Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Tim

Wybiła trzecia, kiedy zobaczyłem światła przed domem. Niemal westchnąłem z ulgi. Nie chciałem dzwonić i się narzucać, ale czekałem aż Lili wróci do domu. Może gdyby okoliczności były inne dawno bym już spał i dał jej spokój, ale dzisiaj tak strasznie jej potrzebowałem, że byłem gotów czekać na nią całą noc, aby choćby ją przytulić.

Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem wysokiego, mocno umięśnionego faceta z jasnymi włosami wychodzącego z miejsca kierowcy. Ray. Lili i Betty wyszły z tyłu i głośno się śmiały. Lili wyglądała przepięknie. Miała na sobie czarną, króciutką sukienkę na cienkich ramiączkach, która podkreślała jej smukłe, doskonałe ciało. Jej długie nogi w szpilkach wyglądały zabójczo. Odrzuciła do tyłu włosy i ruszyła tym swoim charakterystycznym, pewnym krokiem do domu, a ja dosłownie nie mogłem uwierzyć że ta zapierająca dech w piesi piękność, którą widzę przez okno jest moja. Okej, nie do końca moja, ale troszkę ją miałem.

Z tego co widziałem cała trójka zmierzała do nas, wiec szybko usiadłem na kanapie w salonie, a potem się położyłem, że niby śpię czy coś, ale kiedy Lili otworzyła drzwi z klucza znowu usiadłem, opierając się nonszalancko o podłokietnik. Przynajmniej miałem nadzieję, że wyglądałem na względnie wyluzowanego.

Weszła do pokoju, obdarzając mnie pięknym uśmiechem, a ja westchnąłem porażony tym jak strasznie tęskniłem. Naprawdę, to było nieco przerażające. Brakowało mi jej obecności, dotyku, głosu, zapachu, wszystkiego. Kiedy ją zobaczyłem poczułem ulgę i stałem się kompletny. Bez niej nawet oddychało mi się z trudem.

Betty wtoczyła się za Lili, a Ray lekko ją podtrzymywał chichocząc z niedowierzaniem.

- Dziewczyny się upiły, stary – wypalił na przywitanie, a ja wstałem z kanapy i zaśmiałem się na widok potarganej Betty. Wyglądała uroczo. Lilianne natomiast wciąż wyglądała po prostu perfekcyjnie.

- Wejdźcie – powiedziałem ze śmiechem, a Lili podeszła do mnie i oparła się na moim ramieniu. Zerknęła w moją twarz, odgarniając mi włosy. Dopiero teraz zobaczyłem, że chyba faktycznie była pijana.

- Tylko na chwilkę – odparł Ray i usiadł z Betty na kanapie. – Twoja kobieta ma takie branie, że musiałem bronić ją własnym ciałem przed napalonym gnojkami. Czyli jakąś cholerną połową klubu – powiedział wzdychając przeciągle. Domyślałem się, że wszyscy faceci, których spotka na swojej drodze Lili będą się za nią uganiać, więc w sumie mnie to nie zdziwiło. Ale i tak byłem zazdrosny.

- Potwierdzam. Ten cały włoski ogier był tak nachalny, że myślałam że nigdy się go nie pozbędziesz, kochana – parsknęła śmiechem Betty.

Włoski ogier? No błagam…

- Nie przesadzajcie – odpowiedziała Lili robiąc zniesmaczoną minę.

- Nie przesadzajcie?! Bili się o ciebie tarzając się po podłodze … Czemu za mną się tak nie uganiają?! – dodała z wyrzutem.

- Uganiali się też za tobą, Betty. To banda napalonych, bezmózgich kretynów myślących tylko członkiem. Dajcie spokój i skończmy ten żenujący temat – Lili machnęła ręka i poszła do kuchni, a Ray się zaśmiał i pocałował Betty w usta.

- Lilianne ma rację, kochanie.

Tak z pewnością to była prawda. Ale ja wiedziałem dlaczego faceci uganiali się właśnie najbardziej za Lilianne. Betty była prześliczna, ale była też słodką, uroczą, drobniutką i przyjazną dziewczyną z sąsiedztwa. Lilianne natomiast była po prostu chodzącym seksem, kobietą która nawiedza mężczyzn w ich erotycznych snach, była spełnieniem ich fantazji i ucieleśnieniem pragnień. Jej ciało przykuwało ich uwagę, a gdy dostrzegali jaka jest piękna tracili rozum.

A gdyby dowiedzieli się jak cudowna jest w środku, jak piękne jest jej serce, zakochaliby się w niej  w ciągu jednej sekundy. Jak ja.

- Nie zawracamy już wam głowy. Chcieliśmy doprowadzić Lili do domu i upewnić się że jest bezpieczna, bo moja kobieta upiła ją najpierw w klubie, a później w samochodzie. Opróżniły ponad pół litra whisky, człowieku, czujesz to? – zaśmiał się.

- Była obrzydliwa – skrzywiła się Betty

- To po co ją piłaś? – Ray wyrzucił w górę ręce. – My z Riverem potrafilibyśmy docenić ten głęboki smak i aromat.

- Głęboki smak? Brzmi jak z reklamy kiepskiej kawy. Co to jest do cholery głęboki smak? – wybełkotała Betty.

- Niedobrze mi – Lili oparła się o ścianę dotykając swojego płaskiego brzucha.

Popatrzyliśmy na nią, a Ray wstał pociągając za sobą półprzytomną Betty.

- Spadamy, stary. Skoro nie śpisz to się nią zaopiekujesz – Ray poklepał mnie po ramieniu i mrugnął do mnie, a ja wywróciłem oczami i podszedłem do Lili obejmując ją z troską.

Po chwili Ray i Betty zniknęli za drzwiami, a Lili zakryła usta dłonią.

- Muszę się dostać do łazienki – powiedziała, więc wziąłem ją na ręce i wbiegłem na górę, wchodząc z nią do łazienki. Odsunęła się ode mnie i czknęła głośno, co uznałem za naprawdę urocze. Puściłem ją kiedy usiadła na podłodze, oddychając głęboko.

- Kochanie, mogę coś dla ciebie zrobić?

- Udusić Betty. Co w nią wstąpiło?! Wlała we mnie niemal pół litra whisky. Była niemożliwa.

- Stęskniła się za tobą – odparłem, a Lili jęknęła i położyła się na podłodze. – Zaniosę cię do łóżka… Chcesz zwymiotować?

- Nie, chyba nie… Ale muszę wziąć prysznic – powiedziała i zaczęła ściągać sukienkę, jednocześnie walcząc ze swoimi szpilkami. Złapałem jej łydkę i ściągnąłem buta, całując w kostkę. Moje usta łaskotały jej skórę więc zaśmiała się głośno, a później zakryła usta dłonią – Obudzę dzieci – wyszeptała z przestrachem – Nie łaskocz…

- Masz łaskotki? – uniosłem brew.

- Ani mi się waż. Mam potworne łaskotki. W niektóre miejsca nie da się mnie dotknąć. Mówię serio. Kiedy jestem łaskotana bywam niebezpieczna, nie kontroluje swoich ruchów, nie chce cię skrzywdzić – mówiła ostrzegawczym tonem, wyrywając mi swoją stopę, a ja złapałem ją za drugą kostkę i ściągnąłem drugą szpilkę.

- Dzisiaj ci odpuszczę, ale nic nie obiecuję – odpowiedziałem, po czym przesunąłem palcem po jej stopie, na co podskoczyła z oburzoną miną.

- Oo, teraz to przesadziłeś – powiedziała z szerokim uśmiechem, uklękła i popchnęła mnie na podłogę, a ja bez protestów poddałem się jej dotykowi, ze śmiechem kładąc się na chłodnych płytkach. Usiadła na mnie okrakiem, w samej seksownej czarnej bieliźnie, więc natychmiast byłem na nią gotowy. Zaczęła mnie łaskotać, ale ja nawet nie drgnąłem.

- Nie mam łaskotek kotku. Nawet odrobinę – powiedziałem sunąc dłońmi po jej biodrach i wąskiej talii.

- Ehh, nudy – usiadła na mnie i westchnęła z trwogą patrząc na prysznic – Jakim cudem mam tam dotrzeć? Czuje się ekstremalnie niestabilnie – schowała twarz w dłoniach, a ja chwyciłem ją za pośladki i jednym ruchem wstałem z nią z podłogi, po czym zaniosłem ją pod prysznic i postawiłem w brodziku. Patrzyła na mnie jakby zastanawiała się jakim cudem przed chwilą była na podłodze, a teraz stoi tutaj.

- To było takie seksowne, Tim. Muszę cię mieć. Teraz – powiedziała na wydechu siłując się z moją koszulką  a ja się zaśmiałem.

- Kochanie, jutro…- ale kiedy zostawiła moją koszulkę i zdjęła bieliznę zabrakło mi słów.

-  Nie bądź taki – wydęła wargi, a później odkręciła wodę i weszła pod ciepły strumień. Stałem gapiąc się na nią jak zahipnotyzowany. Nałożyła na dłoń płyn i spełniła swoje ciało, a później umyła włosy szamponem. Niemal eksplodowałem z potrzeby patrząc na ten niemożliwie seksowny widok. Oparła się o ścianę i westchnęła głęboko - Znowu mi niedobrze. Może faktycznie zrobimy to jutro? -  spojrzała na mnie krzywiąc się, więc wszedłem do niej i pomogłem jej spłukać płyn z  ciała i włosów. Byłem ubrany, a moje mokre ciuchy przylgnęły do ciała, ale miałem do gdzieś, szczególnie gdy dotykałem jej cudownych piersi, przejeżdżałem dłońmi po żebrach i przeczesywałem palcami mokre włosy. Kiedy wetchnęła i przytuliła się do mnie uśmiechnąłem się do siebie i wyciągnąłem ją spod prysznica, zawijając w wielki ręcznik. Zaniosłem ją do naszego pokoju i położyłem się z nią na łóżku.

- Jestem mokra – wyszeptała.

- Zaraz cię wysuszymy – odparłem, delikatnie targając ręcznikiem jej włosy.

- Mam na myśli, że jestem mokra tutaj – dodała z uśmiechem, złapała moją rękę i włożyła ją między swoje nogi. Rozchyliła uda i nakierowała moje palce na gładkie, mokre i cudowne ciepło jej ciała. – Dotykaj mnie – jęknęła poruszając biodrami. Zaplotła dłonie na moich ramionach i przyciągnęła mnie do siebie – Tak bardzo cię pragnę. Nie mogę przez to spać, jeść i oddychać. Cały czas myślę tylko o tobie. Chcę cię całować, chcę żebyś był we mnie… - wyszeptała. Przylgnąłem do niej całując ją desperacko. Jej miękkie nagie ciało zderzyło się z moim. Chciałem ją pochłonąć, chciałem żeby była przy mnie już na zawsze. Moje palce masowały jej łechtaczkę, a ona pojękiwała cicho w moje usta.

- Pragnę cię – powtórzyła.

- Kocham cię – wypaliłem i cały zesztywniałem. O Boże. Nie powinienem tego mówić…

- Tak, kochaj mnie. Kochaj mnie mocno – przylgnęła do mnie zaplatając wokół mnie swoje nogi, a ja znowu zacząłem oddychać. Moje palce wciąż ją pieściły, gdy odchyliła głowę do tyłu, więc zacząłem całować jej szyję – Zaraz dojdę…– wyjęczała, a kiedy poczułem jak drży z rozkoszy wsadziłem w nią palce, jęcząc z potrzeby na to cudowne doznanie. Poruszała biodrami nabijając się mocniej na moją rękę, czułem jak zaciska się na moich palcach, gdy próbowałem się opanować, by nie zrzucić z siebie spodni i nie wbić się w nią mocno i brutalnie. Potrzebowałem tego tak bardzo, że niemal nie mogłem tego znieść, ale nie zamierzałem robić niczego, czego ona mogłaby nazajutrz żałować. Połykałem jej jęki całując zachłannie jej usta, a ona uspakajała się i zamknęła swoje piękne oczy. Nim się obejrzałem zasnęła w moich ramionach z ustami przy moich, a ja skrzywiłem się z bólu, bo mój pulsujący penis naprawdę mnie teraz nienawidził. Niechętnie odsunąłem się od niej, po czym zdjąłem swoją wilgotną koszulkę i mokre spodnie, przykryłem nas kołdrą i przytuliłem ją, zaplatając się wokół niej najdokładniej jak umiałem. Westchnąłem z ulgi, mimo że mój wzwód pulsował boleśnie upominając się o jakąkolwiek uwagę, zresztą nie pierwszy raz. Od tygodnia zmagałem się z ciągłym niezaspokojeniem, które osiągnęło punkt kulminacyjny poprzedniej nocy, gdy pozwoliła mi być w sobie i przejąć inicjatywę. Było niewiarygodnie i chciałem więcej. Miałem nadzieję, że jutro naprawdę uda się nam skończyć to co zaczęliśmy bo  przeciwnym razie mogłem zwariować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro