Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 75 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Milesa ༺

Do końca szkoły został jedynie miesiąc. Na szczęście byliśmy już po wszystkich egzaminach i powoli kończyliśmy wszystkie, ważne dla nas projekty. Był to okres, w którym niewiele osób chodziło do szkoły. Większość uczniów zwyczajnie sobie odpuściła. Trzecioklasistom się nie dziwiłem, bo oni tak naprawdę czekali już tylko na ogłoszenie wyników, ale pozostałe roczniki miały jeszcze normalne zajęcia, przygotowujące na następny rok nauki.

Z każdym dniem zbliżał się szkolny bal, i z każdym dniem przychodziło coraz mniej osób. Miało to jednak swoje plusy. Korytarze stały się wolne od niekończącego się tloku i nieprzyjemnego ścisku.

Było wyjątkowo spokojnie, ale do czasu. Kilka dni po ostatnim egzaminie, po szkole zaczęli chodzić różni, nieznani nam ludzie. Na początku były to dwie, trzy osoby w garniturach. Dopiero później pojawiało się ich więcej. Nauczyciele zapewnili nas, że nie musimy się martwić. Byli to ponoć ludzie, którzy mieli zająć się renowacją niektórych miejsc w budynku.

Chodziłem do Trubellan od dwóch lat. Zdążyłem poznać już każdy zakamarek szkoły i nie mogłem powiedzieć, że budynek był zaniedbany. Wręcz przeciwnie, wszystko wyglądało bardzo dobrze, a przede wszystkim schludnie. Stąd moje zaskoczenie takimi krokami dyrekcji.

Jedynym minusem mogło być zdecydowanie miejsce, którego znacząco nam brakowało. I chociaż z każdym rokiem było o kilku uczniów mniej, to i tak ciężko poruszało się nam po zatłoczonych korytarzach.

Nie wgłebiałem się w to jakoś bardziej. Nie widziałem w tym sensu. Czas i tak miał niedługo pokazać rezultat działań zarządców szkoły.

Szedłem korytarzem w stronę swojej szafki, ciesząc się każdym krokiem, gdzie nie musiałem przepychać się między innymi uczniami.

W pobliżu nie było zbyt wielu osób, ale kilka grupek znajdowało się w okolicy. Nagle zauważyłem idącego w moją stronę profesora Harrisa, trzymającego w dłoni jakieś papiery. Wyszedł z pobliskiej sali, w której prawdopodobnie coś załatwiał. Początkowo mnie nie zauważył. Podniósł wzrok znad pliku kartek, gdy się z nim przywitałem.

— Dzień dobry.

Mężczyzna wyrwał się z transu, przenosząc wzrok na moją osobę. Delikatne uśmiechnął się na mój widok, przez co i na mojej twarzy zagościł szczery wyraz zadowolenia.

— Witaj Miles — przywitał się. — Widzę, że jesteś jedną z osób, które chodzą do końca.

— Cóż, mamy teraz zajęcia przygotowawcze do przyszłego roku — powiedziałem. — Uważam, że warto z nich skorzystać.

— W końcu po to są — dopowiedział mężczyzna w okularach. — Skoro już cię złapałem, to chciałem powiedzieć, że praca twoja i Nolana, to jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałem.

Tymi słowami naprawdę mnie zaskoczył. Na szczęście w pozytywny sposób. Byłem nimi usatysfakcjonowany. Staraliśmy się, żeby ten esej miał ręce i nogi.

— Bardzo dobrze podeszliście do tematu — mówił dalej profesor. — Jako jedyni oddaliście tak długą pracę i muszę przyznać, że delikatnie obawiałem się jej zawartości, ale niepotrzebne — tłumaczył. — Jestem pod ogromnym wrażeniem znajomości terminologii psychologicznej i formułowaniu informacji tekstu. Ty napisałeś większość, prawda?

— Bardzo dziękuję — odparłem. — I tak, w większości tekst został napisany przeze mnie, ale Nolan miał w tym swój wkład.

— Używasz takiego języka, który wskazuje na twoje zainteresowanie psychologią — mówił mężczyzna. — Chciałbyś iść w tym kierunku?

— Jak najbardziej — odparłem. — Być może to wynik wszystkich, życiowych doświadczeń, przez które musiałem przejść, ale praktycznie od zawsze interesowały mnie zagadnienia powiązane z ludzką psychiką i sferą umysłową — wyznałem.

— Jeżeli cię to interesuje, a wyraźnie widać, że wiesz już dużo względem tego, to moim zdaniem zdecydowanie powinieneś iść w kierunku psychologii — mówił mój nauczycieli. — Widzę w tobie potencjał, którego nie możesz zmarnować. Jest coraz mniej osób w twoim wieku, które patrzą przyszłościowo, dlatego cieszę się, że nie wszyscy zatracili się w tym  można powiedzieć, bezproblemowym świecie.

— Lubię, gdy mam wszystko odpowiednio poukładane — powiedziałem. — Chciałbym w przyszłości mieć dobrą pracę i robić coś z pasji. Czuję, że psychologia to coś, w czym będę mógł wykazać się najlepiej.

— I tego ci życzę — odezwał się Harris. — Mam nadzieję, że w trzeciej klasie będziesz starał się o stypendium naukowe.

Tymi słowami mnie zaskoczył. Prawda jest taka, że nie było jeszcze wyników z naszych egzaminów, a niektóre oceny z poszczególnych przedmiotów nie zostały jeszcze oficjalnie wpisane, dlatego dał mi do myślenia. Czy tym jednym esejem określił moje zdolności, próbując zachęcić mnie do walki o wspomniane stypendium?

— Nie jestem pewien, czy mam wystarczająco dobre wyniki w nauce, by móc podjąć taką próbę — wyznałem.

— Nie musisz być tego pewien — powiedział mężczyzna. — Spróbować zawsze warto. Nie znam twoich ocen na pamięć, ale z pewnością nie są złe. Poza tym wciąż przychodzisz do szkoły, a to pokazuje, że jesteś odpowiedzialny i chcesz do czegoś dojść. Mam nadzieję, że gdy dostaniesz wyniki z egzaminów, porządnie się nad tym zastanowisz.

— Tak zrobię, obiecuję.

— Dostaniesz ode mnie kilka dodatkowych punktów za projekt — tłumaczył. — To mogę zagwarantować ci już teraz. Zrobiłeś kawał dobrej roboty, którą zdecydowanie trzeba nagrodzić.

Ta rozmowa była naprawdę specyficzna. Jeszcze nigdy nikt tak bardzo mnie nie wychwalał. To było dla mnie ogromne wyróżnienie i zaszczyt, że zostałem aż tak doceniony. Czułem wtedy w sercu niesamowite ciepło.

— Z pewnością pomyślę o zgłoszeniu — odpowiedziałem.

— Nie wiem czy już o tym słyszałeś, ale w przyszłym roku szkolnym odbędzie się po raz kolejny jeden z najpopularniejszych konkursów w całym kraju — zaczął tłumaczyć mężczyzna, co mnie zaintrygowało. — Tematyka jest w dużej mierze ogólna. To kilka etapów, przez które muszą przejść kilkuosobowe drużyny, aby uzyskać miano najzdolniejszych uczniów roku. Ten konkurs to naprawdę dobry strat w przyszłość. Będziemy chcieli wystawić od nas drużynę i mam nadzieję, że spróbujesz dostać się do jej składu.

Byłem naprawdę zaskoczony tymi wszystkimi informacjami. Z każdą kolejną sekundą miałem wrażenie, że Harris z jakiegoś powodu chce pomóc mi za wszelką cenę. Bardzo mi to schlebiało, ale nie wiedziałem dlaczego tak bardzo mnie wychwalał i starał się pomóc rozwinąć.

— Poradziłbyś sobie. Jestem o tym przekonany — odezwał się znów mężczyzna. — Nie czuję, żeby zgłosiło się wielu chętnych. Chciałbym mieć pewność, że chociaż jedna osoba spróbuje się tego podjąć.

Może dowiedziałem się o tym kilka minut wcześniej. Może nie czułem, że to dla mnie i nie wiedziałem, czy aby na pewno sobie poradzę. Prawdę mówiąc, zupełnie nic o tym nie wiedziałem. Jednak mężczyzna mówił to wszystko w taki sposób, że poczułem chęć do spróbowania w tym swoich sił. Nie mówiłem, że na sto procent się zgłoszę, ale chciałem to poważnie przemyśleć, tak samo, jak sytuację ze stypendium.

Było to bardzo dużo jak na jeden dzień. Wszystko zaczynało mi się zlewać, dlatego postanowiłem wziąć kilka głębszych wdechów, żeby móc na spokojne poukładać to sobie w głowie.

— Nie mówię, że nie spróbuję — odezwałem się po krótkiej chwili. — Mam całe wakacje, żeby podjąć decyzję.

— Mam nadzieję, że nie wyczułeś żadnej presji z mojek strony.

— Ależ skąd — powiedziałem. — Tak naprawdę jestem mile zaskoczony i bardzo doceniam, że widzi pan we mnie potencjał, a także doradza mi jak w odpowiedni sposób go wykorzystać.

— Tak jak mówiłem, nie ma wielu tak ambitnych osób jak ty — powtórzył swoje wcześniejsze słowa. — Uważam, że każdej osobie, która ma szansę osiągnąć sukces, należy się pomoc. Najważniejsze, aby udzielić jej w odpowiedni sposób.

— Teraz wiem, że w razie niepewności i jakichś problemów, będę mógł do pana przyjść.

— Staram się pomagać swoim uczniom jak najlepiej — wyznał mężczyzna. — Możesz do mnie przyjść w tak naprawdę każdej sytuacji.

— Rozumiem i bardzo to doceniam, dziękuję.

Dokładnie w tamtym momencie zadzwonił dzwonek na następne zajęcia. Zmuszeni byliśmy rozejść się z profesorem. Na odchodnym powiedział, żebym nie stresował się zbytnio wynikami egzaminów, bo z pewnością poszło mi świetnie, a następnie zniknął mi z oczu.

Przeszedłem szybko do swojej szafki, zostawiając w niej książkę od norweskiego, a biorąc tę do historii, która właśnie się zaczęła.

Zamknąłem szafkę i ruszyłem spóźniony w stronę odpowiedniej sali. W międzyczasie zacząłem analizować rozmowę z nauczycielem, którą odbyłem tego dnia. Mężczyzna uświadomił mi, że mam naprawdę duży potencjał, który z pewnością potrafiłbym dobrze wykorzystać.

Wyniki egzaminów miały pokazać nam, na jakich przedmiotach powinniśmy skupić się najbardziej. Rozszerzenia były wbrew pozorom bardzo ważne. Mimo to wiedziałem już co wybrać. Nie chciałem zostać przypisany do czegoś, co by mi się później nie przydało lub nie podobało.

Niemniej byłem ciekawy swoich wyników. Być może poszło mi lepiej z przedmiotów, których najbardziej się obawiałem. Chodziło mi o matematykę, przez którą strasznie się stresowałem.

Żałowałem, że trafiłem na Averturę. Sama w sobie nie była złą osobą, ale ja najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie przyswajać informacji, które ona nam przedstawiała. Musiałem posiłkować się wszelkiego rodzaju pomocami, aby móc rozumieć wszytko lepiej. Bardzo pomógł mi Nolan, dzięki któremu byłem jakkolwiek spokojny.

O resztę jakoś bardzo się nie martwiłem. Zwyczajnie czułem, że poszło mi dobrze. Nie widziałem też sensu, aby za bardzo się tym przejmować. W końcu to jedynie egzaminy drugoklasistów. Zbyt wiele pożytku z nich nie mieliśmy, ale dobrze było mieć z nich jak najlepsze wyniki.

Bywały dni, podczas których zastanawiałem się nad sensem tego wszystkiego. W końcu przypisywanie uczniów do określonych przedmiotów rozszerzonych było moim zdaniem bez sensu. Każdy z nas powinien decydować za siebie. To rozwiązanie musiało być dla osób, które naprawdę nie wiedziały jak zabrać się za swoje życie.

Cieszyłem się, że ja mniej więcej wiedziałem co chcę robić w przyszłości. Miałem na siebie plan, który chciałem zrealizować. Nie wiedziałem, czy uda mi się w stu procentach, ale i tak postanowiłem spróbować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro