Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Tim

Padliśmy na kanapę naprawdę zmęczeni. Było wcześnie, ale ten dzień był strasznie długi i miałem dość. Maddie i Briee już leżały w łóżkach w swoim pokoju, a Denny spał w łóżeczku. Lili zerknęła na telefon wzdychając przeciągle.

- Nie ma dwudziestej pierwszej… Masz siłę coś obejrzeć? – spytała sadowiąc się koło mnie na kanapie, a ja napiąłem wszystkie swoje mięśnie, kiedy delikatnie oparła się o moje ramie.

- Mam siłę – odparłem, a ona spojrzała na mnie jakby coś analizując.

- Na którą musisz być w pracy?

- Na ósmą – odpowiedziałem przeciągając się.

- Hmm… No to mamy jeszcze troszkę czasu zanim padniemy spać, co?

- Jasne – uśmiechnąłem się i dotknąłem palcami jej ręki. – Lilianne… Nie wiem jak ci się za to wszystko odwdzięczę… - powiedziałem biorąc jej rękę w swoją dłoń.

Odsunęła się ode mnie, a po chwili zobaczyłem jak klęka na łóżku, na przeciwko mnie.

- Masaż – odpowiedziała, a ja zamrugałem.

- Mam ci zrobić masaż?– uniosłem jedną brew – To będzie chyba nagroda dla mnie, nie dla ciebie – dodałem wyobrażając sobie, że mógłbym dotykać tego niesamowitego ciała. Chyba wiedziała, że każdy facet dalby się pokroić, aby móc zrobić jej masaż, prawda?

- Zrobimy sobie nawzajem… – odparła poruszając sugestywnie brwiami, a ja z trudem przełknąłem ślinę.

- Lilianne, chodziło mi o to jak ja mam odwdzięczyć się tobie…

- …Och przestań z tym odwdzięczaniem. Nie widzisz że bycie przy tobie, przy was jest dla mnie wystarczającą nagrodą? Poza tym przyjaciele nie muszą się sobie odwdzięczać, ani wyliczać swoich zasług i tak dalej… – odparła.

- Przyjaciele… - powtórzyłem, a ona pokiwała głową.

- Przyjaciele robią sobie masaż po ciężkim dniu i nie potrzebują odwdzięczania i wyjaśnień – powiedziała zsuwając ramiączka swojej sukienki i odwróciła się do mnie tyłem, sadowiąc się pomiędzy moimi szeroko rozstawionymi nogami.

Odgarnąłem jej włosy z karku muskając wrażliwą skórę ustami tak delikatnie, że byłem niemal pewien, że tego nie poczuła, ale i tak zobaczyłem jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka. Przysunęła się bliżej, a ja nieco się odsunąłem aby nie poczuła tego jak reagowało na nią moje ciało, bo bałem się że ją wystraszę lub zawstydzę… Położyłem dłonie na jej ramionach sunąc po nich w górę, a później położyłem palce na jej drobnym karku i zacząłem go masować na co najpierw jęknęła, a później się zaśmiała. Piękny dźwięk.

Po kilku chwilach odsunęła się ode mnie i zaczęła mi ściągać koszulkę.

- Teraz ja

- Jak to, już? – spytałem ze śmiechem.

- Jestem bardzo niecierpliwa - odpowiedziała szarpiąc się z moją koszulką, więc pomogłem jej ściągając ją przez głowę. – Tak lepiej – odpowiedziała prześlizgując wzrokiem po moim ciele. Napiąłem mięśnie, a ona usiadła okrakiem na moich udach, choć nie tak blisko jakbym tego chciał. Nie docisnęła swojego ciała do mojego, ale to i tak wystarczyło żebym zaczął oddychać z trudem. Odsunąłem od niej swoje biodra, aby przypadkiem nie usiadła na nich i nie poczuła tego, co wolałem przed nią ukrywać.

- Te dłonie potrafią robić absolutnie niesamowite rzeczy – powiedział poruszając palcami – Przygotuj się na totalny odlot – dodała a ja się zaśmiałem, ale po chwili poczułem jej ręce na swoim karku. Pochylała się nade mną w taki sposób, że widziałem jej piersi i uda, czułem jej zapach a ta pozycja była tak intymna że w połączeniu z dotykiem sprawiała że niemal eksplodowałem. Znowu napiąłem swoje mięśnie i poruszyłem się pod nią, kiedy jej palce zaczynały sprawiać mi coraz większą przyjemność. Jęknąłem gdy zaczęła robić coś co sprawiło, że było mi naprawdę cholernie dobrze. Nawet nie miałem pojęcia co to było, ale jej palce były zaskakująco silne i wydawało mi się że nie była amatorką, tylko musiała się tego uczyć. Zachichotała kiedy znowu jęknąłem czując się bezsilny kiedy jej ciało kołysało się nade mną, jej oddech łaskotał moją skóra i czułem zbyt wiele i zbyt mocno na raz, bojąc się reakcji własnego ciała.

- O Boże… - znowu jęknąłem, Lilianne lekko się odsunęła patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Wszystko we mnie pulsowało z potrzeby, więc zamrugałem zawstydzony, kiedy odsunęła się ode mnie na długość ramion i zaczęła ugniatać moje barki. Jej biodra zaczęły przesuwać się niebezpiecznie blisko moich więc cały zesztywniałem… - Nie wolisz od tyłu? – spytałem zanim ugryzłem się w język. Nie chciałem aby tak to zabrzmiało, ale chyba jeszcze bardziej nie chciałem aby poczuła jaki jestem twardy i mielibyśmy przestać…

- Od tyłu…? – spytała uśmiechając się przebiegle

- Chodziło mi…

- Tak wiem co masz na myśli, aczkolwiek myślałam, że będzie miło w tej pozycji – podniosła jedną brew do góry.

-  Jest bardzo miło, ale nie wiem czy jest ci wygodnie… - westchnąłem poruszając delikatnie biodrami.

- Jest mi na tobie bardzo wygodnie – odparła opadając na moje kolana – Powiedziałabym, że nigdy w życiu nie było mi aż tak wygodnie  - dodała kładąc ręce na moich ramionach -  A czy tobie jest… wygodnie? – spytała, a ja tylko pokiwałem głową – Hmm… Z tyłu można by robić to mocniej…. Wolałbyś? – przechyliła głowę a mi zabrakło słów więc tylko się na nią patrzyłem, ciężko oddychając – Może to faktycznie nienajgorszy pomysł… Tylko poczekaj muszę zrobić jeszcze jedną rzecz i coś sprawdzić… – odarła po czym znowu przeniosła dłonie na mój kark i docisnęła się do mnie, dotykając sobą dokładnie tego miejsca w którym najbardziej pragnąłem jej poczuć. Westchnąłem i jęknąłem jednocześnie kiedy poruszyła na mnie delikatnie biodrami w tym samym czasie robiąc te niesamowite rzeczy swoimi dłońmi. Moje ręce powędrowały do jej bioder, kiedy lekko się odsunęła, a ja cały drżałem z potrzeby, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytmie ciężkich oddechów, kiedy spojrzała na mnie z satysfakcją – Chcesz od tyłu? – wyszeptała pochylając się nade mną, a ja jedyne czego chciałem to znowu poczuć ją w ten sposób. Chciałem aby znowu docisnęła do mnie swoje biodra i poruszała się na mnie w ten sposób, który odbierał mi zmysły. Pokręciłem lekko głową kładąc niepewnie dłonie na jej biodrach, i z ulgą poczułem jak znowu się do mnie dosuwa. Siedziałam między jej nogami, czułem jej ciepło przez cienki materiał moich spodni i wiedziałem że ona wyczuwa to jak na nią reagowałam, ale nie chciałem teraz tego analizować, chciałem tylko czuć… Jej dłonie zaczęły masować moje obolałe mięśnie, kiedy zatopiłem twarz w jej szyi i zaplotłem wokół niej swoje ramiona. Ruchy jej bioder były płynne i powolne, poruszała się tak wolno, że niemal niewyczuwalnie, ale to i tak mi wystarczyło. Ocierała się o mnie, dociskając do mnie swoje ciało i byłem pewien że ona czuje jak drżę, kiedy przyjemność jakiej jeszcze nie czułem odbierała mi resztki samokontroli. Zajęczałem głośno w jej szyje, niepewnie odpowiadając na ruchy jej bioder. Kiedy doszedłem do siebie nie mogłem uwierzyć w to co do cholery się stało, tym bardziej że nie trwało to dłużej niż kilka chwil. Czy był cień szansy na to, że ona nie domyślała się co przed chwilą zrobiłem? Mogłem się bardziej upokorzyć, czy to była najgorsza z możliwych opcji? Nie byłem z kobietą od lat i tak naprawdę nigdy nie zaznałem takiej bliskości z dziewczyną która naprawdę mi się podobała, nie wspominając o tym że za Lilianne dosłownie szalałem, ale i tak spodziewałem się po sobie więcej i nic mnie nie usprawiedliwiało. Boże, byłem beznadziejny. Moje ramiona zamarły oplecione wokół jej talii, kiedy mój oddech się uspakajał i nie miałem pojęcia jak po czymś tak zawstydzającym miałbym jeszcze kiedykolwiek spojrzeć jej w oczy. Jej palce wciąż maskowały delikatnie mój kark a ja docisnąłem nos i usta do jej szyi czując się zagubiony i bezbronny. Co miałem teraz zrobić? Modliłem się aby nie była zażenowana lub wściekła, a wtedy poczułem jej dłonie w swoich włosach. Przesuwała je między palcami więc zamknąłem oczy, a po kilku chwilach odsunęła się ode mnie składając delikatne pocałunki z boku mojej szyi co zupełnie mnie zaskoczyło i było tak cholernie miłe.

- Przepraszam…- próbowałem coś powiedzieć, ale ona tylko spojrzała mi w oczy i położyła palec na moich ustach patrząc na mnie z  uczuciem.

- Było tak miło – wyszeptała – Obiecaj że jeszcze będziemy robić sobie nawzajem masaż. Nie pamiętam, kiedy czułam się taka zrelaksowana – powiedziała zabawny tonem wiec siłą rzeczy się zaśmiałem.

- Byłem beznadziejny w masowaniu. W ogóle się nie popisałem – odpowiedziałem, a mój głos był zaskakująco zachrypnięty więc odchrząknąłem, nie patrząc jej w oczy.

- Nie prawda, byłeś cudowny! – zmarszczyła brwi odpowiadając nieco oburzonym tonem.

- Ty byłaś cudowna. Gdzie ty się w ogóle tego nauczyłaś? Na pewno musiałaś się jakoś tego nauczyć… 

- Moja słodka tajemnica - odparła – Ale ty masz wrodzony talent. Było wspaniale

- Całość trwała jakieś półtorej minuty – zaśmiałem się  i spojrzałem na nią czując jak wielki kamień spada mi z serca, mimo że i tak wciąż byłem zawstydzony i zapewne powinienem ściągnąć ją ze swoich kolan i pójść się umyć, ale nie potrafiłem… Chciałem ją jeszcze trochę przytulić…

- Bo ci przerwałam. Ale to dlatego, że dzisiaj ja chciałam pomasować ciebie. Miałeś ciężki dzień – odpowiedziała odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła po czym dotknęła dłonią mojego policzka, a ja już przywykłem do tego dotyku przytulając się do jej dłoni. – Musiało być ci tak ciężko…

- Było strasznie – wyszeptałem – Sue nie chce wracać do domu. Martwię się o nią…-dodałem – Ludzie mówią, że jesteśmy przeklęci, ona to wie, myśli że mają rację… Jest taka młoda… Co się stanie jeśli się załamie…? – nie miałem pojęcia czemu te wszystkie słowa wypływały z moich ust, ale w jakiś sposób czułem że mogę powiedzieć jej o wszystkim.

- Co za idioci mówią takie bzdury? – odparła znów przeczesując moje włosy. Wzruszyłem ramionami, przełykając ślinę. – Nie martw się, wszystko będzie dobrze… Daj jej chwilkę, nie każdy potrafi być taki jak ty… - dodała przesuwając dłoń na moją szczękę. Jej kciuk sunął po mojej dolnej wardze – Daj jej jeszcze trochę czasu…

Pokiwałem głową, kiedy poczułem jak zsuwa się z moich kolan.

- Chyba już dzisiaj nic nie obejrzymy – powiedziała poprawiając sukienkę, po czym przeciągnęła się podnosząc dłonie do góry.

- Dziękuję – powiedziałem wciąż siedząc na swoim miejscu, niepewny czy w ogóle jestem w stanie się ruszyć. Wyciągnęła rękę w moją stronę, więc ją złapałem wstałem z kanapy i ruszyliśmy na górę. Kiedy byliśmy już w moim pokoju wzięła ręcznik i dała mi go, po czym uśmiechnęła się przesuwając wzrokiem po moim ciele.

- Chyba powinieneś iść pierwszy – powiedziała sugestywnie uśmiechając się do mnie ciepło, ale ja i tak poczułem się naprawdę głupio. To oczywiste że domyśliła się tego, co stało się na kanapie. Zamknąłem oczy odchylając głowę do tyłu.

- Nie wiem co powiedzieć Lili… Mam ochotę zapaść się pod ziemię – odpowiedziałem zarzucając ręcznik na swoje nagie ramiona.

- Ja miałabym ochotę, żebyś zrobił zupełnie co innego – zaśmiała się podeszła do mnie i objęła mnie w talii.

- Wiem co sobie teraz o mnie myślisz, wiec nie mam pojęcia czemu jesteś dla mnie taka miła… - wypaliłem starając się na nią nie patrzeć.

- Że wolisz kobiety? Bo zdecydowanie to sobie pomyślałam, poza tym że to chyba najbardziej naturalna i zdrowa reakcja męskiego ciała na kobiece ciało – powiedziała marszcząc brwi, a ja zamrugałem.

- Czekaj, czekaj… podejrzewałaś że wole facetów? – odparłem patrząc na nią wymownie z niedowierzaniem.

- No nie wiem… Kilka razy dałeś mi kosza, więc… - dodała niewinnie, a mi opadła szczęka.

- Nie nabijaj się ze mnie Lilianne – pokręciłem głową.

- Ja z ciebie? Powiedz że nie dałeś mi kosza wtedy na ranczu, kiedy naprawiałeś ogrodzenie, lub kiedy rozmawialiśmy wczoraj na kanapie – pokazała na mnie palcem, ale uśmiechała się mrużąc oczy.

- Jakim niby cudem? – odparłem zdezorientowany, a ona tylko pokręciła głową, znowu odgarniając mi włosy z czoła.

- O rany, Tim. Kobiety nie mają z tobą lekko wiesz?

Kobiety nie mają ze mną lekko? Ona tak na poważnie?

- Kobiety mają ze mną bardzo lekko. Staram się być miły i uczynny, nigdy żadnej nie skrzywdziłem – powiedziałem obronnym tonem.

- Nie o to mi chodziło, kochanie – odpowiedziała przechylając głowę – Wiem o tym. Nieważne… Ja tylko. Miło mi że mnie lubisz, i to co działo się na kanapie było dla mnie równie przyjemne co dla ciebie. A teraz idź pod prysznic, bo robi się późno – powiedziała do mnie, padając na łóżko.

Stałem przez chwilę zastanawiając się co mam odpowiedzieć. Powinienem się jej odwdzięczyć. Na pewno nie doszła, w przeciwieństwie do mnie, ponieważ byłem na tyle żałosny że wystarczyły mi jakieś dwie, może trzy minuty jej bliskości, podczas gdy kobieta zasługiwała na więcej i potrzebowała znaczenie więcej czasu. Powinienem jej to dać… Zamiast tego wyszedłem z pokoju i poszedłem pod zimny prysznic obiecując sobie w myślach, że następnym razem jeśli w ogóle będę miał okazje jej dotknąć przejmę inicjatywę i spróbuje dać jej choć trochę tej przyjemności, którą ona dala mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro