Rozdział 14
Wyciągnęliśmy koc z bagażnika i szliśmy kilkanaście minut trzymając się za ręce. Nie musieliśmy nic mówić, dotykaliśmy się, szliśmy w ciszy i cieszyliśmy się naszą bliskością. Powoli dochodziłem do siebie, a razem ze świadomością docierało do mnie to co zrobiłem. Na szczęście zwymiotowałem cały alkohol i czułem się niemal zupełnie trzeźwy, ale było to małe pocieszenie, tym bardziej biorąc pod uwagę że wymiotowałem na oczach Lili, chociaż to i tak nic w porównaniu do akcji z Sarą i sceny na łazienkowej podłodze. Ona jedna była tutaj, tuż przy mnie, uśmiechała się do mnie i trzymała mnie za rękę, wiec jedyne co mogłem zrobić to spróbować jakoś to naprawić.
Kiedy dotarliśmy na miejsce rozłożyliśmy koc na plaży i położyliśmy się na nim wsłuchując się w cykanie świerszczy i ciche odgłosy nocy, które dawały nam ukojenie. Lili położyła głowę na moim ramieniu, wzdychając z ulgą.
- Taka forma spędzenia wspólnego wieczoru podoba mi się znacznie bardziej… - odparła.
- Lili… Przepraszam… To było… - nie wiedziałem co miałbym dodać. To była katastrofa? Tak to chyba byłoby dobre słowo. Nawet nie zdarzyliśmy na dobre wejść do domu Sama, a już mieliśmy ochotę z niego wyjść. A później było tylko gorzej.
- Wiem… Było dziwnie i to już od samego początku. Twoja była zdecydowanie przegięła…
- To prawda… Lilianne, czuję się okropnie. Miałem zorganizować nam wspólny wieczór, zaopiekować się tobą, a wyszedłem na idiotę, upiłem się, a na dodatek Sara i Pam…
- Obie zachowały się strasznie, ale… Słuchaj Tim… Nie chcę się wtrącać, ale muszę zapytać… Naprawdę wytrzymałeś z Sarą dwa lata? – spytała nieco dziwnym tonem.
- To trochę skomplikowane – odparłem. Spojrzała na mnie mrużąc oczy i dokładnie przyglądała się mojej twarzy.
- Wciąż coś do niej czujesz? – wyszeptała, a nie wmurowało.
- Co? Nie! Ja… Nigdy nie kochałem Sary. To przyjaciółka, Przyjaciółka, która się we mnie zadurzyła, ogólnie to fajna dziewczyna, i kiedy powiedziała mi co do mnie czuje to po prostu mimo że tego nie odwzajemniałem, to i tak postanowiłem dać nam szansę. A później… Jakoś tak wyszło, nie mieliśmy dla siebie zbyt wiele czasu, wiec trwaliśmy przy sobie, zupełnie bez sensu. Wiem, że to był zły pomysł i już nigdy nie zdecydowałbym się na taki związek. Związek bez… - nie wiedziałem co wymienić jako pierwsze. Bez namiętności? Bez pożądania? Bez chemii? – Bez miłości… - powiedziałem, nie wiedząc dlaczego akurat wymieniłem miłość.
- Kiedy jest się nastolatkiem ciężko o miłość… Ale potrzebna jest pasja, namiętność. Mieliście to? – spytała bawiąc się swoją bransoletką.
- Nie. Nie z mojej strony – powiedziałem, postanawiając być zaskakująco szczery.
- Nie miała prawa cię całować. Obie nie miały do tego prawa… – dodała strzelając gumką, którą miała na swoim drugim nadgarstku. Naciągała ją mocno, by później wypuścić z palców, a gruby gumowy materiał uderzał ją w wewnętrzną stronę nadgarstka, zostawiając zaczerwienione ślady na jasnej skórze.
Dotknąłem jej ręki swoimi palcami, aby tego nie robiła. Wyglądało to dość nieprzyjemnie.
- Masz rację.
- Więc czemu nic nie powiedziałeś, czemu im na to pozwoliłeś? – spytała z wyrzutem.
- Jeśli chodzi o Pam to… Cholera wiem jak to brzmi, ale byłem pijany i nie spodziewałem się tego… Zaskoczyła mnie. Zresztą Sara tak samo, chociaż wiem że wtedy byłem trzeźwy i … - schowałem twarz w dłoniach – Ja pierdole nie mam na to wytłumaczenia, Lili… Czuje się okropnie, obrzydliwie i strasznie cię przepraszam. Mogę tylko powiedzieć że nie chciałem tego i…
- Wiem, Tim – przerwała mi. – Po prostu jestem wkurzona. Muszę trochę ochłonąć… - westchnęła i znowu zaczęła strzelać tą gumką, więc ponownie dotknąłem jej nadgarstka. To że była o mnie zazdrosna napełniało mnie nadzieją, ale nie wiedziałem co nas łączyło… To też było skomplikowane i nie miałem pojęcia na czym stoję. - A kiedy jeszcze byliście razem… Zachowywaliście się jak para? – usłyszałem jak jej głos przecina ciszę. Drążyła temat Sary, a ja wiedziałem że to pewnie przez to co naopowiadała jej Sue, więc stwierdziłem że to najlepszy moment aby wyznać jej prawdę i wyjaśnić.
- Poszliśmy do łóżka dopiero pod koniec naszego związku. Nie wiem czemu tyle to trwało, ale… - zamilkłem nie wiedząc jak skończyć to zdanie.
- … nie pragnąłeś jej i nie miałeś na to ochoty? – dokończyła za mnie.
- Możliwe – westchnąłem uśmiechając się sztucznie.
- A ona?
- Czasem coś aranżowała. Było… Niezręcznie – zaśmiałem się – Zawsze było niezręcznie. Ze mną ogólnie chyba jest niezręcznie, ale Sara była jak mój dobry kumpel i dziwnie było mi… Dotykać jej w ten sposób.
- Ale w końcu zdecydowaliście się spróbować?
Westchnąłem, nie za bardzo chcąc wchodzić na ten grząski grunt.
- Yhym… Tak… - odpowiedziałem biorąc do ręki jej dłoń.
- I…? – spytała muskając palcami moją klatkę piersiową.
- Nie podobało jej się – powiedziałem tylko czując jak robi mi się wstyd, a Lili zamarła, więc pomyślałem że przecież i tak nie mam u niej szans, a będę mógł się w końcu komuś wygadać. Byłem niemal pewien, że mnie nie wyśmieje, znałem ją dość krótko ale wiedziałem że jest aż nazbyt dobra i wyrozumiała. Poza tym… Była też doświadczona. Może mogła mi powiedzieć co jest ze mną nie tak?
- A tobie się podobało? – usłyszałem jej głos i cicho parsknąłem.
- To nie ma znaczenia.
- A co ma znacznie, Tim? Tkwiłeś dwa lata w związku z dziewczyną, która nawet ci się nie podobała i totalnie zaburzyła twoją pewność siebie… Co ona ci nagadała?
Przełknąłem ślinę.
- Myślę, że… Mówiła że nie umiem zaspokoić kobiety, że wszyscy inni na moim miejscu wiedzieliby jak się do tego zabrać, a ja jestem… Bezużyteczny. Żałosny? No wiesz, nie stanąłem na wysokości zadania – zaśmiałem się smutno. Czułem się podle i było mi wstyd.
- Co za głupia kurwa – warknęła Lili ściskając moją rękę. – Boże Tim, nie… Uwierz mi kochanie, to tak nie działa… Byłeś jeszcze z inną kobietą? – spytała a ja pokręciłem głową, czując się coraz bardziej zażenowany – Posłuchaj… Facet nie jest cholerną maszyną do pieprzenia. Mężczyźni to też ludzie, którzy mają prawo mieć swoje zdanie, mają prawo powiedzieć „nie”. Jeśli kobieta ci się nie podoba to choćby była najmilsza na świecie i była najlepszym kumplem, to i tak nie staniesz na wysokości zadania. Traktuje się facetów jakby byli chodzącymi penisami z permanentnym wzwodem, ale to totalna bzdura. Jeśli kogoś nie pragniesz to po prostu nie masz ochoty na seks i to nie twoja wina, tylko tej głupiej, podłej suki. Kurwa mam ochotę tam wrócić i konkretnie jej przywalić…. – powiedziała.
- Nie jestem jakąś damą w opałach, Lilianne – zaśmiałem się
- Nie o to chodzi… Tim, jesteś cholernie męskim i seksownym facetem z niesamowitym ciałem. Jesteś silny, przystojny i wszystkim kobietom na twój widok miękną kolana. Na dodatek jesteś kochany, słodki i opiekuńczy. Tylko masz jeden problem. Jesteś zbyt nieśmiały, nie wiem z czego to wynika, chyba po prostu taki jesteś… No i pozwalasz się wykorzystywać ludziom. Oni nie mają prawa cię wykorzystywać. A ty nie możesz im na to pozwalać. A ta podła małpa która nagadała ci tych bzdur, niech lepiej spojrzy w lustro, to może zrozumie dlaczego nie miałeś kurwa ochoty – mówiła coraz głośniej. Chyba naprawdę się wkurzyła, i trochę mnie wmurowało…
- Lili…
- Obiecaj mi, że nigdy więcej nie pozwolisz się nikomu tak traktować, Tim. Zasługujesz na więcej, zasługujesz na wszystko, rozumiesz? Nie pozwól wpędzać się w jakieś niedorzeczne kompleksy… - powiedziała i spojrzała na mnie z troską. – Chcesz o tym jeszcze pogadać?
- Chyba nie, tylko… A co jeśli ja naprawdę nie umiem zaspokoić kobiety? – wypaliłem, bo chociaż byłem jej wdzięczny za każde słowo które powiedziała, i wiedziałem że ma rację to i tak miałem wątpliwości…
Pamiętałem, aż nazbyt dobrze te kilka razy kiedy próbowaliśmy się kochać z Sarą, pamiętam jak mnie całowała i chwile kiedy już byłem gotowy, a później wszystko szło źle. Pamiętam jaka była wściekła i zawiedziona, jak mówiła że do niczego się nie nadaję, że co ze mnie za facet, skoro nie umiem zaspokoić swojej kobiety. A ja czułem się jak gówno. Skoro nie umiałem zaspokoić Sary, to jak miałem próbować z Lilianne? To było niedorzeczne…
- Tim... Pamiętasz jak mówiłeś że potrzebuję bliskości, kogoś komu zaufam, aby pozwolić się mu do siebie zbliżyć, stworzyć więź i tak dalej? – spytała, a ja pokiwałem głową – Ty potrzebujesz tego bardziej. I powtarzam nie będziesz miał udanego życia erotycznego z kobietą, której nie pragniesz. Fajnie że się lubicie, fajnie że dobrze wam się rozmawia. Ale to nie wystarczy. Żeby stworzyć coś udanego musi być wzajemne pożądanie. Bez tego nie ma sensu zaczynać. I tu nie chodzi o to, że para musi składać się z dwóch doskonale wyglądających osób, nie. Chodzi o to, że musicie się wzajemnie pragnąć, tacy jacy jesteście. Każdemu podoba się coś innego, każdy co innego uważa za atrakcyjne, czy piękne…
- Ciebie każdy uważa za piękną – wypaliłem, a ona zamrugała. Pochyliła się nade mną i popatrzyła mi w oczy, a ja przełknąłem ślinę.
- Podobam cię się, Tim? – wyszeptała
- Tak – odpowiedziałem cicho.
- A co myślisz o moim ciele. Podnieca cię? - spytała dociskając swoje piersi do mojej klatki piersiowej, wiec zacząłem oddychać z trudem.
- Bardzo…
- Pragniesz mnie? Chciałbyś być we mnie? Pieprzyć mnie mocno, słuchać jak jęczę, kiedy byś to robił? A może chciałbyś żebym usiadła na tobie i zaczęła cię ujeżdżać, hmm? – spytała. Czułem jak wali mi serce. Byłem wręcz niemożliwe pobudzony. – Chciałbyś, Tim? – powtórzyła, a ja pokiwałem głową.
Przechyliła głowę patrząc na mnie jakby coś analizowała. Po chwili poczułem jak mnie dotyka, jak bada palcami to jaki jestem twardy, na co jęknąłem przeciągle odchylając głowę do tyłu. Przysunęła do mnie swoje usta muskając nimi mój policzek, później moje wargi.
- Pocałuj mnie - wyszeptała masując mnie przez materiał moich spodni. Wzdychałem i jęczałem w jej usta, kiedy mnie pieściła, czułem jej słodki oddech na wargach i tak bardzo chciałem jej spróbować… - Pocałuj mnie tak, jak nigdy jej nie całowałeś. Pocałuj mnie tak, jak nigdy nikogo wcześniej – dodała, a ja złapałem jej dolną wargę w zęby, a później włożyłem język w jej usta, i to było tak niewiarygodnie przyjemnie, że aż westchnąłem z rozkoszy. Moje dłonie wystrzeliły w jej kierunku, przyciskając ją do mnie, kiedy dosłownie pożerałem jej usta. Poczułem jak siada na mnie okrakiem, moje ręce zaczęły błądzić po jej ciele, zacisnęły się na talii, powędrowały na jej uda. Chciałem więcej. Całowaliśmy się namiętnie, kiedy ocierała się lekko o moje ciało. Po chwili odkleiła się od moich warg, a ja miałem ochotę znowu się na nią rzucić.
- Tim… – wyszeptała - Potrzebujemy się nawzajem. Ja ci pokażę jaki potrafisz być niesamowity w łóżku, ty mi pokażesz jak to jest komuś zaufać, tak? – nie mogłem w to uwierzyć, nie potrafiłem wyrazić tego jak cholernie byłem szczęśliwy, mogłem tylko kiwać głową. – Ale musimy od czegoś zacząć, aby nasza terapia przyniosła oczekiwane efekty… - westchnęła, kiedy położyłem dłonie na jej biodrach i zacząłem poruszać swoimi ocierając się o nią. – O tak… To takie przyjemne… - wyjęczała odpowiadając na moje ruchy. Pochyliła się i polizała mnie po ustach, a ja złapałem łapczywie jej wargi miedzy swoje - Tak… - jęknęła, kiedy moje ruchy stały się bardziej desperackie – Och robisz to tak dobrze, kotku… - o Boże. Pomyślałem że eksploduję. Czułem jej niewiarygodne ciało, całowałem jej usta, i słuchałem jej podniecających jęków, które w połączeniu z tym co mówiła odbierały mi resztki świadomości. Byłem w innym świecie. Odsunęła się ode mnie, na co jęknąłem w proteście. – A teraz mnie posłuchasz… - położyła palec na moich ustach, a ja próbowałem oddychać. – Musimy zrobić to powoli i tak żeby to było dla nas obojga odpowiednie. Nie rozmawiałam z tobą o tym co robię z mężczyznami w łóżku, i nie wiem czy by ci się to spodobało, ale myślę że dzisiaj moglibyśmy spróbować czegoś innego. Na początek – wszystko we mnie pulsowało z potrzeby kiedy zaczęła odpinać mi spodnie. – Zrobimy sobie nawzajem dobrze? Co ty na to? – spyta. O. Cholera. Tak. Zdecydowanie tak.
Nie mogłem wydusić słowa więc tylko usiadłem i zacząłem ją całować. Całowanie jej było najprzyjemniejszą rzeczą we Wszechświecie, daję słowo.
- Ja pierwsza… - wyszeptała w moje usta, podnosząc mi koszulkę, którą ściągnąłem przez głowę. Próbowała zsunąć mi spodnie, ale pokręciłem głową. Nie, miałem inne plany... Zdjąłem ramiączka jej sukienki, i popchnąłem ją na koc, na co westchnęła ze zdziwieniem. Miała niewiarygodne piersi i nie mogłem uwierzyć, że za chwile będę mógł je pieścić. Jęknęła, kiedy zacząłem je ssać i lizać, zsuwając jej sukienkę coraz niżej. Kiedy leżała pode mną w samych czarny koronkowych stringach, niemal eksplodowałem z podniecenia.
- Jak mam ci to zrobić? – wychrypiałem ściągając jej majtki, dosłownie nie mogłem się doczekać, kiedy zanurzę w niej język.
- Tim… - powiedziała ciężko oddychając, ale złapała mnie za szczękę i spojrzała mi w oczy jakby chciała się upewnić, że jeszcze kontaktuje. Nie wiedziałem czy kontaktuje, ale wiedziałem że muszę ją mieć. Jej ciało było niewiarygodne i tak piękne, że mógłbym wielbić je do końca życia. Cholera kochałem ją. I zamierzałem wziąć wszystko lub cokolwiek, co zechciałaby mi dać – Chcesz, tak?
Odchyliłem głowę do tyłu nie mogąc uwierzyć, że o to pyta.
- Tak. Jak lubisz, jak mam cię dotykać? – spytałem całując zachłannie jej usta, później zsuwałem się na dół wielbiąc jej piersi, brzuch aż w końcu polizałem ją między nogami. Jęknęła przeciągle, rozstawiając szeroko uda, a ja mogłem dojść od samego patrzenia na nią.
- Tutaj - pokazała na swoją łechtaczkę masując ją delikatnie. Ugryzłem ją lekko w dłoń i zacząłem ją lizać. Robiłem to powoli, dokładnie, nie chciałem się spieszyć , masowałem ją swoim językiem, a ona jęczała i wzdychała z rozkoszy. – O tak… - jęczała coraz głośniej – Włóż we mnie palce, kochanie – wyszeptała, a ja odsunąłem się, aby na nią popatrzeć. Nigdy nie robiłem kobiecie dobrze ustami, ale jeśli chodziło o Lili zdecydowanie uwielbiałem to robić. Była mokra, i ciężko oddychała kiedy zacząłem muskać ją palcami przyglądając się temu jaka jest piękna – Podoba ci się? - wyszeptała, a ja w odpowiedzi docisnąłem do niej swoje wargi zasysając jej łechtaczkę, liżąc ją tak, jakbym się z nią całował, przy czym jęknąłem głośno z przyjemności. Lili krzyknęła z rozkoszy, więc chyba jej również się podobało. Znowu się odsunąłem i tym razem wsunąłem w nią palec. Była miękka, ciasna i mokra wiec niemal doszedłem od samego wyobrażenia sobie że mógłbym w niej być. Powoli wysuwałem z niej palce, by po chwili znów je zanurzyć, a ona łkała cichutko i pojękiwała, kiedy to robiłem… – Poliż mnie kochanie, za sekundę dojdę… – wyjęczała błagalnie, więc z satysfakcją znów zacząłem masować jej łechtaczkę językiem, by po chwili poczuć jak cała drży i zaciska się na moich palcach. Ruchy jej bioder zsynchronizowały się z ruchami mojego języka. Westchnąłem z rozkoszą, kiedy skończyła i zacząłem ciężko oddychać zlizując z niej orgazm, chcąc poczuć jeszcze raz jej smak, kiedy poczułem jak odsuwa się ode mnie i pcha mnie na koc. Byłem w raju, kiedy zsunęła ze mnie moje spodnie, i pochyliła się, aby mnie pocałować. Była naga, wiec moje ręce były wszędzie. Na jej talii i pełnych, miękkich piersiach, na udach i pośladkach, nie mogłem się nią nasycić całując ją zachłannie. Kiedy docisnęła się do mnie i nasze nagie ciała zderzyły się ze sobą jęknąłem, desperacko poruszając biodrami. Chciałem w niej być. Cholernie tego chciałem, ale poczułem jak odrywa się od moich ust i sunie swoimi wzdłuż mojego ciała. Lizała moją szczękę i szyję, moją klatkę piersiową i brzuch, ale kiedy wzięła mnie w usta dosłownie krzyknąłem. Zacisnąłem palce na jej włosach czując tak obezwładniającą rozkosz, że nie wiedziałem że jest ona w ogóle możliwa. Ssała mnie i lizała, a ja jęczałem w ekstazie, a kiedy niemal dochodziłem przestawała, aby pieścić mnie inaczej, przedłużając tą rozkoszną torturę. Zanurzyłem ręce w swoich włosach czując, że nie wytrzymam ani chwili dłużej i pociągnąłem mocno za moje przydługie kosmyki. Chyba poczuła, że jestem na skraju, bo wzięła mnie głęboko w swoje cudowne usta i zaczęła mnie pieścić w najlepszy z możliwych sposobów. Orgazm który mi dała był niewiarygodny, a ja miałem wrażenie jakbym miał zemdleć z przyjemności, wzdychając z rozkoszy kiedy wciąż delikatnie mnie lizała. Nie mogłem w to uwierzyć. To było…
- Mmmm… - zamruczała jak kotka cały czas mając mnie w ustach, gdy ciągle drżałem próbując się jakoś po tym pozbierać. Pieściła mnie jakiś czas, aż zaczęłam czuć, że znowu robię się twardy, więc sięgnąłem po nią, pociągając ją delikatnie w swoją stronę. – Masz ochotę na drugą rundę, kochanie? – wyszeptała w moje usta kiedy próbowałem ją pocałować. – Dam ci drugą rundę… - dodała oddając mi pocałunek, a na jej wargach czułem swój smak.
- Lilianne… - chciałem w niej być, chciałem poczuć jak to jest móc być z nią w ten sposób, ale ona znów zsunęła się wzdłuż mojego ciała, a rozkosz jaką dawała mi za pomocą swoich ust i języka była czymś czego nie potrafiłem opisać słowami. Chyba naprawdę to lubiła, bo przedłużała mój orgazm w nieskończoność, aż zapomniałem o całym świecie, byliśmy tylko my, ona i ja. A kiedy leżeliśmy na kocu, przytulając się do siebie po tym wszystkim co zrobiliśmy sobie nawzajem, zastanawiałem się dlaczego do cholery nie mogliśmy mieć siebie wcześniej….
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro