44. Zrób zdjęcie.
- To ostatnie? - zapytałam, używając resztek swojego samozaparcia żeby dosłownie nie rzucić się na Nicholasa.
Wnosił właśnie pudła do mojego nowego mieszkania. Czarne joggery luźno zwisały na jego biodrach, a kluczowym elementem było to, iż nie miał na sobie koszulki. Widziałam jak mięśnie ciemnowłosego pracują kiedy ustawiał kartonowe opakowania na środku salonu bez większego wysiłku. Chciałam mu pomóc, ale powiedział że mam nie dotykać pudelek które ważą więcej niż osiem kilo. Jeszcze jakbym wiedziała ile kilogramów mają poszczególne pudełka, to byłoby dobrze. W pewnym momencie Nick stracił cierpliwość i wepchnął mnie do windy zanim zdążyłam właściwie mu wytłumaczyć, że nie potrafię określić dokładnej wagi tych debilnych pudełek w sekundę po ich podniesieniu.
Tak, mój budynek ma windę, za co jestem ogromnie wdzięczna, ponieważ nienawidzę schodów. Tym bardziej, że mieszkanie które od dziś będę nazywać swoim, znajduje się na szóstym piętrze.
Mój tata chciał kogoś zatrudnić żeby mi pomógł, bo sam nie dał rady wyjść z pracy. Miałam się tym zająć, ale kiedy Nick się dowiedział, to od razu wyrzucił broszury które dał mi ojciec. Mruczał coś do siebie pod nosem, ale nawet go wtedy nie słuchałam, bo jak tylko zaczął rzucać we mnie piorunami z oczu, to postanowiłam się poddać.
- Jeszcze jedno - odparł ciemnooki, posylając mi krótkie spojrzenie zanim znów zniknął z mojego pola widzenia.
Wyjęłam szklankę z szafki kuchennej i nalałam do niej wody, następnie kładąc ją na marmurowym blacie. Zdążyłam już rozpakować naczynia, ponieważ bałam się że je rozbiję ze swoim szczęściem, a poza tym nie było ich bardzo dużo, więc szybko się z tym uporałam. Będę dzisiaj dekorować salon i kuchnię, podczas gdy Nick będzie składał moje łóżko żebym mogła już dzisiaj tutaj spać. Mimo tego, iż będę tęsknić za swoim starym pokojem, to cieszyłam się że mogłam w końcu uwolnić się spod szponów mojej matki. Marzyłam o tej chwili od dobrych paru lat.
Pogoda dzisiaj dopisywała, dzięki czemu miałam całkiem znośny humor. Oczywiście z tylu głowy wciąż miałam wszystkie okropne rzeczy jakie ostatnio się wydarzyły, ale nagi tors Nicholasa i jego roztrzepane brązowe włosy sprawiały, iż zapominałam o wszystkim. Siniaki na jego skórze były już praktycznie niewidoczne. W przeciwieństwie do mnie, jego rany goiły się niebywale szybko. Jego twarz znów była nieskazitelna, chociaż minął ledwo tydzień. Martwiłam się o niego jak diabli, ale fakt iż codziennie spędzaliśmy razem czas podnosił mnie na duchu, bo mogłam mieć na niego oko.
- No witam, witam - podskoczyłam w miejscu, słysząc znajomy głos.
Obróciłam się w stronę stojącej przy wyspie kuchennej Vee, która patrzyła na mnie z uśmiechem na ustach.
- Możesz chodzić jeszcze ciszej? - warknęłam, kładąc dłoń na klatce piersiowej.
- Przyniosłam prezenty - brunetka położyła dużą torbę na blacie, po czym zaczęła wyciągać z niej mnóstwo rzeczy.
Pierwszą z nich było wino. Jedno, drugie i trzecie. Potem zestaw nowych kieliszków, świeczka zapachowa, korkociąg i duże opakowanie Sushi.
Chryste, jak ona dobrze mnie znała.
- Ktoś cię zapraszał? - westchnęłam cicho, podchodząc do wyspy kuchennej, aby obejrzeć nowe rzeczy.
- Nie potrzebuje zaproszenia - wzruszyła ramionami. - I tak będę tu częściej niż w domu.
Wydęłam wargi, zgadzając się z nią skinieniem głowy. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej, chociaż brunetka nadal trzymała przede mną informacje odnośnie tego gdzie będzie studiować. Jak to stwierdziła „dowiem się w swoim czasie".
Chwilę później do kuchni wszedł Nick z ostatnim pudłem. Podałam mu szklankę wody, którą z wdzięcznością przyjął i wypił jej zawartość niemal jednym haustem.
- Skoczę jeszcze do samochodu po narzędzia - oznajmił, podchodząc nieco bliżej mnie.
Widziałam jak Vee unosi swoje brwi, udając że jest zajęta rozpakowywaniem kieliszków, kiedy ciemnowłosy pocałował moją skroń w drodze po swoje kluczyki leżące na blacie po mojej lewej.
- Mhm - wymamrotałam pod nosem, obserwując jego plecy kiedy wychodził, podczas gdy coś przyjemnie skurczyło się w moim wnętrzu.
- Nie ma to jak mama i tata - westchnęła teatralnie Vee, zaciągając się dramatycznie powietrzem.
- Przestań - przewróciłam oczami, a później wzięłam butelki wina aby schować je do lodówki.
- No co? Chyba nie powiesz mi, że tak zachowują się osoby którym na sobie nie zależy. Już nie wspominając, że zachowujecie się jak małżeństwo, które właśnie wprowadza się do nowego domu - brunetka wzruszyła ramionami, posyłając mi spojrzenie.
- Nie zachowujemy się tak - skarciłam ją wzrokiem, opierając dłonie o krawędź wyspy kuchennej.
- Wcale - bąknęła pod nosem, na co wystawiłam w jej kierunku środkowy palec.
- Dobra, czas wziąć się do roboty - oznajmiłam, a Kingston skinęła głową.
Odpakowywałyśmy wszystkie pudełka na których pisało kuchnia i salon, po kolei układając wszystkie sprzęty i dekoracje. Jedyne co tutaj zostało po poprzednich właścicielach to telewizor i duża sofa narożna w odcieniu ciemnej szarości, która była tak cholernie ładna że musiałam ją zostawić. I tak najbardziej do zakupu skłoniły mnie marmurowe blaty i wyspa kuchenna, w których byłam absolutnie zakochana. Na szczęście wynajmowałam u znajomego taty, więc trochę zszedł z ceny.
W międzyczasie Nicholas zabrał pudła z rzeczami do sypialni, gdzie zresztą spędził kolejne kilka godzin, podczas których ja i Vee zajmowałyśmy się doprowadzeniem do porządku kuchni oraz salonu. Kochałam dekorować wnętrza, więc nawet nie zauważyłam że czas leciał tak cholernie szybko. Gdy skończyłyśmy, zrobiło się tutaj tak kurewsko pięknie, że mogłabym całymi dniami chodzić tam i z powrotem, oglądając efekty naszej pracy. Wszystko było w odcieniach bieli, beżu oraz miejscami szarości i czerni. Byłam z siebie niebywale dumna.
- No i teraz można się napić - Veronica potarła ochoczo ręce, niemal biegnąc w kierunku lodówki.
- Zdecydowanie na to zasługujemy - odparłam, siadając na stołku przy wyspie kuchennej.
Brunetka wzięła kieliszki oraz butelkę wina, które zaraz postawiła tuż przed moim nosem. Bez wahania odkręciła naczynie i wypełniła szkło niemal po brzegi. Złapałam za nóżkę niemal od razu, pociągając zdrowy łyk jednego z moich ulubionych win. Odetchnęłam z ulgą, czując znajomy posmak.
- Skończyłem - usłyszałam za plecami głos Hortona, który zaraz pojawił się przy moim boku, jak gdyby nigdy nic, zabierając z mojej dłoni kieliszek.
Ledwo zdążyłam mrugnąć, a cała jego zawartość została pochłonięta przez bruneta. Rozchyliłam szeroko usta, patrząc na niego z niedowierzaniem. Nick oblizał wargi, obserwując puste naczynie, które zaraz odłożył na blat obok mnie.
- Co ty —
- Idę wziąć prysznic. Nie wypijcie wszystkiego - przerwał mi, a potem po prostu poszedł.
- Idiota - mruknęłam pod nosem, kręcą głową.
- Chodźmy zobaczyć - zaproponowała Vee, na co twierdząco skinęłam.
Weszłyśmy do mojej nowej sypialni, która już bez dekoracji prezentowała się dobrze. Moje ukochane łóżko było złożone, tak samo jak szafka nocna z jego lewej strony, oraz wielka szafa z lustrem. Pod łóżkiem rozłożony był mięki dywan, obejmujący wystarczający kawałek podłogi. Widziałam ile pieprzonych śrubek było w workach po tym jak tata rozkręcił moje meble, dlatego szczerze podziwiałam Nicholasa, że chciało mu się to wszystko skręcać. Komoda także stała przy ścianie, a na karniszu zawieszone były lampki. Ułożył wszystko dokładnie tak, jak miałam to zrobione w swoim pokoju. Zrobił to przerażająco precyzyjnie.
- Huh, ściany są jaśniejsze, a tak to nic się nie zmieniło - Kingston przeszła się po wnętrzu - Ah, no i nie ma balkonu. Ale w sumie masz mini patio od salonu, więc nie ma na co narzekać.
- Prawda - przyznałam jej rację, podchodząc do dużego okna.
Zauważyłam, że szafka nocna była trochę odsunięta, więc ruszylam w jej strone aby ją zasunąć. Jednak zanim to zrobiłam, rzuciło mi się w oczy, że coś było w środku. Wysunęłam ją nieco w swoją stronę, a oczy niemal nie wypadły mi z orbit. W ekspresowym tempie ją zamknęłam, następnie prostując się i podchodząc do Vee.
- Zgłodniałam. Chodźmy otworzyć to Sushi - złapałam brunetkę za rękę i pociągnęłam w kierunku kuchni.
Przełknęłam ciężko ślinę, starając się nie myśleć o tym, że ten kretyn wypełnił moją szufladę koło łóżka prezerwatywami i to niemal po same brzegi. Nawet nie wiem dlaczego w ogóle przez kilka sekund się z tego powodu uśmiechałam. Co za mała menda.
Zabrałyśmy się razem z Vee za rozpakowywanie Sushi, na którego widok zrobiłam się bardziej głodna niż myślałam. Wszystko ładnie rozłożyłyśmy na szklanym, niewielkim stole który robił mi za jadalnię, a następnie brunetka wypełnila winem nasze kieliszki. Ledwo zdążyłam włożyć jednego rollsa do buzi, kiedy nagle ciszę przerwał głos Kingston.
- Tak sobie pomyślałam, że może byśmy gdzieś razem wyszli? - barwa jej głosu była nieco inna, a ja znałam ją zbyt dobrze żeby nie zauważyć ukrytego motywu.
- Razem, czyli? - uniosłam delikatnie brew, zaraz po tym jak przełknęłam ryż.
- No wiesz - Vee poprawiła się na swoim miejscu. - Ja, ty, Nick i Axel.
Poczułam jak dziwny dżwięk wydobywa się z mojego gardła, a przez to zaczęłam się krztusić własną śliną. Kingston patrzyła na mnie jak na idiotkę, kiedy próbowałam złapać oddech.
- Chryste - mruknęłam pod nosem, biorąc łyk wina aby zwilżyć gardło.
Nie spodziewałam się takiej propozycji z jej strony. O Axelu opowiadała mi najważniejsze rzeczy i wiedziałam że się spotykają. Lubiłam go i nie byłam temu przeciwna, choć momentami zwyczajnie się tego wszystkiego bałam, do czego jak najbardziej miałam prawo. Rooks przerażało mnie coraz bardziej, szczególnie że tuż przed moją wyprowadzką matka oznajmiła mi, że wakacje niedługo się skończą. Atmosfera zaczynała robić się z dnia na dzień coraz bardziej napięta. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale musiałam być bardziej czujna gdyż relacja Axela i Vee znacznie się rozwijała.
- To brzmi jakbyś chciała wkręcić mnie w podwójną randkę - oznajmiłam, opierajac pałeczki o krawędź talerza - Wiesz, że nie robię takich rzeczy a na prawdziwej randce nigdy nie byłam. Poza tym, nie wiem czy... - zatrzymałam się w pół zdania, cicho wzdychając.
Oczywiście, że w mojej głowie pojawił się Nicholas. Cokolwiek między nami było, było tak cholernie skomplikowane że żaden naukowiec, psycholog czy specjalista nie był w stanie tego nazwać. Mimo tego iż zachowywaliśmy się ostatnio jakbyśmy znacznie wykraczali poza przyjacielskie relacje, to szczerze obawiałam się tego jak mógłby zareagować gdybym zaproponowała mu coś takiego. Poza tym trochę go już znałam i raczej nie wyglądał mi na osobę, która przepadała za podwójnymi randkami. Chryste, samo słowo randka zaczęło już brzmieć dla mnie dziwnie, choć i tak zawsze było mi obce. Może i byłam z Joshem, ale nasze wyjścia odbiegały od idei prawdziwej randki, a przynajmniej takiej jaką ja miałam w głowie.
- Czego ty się tak boisz? Przecież to nawet nie musi być randka. Chciałam po prostu porobić coś innego niż zwykle. Za dużo rozmyślasz - Vee patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwami, wyglądając na nieco zmartwioną.
Przełknęłam ślinę, czując jak moje ciało odrobine się relaksuje. Sama nie wiem dlaczego nagle się tak zestresowałam. To było dziwne. Chyba panicznie bałam się randek.
- Nie wiem - odchrząknęłam, upijając tyk wina.
- O czym rozmawiacie? - w kuchni pojawił się Nick, idący w kierunku stołu.
Miał na sobie czarne spodenki za kolano i białą koszulkę, a jego włosy były lekko wilgotne. Poruszyłam się odrobinę na miejscu, czując się trochę niekomfortowo. Oderwałam od niego wzrok aby znów złapać za pałeczki, podczes gdy Vee zabrała głos.
- Pytałam Sloane, czy nie chcielibyście czegoś porobić ze mną i Axelem. Wakacje już prawie się skończyły - brunetka patrzyła na Nicholasa, który właśnie zajął miejsce obok mnie.
- Z Axelem? - Nick uniósł brew, obserwując z rozbawieniem moją przyjaciółkę - A on o tym wie?
- Wspominałam, że was zapytam. Coś nie tak? - brunetka zmrużyła oczy, niemal zabójczym wzrokiem świdrując bruneta obok mnie.
- Po prostu trochę go znam. Jeśli się zgodził, to dobrze. Co chcecie robić? - Horton zabrał z mojego talerza rollsa i włożył go do buzi.
- Myślałam nad moim domkiem nad jeziorem, albo żeby pojechać gdzieś nad wodę? - zaproponowała Vee.
Nick popatrzył na mnie, jakby chciał się upewnić czy tego chcę co było niby dziwne, ale w jakiś sposób całkiem zwyczajne. Oblizałam wargi, kiwając głową, chłopak podniósł się z miejsca.
- Najlepiej byłoby nad jezioro. Jest bliżej, a że w najbliższym czasie będę mieć kilka rzeczy na głowie to wolę być w pobliżu - oznajmił, następnie biorąc sobie kieliszek do wina z szafki oraz widelec.
- W takim razie ustalone. Jutro wam pasuje? - Kingston patrzyła to na mnie to na bruneta, który wrócił na krzesło obok mnie i wbił widelec w Nigiri.
- Tak - odparł chłopak, wkładając całość do buzi.
Patrzyłam na niego z politowaniem, a kiedy zauważył iż mu się przyglądałam, przewrócił oczami i głośno westchnął.
- Nie mam cierpliwości do pałeczek - oznajmił zaraz po przełknięciu.
Uniosłam brwi i lekko rozchyliłam oczy, robiąc swoją charakterystyczną minę. Nicholas spoważniał jeszcze bardziej, poprawiając się na swoim miejscu. Widziałam jak Vee uśmiecha się pod nosem, a cała ta sytuacja stała się w moich oczach po prostu komiczna. Horton nie odrywał ode mnie wzroku, co sprawiło że ostatecznie łaskawie na niego spojrzałam. Nie wiem co chciał osiągnąć tym swoim groźnym wzrokiem, ale powinien wiedzieć iż już dawno się na niego uodporniłam.
- Nie przejmuj się słońce, nie każdy potrafi posługiwać się takimi rzeczami - poklepałam delikatnie jego policzek - Ale za to jesteś dobry w innych rzeczach. Na przykład w jedzeniu widelcem.
Nicholas poruszył szczęką, a potem przygryzł wargę. Sekundę póżniej cmoknął językiem i teraz już byłam pewna iż sprowadziłam na siebie kłopoty. To było dokładnie to, czego chciałam, a jeszcze lepsze było w tym to iż wiedziałam że obecność Vee wszystko spowolni, co oznacza że ciemnowłosy będzie denerwował się tylko bardziej. Coś pięknego.
Złapałam za butelkę wina i wypełniłam jego kieliszek, który zaraz podsunęłam w stronę chłopaka. Nadal był na mnie zły, ale i tak go przyjął.
Telefon Vee zaczął dzwonić, a wnioskując po jej uśmiechu był to Axel.
- Halo? - odebrała, przesuwając pałeczkami imbir na talerzu - Tak, jestem u Sloane. Okej. Jasne.
A potem się rozłączyła.
- Axel zaraz tutaj przyjdzie. Mówi że musi ci coś przekazać - jej brwi były lekko zmarszczone, a ja zaczęłam się nieco stresować.
Bo jeśli on ma mi coś to przekazania, to musi dotyczyć to Rooks.
I tak oto straciłam cały apetyt.
Nicholas także na moment zastygł w miejscu. Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach, dopóki Horton nie poszedł wpuścić Axela do mieszkania. Blondwłosy wszedł z dużą czerwoną kopertą a moje serce zabiło szybciej.
- Co to jest? - zapytałam, wstając od stołu.
- Twoja matka chciała, żebym ci to dał. Miałem też powiedzieć że wakacje się kończą i trzeba wziąć się do pracy - jego słowa sprawiły że zakręciło mi się w głowie.
Wzięłam od niego kopertę, otwierając ją drżącymi dłońmi. Zaczęłam czytać, czując za plecami sylwetkę Nicholasa.
- Sloane? - Vee także wstała, podchodząc w moją stronę.
- Chcą żebym zajęła się jakimiś transakcjami - zmarszczyłam brwi, śledząc wzrokiem czarny druk.
- Kurwa - szept Nicka przesłał ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa.
Obróciłam głowę, aby na niego spojrzeć.
- Co? - ledwo wydobyłam z siebie głos, widząc zmartwienie na jego twarzy.
Axel także wyglądał na niezadowolonego, podczas gdy ja i Vee kompletnie nie rozumiałyśmy o co chodziło.
- Będą wysyłać cię po długi. Zazwyczaj są to pieniądze, ale równie dobrze może chodzić o nieruchomości czy przysługi. Zależy od współpracownika - oznajmił blondyn.
- Czyli mam chodzić na spotkania i domagać się oddania długów? - na pierwszy rzut oka nie było to bardzo tragiczne.
- Tak, tylko że ci wszyscy ludzie to pieprzeni kryminaliści. Margines społeczeństwa. Odzyskać taki dług nie jest łatwo. Zazwyczaj kończy się to...krwawo - dodał Axel, a Nicholas zabrał z moich dłoni dokumenty.
Nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa. Moja broda zadrżała, podczas gdy Vee zaczęła podgryzać swojego różowego paznokcia.
- Przeczytam to i sprawdzę, czy wrzucili tu czegoś między słowami. Nie powinni dawać ci czegoś takiego na początek - Horton był absolutnie wkurzony.
Od razu udał się na kanapę do salonu i zaczął rozkładać kartki na stoliku do kawy. Vee momentalnie znalazła się przy moim boku, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Będzie dobrze Slo, jakoś to ogarniemy - brunetka starała się mnie pocieszyć, co było raczej niemożliwe.
Wpadłam w pewnego rodzaju amok.
Zazwyczaj kończy się to krwawo.
Chryste, w co ja się wpakowałam.
- Nie ma co za dużo się nad tym głowić - stwierdziłam, wracając na swoje wcześniejsze miejsce - Sama się zgodziłam żeby dołączyć do Rooks. Nie będę się nad sobą użalać.
Miałam już wszystkiego serdecznie dość. Szczerze mówiąc, zaskoczyłoby mnie gdyby coś faktycznie poszło po mojej myśli bez żadnych przeszkód. Byłam przyzwyczajona do rozczarowań. W ostatnim czasie działo się tyle okropnych rzeczy, że kolejna do kolekcji nie robiła mi różnicy. Prawdopodobnie zacznę się tym stresować kiedy faktycznie będę musiała stawić czoła zarazie tego świata. Nie pozwolę mojej matce zepsuć mi końcówki wakacji. Ostatnie co miałam to te parę chwil. Nie chciałam marnować ich na gdybaniu, analizowaniu czy użalaniu się nad sobą. Każda decyzje niesie za sobą konsekwencje. W moim przypadku tych konsekwencji jest multum, ale taka już się urodziłam. Problemy i tragedie lgnęły do mnie jak magnez.
- Co zamierzasz zrobić? - Vee obserwowała mnie ze ściągniętymi brwiami, podczas gdy ja zerowałam swoją lampkę wina.
- Zamierzam spędzić ostatnie dni wolnego z moją przyjaciółką i cóż.. tymi dwoma - wskazałam na chłopaków palcami.
- Miło - parsknął Axel, unosząc brew.
Nick nadal siedział w tej samej pozycji na kanapie. Zupełnie jakby nie docierało do niego to, co działo się dookoła. Wiedziałam że się przejmował. Miał dużo na głowie, a kolejna rzecz niczego nie ułatwiała. On też potrzebował chwili odpoczynku.
- Słyszałeś co powiedziałam? - obróciłam głowę w stronę pochylonej sylwetki chłopaka.
- Słyszałem - wymamrotał pod nosem, uporczywie wpatrując się w jedną z kartek papieru.
- To dobrze - wstałam z krzesła i podeszłam do stolika, zbierając z niego kartki pod niezadowolonym spojrzeniem bruneta.
Wyciągnęłam dłoń w jego stronę, czekając aż poda mi ostatni element umowy. Poruszyłam palcami aby go ponaglić, chociaż niezupełnie się spieszył. Jednak mimo wszystko w końcu się poddał i wręczył mi kawałek papieru. Poskładałam kartki w całość, następnie odkładając je na półkę pod powierzchnią stolika.
- Ja to chyba doleje sobie wina - Kingston cicho westchnęła, kierując się do lodówki po kolejną butelkę.
Tak, to było coś czego i ja potrzebowałam.
***
- Masz wszystko? - Nicholas zabrał moją torbę z łóżka, przekładając ją sobie przez ramię.
- Tak myślę - przejechałam pomadką nawilżającą po swoich ustach, patrząc w lustrze na swoją sylwetkę.
Pakowałam się nad jezioro chyba godzinę jak nie więcej, chociaż nie potrzebowałam dużo rzeczy. Nie znosiłam tego robić, a po ostatnich kilku dniach miałam już serdecznie dość przekładania swoich rzeczy. Czułam jednak w kościach, że czeka nas dobry wypad, co łagodziło całą ideę pakowania się.
Wczorajszy wieczór minął dosyć szybko. Zjedliśmy Sushi i opróżniliśmy wszystkie wina, podczas gdy w tle leciał jakiś randomowy film. Większość czasu spędziliśmy na rozmawianiu o kompletnie nieistotnych rzeczach, co zdecydowanie mi odpowiadało.
Już nie wspominając że Nick został na noc. Zasypianie przy jego boku było jedną z moich nowych ulubionych rzeczy, choć wiedziałam że nie będę zbyt często tego doświadczać. Nie powinnam też zbyt mocno się do niego przywiązywać, ale tym zacznę się martwić za kilka dni.
- Ładnie wyglądasz - przyjemny baryton ciemnowłosego przerwał ciszę.
Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy w odbiciu, a przyjemne uczucie rozlało się w moim brzuch. Miałam na sobie tylko zwykłe jeansowe spodenki i biały top z wiązaniem na plecach, a śladowe ilości makijażu zakrywały kilka niedoskonałości. Wyglądałam tak zwyczajnie, że bardziej się chyba nie dało, a on i tak potrafił sprawić że czułam się jak najpiękniejsza osoba na świecie, choć nie myślałam tak o sobie nawet w jednej dziesiątej.
- Wiem - odparłam pewnie, co wywołało na jego twarzy ten charakterystyczny dla niego półuśmiech - możesz zrobić zdjęcie. Będziesz miał do czego wzdychać.
Tym razem uśmiechnął się na tyle szeroko, że mogłam zobaczyć jego ładne zęby.
- Racja - popatrzyłam na niego z opóźnionym refleksem, kiedy odłożył torbę i wyjął telefon z kieszeni, powoli do mnie podchodząc.
Przełknęłam ciężko ślinę, gdy zabrał pomadkę z mojej dłoni i odłożył ją na szafkę, a potem podał mi swój telefon aby zaraz stanąć tuż za mną. Był dwie głowy wyższy ode mnie, a ciepło jego ciała sprawiło iż niemal się roztopiłam. Trzymałam urządzenie w dłoniach, kiedy on ułożył swoje na moich biodrach.
- Zrób zdjęcie - przejechał dłońmi w górę moich boków, ciągnąć mnie bliżej siebie.
Moje plecy stykały się z jego ciałem, odzianym w granatową koszulkę Nike. Z pewnością nie spodziewałam się, że coś takiego zrobi i teraz nie wiedziałam jak się zachować.
Poprawiłam się nieco, wygodniej opierając się o tors bruneta, a później po prostu zrobiłam to co mi kazał. Dłonie chłopaka wślizgnęły się pod moją bluzkę, która podwinęła się do góry odkrywając przy tym mój brzuch. Nicholas pewnie złapał moje piersi, przysuwając twarz bliżej mojej. Miałam ochotę krzyczeć, ale gdybym to zrobiła to już oficjalnie stałabym się wariatką.
- Jeszcze jedno - szepnął do mojego ucha.
Ledwo mogłam utrzymać się na nogach, a kciuk zadrżał mi nad białym guzikiem na ekranie. Nawet nie wiem jak udało mi się zrobić to cholerne zdjęcie, które chyba będzie prześladować mnie do końca życia. Muszę pamiętać, żeby je sobie wysłać.
Do tego momentu nie byłam fanką zdjęć.
Kilka sekund później Horton mnie puścił, następnie odzyskując swoją własność. Przez pewien czas patrzył w ekran, a kącik jego ust uniósł się ku górze.
Chyba zaraz zemdleję.
- Zadowolony? - odchrząknęłam, poprawiając materiał bluzki.
- Bardzo - schował telefon do kieszeni, a potem zabrał moją torbę z podłogi.
Pokręciłam głową niby od niechcenia, wymijając go aby udać się do drzwi. Wypuściłam powoli powietrze z płuc, jednocześnie starając się opanować pieprzony żar w moim ciele, który pochłaniał każdy jeden jego centymetr.
Wyszliśmy z mojego mieszkania, upewniając się że wszystko jest zamknięte a potem weszliśmy do windy. Było w niej jeszcze kilka osób, za co byłam wdzięczna, bo chyba nigdy nie dotarlibyśmy nad to pieprzone jezioro.
Po wyjściu na zewnątrz Nick schował moje rzeczy do bagażnika, a ja zajęłam miejsce pasażera. Gdy tylko brunet znalazł się w wozie, włączył muzykę. W głośnikach rozbrzmiała piosenka Bohemian Rhapsody, która zawsze kojąco działała na moją duszę. Zamknęłam oczy aby delektować się chwilą. Lubiłam jeździć z Hortonem. Czułam się wtedy tak spokojnie, a poza tym lubiłam zerkać na jego skupiony profil kiedy prowadził. Wyglądał wtedy cholernie dobrze.
Nad jezioro mieliśmy kawałek z centrum, więc umilałam ciemnookiemu czas śpiewając wszystko co puszczał. Jeśli czegoś nie znałam, to i tak śpiewałam co wyraźnie go irytowało, ale mimo dąsania się nie potrafił ukryć swojego rozbawienia kiedy zgadywałam tekst i melodie raczej nieudolnie. Cóż, miał pecha. Ja bawiłam się fenomenalnie.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg domku Kingstonów, poczułam lekki niepokój gdyż byłam na dziewięćdziesiąt sześć procent pewna, iż Vee nie zaprosiła nas tutaj bez powodu. Co prawda nie miało być nikogo innego poza naszą czwórką, ale nie potrafiłam odeprzeć tej głupiej myśli.
- Dobra, przebierajcie się i płyniemy - Veronica machnęła na nas ręką, co sprawiło że zmarszczyłam brwi.
- Płyniemy? - miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
- Cóż, niespodzianka. Axel ściągnął tutaj łódź, więc wypłyniemy sobie na jezioro - brunetka była przerażająco szczęśliwa.
Ta wiadomość ucieszyła także i mnie, ponieważ zawsze chciałam iść na imprezę na jachcie. Może nie było to dokładnie to samo, ale można powiedzieć że mocno się zbliżało.
- Zrobiłaś coś do picia? - uniosłam zaczepnie brew, na co Vee odpowiedziała mi mrugnięciem.
I tyle w zupełności mi wystarczyło.
- Wiesz gdzie są pokoje - Kingston posłała mi uśmiech, a potem ruszyła w kierunku salonu.
Zaprowadziłam Nicka na piętro, pokazując mu każde z pomieszczeń po kolei. Jakby nie patrzeć, trochę ich było.
- W którym pokoju śpimy? - zapytał brunet, co sprawiło iż zatrzymałam się tuż przed drzwiami sypialni w której zawsze nocowałam.
Uniosłam brwi, przekręcając lekko głowę w bok.
- Ja, śpię tutaj - położyłam nacisk na pierwsze słowo - A ty możesz wybrać obojętnie jaki pokój.
Mogłabym być dumna ze swoich słów, ale nie miałam na to okazji ponieważ chłopak otworzył drzwi na które wcześniej wskazałam.
- W takim razie wybieram ten - mruknął, przechodząc obok mnie do wnętrza.
W sumie mogłam się tego spodziewać. Następnym razem muszę mądrzej dobierać słowa jeśli chcę go skutecznie zdenerwować.
Postanowiłam już więcej nie komentować i od razu zabrałam się za szukanie stroju kąpielowego. Wyjęłam bordowy komplet oraz luźny biały komplet żeby było mi wygodniej, a później zamknęłam się w łazience aby się przebrać. Na górę stroju zarzuciłam satynową przyciętą koszulę, a drugą częścią były spodenki z materiału którego nazwy nie znałam, ale były cholernie wygodnie i przyjemne w dotyku. Na szczęście obydwie tkaniny nie prześwitywały, więc nie musiałam martwić się tym co miałam pod spodem.
Kiedy wyszłam z łazienki w pokoju nikogo nie było. Zabrałam więc do mniejszej torebki najpotrzebniejsze rzeczy, a później zeszłam na dół i skierowałam się od razu na patio. Cała trójka stała na pomoście na dole. Dość sporych rozmiarów biała łódź, zgrabnie dryfowała na wodzie. Z każdym krokiem wydawała mi się coraz większa o ile w ogóle było to możliwie.
- To co, ruszamy? - zapytałam, stając u boku mojej przyjaciółki - Cześć Axel.
Blondyn skinął głową na przywitanie, a później wskazał dłonią na łódź, gestem zapraszając nas na pokład.
- Zawsze chciałam coś takiego zrobić - oznajmiła Vee, a ja od razu się z nią zgodziłam.
Oczywiście na początku musiałam dokładnie obejść każdy centymetr, podziwiając co przygotowała Kingston z Axelem. Na poręczach wisiały światełka, a na dość długim dziobie rozłożone były koce oraz poduszki, nie wspominając o dwóch dużych koszach piknikowych i przenośnej mini lodówce. Było tutaj cholernie ładnie.
- No no, postaraliście się - rzuciłam zaczepnie, widząc jak Axel posyła mi spojrzenie.
Już mogłam sobie wyobrazić jak Vee zmuszała co do zawijania światełek, które później i tak sama poprawiła. Miałam ochotę się roześmiać, ale postanowiłam im odpuścić.
- Oczywiście, dla ciebie wszystko - Vee cmoknęła mnie w policzek, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Mimo wszystko nadal coś mi tutaj nie grało.
Niewiele myśląc położyłam się na jednym z kocy, oddychając z ulgą. Słońce dość mocno przygrzewało, więc najwyższy czas się nieco opalić. Nie wykorzystałam zbyt dużo tych wakacji aby polepszyć koloryt skóry. Kiedyś potrafiłam siedzieć na słońcu niemal codziennie, a tego roku opalałam się może cztery razy. Zdecydowanie za mało.
Kingston zajęła miejsce obok mnie, podczas gdy chłopaki poszli zająć się sterem. Zdjęłam z siebie ubrania, a potem sięgnęłam do torebki po krem z filtrem. Dokładnie rozprowadziłam go po swoim ciele, następnie kładąc się płasko na poduszkach. To było zdecydowanie coś, czego potrzebowałam. Veronica włączyła muzykę, także przygotowując się do opalania. Po tym jak wypłynęliśmy na środek jeziora, Axel i Nick także do nas dołączyli. Było całkiem przyjemnie gdy leżeliśmy tak koło siebie, a Kingston i ja wspominałyśmy nasze dawne lata. Bywało że miałyśmy idiotyczne pomysły, ale nie wdawałyśmy się w szczegóły. To nie było na ich uszy.
- Axel, wyciągniesz piwa z lodówki? - zapytała Vee, a ja podniosłam się na łokciach - O proszę, teraz się podniosła, ale jak próbuje ją wyciągnąć z łóżka to nie ma bata.
- Może to przez to, że nigdy nie przyszłaś z piwem - pstryknęłam ją lekko w ramie.
- Co racja, to racja - Veronica przekazała mi piwo które wręczył jej Axel, z czego niebywale się cieszyłam.
Tęskniłam za taką normalnością. Poza tym, piwo nad wodą smakuje o niebo lepiej.
A potem usłyszałam chrząknięcie.
Obróciłam głowę w stronę Nicholasa, który podciągnął się na łokciach, posyłając mi spojrzenie.
- Co? - zmarszczyłam brwi, następnie przykładając butelkę do ust aby otworzyć kapsel zębami.
Nie robiłam tego często z obawy przed utratą uzębienia, ale w tym momencie miałam po prostu ochotę to zrobić.
- Pomyślałabyś czasem o innych - westchnął cicho, z podziwem obserwując jak otwieram napój.
Jęknęłam z niezadowoleniem, ostatecznie podając mu swoje piwo, którego jeszcze nie zdążyłam się napić.
- Masz, znaj moją dobroć - poddałam się, ale nie mogłam inaczej kiedy leżał obok mnie bez koszulki.
- Od razu lepiej - przyjął ode mnie butelkę, pociągając z niej spory łyk.
Przewróciłam oczami, następnie wyciągając rękę do Vee aby podała mi kolejne piwo. Tym razem dostałam już otwarte.
Kiedy odkładałam butelkę trzeciego piwa, poczułam jak na moich udach ląduje olejek do opalania. Zmarszczyłam brwi, prostując się w miejscu. Spojrzałam na ciemnowłosego, który leżał już na swoim brzuchu i najwidoczniej czekał aż posmaruje mu plecy.
- Trochę kultury by nie zabolało - mruknęłam pod nosem, z czego chłopak oczywiście nic sobie nie zrobił.
- Wolę nie ryzykować - odparł, na co przesadnie westchnęłam.
Usiadłam na nim okrakiem, powoli wylewając olejek na jego skórę. Delikatnymi ruchami rozprowadzałam płyn po jego twardych, umięśnionych plecach, czerpiąc z tego więcej radości niż powinnam. Robiłam to nieco dłużej niż musiałam, ale Horton nie narzekał.
Gdy z niego zeszłam poszłam na moment do cienia, aby nieco się orzeźwić. Wypiłam także kilka łyków wody. Pasowało nawadniać się nie tylko piwem na tym upale. Kiedy wróciłam także położyłam się na brzuchu, wygodnie układając głowę na poduszce. Przysięgam, że poleżę tak jeszcze kilka minut i zasnę. Moja twarz była odwrócona w stronę tej Nicholasa. Miał zamknięte oczy, a więc może sam zdążył już zasnąć.
- Vee, posmarujesz mi plecy? - zapytałam, a sekundę po tym jego powieki się rozchyliły.
Czyli jednak nie spał.
Brunetka zabrała się za wsmarowywanie kremu w moją skórę, podczas gdy moje oczy same się zamknęły. Chyba trochę mnie przygrzało, ponieważ mogłam poczuć jak dosłownie odpływam.
Gdy tylko się obudziłam, od razu zachciało mi się pić. Cała trójka stała przy poręczy paląc papierosy, podczas gdy ja rzuciłam się na butelkę wody. Wypiłam jej znaczną część, a potem przeciągnęłam się jak kot i dołączyłam do reszty.
- O proszę, śpiąca królewna wstała - skomentowała Vee - Wyglądasz uroczo - dodała, kiedy ziewałam.
- Z pewnością - zwilżyłam wargi językiem, nadal czując się chwiejnie po drzemce.
- Tylko nie zaśnij na stojąco - Axel wyrzucił niedopałek, patrząc na mnie z uniesioną brwią.
- Nie zasnę - i znów ziewnęłam.
- I tu się z tobą zgodzę - spojrzałam na Nicholasa, który patrzył na mnie spod rzęs.
Wyglądał jakby w jego głowie pojawił się głupi pomysł, a w zasadzie byłam pewna że tak było. Zmarszczyłam brwi, kiedy chłopak podał swojego niedokończonego papierosa Axelowi. Ledwo mogłam zarejestrować co się dzieje, kiedy Nick w sekundzie złapał moje ciało i zaczął biec. Zdążyłam jedynie pisnąć, kiedy odbił się od powierzchni łodzi, a potem moje ciało z impetem przebiło taflę wody. Ten skurwysyn ma szczęście, że nie była ona taka zimna bo chyba bym go tam utopiła. Wstrzymałam oddech, wierzgając się pod wodą, aby jakoś wydostać się na powierzchnię. Przecież ja kurwa nie potrafiłam pływać.
Moje męki nie trwały jednak długo, ponieważ zostałam opleciona przez dwa silne ramiona które pociągnęły mnie do góry. Nicholas uniósł mnie wyżej, abym mogła owinąć jego pas nogami. Przetarłam twarz dłońmi, następnie odgarniając włosy z twarzy.
- Ty kompletny kretynie - zakaszlałam a potem powoli otworzyłam oczy, opierając ręce na jego barkach.
- I co, dalej jesteś śpiąca? - wyszczerzył te swoje ładne ząbki, które miałam ochotę mu wybić.
- Nie, teraz jestem tylko wściekła - chciałam wyszarpać się z jego objęć, ale wtedy pewnie bym utonęła więc szybko zrezygnowałam - Wyciągnij mnie stąd zanim cię utopię.
- Prędzej sama popłynęłabyś na dno - stwierdził, następnie spotykając się z moim morderczym spojrzeniem.
- Jeszcze słowo, Nicholas - warknęłam, stanowczo go obserwując.
A on nadal był tak cholernie zadowolony, a potem jego wzrok spoczął na moich ustach. Ja także spojrzałam na te jego i tyle mu wystarczyło, aby złączyć nasze wargi w pocałunku. Oplótł mnie mocniej ramionami, podczas gdy ja owinęłam te swoje wokół jego karku, całkowicie oddając się chwili. Miękkie, różowe usta chłopaka sprawnie pracowały na moich. Ledwo mogłam złapać oddech.
- Dalej jesteś zła? - zapytał, przerywając pocałunki.
- Trochę mniej - wzruszyłam ramionami, nie mogąc powstrzymać uśmiechu jaki uformował się na mojej twarzy.
Chryste, jak ten człowiek na mnie działał.
- Ej, wy tam na dole! - Głos Vee sprawił iż spojrzałam w górę - Głodni? Bo Axel zaraz wszystko pochłonie.
- Veronica - ostrzegawczy głos blondyna wydobył się gdzieś zza brunetki, na co krótko parsknęłam śmiechem.
Brunetka szybko do mnie mrugnęła, a później obróciła się na pięcie.
- Na czym skończyliśmy? - Zmrużyłam lekko oczy, udając iż nad czymś się zastanawiałam - Ah, no tak - a potem to ja pocałowałam jego.
I mogłabym robić to w nieskończoność.
Szkoda tylko, że wszystkie te chwile niebawem się ulotnią.
*
Do następnego:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro