okrzykiem zaskoczenia jego żony. – Czasem warto poznać zdanie drugiej strony, jakkolwiek wypaczone ono by nie było. Jeśli ktoś chce szukać przyszłości w polityce, powinien znać się również na rzeczywistości tych, którzy, choć nie sprawują władzy, stanowią większość.

Czy rodzice wmówili Nortungom, że Elia zamierzał zostać politykiem? Z trudem przełknął uśmiech, cisnący mu się na usta. Ojciec szybciej pozwoliłby poderżnąć sobie gardło niż dopuściłby go do publicznego stanowiska.

– Ktoś o panicza pozycji otrzymuje pewnie wiele ofert zaręczyn? – spytała Sabrina, niemal naiwnym tonem.

– Miałem okazję rozmawiać z kilkoma dziewczętami – przyznał, wedle rady matki, starając się zabrzmieć, jakby nie były to poważne sytuacje.

– I co sprawiło, że skończyło się na zaledwie jednej rozmowie?

Chłopak otworzył usta zakłopotany.

– Zakładam, że nie zaręczył się pan jeszcze z żadną, skoro pańscy rodzice zgodzili się dziś nas ugościć?

– Sabrino, to niegrzeczne pytanie – skarciła ją matka, jednak bez złości.

– Ależ skąd – zaprzeczyła Ira Krueger. – Potencjalna partnerka ma prawo wiedzieć dlaczego mężczyźnie nie wyszło z inną kobietą.

Matka spojrzała na syna, nakazując mu w niemy sposób odpowiedzieć. I to tak, aby się nie ośmieszyć.

– Nie spotkałem jeszcze dziewczyny, z którą znalazłbym wiele wspólnych tematów – odparł tak dyplomatycznie, jak tylko umiał.

– Dlatego warto czasem być otwartym na nowe tematy – syknął Ephraim Krueger.

– Rozumiem. Żeby z kimś żyć, trzeba umieć z nim rozmawiać. – Sabrina Nortung okazała poparcie Elii, co jakimś cudem zyskało aprobatę pana domu, który skinął wspaniałomyślnie głową.

– A tej umiejętności nie można zbudować poprzez jedno spotkanie – dodała Ira.

O, Samotny, czyżby jego rodzice i panna Nortung właśnie wspólnie podjęli za niego decyzję, że ponownie się spotkają?

– Młodym łatwiej jest rozmawiać na osobności – stwierdziła pani Nortung.

– Jeśli państwa córka miałaby ochotę poznać naszego syna w bardziej prywatnych warunkach, Elia będzie nawet bardziej niż rad – zaproponował ojciec. Chłopak mógł tylko skinąć głową, siląc się na uśmiech.

– Oczywiście – potwierdził, licząc, że to znaczyło koniec spotkania.

– Wokół pańskiej posiadłości znajdują się piękne sady – odparła dziewczyna. – Gdyby panicz Elia nie miał nic przeciwko, z chęcią przeszłabym się pośród kwitnących drzew.

Oczy Iry natychmiast się rozświetliły. Dziewczyna, której nie zniechęcił brak kultury Elii i która sama proponowała spacer na osobności w jego towarzystwie? Okazja taka mogła się nigdy więcej nie powtórzyć.

– To wspaniały pomysł, Sabrino! Oczywiście, że Elia nie będzie miał nic przeciwko. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro