Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 80 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Nolana ༺

— Proszę wszystkich o uwagę! — powiedziałem, przyciągając do siebie spojrzenia niezliczonej liczby osób, znajdujących się w pomieszczeniu — Przepraszam, że przerywam wam dobrą zabawę, ale mam wam coś bardzo ważnego do powiedzenia.

Przeleciałem wzrokiem po wszystkich znajdujących się w sali, a później popatrzyłem na Milesa, który wydawał się być strasznie przejęty. Najprawdopodobniej nie spodziewał się, że będę chciał wygłosić przemowę przed całą szkołą.

Podniosłem wzrok i ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dostrzegłem moich przyjaciół, którzy stali przy stoliku z przekąskami, z wyraźnie zaskoczonymi twarzami. Później znalazłem jeden punkt, w który postanowiłem się patrzeć, żeby nie musieć spoglądać na zmieszane twarze uczniów i nauczycieli. Jednak nie działało to w stu procentach, bo i tak odruchowo zerkałem na ludzi.

— Większość z was mnie zna i wie kim jestem — zacząłem mówić. — Przez ostatnie trzy lata byłem zwyczajnym uczniem Trubellan. Nie wyróżniałem się niczym szczególnym. Wydawało mi się, że wiem już wszystko o swoim życiu, ale niektóre wydarzenia udowodniły mi, że to nieprawda. Tak jak każdy z was, miałem swoje problemy, którym próbowałem zapobiec za wszelką cenę. Czasami z lepszym, a czasami z gorszym skutkiem, ale najważniejsze, że podejmowałem jakieś kroki, by moje życie było jak najlepsze. Mam nadzieję, że rozumiecie.

Zauważyłem jak kilka osób, głównie dziewcząt, przytakiwało mi skinieniami głowy.

— Zdawało mi się, że wiem kim jestem. Byłem przekonany, że moja tożsamość, spojrzenie na świat i uczucia nigdy się nie zmienią. Znalazłem się w bańce stereotypów, z której czasami ciężko jest wyjść — mówiłem, z przerwami na chwilę namysłu. — Na początku tego roku szkolnego wszystko się zmieniło. Zmiany następowały powoli, ale dzięki temu, mogłem się do nich lepiej przygotować. Zacząłem rozumieć, że nie muszę podążać za innymi, w tym wyścigu szczurów. Zapragnąłem być sobą. Strasznie długo to ukrywałem, nawet przed wewnętrzną wersją samego siebie — tłumaczyłem, spoglądając co jakiś czas na zaintrygowane spojrzenia osób, znajdujących się na sali. — Jest ktoś, kogo poznałem. Ta osoba uświadomiła mi, że ludzkie uczucia mogą ulec zmianie. Dzięki niej zacząłem inaczej patrzeć na świat, otoczonie, bliskich. Nauczyła mnie na nowo, czym tak naprawdę jest miłość — mówiłem, z wyczuwalnym drżeniem w głosie.

Zbliżałem się do wyznania prawdy, przez co stresowałem się niemiłosiernie. Było już za późno, żeby się wycofać. Skłamać również nie mogłem, bo Miles mógłby się wtedy całkowicie ode mnie odsunąć, a tego nie chciałem. W końcu ja...

— Pokochałem ją za to jakim jest człowiekiem — kontynuowałem. — Wbrew pozorom strasznie tego potrzebowałem. Niestety kilka razy zdarzyło mi się ją zawieść i teraz chciałem to naprawić. Być może nie jesteście na to gotowi. Być może część z was tego nie popiera. Być może będziecie tym zaskoczeni, ale to nie ważne. Chcę być szczery nie tylko z wami, ale i z samym sobą. Chciałbym móc w końcu podzielić się z wami szczęściem, które tak długo ukrywałem. A zatem...

W gardle narastała mi gula, której przez dobre kilkanaście sekund nie mogłem przełknąć. Wziąłem kilka głębszych oddechów, dostając od przyjaciół pokrzepiające spojrzenia, które dodawały mi jedynie motywacji.

— Dążę do tego, aby wam powiedzieć, że jest ktoś, kogo pokochałem całym sercem i jestem z nim szczęśliwy — odezwałem się w końcu. — Mam nadzieję, że to uszanujecie. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi, równymi wobec siebie. A teraz, bez zawahania, zrobię coś, co powinienem uczynić już dawno — mówiłem, spoglądając w stronę oszołomionego Milesa. — Niech ten ktoś wie, że nie wstydzę się go, a także tego kim jestem.

Oddałem mikrofon Dj'owi, a następnie zeskoczyłem z podwyższenia. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem przechodzić pomiędzy osobami, które stały wówczas najbliżej.

Czułem na sobie spojrzenia dziesiątek osób. Byłem oszołomiony tym, co się działo. Na szczęście nic mnie wtedy nie rozproszyło i nikt nie sprawił, że zwątpiłem w siebie. Byłem gotowy, a w dodatku za kilka chwil miało nastąpić to, na co czekałem tyle czasu.

Ludzie, którzy znajdowali się na mojej drodze, zaczęli się automatycznie przesuwać, aby zrobić mi miejsce, którego wtedy naprawdę potrzebowałem.

Bez żadnego zawahania, bez niepotrzebnych słów i przede wszystkim pewnie, podszedłem do mojego drugoklasisty, objąłem go rękami w pasie, zbliżając do niego głowę, łącząc następnie nasze usta.

Automatycznie poczułem ulgę. Zszedł ze mnie całkowity stres. Nie przejąłem się tym, że w pomieszczeniu zrobiło się jeszcze ciszej, niż kilka minut wcześniej. Miałem to gdzieś. W końcu właśnie ujawniłem, że łączyło mnie coś z Milesem, innym chłopakiem. Wyznałem przed wszystkimi swoje uczucia, z czego byłem naprawdę dumny.

Oderwałem się od szatyna po kilkunastu sekundach namiętnego pocałunku. Przes chwilę wpatrywaliśmy się wzajemnie w swoje oczy. Dopiero potem mocno go przytuliłem, co i on uczynił.

Właśnie wtedy, w pomieszczeniu rozległ się ogromny szum. Ludzie zaczęli gwizdać, krzyczeć i wiwatować, a niektórzy nawet klaskali. Co jak co, ale takiej reakcji zupełnie się nie spodziewałem. Nic dziwnego, że z oczu popłynęło mi kilka pojedynczych łez.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie z szatynem, ponownie łapiąc ze sobą kontakt wzrokowy.

— Takiej deklaracji z pewnością się nie spodziewałem — powiedział chłopak, łapiąc mnie mocno za ręce. — Jak się czujesz?

— Szczerze? — odezwałem się. — Zajebiście. To cudowne uczucie, móc wszystko z siebie wyrzucić — wyznałem. — A reakcja ludzi jest wręcz pozytywne zaskakująca.

— No, no, tego bym się w życiu nie spodziewała — powiedziała nagle Samantha, podchodząc do nas z kilkoma innymi dziewczynami, przerywając tym samym moją rozmowę z szatynem. — Kto by się spodziewał, że nasz poczciwy Nolan Nelson będzie spotykał się z chłopakiem?

— Dokładnie! — dodała jedna z jej towarzyszek.

— W każdym razie czujemy się zaszczycone, że postanowiłeś podzielić się tym z całą szkołą — głos ponownie zabrała Samantha. — To wyznanie musiało być dla ciebie nie lada wyzwaniem.

— Oj, było ciężko — powiedziałem. — Ale gdy już to zrobisz, zdajesz sobie sprawę, że to najlepsze, co mogłeś w ogóle zrobić.

— Nie przejmujcie się, gdy ktoś będzie miał do was problem — odezwała się jeszcze inna dziewczyna. — Nie ma sensu.

— Gdybym się tym przejmował, już dawno bym się poddał i odpuścił sobie szkołę — wtrącił się nagle Miles. — Pamiętacie historię z wakacji?

— To ty byłeś na tym filmiku z Thomasem? — spytała zaskoczona Samantha. — O matko. Pamiętam to, ale szczerze powiedziawszy nie interesowałam się tym jakoś szczególnie.

— Ktoś inny się mną zajął — powiedział chłopak, akcentując ostatnie słowo. — Mam nadzieję, że teraz nie będzie miał już nic do powiedzenia.

Rozmawialiśmy z dziewczynami jeszcze przez kilka minut. Potem odeszły, a ich miejsce zajęły inni. Byłem zaskoczony tym, że tak wiele osób do nas podeszło. Były to głównie dziewczyny, ale i kilku chłopaków również nam pogratulowało. Wśród nich był Andrew, który powiedział, że zdecydowanie go zaskoczyłem, a on sam w życiu nie obstawiałby żadnego chłopaka.

— Mam nadzieję, że i ja nabiorę kiedyś odwagi na takie wyznanie — powiedział mi na ucho Carter. — Cieszę się waszym szczęściem — dodał już głośniej.

— Dzięki stary — odparłem. — Trzymam za ciebie kciuki.

— Miles!

Krzyki Brooklyn były słyszalne praktycznie w całym pomieszczeniu. Czasami zagłuszała nawet muzykę, która ponownie zaczęła lecieć.

Brunetka, a także pozostali znajomi mojego drugoklasisty, po jakimś czasie w końcu odnaleźli nas w tłumie.

— Co to za sekrety ja się pytam?! — wybuchła dziewczyna, spoglądając to na mnie, to na Milesa. — Żeby ukrywać to przed nami?

— Skandal! — wtórowała jej Skyler.

— Dziewczyny, spokojnie — starałem się je uciszyć. — Jeśli już musicie na kogoś krzyczeć, to na mnie. Potrzebowałem czasu, aby wyjść z tym do ludzi.

— Spokojnie Nels, wiemy jakie to musiało być dla ciebie trudne — odparła brunetka z mojego roku. — Twoja przemowa była tak cudowna, że aż ci zazdroszczę Miles — dodała, spoglądając na szatyna. — Jak ja bym chciała, żeby mnie ktoś wyznał miłość w taki sposób.

— Przestańcie, bo się zarumienię — wtrąciłem z lekkim zażenowaniem.

— Jak długo to trwa?

Spojrzeliśmy na siebie z Milesem. Nasz pierwszy pocałunek miał miejsce dziewiętnastego grudnia, ale dwudziesty był dniem, w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło.

— Wzajemne zauroczenie trwało chyba od początku roku — zacząłem mówić. — A spotykamy się od prawie pięciu miesięcy.

— Słucham?! — wybuchnęła ponownie Brooklyn. — I przez tyle czasu niczego nie zauważyłam? Jakim cudem?

— Do tego trzeba mieć talent — powiedziała nagle Kaylee, na którą wszyscy spojrzeliśmy.

— Ty wiedziałaś? — spytała Brooklyn. — Skąd?

— Długo by opowiadać — odparła. — Ale powiedzmy, że jestem w tym od początku, ale potencjalnie wiem od wyjazdu do Francji.

— Nic nie rozumiem — burknął zmieszany Charlie.

— Dobra, to nie istotne — mówiła dziewczyna w okularach. — Najważniejsze, że Miles i Nolan są razem szczęśliwi!

Zostaliśmy z szatynem złapani w ogromny uścisk, z którego przez dobre kilka chwil nie mogliśmy się uwolnić. Grupowe przytulanie nie było tak złe, jak się tego spodziewałem.

W późniejszym czasie zaczęliśmy zwyczajnie imprezować. Dołączyli do nas Otis, Cooper oraz Catherine i staraliśmy się trzymać już razem, wspólnie tańcząc, pijąc i ogólnie dobrze się bawiąc.

Co do mojego coming outu, to z pewnością nie spodziewałem się tak dobrego odbioru tej informacji. Nie widziałem zbyt wielu zniesmaczonych osób. Owszem, większość była tym zaskoczona, ale raczej im to nie przeszkadzało. Cieszyłem się, że w naszej szkole było aż tyle tolerancji.

W pewnym momencie odłączyłem się od grupy, podchodząc na moment do stolika z przekąskami i napojami, aby móc zwilżyć trochę gardło.

— Teraz już wiem dlaczego zostałam odepchnięta. — Usłyszałem za swoimi plecami.

Odwróciłem się w stronę Lucy, która stała tuż przy mnie, z czerwonym kubkiem w dłoni. Zrobiło się trochę niezręcznie.

— Nie miej mi tego za złe, bardzo proszę.

— Spokojnie, rozumiem — odparła. — To ja powinnam była przeprosić, że tak na ciebie naskakiwałam — mówiła. — Teraz już widzę jak niefajne to było.

— Niemniej dobrze się z tobą bawiłem przez ten czas — wyznałem. — Jesteś naprawdę dobrą tancerkę.

— Unikałeś ze mną tańca.

— Może nie będę już nic więcej mówił.

— Nie no, spokojnie. Śmieję się przecież — powiedziała dziewczyna. — Trzymam za was kciuki. Mam nadzieję, że będzie ci dobrze z tym małym.

— Ja też, uwierz mi — zapewniłem ją.

Po tych słowach podszedłem i przelotnie ją przytuliłem, a następnie jak gdyby nigdy nic, odeszła, kierując się w stronę swoich przyjaciółek.

Zaczynało robić się coraz ciekawiej. Nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie do mnie podchodziło, z tak pozytywnym nastawieniem. Byłem ogromnie wdzięczny za tych wszystkich ludzi, którzy okazali się tolerancyjni. A gdzie byli ci wszyscy hejterzy?

— Ty, Nelson! — krzyknął chłopak, którego głos był mi naprawdę dobrze znany.

Spotkania z Masonem z jakiegoś powodu bałem się najbardziej. Chłopak nie raz udowodnił, że potrafi przekroczyć granicę. Nie znosił mnie, zatem nie spodziewałem się od niego żadnych pozytywnych słów.

Podszedł do mnie z trzema innymi chłopakami z drużyny, Paulem Dave'm i Dewinem.

— Od kiedy to stałeś się ciotą? — spytał z pogardą.

— Jeśli masz zamiar się ze mnie wyśmiewać, to proszę bardzo — warknąłem w jego stronę — możesz to robić. Tylko nie informuj mnie o tym. Mam gdzieś co myślisz.

— Spokojnie, mordeczko — powiedział z opanowaniem chłopak, kładąc mi rękę na ramieniu. — Chciałem ci podziękować.

— Niby za co?

— Dobrze wiesz, że nie jedna ma ciebie leci — zaczął wyjaśniać. — Teraz, gdy ujawniłeś się jako gej, mam więcej towaru i jeszcze większe szanse! — krzyknął szczęśliwy.

— Jesteś niemożliwy — odparłem z ironią w głosie, spychając jego dłoń ze swojego ramienia. — I nie jestem gejem. Lubię chłopaków, ale dziewczyny wciąż mnie pociągają.

Chłopak zamrugał kilka razy, jakby pierwszy raz słyszał definicję biseksualizmu.

— A ja ci się podobam? Podglądałeś mnie w szatni? Waliłeś konia pode mnie?

— Mason, kurwa! — warknąłem. — Przestań mnie drażnić.

— Już, już, weź tabletkę — parsknął. — Możesz być kim tam chcesz. Koło chuja mi to lata. Jestem tylko w szoku, że wybrałeś tego małego...

— Spróbuj tylko powiedzieć coś złego o Milesie, a przestawię ci twarz.

Wraz z wypowiedzeniem tych słów, złapałem bruneta za kołnierz marynarki, przyciągając go bliżej siebie. Chciałem go jakkolwiek przestraszyć, co chyba mi się udało, bo podniósł nagle ręce w geście kapitulacji.

— Gejowy, a jednak męski — dodał, gdy go puściłem. — Żebyś tylko tego nie żałował.

— Spokojnie, nie musisz się o to martwić — powiedziałem. — To zresztą nie twój interes.

— W takim razie baw się dobrze — dodał na odchodnym.

Odprowadziłem go i jego znajomych wzrokiem. Później wypiłem trochę, jak to się okazało, ponczu z alkoholem i wróciłem na parkiet, w miejsce, gdzie znajdował się Miles i inni.

— Gdzieś ty był tyle czasu? — spytał szatyn, gdy do niego podszedłem.

— Rozmawiałem z kilkoma osobami — odparłem. — Ale nie musimy teraz o tym gadać — dodałem. — Tej nocy mamy się dobrze bawić! — krzyknąłem na całe gardło.

Chłopak pociągnął mnie w bok, żebyśmy mieli trochę więcej miejsca do tańczenia. I chociaż nasze wspólne ruchy nie wyglądały za dobrze, to i tak świetnie się z nim czułem.

W pewnym momencie się zatrzymaliśmy, a chłopak złożył na moich ustach kolejny, ciepły pocałunek.

— Ja też cię kocham — wyznał, gdy tylko się ode mnie odsunął. — Nie powiedziałem ci tego wcześniej, bo byłem za bardzo oszołomiony tym, co się działo. Chciałem, żebyś wiedział

Odetchnąłem wtedy z ulgą. W gruncie rzeczy nie musiał nic mówić. Wystarczała mi sama jego obecność, ale i tak byłem szczęśliwy, że podzielał moje uczucia.

To był najlepszy moment tamtego wieczoru. Nasza relacja, związek, który przetrwał już tyle, stał się w końcu oficjalny. Mogłem otwarcie powiedzieć, że spotykałem się z Milesem i, że on sam był moim chłopakiem.

Nie zapomnę tamtego wieczoru aż do śmieci. Był to naprawdę przełomowy moment w moim życiu. W końcu poczułem się ze sobą szczęśliwy. Miałem przy sobie najbliższych. Nie chodziło tu stricte o rodzinę, ale przyjaciół i osobę, którą pokochałem całym sercem.

— Dziękuję, że jesteś — powiedziałem. — Nawet nie wiesz jak bardzo jestem są ciebie wdzięczy.

Chłopak się do mnie przysunął, delikatnie przytulając.

— Co teraz? — spytał. — Jak widzisz naszą przyszłość?

— Jako coś, co warto będzie przeżyć — odparłem, spoglądając w jego piękne, niebieskie oczy.

KONIEC
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
Ale czy na pewno?

⋆⋅☆⋅⋆

Drodzy, którzy dotrwaliście do tego momentu!

Na wstępie chciałam ogromnie podziękować za Waszą uwagę i poświęcony czas. Jestem wdzięczna za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz. Cieszę się, że Tearjerker tak bardzo Wam się spodobało!

Kontynuacja historii w książce:
Tearjerker: Short Stories.
Link w komentarzu

Pozdrawiam cieplutko ~ xNoorshally!
·
·
·
·
·
Dziękuję, że jesteście! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro