40. Niepotrzebnie się powstrzymujesz.
Tonęłam.
Czułam jak woda wypełniała moje płuca aż po brzegi. Nie byłam w stanie złapać oddechu, szarpiąc się na wszystkie strony. Nie widziałam kompletnie nic, ale słyszałam głośny śmiech, przytłumiony taflą lodowatej cieczy. Moje ciało paliło żywym ogniem, którego nie potrafiłam ugasić. To dziwne, bo przecież byłam pod wodą. Zachłysnęłam się mocno, całkowicie pozbywając moje płuca tlenu.
A potem szarpnęłam się do góry, głośno kaszląc. Otworzyłam oczy, mocno drapiąc przy tym swoje gardło kiedy z bólem odzyskiwałam tlen. Oddychałam szybko oraz ciężko, a zewnętrzne bodźce dopiero zaczynały do mnie docierać. Nie widziałam już czarnego marmuru przed oczami, a piękny czekoladowy odcień brązu.
Siedziałam na dużym łóżku okrytym granatową pościelą. Wciąż mocno trzymałam swoją szyję, przyglądając się skupionej twarzy Nicholasa. Spoczywał na krawędzi swojego materaca, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Jego dłonie umieszczone były na mojej talii, którą kurczowo trzymały. Odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę iż wcale nie tonęłam. Byłam w sypialni Hortona.
Moja głowa powoli opadła na tors chłopaka, o który oparłam swoje czoło. Cholerne zmęczenie nadal dawało o sobie znać, jednak uświadomienie sobie iż Nick był tutaj ze mną, sprawiło iż moje ciało zaczęło się rozluźniać. Nic mi nie groziło. Jedna z jego dłoni powędrowała na tył mojej głowy, a na jej czubku oparł swoją brodę. Czułam tak wielką ulgę, że miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia.
- Spokojnie - wyszeptał w moje włosy, podczas gdy ja wsłuchiwałam się w szybkie bicie jego serca. - To tylko sen.
Przełknęłam ciężko ślinę, stopniowo rozluźniając się w jego silnych ramionach. Zacisnęłam dłonie na materiale czerwonej bluzy bruneta, trzymając się jej niczym ostatniej deski ratunku.
- Jestem tutaj - kontynuował, głaszcząc moje włosy. - Jesteś bezpieczna.
W moim wnętrzu coś mocno się ścisnęło, a łzy zaczęły napływać do moich oczu. Nie pozwoliłam im jednak wypłynąć. Zamiast tego podniosłam głowę, spotykając się z jego pięknymi tęczówkami. Ujął dłońmi moją twarz, nie spuszczając wzroku z moich oczu ani na sekundę. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę, aż w końcu Nick oparł swoje czoło o moje. Znów zaczęłam normalnie oddychać, a moje serce uspokoiło swoje nadzwyczaj szybkie bicie. Poczułam niemal całkowity spokój. A to wszystko dzięki niemu.
- Przepraszam. Miałam zły sen - oznajmiłam z lekką chrypką, a zaraz odchrząknęłam.
- Nie przepraszaj - odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, wzrokiem badając moją twarz. - Jak się czujesz?
- Teraz dobrze - powiedziałam niemal szeptem, czując uporczywy ból gardła.
Nicholas pokiwał powoli głową, następnie głośno wzdychając. Widziałam jak jego szczęka mocniej się zacisnęła, a zaraz powoli puścił moją twarz.
- Dam ci coś suchego do ubrania - oznajmił, a kiedy skinęłam głową na znak zgody, chłopak powoli wstał z łóżka.
Obserwowałam jak podchodzi do swojej szafy, otwiera ją i czegoś w niej szuka. Chwilę później podał mi dużą czarną bluzę, którą wdzięcznie przyjęłam. Powoli zsunęłam się z materaca, aż moje buty dotknęły podłogi. Spojrzałam na swoje dłonie, które wyglądały jak po latach tortur. Nie dość, że ostatnio je poobijałam to jeszcze teraz nadgarstki były mocno fioletowe. Wypuściłam drżący oddech spomiędzy warg, obracając w rękach jego bluzę.
- Zaraz wrócę - oznajmił, pozostawiając mnie samą w swoim pokoju.
Korzystając z jego chwilowej nieobecności zdjęłam z siebie mokre ubrania i zastąpiłam je jego ubraniem. Bluza była długa i sięgała mi do połowy ud, dlatego zdecydowałam się także zdjąć z siebie swoje czarne jeansy. Złożyłam je w kostkę, następnie kładąc materiał na komodzie niedaleko łóżka. Wzięłam do rąk mokrą bluzkę oraz stanik, aby nie zmoczyły jego pościeli a potem ruszyłam do drzwi. Udałam się do łazienki, gdzie pozwoliłam sobie rozwiesić swoje rzeczy na kaloryferze ściennym. Stanęłam przed lustrem, wzdrygając się na swój widok. Pod oczami miałam smugi po czarnym tuszu do rzęs, a lekko wilgotne włosy w niektórych miejscach były nieco spuszone. Wyglądałam jak wrak.
Umyłam swoją twarz wodą, pozbywając się resztek makijażu. Włosy także zwilżyłam i przejechałam przez nie palcami, aby wyglądały odrobinę lepiej. Obróciłam się z zamiarem wyjścia, kiedy nagle moją uwagę przykuła stojąca niedaleko mnie duża wanna. Stanęłam tuż przed nią, nie potrafiąc oderwać od niej wzroku. Czułam się jak w transie, a niechciane obrazy zaczęły pojawiać się w mojej głowie. Przełknęłam ciężko ślinę, szczelnie obejmując się ramionami. W końcu potrząsnęłam głową, chcąc jakoś pozbyć się okropnych wspomnień.
Najszybciej jak mogłam wyszłam z łazienki, kierując się w stronę kuchni w celu znalezienia Nicholasa. Stał właśnie przy blacie, przygotowując dwie herbaty. Wspięłam się na stołek przy wyspie kuchennej, obserwując jego ładnie zarysowany profil. Patrzenie na niego było wystarczające, aby odwrócić uwagę od natarczywych myśli.
- Przykładna z ciebie gospodyni - powiedziałam żartobliwie, chwilę później spotykając się z jego ostrym spojrzeniem.
Nie wyglądał na rozbawionego. Raczej wydawał się być nieco zdenerwowany. Oparł dłonie o blat, prostując ręce w łokciach. Odwrócił ode mnie wzrok, wbijając go na moment w posadzkę mebla.
- Co? - zapytałam, obserwując jego sylwetkę ze zmarszczonymi brwiami.
- Na prawdę masz zamiar w to grać? - powoli przeniósł na mnie swoje spojrzenie, podczas gdy mięśnie jego ramion się napięły.
Wiedziałam, co robiłam, ale miałam zamiar udawać. Chciałam chociaż przez chwilę poczuć się normalnie, zapominając o Joshu i wszystkim co mnie ostatnio spotkało. Chciałam być znowu zwykłą nastolatką, która starała się spędzić wieczór w towarzystwie łatwo denerwującego się chłopaka, czerpiąc radość ze swoich zaczepek.
Zeszłam ze stołka, aby zaraz ruszyć w stronę bruneta. Stanęłam tuż obok niego, biodrem opierając się o blat przy którym stał. Wyglądał, jakby coś było cholernie nie tak. Jak gdyby coś wyżerało go od środka.
- Co masz na...
- Co on ci zrobił, Sloane? - przerwał mi, prostując swoje barki.
Niestety zwykłą nastolatką nie byłam od dawna.
Nicholas nie opierał się już o mebel. Patrzył na mnie z góry z wielkim żalem oraz złością. Ciężko było mi się połapać która z tych emocji aktualnie przeważała.
Może jeszcze jakiś czas temu dotknąłby mnie fakt, że zadał mi pytanie na jakie nie mam zamiaru odpowiadać. Byłabym oburzona i milczała. Tym razem za to było mi zdecydowanie wszystko jedno. Nie miałam zamiaru ukrywać tego co się stało, ani wymyślać historyjki na szybko. Ostatnio dookoła mnie działo się tak wiele złych rzeczy, a jedna z niewielu dobrych stała właśnie przede mną. Nie chciałam sama sobie jej odebrać.
- Moja mama chciała mnie, jak to ujęła, wyprostować - oznajmiłam, a nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa.
Mimo iż nie czułam się komfortowo z tą rozmową, wiedziałam że wyjdzie mi na dobre. Poza tym chciałam być z nim szczera, chociaż nie byłam do końca pewna dlaczego tak mi na tym zależało.
- Zabrała mnie do niego bez mojej wiedzy. Zostawiła mnie tam nawet nie mrugając, kiedy się z nimi szarpałam - westchnęłam głośno, patrząc prosto w jego oczy. Jak kiedyś mnie to onieśmielało, tak teraz dodawało otuchy. - Trzymał moją głowę pod wodą, kiedy nie odpowiadałam na jego głupie pytania.
Szczęka Nicholasa lekko się poruszyła, a jego mięśnie napięły się nawet bardziej niż wcześniej. Klatka piersiowa chłopaka unosiła się i opadała znacznie szybciej, podczas gdy zacisnął dłonie w pięści. Wyglądał jakby był na skraju wybuchu.
- O co cię pytał? - i właśnie z tą chwilą nadszedł moment, którego obawiałam się najbardziej.
Przełknęłam ciężko ślinę, a zaraz nabrałam powietrza do płuc.
- O ciebie. O to jakie masz względem niego plany - oznajmiłam, bojąc się jego reakcji.
Nicholas stał nieruchomo przez dobre kilkanaście sekund. Zaraz jednak zamknął swoje oczy, palcami ściskając skrzydełka nosa. Pozostawał cichy, a to niepokoiło mnie jeszcze bardziej.
- Zresztą to, o co pytał nie miało znaczenia. Sam później zaznaczył że robił to dla własnej chorej uciechy. Nawet nie zależało mu na odpowiedzi - dodałam, chcąc w ten sposób załagodzić sytuację.
Gdyby Horton powiedział mi, że przytrafiło mu się coś złego ponieważ nie udzielił informacji na mój temat, z pewnością byłabym na siebie wściekła i prawdopodobnie bym się rozryczała. Nie byłam w stu procentach pewna jaki Nicholas miał do tego wszystkiego stosunek, ale jego postawa świadczyła o tym iż reagował podobnie do tego, jak zareagowałabym ja, będąc w jego butach.
Horton wciąż stał w tej samej pozycji, a ja widziałam jak jego grdyka od czasu do czasu powoli się porusza. Nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie, dlatego podeszłam do niego bliżej i stanęłam na palcach, aby zaraz odciągnąć jego dłoń od twarzy. Złapałam za jego policzki, co sprawiło że powoli uchylił powieki. Jego oczy były lekko wilgotne, co ani trochę mi się nie spodobało.
- Nick - mój głos zamienił się w szept, gdyż moje gardo zdecydowanie nie domagało.
- Zabiję go, Sloane - powiedział to tak przerażająco spokojnie i pewnie, że aż przeszedł mnie dreszcz. - Zabiję go.
Przełknęłam ciężko ślinę, kciukami gładząc skórę jego policzków. Oblizałam spierzchnięte wargi, mocniej wbijając wzrok w chłopaka.
- Nic mi nie jest. To tylko kolejne zagranie mojej uroczej matki - parsknęłam gorzko pod nosem. - Nie dam tak łatwo się złamać.
Zabawne, bo w kółko powtarzałam sobie jaka byłam słaba. Jedyne co mi pozostało, to wmawiać sobie że dawałam radę. Ciężko było jednak zignorować notoryczne spadki nastroju, a także kompletne odcinanie się od rzeczywistości. Leżałam wtedy w łóżku bądź piłam kawę, nie zdając sobie nawet sprawy jak szybko zmieniały się wskazówki na zegarze. Kompletnie gubiłam się w czasie, który mocno marnowałam.
- Na prawdę nie wiem jak ty to robisz - Nicholas pokręcił lekko głową, a ja zabrałam dłonie z jego twarzy.
- Co masz na myśli? - zapytałam, patrząc na niego z lekko zmarszczonymi brwiami.
- Każda normalna osoba już dawno by pękła. Za to ty stoisz przede mną z uniesioną głową, zachowując się tak samo jak zwykle - oznajmił, zakładając mi kosmyk mokrych włosów za ucho. - Masz w sobie więcej siły niż myślałem.
Uśmiechnęłam się słabo na jego słowa, cicho wzdychając.
- To tylko dlatego, że nie mam czasu aby sobie na to pozwolić - powiedziałam nieco ciszej, parskając krótko gorzkim śmiechem.
Takie były realia. Mimo tego iż czasem odczuwałam okropne skutki tego co działo się dookoła mnie, to nie miałam możliwości całkowicie dać się temu pochłonąć. Co chwilę działo się coś nowego, nie dając mi czasu aby poukładać poprzednie katastrofy. Bałam się jednak tego, że pewnego dnia wszystko eksploduje i nikt ani nic nie będzie w stanie poskładać mnie w całość.
- Okropnie się dzisiaj wystraszyłem - przyznał, patrząc prosto w moje oczy. - Axel miał coś do załatwienia i zadzwonił do mnie, żebym po ciebie pojechał. Jak tylko wysłał mi twoją lokalizację, od razu wiedziałem że stało się coś złego. Właściwie, upewnił mnie w tym sam fakt że nie zadzwoniłaś do mnie.
Przez moment wydawało mi się, iż był tym faktem urażony, ale wcale mu się nie dziwiłam. Zdążył mnie już trochę poznać, a do tego pozwoliłam mu na to aby wielokrotnie mi pomógł, naginając przy tym swoją samowystarczalność oraz dumę. Kiedy działo się coś na prawdę złego, nigdy się do niego nie odzywałam, bo wiedziałam że przy nim nie musiałam niczego udawać, a w takich momentach nie do końca było mi to na rękę. Wolałam wtedy w jakiś sposób się ukarać, dać się pochłonąć pustce lub po prostu egzystować bez słowa. Jego obecność zdecydowanie rujnowała te plany.
- Nie chcę zawsze obarczać cię swoimi sprawami. Jak zauważyłeś ostatnio tych problemów się nasiliło - przełknęłam ciężko ślinę, uciekając od niego wzrokiem. - Moje małe tragedie nie powinny być ani twoim priorytetem, ani codziennością. Wszystko ma swoje granice.
Horton pomasował swoje czoło ze zmęczeniem, ciężko przy tym oddychając.
- Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że taka inteligentna dziewczyna jak ty, momentami ma w głowie tak wielką pustkę - patrzył na mnie z dezaprobatą, a mi wydawało się iż kurczyłam się pod jego spojrzeniem. - Chyba ślepy by zauważył, że zdecydowanie nie jesteś mi obojętna. Muszę wiedzieć dosłownie wszystko co się u ciebie dzieje, żeby nie postradać zmysłów - pokręcił powoli głową. - Nie raz muszę się powstrzymywać, żeby do ciebie nie pojechać.
Moje serce przyspieszyło nieco swój rytm, a w żołądku coś się zacisnęło. Wiedziałam, że nasza relacja była inna niż jakiekolwiek w których wcześniej byłam. Jednak przez to iż mój mózg był nieco wyprany toksycznością, zawsze miałam z tyłu głowy obawę że prędzej czy później ktoś bliski odwróci się i odejdzie, jeśli będę za bardzo się angażować. Że moja osoba stanie się nudną rutyną. Poza tym ciężko było mi uwierzyć, że komuś może na mnie bezinteresownie zależeć.
Ja nic dla niego nie zrobiłam, a on nadal przede mną stał i mówił mi takie rzeczy. Przejmował się mną tak po prostu. Nic nigdy nie ogrzało mojego serca tak, jak on w tym momencie. Niemal każde słowo jakie powiedział do mnie w przeciągu ostatnich kilku minut, sprawiało iż miałam ochotę obsypać go pocałunkami.
- Niepotrzebnie się powstrzymujesz - wzruszyłam lekko ramionami, unosząc na niego swój wzrok.
Nicholas patrzył na mnie z całkowitą powagą, nawet nie mrugając. Skanował każdy centymetr mojej twarzy, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Masz rację - wychrypiał cicho, a potem złapał moją twarz w swoje duże dłonie aby zaraz wcisnąć w moje usta mocny pocałunek.
Moje wnętrzności zadrżały z nadmiaru euforii, gdy tylko poczułam miękką fakturę jego warg na swoich. Odwzajemniłam jego pocałunek, zaciskając palce na nadgarstkach bruneta. Stanęłam na palcach aby jakoś się do niego przybliżyć.
Był najlepszym nałogiem w jaki mogłam popaść.
Całowaliśmy się w jego kuchni przez dłuższą chwilę. Horton zacisnął dłonie na materiale swojej bluzy która okalała moje ciało, podczas gdy ja wsunęłam palce na jego kark. Nasze twarze znów dzieliły centymetry, a moje oczy zostały pobłogosławione przez widok tych jego.
Wiedziałam, że zepsuje nieco ten moment, ale musiałam zadać mu pytanie które nurtowało mnie już od kolacji w jego rodzinnym domu. Martwiło mnie to, co wtedy się tam wydarzyło i chciałam w jakiś sposób mu pomóc.
- Czy Annie na prawdę stanie się częścią Rooks? - zapytałam cicho, obserwując jego przystojną twarz.
Pokiwał powoli głową, spuszczając wzrok.
Zmarszczyłam lekko brwi, niemal fizycznie odczuwając jego ból. Pomasowałam kciukami jego skórę, na co zamknął powieki.
- Pomogę jej - powiedziałam pewnie, co sprawiło iż otworzył oczy i na mnie spojrzał. - Może i sama jestem w tym wszystkim nowa, ale z pewnością będzie czuła się bardziej komfortowo rozmawiając ze mną, a nie z tymi pożal się Boże mężczyznami którym brakuje manier i piątej klepki.
Nicholas przyglądał mi się z lekkim niedowierzaniem, kilkakrotnie przy tym mrugając.
- Mówisz poważnie? - zapytał, jakby chciał się upewnić.
- A wyglądam jakbym żartowała? - uniosłam stanowczo brew, nie spuszczając z niego wzroku.
Horton wciąż patrzył na mnie tak, jakbym wręczyła mu właśnie gwiazdkę z nieba. Przewróciłam oczami na jego reakcję, odsuwając się od niego na krok. Złapałam za czarny kubek z motywem marmuru, powoli smakując herbaty którą brunet przygotował. Pamiętał żeby dodać cytryny, co niezwykle mnie ucieszyło. Ciepły napój był jak miód na moje obolałe gardło. Od razu poczułam się dzięki temu lepiej. Nicholas także wziął do ręki drugi kubek, pociągając z niego solidny łyk.
- Chcesz coś obejrzeć? - zapytał, patrząc na mnie spod wachlarza długich czarnych rzęs.
Uśmiechnęłam się szeroko, niemal od razu kierując się do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie, po drodze biorąc ze sobą pilot. Kliknęłam w ikonę Netflixa w momencie, kiedy Nick zajął miejsce obok mnie. Oblizałam z zadowoleniem wargi, a następnie wciągnęłam tę dolną między zęby. Zatrzymałam się na jednym z moich ulubionych seriali bez wahania włączając pierwszy odcinek.
- Nie ma mowy - Horton głośno się zaśmiał, co sprawiło iż momentalnie na niego spojrzałam.
- Ale Nick, to jest klasyk. Każdy powinien obejrzeć to chociaż raz - powiedziałam lekko oburzona, obserwując jego zarysowany profil.
- Nie będę oglądał z tobą Pamiętników Wampirów - oznajmił stanowczo, obracając głowę w moją stronę.
Brwi bruneta były uniesione w górę, co tylko podkreślało jego pewność w tej decyzji. Na jego nieszczęście nie zamierzałam poddać się tak łatwo. Wydęłam lekko swoje wargi, robiąc przy tym maślane oczy. Patrzyłam tak na niego dopóki nie westchnął ze zrezygnowaniem. Odwrócił ode mnie wzrok, ale kiedy wyczuł iż nie odpuszczałam, znów na mnie popatrzył. Przewrócił oczami, a następnie cmoknął głośno językiem.
- Nie patrz tak na mnie - niemal na mnie warknął, co sprawiło iż zmarszczyłam brwi, a potem z najsmutniejszym wyrazem twarzy na jaki było mnie stać, odwróciłam od niego głowę.
- Niech ci będzie - mruknęłam pod nosem, zatrzymując odcinek którego pierwsze dwie minuty zdążyły przez ten czas minąć.
Spojrzałam ukradkiem na Nicholasa, który zaciskał palce na grzbiecie swojego nosa a jego oczy były zaciśnięte jakby walczył sam ze sobą. Uśmiechnęłam się tak, aby tego nie zauważył, kiedy ostatecznie nasze spojrzenia znów się spotkały.
- Tylko jeden odcinek - obserwował mnie z powagą, ale za to ja nie potrafiłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu.
Niewiele myśląc odłożyłam kubek z herbatą na stolik, aby zaraz przybliżyć się do chłopaka i złożyć na jego policzku pocałunek w ramach podziękowania. Przewrócił oczami, ale jego usta i tak drgnęły w uśmiechu. Z zadowoleniem przysunęłam się do jego boku, opierając głowę na ramieniu ciemnookiego. Włączyłam odcinek od początku, wsuwając rękę pod tą jego, aby złapać się jego twardego ramienia. Przełożyłam także swoje nogi przez jego udo, a dłoń Nicholasa spoczęła na moich kolanach. Moje serce zabiło szybciej, podczas gdy w moim brzuchu zagościło przyjemne uczucie. Zaciągnęłam się jego zapachem, niemal całkowicie się odprężając. Ten moment był moją prywatną definicją idealnego wieczoru.
- Najpierw spotkali się na wejściu do łazienki, a teraz na cmentarzu. Co jest z nimi nie tak? - Nick mruknął pod nosem, co odrobinę mnie rozbawiło. - Jakim cudem ona w ogóle rozwaliła tak nogę? Przecież nie upadła na nic ostrego.
- Cieszę się, że tak się wczuwasz. Myślę, że uda nam się obejrzeć cały sezon - powiedziałam radośnie, co sprawiło iż Horton na mnie spojrzał.
Uniosłam na niego wzrok posyłając mu promienny uśmiech, podczas gdy obdarowywał mnie morderczym spojrzeniem. Przestał komentować, czego trochę żałowałam ponieważ czuję że miałabym z niego niezły ubaw. Za to zakrywał mi oczy za każdym razem jak na ekranie ktoś się całował, lub kiedy Stefan zakładał na siebie koszulkę. Kiedy w odcinku pojawił się Damon, a ja mruknęłam z zadowoleniem pod nosem, mocniej zacisnął palce na moim udzie gdzie aktualnie spoczywała jedna z jego dłoni.
Po tym jak odcinek dobiegł końca, podsunęłam się nieco wyżej aby zaraz przycisnąć wargi do skóry jego szyi, naciągając jej materiał palcem wskazującym aby zrobić sobie więcej miejsca.
I w taki oto sposób zagwarantowałam sobie kolejny odcinek.
W trakcie trwania trzeciego odcinka żadne z nas nie skupiało już swojej uwagi na telewizorze. Horton ochoczo zajmował się moimi ustami, podczas gdy palce jego dłoni zaciskały się na moim nagim pośladku. Na jego szczęście pod bluzą miałam jedynie dolną część bielizny.
- Głodna? - zapytał pomiędzy pocałunkami, a zaraz jego wargi zjechały na moją szyję.
- Niekoniecznie - odparłam, wplatając palce w jego włosy.
Zdecydowanie bardziej wolałam go całować, chociaż musiałam przyznać iż moje zmęczenie także dawało o sobie znać. Nicholas jednak nie starał się pchnąć dalej tego co robiliśmy. Jego oczy także informowały mnie o tym iż robił się senny.
- To dobrze, bo nie mam nic co by się nadawało - oznajmił, raz jeszcze całując moją szyję, a potem lekko się odsunął aby na mnie spojrzeć. - W drugiej sypialni jest kilka rzeczy do spania. Kupiłem je żeby Annie nie brała moich ubrań gdy tutaj nocuje. W bluzie będzie ci za gorąco.
- A kto powiedział, że zostaję na noc? - uniosłam zaczepnie brew, co sprawiło iż Nick spojrzał na mnie jakbym była głupia.
W sumie nie było to całkiem omylne z jego strony.
Pchnęłam go do tyłu, a potem wstałam z kanapy i przeciągnęłam się niczym kot.
- Idę się przebrać - oznajmiłam, następnie ruszając do pokoju gościnnego.
Odsunęłam pierwszą szufladę białej komody, gdzie znajdowały się dwie pary dresowych spodenek. Wybrałam te beżowe, a do tego sięgnęłam po czarną nieco przyciętą koszulkę. Dobrze, że miałam podobny rozmiar do Annie, dzięki czemu czułam się w tych ubraniach komfortowo.
W łazience spędziłam może siedem minut. Nie miałam na nic siły, więc umyłam swoje ciało w ekspresowym tempie i już zaraz przekraczałam próg sypialni Nicholasa. Ciemnowłosy trzymał w rękach swoją koszulkę którą właśnie zdjął, dzięki czemu mogłam wpatrywać się w jego nagi, umięśniony tors. Zdecydowanie lepiej będzie mi się spać z takim obrazem w głowie.
- Popatrzyłaś już sobie? - zapytał, przyłapując mnie na tym iż mu się przyglądałam.
- Jeszcze nie - odparłam, nie wstydząc się tego iż skanowałam każdy centymetr jego skóry.
Słyszałam jak krótko parsknął pod nosem, ale wiedziałam że w jakiś sposób go to cieszyło. Upewnił mnie w tym malujący się na jego twarzy arogancki uśmieszek.
- Okej, już - oznajmiłam, a potem wspięłam się na jego łóżko i weszłam pod kołdrę.
Nicholas pokręcił lekko głową jeszcze przez chwilę mnie obserwując, a potem zniknął za drzwiami.
Kiedy wrócił byłam już dosłownie o krok od zaśnięcia. Ciemnowłosy powoli położył się obok mnie, wślizgując ramię pod moją głowę aby zaraz przyciągnąć mnie do swojej piersi. Wtuliłam się w jego sylwetkę, mrucząc z satysfakcją pod nosem. Pachniał kurewsko dobrze, co sprawiło iż mój mózg niemal całkowicie odpłynął. Nicholas owinął wokół mnie swoje ramiona, a ja zasnęłam wsłuchując się w bicie jego serca, jednocześnie starając się uspokoić to moje.
***
Było mi tak cholernie gorąco jakbym cały dzień wylegiwała się na Hawajach. Nie wspominając już o tym, jak bardzo chciało mi się pić. Otworzyłam powoli swoje oczy, dając sobie jeszcze chwile na przyzwyczajenie się do wybudzenia ze snu. Zwilżyłam językiem spierzchnięte wargi, a za chwile uświadomiłam sobie w jakiej pozycji się znalazłam. Moje nogi przerzucone były przez pas Nicholasa. Ja sama jakimś cudem leżałam niemal na brzuchu podczas gdy jedna moja ręka spoczywała na jego torsie, a druga była niemal całkiem wyprostowana na drugiej części łóżka. Nie wiedziałam, że to fizycznie możliwe, aby tak przekręcić tułów, ale nie nogi. Cóż, w sumie często budziłam się w dziwnych pozycjach więc nie powinnam być zaskoczona.
Nie miałam do końca ochoty wstawać ponieważ ręka Hortona mocno trzymała moje uda nawet we śnie, a do tego mogłam poczuć jego oddech na swoim policzku. Dałam sobie jeszcze kilka minut, a potem powoli wyplątałam się z jego objęć, uważając aby go nie obudzić. Kiedy stałam już przy łóżku, przeciągnęłam się jak kot, pozwalając moim kościom strzelić. Przyjrzałam się jeszcze Nicholasowi, który leżał teraz na plecach z głową przekręconą w bok. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała, a ja musiałam się na ten widok uśmiechnąć.
- Słodki - mruknęłam do siebie pod nosem, a potem ruszyłam do kuchni, gdzie wypiłam duszkiem szklankę wody.
Postanowiłam także udać się pod prysznic, aby nieco odświeżyć się po tej gorącej wakacyjnej nocy. Moje rzeczy zdążyły już wyschnąć, więc ubrałam na siebie czarne jeansowe spodenki oraz koronkowy stanik w tym samym kolorze. Moje włosy były mokre, dlatego postanowiłam jeszcze nie wkładać bluzki. Wzięłam ją jednak ze sobą do kuchni, gdzie zaczęłam nieco się krzątać. Pozwoliłam sobie zobaczyć co dobrego miał do jedzenia, gdyż odkąd wstałam zdążyłam już zrobić się głodna.
Ostatecznie zdecydowałam się przygotować jajecznicę z bekonem. W międzyczasie obsłużyłam się też jego ekspresem do kawy i teraz delektowałam się jej smakiem. Pod nosem nuciłam oraz podśpiewywałam piosenkę Closer zespołu Powers, od czasu do czasu poruszając biodrami. W sumie bawiłam się całkiem dobrze, przerzucając paski bekonu na drugą stronę. Tak było do momentu kiedy usłyszałam jak piosenka którą nuciłam właśnie rozbrzmiała w mieszkaniu Nicholasa. Podskoczyłam w miejscu, obracając się w stronę salonu. Ciemnowłosy stał z pilotem w ręce oraz szerokim uśmiechem na twarzy. Jego oczy były lekko opuchnięte po spaniu, a do tego nie miał na sobie koszulki. Jedynie czarne koszykarskie spodenki.
Boże, jakim cudem człowiek może wyglądać tak dobrze zaraz po obudzeniu się?
Odetchnęłam z ulgą, następnie odkładając szczypce do przewracania na blat.
- Czy musisz mieć zawsze takie psychopatyczne zagrania? - zapytałam, głośno przy tym wzdychając.
Przez moment Nicholas nic nie mówił. Odłożył pilot na stolik, powoli ruszając w moją stronę. Nie zdejmował ze mnie swojego spojrzenia nawet na chwilę. Taksował wzrokiem każdy centymetr mojego ciała, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że nie miałam bluzki. Popatrzyłam na materiał leżący na oparciu krzesła i zrobiłam krok. Horton powędrował tuż za moim spojrzeniem, wyprzedzając moje myśli. Ledwo dotarłam do wyspy kuchennej, a on już zdążył zabrać moje ubranie, kręcąc przy tym głową. Uniósł materiał na tyle wysoko abym nie mogła go dosięgnąć, uśmiechając się do mnie w dół.
- Jesteś nieznośny - mruknęłam pod nosem, wracając do płyty kuchennej aby dokończyć przygotowywanie śniadania.
Kilka razy posłałam spojrzenie Nicholasowi, który siedział przy wyspie kuchennej i zwyczajnie mnie obserwował. Denerwowało mnie że tak się gapi, dlatego nałożyłam porcję jedynie dla siebie, a potem usiadłam na blacie i ugryzłam kawałek bekonu, głośno przy tym chrupiąc. Patrzyłam na niego ze zblazowaną miną, podczas gdy on uniósł wysoko brwi.
- Proszę nie mów, że myślałeś że zrobię ci śniadanie - parsknęłam krótko pod nosem, a zaraz głośno się roześmiałam, przesadnie z niego kpiąc.
Horton dźgnął językiem policzek, a zaraz podniósł się z miejsca. Patrzył na mnie z góry, coraz bardziej się zbliżając.
- Więc dla kogo to zrobiłaś? - skrzyżował ręce na brzuchu, spoglądając na resztę jedzenia jakie mu przygotowałam.
- Dla Świętego Mikołaja - oznajmiłam, wzruszając ramionami. - Pomyślałam, że pewnie znudziły mu się ciastka i mleko.
- Jest wrzesień - Nick głośno westchnął, a potem wziął talerz który wcześniej dla niego przygotowałam i zaczął sobie nakładać.
- No i co. Mikołaj nigdy nie śpi - zeskoczyłam z blatu, a potem ruszyłam do salonu aby włączyć telewizor.
Po drodze zabrałam swoją bluzkę, którą Horton zostawił na krześle przy wyspie kuchennej. Amator.
Założyłam na siebie ubranie, a potem rozsiadłam się na kanapie i kontynuowałam jedzenie, w międzyczasie włączając telewizor. Czułam się dzisiaj wyjątkowo łaskawa, dlatego zdecydowałam się nie męczyć Nicholasa Pamiętnikami Wampirów. Nie trzeba było eksperta aby zobaczyć, że faktycznie irytował go ten serial. Miałam w zanadrzu sporo innych jakimi mogłabym mu dogryźć, ale na wszystko nadejdzie jeszcze czas.
- Czy to oznacza, że dostanę prezent na święta? - ciemnowłosy usiadł obok mnie na sofie, zajadając się jajecznicą.
- Zależy na jakiej będziesz liście - posłałam mu raczej rozczarowane spojrzenie, następnie wracając do przeglądania seriali.
- Ja na pewno wiem na jakiej będziesz ty - mruknął pod nosem, co sprawiło iż na niego popatrzyłam.
- Na twoim miejscu mądrze dobierałabym słowa, wiesz, tak dla odmiany - zmarszczyłam lekko nos, a potem kontynuowałam jedzenie.
- Oj to nie było zbyt miłe. Mikołaj obserwuje, pamiętaj - Nick pogroził mi palcem, na co jedynie przewróciłam oczami.
Postanowiłam włączyć Harry'ego Pottera, a kiedy zobaczyłam iż brunet nie miał nic przeciwko, miałam ochotę wrzeszczeć ze szczęścia do niebios. Zjedliśmy swoje śniadanie w spokoju, zwyczajnie wpatrując się w ekran. W międzyczasie Nick ruszył się z miejsca i przygotował dla nas kawę. Nie miałam nic przeciwko kolejnej dawce kofeiny, która jakimś cudem w jego towarzystwie smakowała o wiele lepiej.
Niestety nasz spokój przerwał dzwonek do drzwi. Zatrzymałam film i oparłam męczeńsko głowę na oparciu kanapy, podczas gdy Nicholas z niechęcią wstał aby otworzyć. Przeciągnęłam się niczym kot, słysząc jak moje kości strzeliły. W sumie to siedziałam w tej samej pozycji około czterdziestu minut, więc się nie dziwię.
- Mówię ci stary, ta impreza będzie świetna - usłyszałam męski głos, który brzmiał dziwnie znajomo.
Obróciłam głowę, kiedy zaczął stawać się coraz to głośniejszy. Zmarszczyłam brwi, a kiedy zaczęło do mnie docierać kim był ten niespodziewany gość, było już za późno na jakąkolwiek ucieczkę.
- Ale o co ci chodzi, przecież... - a potem wzrok Jake'a spoczął na mnie, co sprawiło iż stanął jak zamurowany.
Ja również nie wiedziałam jak się zachować, bo tak się składa, że mój przyjaciel nie miał pojęcia iż w jakikolwiek sposób spędzałam czas z Nicholasem. Nie dziwiłam mu się że tak zareagował, ponieważ ostatnim razem kiedy rozmawialiśmy na temat Hortona to jawnie zaznaczałam swoją niechęć do tego człowieka i wszystkiego co robił.
Cóż, kto by pomyślał że tak się to potoczy.
- Sloane? - Jake zmarszczył brwi, wciąż pozostając w bezruchu. - Co ty tu robisz?
Przełknęłam ślinę, następnie zwilżając wargi językiem. Wskazałam kciukiem za siebie, w kierunku telewizora.
- Oglądam - oznajmiłam, cicho odchrząkując.
Zrobiło się trochę niezręcznie.
Nick stał w bezpiecznej odległości od naszej dwójki, chociaż fakt iż jego tors był nagi raczej nie poprawiał sytuacji. To znaczy mi to nie przeszkadzało, ale bałam się pomyśleć, co na to Jake.
- Ciekawe. A nie mówiłaś przypadkiem, że gdyby na świecie pojawiła się kolejna zaraza to nazwana by była jego imieniem? - Harvey skinął głową w na Nicholasa, z którym od razu nawiązałam kontakt wzrokowy.
Ciemnowłosy uniósł swoje brwi w górę, przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- A kto powiedział, że zmieniłam zdanie? - wzruszyłam ramionami, na co usta Hortona na moment drgnęły w uśmiechu.
- Myślę, że malinki na jego szyi mówią całkiem sporo. Aż nie mogę na to patrzeć - Jake zmrużył lekko oczy, na co Nick głośno westchnął.
- Zawsze możesz wyjść - odparł bez skrupułów, czym odrobinę mnie zaskoczył.
- Tak chyba zrobię - Harvey posłał mi spojrzenie, którego nie potrafiłam zidentyfikować.
Fakt, mogłam mu powiedzieć że jesteśmy z Nickiem w dobrych stosunkach, ale z drugiej strony Harvey uwielbiał ukrywać przede mną różne rzeczy, więc dlaczego teraz tak na mnie patrzył? Zupełnie jakby był rozczarowany.
- Jake, czemu jesteś.. - zaczęłam, ale nie było mi dane skończyć.
- Wpadnę w inny dzień - zwrócił się do Nicholasa, a potem nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem, ruszył do drzwi które zaraz z hukiem zamknął.
Świetnie. Mało mi było problemów.
Westchnęłam głośno, przecierając twarz dłońmi. Jedyne czego potrzebowałam to odpocząć, co ostatnimi czasy nie do końca mi wychodziło. Właściwie to chwilowa obecność mojego przyjaciela przypomniała mi, że gdzieś za ścianami tego mieszkania nadal toczyło się życie. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie nadużywałam gościnności Nicholasa.
- Nie lubię jak ktoś przerywa mi oglądanie - brunet usiadł z powrotem obok mnie, ciężko opadając na kanapę.
Wznowił film, podczas gdy ja podkuliłam nogi i oparłam brodę o kolana, obejmując przy tym swoje nogi. Toczyłam wewnętrzną walkę z samą sobą, głowiąc się, czy aby przypadkiem nie przeszkadzałam Hortonowi. Może miał coś do załatwienia, albo zwyczajnie chciał pobyć sam? Chyba za bardzo się rozgościłam. Musiałam jakoś wybadać teren.
- Nie uważasz że Jake trochę dziwnie zareagował, że tu jestem? - zapytałam, nie spuszczając wzroku z ekranu. - Jakby był zły i rozczarowany.
- No co ty - Nick parsknął krótko śmiechem. - A pytałem się ciebie czy wie, że jesteście tylko przyjaciółmi. Jak widać nie wie.
Moja głowa momentalnie obróciła się w stronę Hortona.
- Na pewno nie o to mu chodziło - odparłam pewnie, a brunet popatrzył na mnie jak na najgłupszą osobę na tej planecie.
- Użyj czasem mózgu, to ułatwisz mi życie - chłopak męczeńsko westchnął, poprawiając się na swoim miejscu.
Nie. Nie ma opcji, że Jake chciałby czegoś więcej. Od zawsze tylko się przyjaźniliśmy i nigdy nie zachowywał się względem mnie jakby czuł coś więcej. To nie jest możliwe.
- Dobra, nieważne - odchrząknęłam cicho. - Chyba powinnam niedługo się zbierać - ziewnęłam niby od niechcenia, badając grunt.
- Nie - oznajmił twardo, co sprawiło iż moje brwi wystrzeliły w górę.
- Co? - pomrugałam kilkakrotnie, zastanawiając się czy przypadkiem się nie przesłyszałam.
- Powiedziałem, nie - powtórzył, patrząc na mnie bez żadnego wyrazu.
- A od kiedy to podejmujesz za mnie dezycje? - spojrzałam na niego ostrzej, cmokając językiem.
To znaczy, oczywiście że chciałam zostać. Nie oznaczało to jednak, że będę jawnie to pokazywać. Nie byłabym sobą gdybym komuś ot tak przyznała rację lub zgodziła się za pierwszym podejściem. Nie leżało to w mojej naturze.
- Dlaczego jeszcze mówisz? Chcę oglądać - Nick przewrócił oczami, a potem zwyczajnie obrócił głowę w kierunku ekranu.
Co za menda.
Pozwoliłam aby upłynęło kilka minut, w międzyczasie uspokajając tysiące obelg i innych prób wszczęcia kłótni, które uporczywie chciały się ze mnie wyrwać. Przeanalizowałam w głowie jak to wszystko by się potoczyło i za każdym razem zakończenie było takie samo, więc mogłam oszczędzić sobie nerwów.
- Ale nie myśl, że zrobię obiad - mruknęłam pod nosem, kątem oka widząc jak kącik jego ust unosi się ku górze.
- Niemyślenie to twoja mocna strona, a nie moja. Nie myl sobie - odparł ze znudzeniem, a zara dostał ode mnie w głowę poduszką.
Jak ja go nie znoszę.
Poważnie.
Ale jego uśmiech wygląda teraz przepięknie.
*
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro