Rozdział 23
Tim
Wybiła trzecia, kiedy zobaczyłem światła przed domem. Niemal westchnąłem z ulgi. Nie chciałem dzwonić i się narzucać, ale czekałem aż Lili wróci do domu. Może gdyby okoliczności były inne dawno bym już spał i dał jej spokój, ale dzisiaj tak strasznie jej potrzebowałem, że byłem gotów czekać na nią całą noc, aby choćby ją przytulić.
Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem wysokiego, mocno umięśnionego faceta z jasnymi włosami wychodzącego z miejsca kierowcy. Ray. Lili i Betty wyszły z tyłu i głośno się śmiały. Lili wyglądała przepięknie. Miała na sobie czarną, króciutką sukienkę na cienkich ramiączkach, która podkreślała jej smukłe, doskonałe ciało. Jej długie nogi w szpilkach wyglądały zabójczo. Odrzuciła do tyłu włosy i ruszyła tym swoim charakterystycznym, pewnym krokiem do domu, a ja dosłownie nie mogłem uwierzyć że ta zapierająca dech w piesi piękność, którą widzę przez okno jest moja. Okej, nie do końca moja, ale troszkę ją miałem.
Z tego co widziałem cała trójka zmierzała do nas, wiec szybko usiadłem na kanapie w salonie, a potem się położyłem, że niby śpię czy coś, ale kiedy Lili otworzyła drzwi z klucza znowu usiadłem, opierając się nonszalancko o podłokietnik. Przynajmniej miałem nadzieję, że wyglądałem na względnie wyluzowanego.
Weszła do pokoju, obdarzając mnie pięknym uśmiechem, a ja westchnąłem porażony tym jak strasznie tęskniłem. Naprawdę, to było nieco przerażające. Brakowało mi jej obecności, dotyku, głosu, zapachu, wszystkiego. Kiedy ją zobaczyłem poczułem ulgę i stałem się kompletny. Bez niej nawet oddychało mi się z trudem.
Betty wtoczyła się za Lili, a Ray lekko ją podtrzymywał chichocząc z niedowierzaniem.
- Dziewczyny się upiły, stary – wypalił na przywitanie, a ja wstałem z kanapy i zaśmiałem się na widok potarganej Betty. Wyglądała uroczo. Lilianne natomiast wciąż wyglądała po prostu perfekcyjnie.
- Wejdźcie – powiedziałem ze śmiechem, a Lili podeszła do mnie i oparła się na moim ramieniu. Zerknęła w moją twarz, odgarniając mi włosy. Dopiero teraz zobaczyłem, że chyba faktycznie była pijana.
- Tylko na chwilkę – odparł Ray i usiadł z Betty na kanapie. – Twoja kobieta ma takie branie, że musiałem bronić ją własnym ciałem przed napalonym gnojkami. Czyli jakąś cholerną połową klubu – powiedział wzdychając przeciągle. Domyślałem się, że wszyscy faceci, których spotka na swojej drodze Lili będą się za nią uganiać, więc w sumie mnie to nie zdziwiło. Ale i tak byłem zazdrosny.
- Potwierdzam. Ten cały włoski ogier był tak nachalny, że myślałam że nigdy się go nie pozbędziesz, kochana – parsknęła śmiechem Betty.
Włoski ogier? No błagam…
- Nie przesadzajcie – odpowiedziała Lili robiąc zniesmaczoną minę.
- Nie przesadzajcie?! Bili się o ciebie tarzając się po podłodze … Czemu za mną się tak nie uganiają?! – dodała z wyrzutem.
- Uganiali się też za tobą, Betty. To banda napalonych, bezmózgich kretynów myślących tylko członkiem. Dajcie spokój i skończmy ten żenujący temat – Lili machnęła ręka i poszła do kuchni, a Ray się zaśmiał i pocałował Betty w usta.
- Lilianne ma rację, kochanie.
Tak z pewnością to była prawda. Ale ja wiedziałem dlaczego faceci uganiali się właśnie najbardziej za Lilianne. Betty była prześliczna, ale była też słodką, uroczą, drobniutką i przyjazną dziewczyną z sąsiedztwa. Lilianne natomiast była po prostu chodzącym seksem, kobietą która nawiedza mężczyzn w ich erotycznych snach, była spełnieniem ich fantazji i ucieleśnieniem pragnień. Jej ciało przykuwało ich uwagę, a gdy dostrzegali jaka jest piękna tracili rozum.
A gdyby dowiedzieli się jak cudowna jest w środku, jak piękne jest jej serce, zakochaliby się w niej w ciągu jednej sekundy. Jak ja.
- Nie zawracamy już wam głowy. Chcieliśmy doprowadzić Lili do domu i upewnić się że jest bezpieczna, bo moja kobieta upiła ją najpierw w klubie, a później w samochodzie. Opróżniły ponad pół litra whisky, człowieku, czujesz to? – zaśmiał się.
- Była obrzydliwa – skrzywiła się Betty
- To po co ją piłaś? – Ray wyrzucił w górę ręce. – My z Riverem potrafilibyśmy docenić ten głęboki smak i aromat.
- Głęboki smak? Brzmi jak z reklamy kiepskiej kawy. Co to jest do cholery głęboki smak? – wybełkotała Betty.
- Niedobrze mi – Lili oparła się o ścianę dotykając swojego płaskiego brzucha.
Popatrzyliśmy na nią, a Ray wstał pociągając za sobą półprzytomną Betty.
- Spadamy, stary. Skoro nie śpisz to się nią zaopiekujesz – Ray poklepał mnie po ramieniu i mrugnął do mnie, a ja wywróciłem oczami i podszedłem do Lili obejmując ją z troską.
Po chwili Ray i Betty zniknęli za drzwiami, a Lili zakryła usta dłonią.
- Muszę się dostać do łazienki – powiedziała, więc wziąłem ją na ręce i wbiegłem na górę, wchodząc z nią do łazienki. Odsunęła się ode mnie i czknęła głośno, co uznałem za naprawdę urocze. Puściłem ją kiedy usiadła na podłodze, oddychając głęboko.
- Kochanie, mogę coś dla ciebie zrobić?
- Udusić Betty. Co w nią wstąpiło?! Wlała we mnie niemal pół litra whisky. Była niemożliwa.
- Stęskniła się za tobą – odparłem, a Lili jęknęła i położyła się na podłodze. – Zaniosę cię do łóżka… Chcesz zwymiotować?
- Nie, chyba nie… Ale muszę wziąć prysznic – powiedziała i zaczęła ściągać sukienkę, jednocześnie walcząc ze swoimi szpilkami. Złapałem jej łydkę i ściągnąłem buta, całując w kostkę. Moje usta łaskotały jej skórę więc zaśmiała się głośno, a później zakryła usta dłonią – Obudzę dzieci – wyszeptała z przestrachem – Nie łaskocz…
- Masz łaskotki? – uniosłem brew.
- Ani mi się waż. Mam potworne łaskotki. W niektóre miejsca nie da się mnie dotknąć. Mówię serio. Kiedy jestem łaskotana bywam niebezpieczna, nie kontroluje swoich ruchów, nie chce cię skrzywdzić – mówiła ostrzegawczym tonem, wyrywając mi swoją stopę, a ja złapałem ją za drugą kostkę i ściągnąłem drugą szpilkę.
- Dzisiaj ci odpuszczę, ale nic nie obiecuję – odpowiedziałem, po czym przesunąłem palcem po jej stopie, na co podskoczyła z oburzoną miną.
- Oo, teraz to przesadziłeś – powiedziała z szerokim uśmiechem, uklękła i popchnęła mnie na podłogę, a ja bez protestów poddałem się jej dotykowi, ze śmiechem kładąc się na chłodnych płytkach. Usiadła na mnie okrakiem, w samej seksownej czarnej bieliźnie, więc natychmiast byłem na nią gotowy. Zaczęła mnie łaskotać, ale ja nawet nie drgnąłem.
- Nie mam łaskotek kotku. Nawet odrobinę – powiedziałem sunąc dłońmi po jej biodrach i wąskiej talii.
- Ehh, nudy – usiadła na mnie i westchnęła z trwogą patrząc na prysznic – Jakim cudem mam tam dotrzeć? Czuje się ekstremalnie niestabilnie – schowała twarz w dłoniach, a ja chwyciłem ją za pośladki i jednym ruchem wstałem z nią z podłogi, po czym zaniosłem ją pod prysznic i postawiłem w brodziku. Patrzyła na mnie jakby zastanawiała się jakim cudem przed chwilą była na podłodze, a teraz stoi tutaj.
- To było takie seksowne, Tim. Muszę cię mieć. Teraz – powiedziała na wydechu siłując się z moją koszulką a ja się zaśmiałem.
- Kochanie, jutro…- ale kiedy zostawiła moją koszulkę i zdjęła bieliznę zabrakło mi słów.
- Nie bądź taki – wydęła wargi, a później odkręciła wodę i weszła pod ciepły strumień. Stałem gapiąc się na nią jak zahipnotyzowany. Nałożyła na dłoń płyn i spełniła swoje ciało, a później umyła włosy szamponem. Niemal eksplodowałem z potrzeby patrząc na ten niemożliwie seksowny widok. Oparła się o ścianę i westchnęła głęboko - Znowu mi niedobrze. Może faktycznie zrobimy to jutro? - spojrzała na mnie krzywiąc się, więc wszedłem do niej i pomogłem jej spłukać płyn z ciała i włosów. Byłem ubrany, a moje mokre ciuchy przylgnęły do ciała, ale miałem do gdzieś, szczególnie gdy dotykałem jej cudownych piersi, przejeżdżałem dłońmi po żebrach i przeczesywałem palcami mokre włosy. Kiedy wetchnęła i przytuliła się do mnie uśmiechnąłem się do siebie i wyciągnąłem ją spod prysznica, zawijając w wielki ręcznik. Zaniosłem ją do naszego pokoju i położyłem się z nią na łóżku.
- Jestem mokra – wyszeptała.
- Zaraz cię wysuszymy – odparłem, delikatnie targając ręcznikiem jej włosy.
- Mam na myśli, że jestem mokra tutaj – dodała z uśmiechem, złapała moją rękę i włożyła ją między swoje nogi. Rozchyliła uda i nakierowała moje palce na gładkie, mokre i cudowne ciepło jej ciała. – Dotykaj mnie – jęknęła poruszając biodrami. Zaplotła dłonie na moich ramionach i przyciągnęła mnie do siebie – Tak bardzo cię pragnę. Nie mogę przez to spać, jeść i oddychać. Cały czas myślę tylko o tobie. Chcę cię całować, chcę żebyś był we mnie… - wyszeptała. Przylgnąłem do niej całując ją desperacko. Jej miękkie nagie ciało zderzyło się z moim. Chciałem ją pochłonąć, chciałem żeby była przy mnie już na zawsze. Moje palce masowały jej łechtaczkę, a ona pojękiwała cicho w moje usta.
- Pragnę cię – powtórzyła.
- Kocham cię – wypaliłem i cały zesztywniałem. O Boże. Nie powinienem tego mówić…
- Tak, kochaj mnie. Kochaj mnie mocno – przylgnęła do mnie zaplatając wokół mnie swoje nogi, a ja znowu zacząłem oddychać. Moje palce wciąż ją pieściły, gdy odchyliła głowę do tyłu, więc zacząłem całować jej szyję – Zaraz dojdę…– wyjęczała, a kiedy poczułem jak drży z rozkoszy wsadziłem w nią palce, jęcząc z potrzeby na to cudowne doznanie. Poruszała biodrami nabijając się mocniej na moją rękę, czułem jak zaciska się na moich palcach, gdy próbowałem się opanować, by nie zrzucić z siebie spodni i nie wbić się w nią mocno i brutalnie. Potrzebowałem tego tak bardzo, że niemal nie mogłem tego znieść, ale nie zamierzałem robić niczego, czego ona mogłaby nazajutrz żałować. Połykałem jej jęki całując zachłannie jej usta, a ona uspakajała się i zamknęła swoje piękne oczy. Nim się obejrzałem zasnęła w moich ramionach z ustami przy moich, a ja skrzywiłem się z bólu, bo mój pulsujący penis naprawdę mnie teraz nienawidził. Niechętnie odsunąłem się od niej, po czym zdjąłem swoją wilgotną koszulkę i mokre spodnie, przykryłem nas kołdrą i przytuliłem ją, zaplatając się wokół niej najdokładniej jak umiałem. Westchnąłem z ulgi, mimo że mój wzwód pulsował boleśnie upominając się o jakąkolwiek uwagę, zresztą nie pierwszy raz. Od tygodnia zmagałem się z ciągłym niezaspokojeniem, które osiągnęło punkt kulminacyjny poprzedniej nocy, gdy pozwoliła mi być w sobie i przejąć inicjatywę. Było niewiarygodnie i chciałem więcej. Miałem nadzieję, że jutro naprawdę uda się nam skończyć to co zaczęliśmy bo przeciwnym razie mogłem zwariować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro