Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 71 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Milesa ༺

Starałem się zapomnieć o tym, co wydarzyło się wtedy, podczas wieczoru filmowego i w noc powrotu do domu. To był krótki okres czasu, ale bardzo dla mnie trudny. Wbrew pozorom wydarzyło się wtedy więcej, niż przez ostatnie kilka miesięcy.

Czułem się naprawdę skonfundowany i przez jakiś czas nie wiedziałem o czym myśleć. I chociaż potrafiłem wskazać gorsze zło, to obie sytuacje były dla mnie bardzo przytłaczające.

Wybaczyłem Nolanowi zdecydowanie szybciej, niż w rzeczywistości planowałem. Thomas zranił mnie o wiele bardziej. Potrzebowałem czyjegoś wsparcia, a szatyn znalazł się we właściwym miejscu, o niewłaściwej porze. Los chciał, żeby mnie wtedy znalazł. Byłem pewien, że gdyby nie on, sam miałbym problem z powrotem do domu. Zapewne siedziałbym na przystanku dobre kilka godzin, zanim zebrałbym w sobie siłę.

Było mi naprawdę ciężko, ale postanowiłem odstawić wszystko na bok. Zbliżały się egzaminy, a ja nie mogłem sobie pozwolić na niepotrzebne zamartwianie.

Każdy dzień stanowił dla mnie pewnego rodzaju wyzwanie. Okres pomiędzy dwudziestym siódmym, a dwudziestym dziesiątym kwietnia, był przepełniony stresem, niepewnością i ostrym bólem głowy, spowodowanym nadmiernym skupianiem się na przygotowanych dla nas zadaniach. To były tylko egzaminy wstępne, poprzedzające następny rok, ale i tak niezwykle istotne. I chociaż byłem naprawdę dobrze przygotowany, obawiałem się kilku przedmiotów, a w szczególności matematyki, która była moją piętą achillesową, odkąd tylko pamiętam.

Byłem jednak dobrej myśli. Nie dałem ponieść się emocjom, trzymałem nerwy na wodzy, przeniosłem całe swoje skupienie na zadania i dzięki racjonalnemu myśleniu, udało mi się napisać wszystko to, co było potrzebne, a czego udało mi się nauczyć.

Po tych trzech, ciężkich dniach, mogłem pozwolić sobie na odpoczynek i wyciszenie. Zbliżały się egzaminy klas trzecich, więc przed nami było trochę wolnego, ale do tego czasu musieliśmy pozamykać niektóre projekty.

Wśród znich znajdował się ten międzyklasowy, nad którym pracowałem razem z Nolanem od początku roku. Spotkanie odnośnie jego finału było trzydziestego kwietnia, podczas długiej przerwy.

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, dlatego profesor Harris nie owijał w bawełnę. Na początku dostaliśmy od niego kilka ankiet odnośnie współpracy i pracy nad wyznaczonym miesiąc temu zadaniem. Wraz z wynikami naszych egzaminów, miały być podporą do ustalenia przez grono pedagogiczne rankingu umiejętności i późniejszym wsparciem podczas dzielenia nas na grupy i przyporządkowywania do odpowiednich rozszerzeń.

Był to dosyć dziwny system, którego mimo wszytko nie chciałem podważać. W jakimś stopniu miało pomóc to nam, uczniom, a skoro góra uznała to za odpowiednie, nie mogliśmy protestować.

Mimo to wiedziałem już jakie przedmioty chciałem rozszerzać. Nawet jeśli z moich wyników wychodziłoby coś innego, nikt nie miał prawda zabronić mi wyboru tego, czego rzeczywiście chciałem się uczyć. W końcu najważniejsze jest to, aby kształtować się w kierunku, który jest dla nas jak najbardziej przystępny i interesuje nas na tyle, że chcemy się mu poświęcić w stu procentach.

Po wypełnieniu wszystkich papierów i oddaniu ich nauczycielowi, nadeszła pora na oddanie esejów. Harris podchodził do stolikiem i prosił, aby każdy duet w kilku zdaniach opowiedział o tym jak się mu pracowało, co sprawiło największą trudność i co pożytecznego z tego wyniósł.

Tematem moim i Nolana była współpraca. Nasz esej skupiał się na tym, jak wpływa ona na jakość pracy, a także relacje międzyludzkie. W skrócie, normy i zachowania, oraz efekt końcowy.

To była najdłuższa praca pisemna, jaką kiedykolwiek napisałem. Esej miał aż osiemnaście stron zbitego tekstu, w którym znajdowały się jedynie trzy wykresu obrazujące niektóre informacje.

Byłem bardzo dumny z tej pracy. W większości napisałem ją sam, ale nie mogę powiedzieć, że Nolan w ogóle mi nie pomógł. Jedną całą stronę z pewnością napisał, ale w większości zajmował się szukaniem informacji i materiałów. On też sporządził wykresy, które pomiędzy blokami tekstu, wyglądały naprawdę dobrze.

Czułem, że spełniłem się w stu procentach. Praca sama w sobie nie była zła. Czy mogła być lepsza? Niewykluczone. W końcu z czasem zdarza nam się udoskonalać niektóre rzeczy i w tamtym momencie wydawało nam się, że w pracy znajdowało się wszystko co potrzebne. Kto wie czy za kilka dni nie dostałbym natchnienia i nie pomyślał o czymś, co również powinno być dodane.

Sam fakt tak obszernej pracy mówił sam za siebie. Początkowo planowaliśmy nie więcej niż dziesięć stron, ale z czasem zrobiło się dwanaście, piętnaście i w końcu dziewiętnaście, a po redukcji powtórzeń i rzeczy na tyle nieistotnych, że postanowiliśmy je wyciąć, osiemnaście.

Byłem przekonany, że nikt nie miał więcej od nas. Kaylee pisała pracę samodzielne. Nie złapała z Cooperem zbyt dobrego kontaktu. Mam wrażenie, że podczas tych kilku miesięcy praktycznie w ogóle nie rozmawiali. Byłem tak bardzo zajęty sobą i swoimi problemami, że zwyczajnie zapominałem porozmawiać o tym z przyjaciółką. Co do znajomego mojego trzecioklasty, nie wiedziałem zbyt wiele. Jedyne, co obiło mi się o uszy to to, że Cooper odpuścił sobie projekt.

W tym wszystkim najbardziej było mi żal Kaylee. Nie miała możliwości i szans na dobrą współpracę, a także pomoc od osoby starszej. Dokładnie taki był zamysł projektu, ale jak widać, nie każdy trzymał się ustalonych reguł.

Podając plik kartek nauczycielowi, czułem ogromną satysfakcję. Sam mężczyzna, biorąc nasz esej do rąk, wydawał się być zaskoczony, ale w pozytywny sposób.

— Jestem pod wrażeniem — powiedział nauczyciel. — Całkiem obszerna praca.

— Staraliśmy się zawrzeć w niej wszystko co najważniejsze — wyznałem. — Jak widać, sporo się tego zebrało.

— To oznacza, że odpowiednio podeszliście do tematu — odparł. — Mam nadzieję, że praca jest równie obszerna w ciekawe zagadnienia, patrząc na jej objętość.

— Nie nam oceniać, ale pracowaliśmy ciężko i naszym zdaniem jest to coś wartego uwagi — ponownie zabrałem głos.

— Za kilka dni dowiecie się jaka jest opinia nauczycieli — oznajmił nasz nauczyciel. — A teraz jesteście już wolni. Możecie iść.

— Dziękujemy, do widzenia! — powiedzieliśmy wspólnie z Nolanem.

Gdy Harris od nas odszedł, wstaliśmy z miejsc i po spakowaniu swoich rzeczy, ruszyliśmy w kierunku wyjścia.

Na korytarzu znajdowało się dużo osób. Było bardzo ciasno, ale udało nam się znaleźć lukę. Po chwili znajdowaliśmy się już przy naszych szafkach.

— Po moich egzaminach przydałoby się zrobić jakąś imprezę — odezwał się szatyn. — Dla najbliższych — dodał. — W końcu trzeba jakoś odreagować ten stres.

Byłem tym zaskoczony. Chłopak nigdy wcześniej nie interesował i nie zajmował się organizacją żadnych spotkań ze znajomymi w formie imprezy.

Byłem za tym, żeby po wszystkim zrobić coś, co znacząco by mnie odstresowało i pomogło się uspokoić, ale nie czułem, żeby impreza była dobrą decyzją.

To, że tak szybko wybaczyłem Nolanowi jego zachowanie, nie oznaczało, że nie wziąłem go na dystans. Chciałem delikatnie przystopować, w rozwoju naszej relacji. Stwierdziłem, że musimy poznać się zdecydowanie lepiej.

Niemniej cząstka mnie chciała się wyluzować. Byłem przekonany, że moje znajome z pewnością chciałyby coś takiego zorganizować i na sto procent nie dałyby mi spokoju, gdybym nie chciał przyjść.

— Sam nie wiem — powiedziałem po chwili ciszy. — Nie przepadam za imprezami.

— Patrząc na wydarzenia z Francji, śmiem się nie zgodzić — odparł chłopak, a ja automatycznie spojrzałem w jego stronę.

— Chcesz mi powiedzieć, że oceniasz mnie po jednym wieczorze?

Tym pytaniem dosłownie skonfundowałem mojego trzecioklasistę. Może nie do końca specjalnie, ale powiedział coś, co dało mi do myślenia.

Doskonale pamiętałem tamtą noc. W końcu wtedy zaczęła się ta cała akcja z Loganem. Prawdą jest, że wtedy trochę wypiłem. Nie bawiłem się źle, ale wyszedłem wtedy ze swojej strefy komfortu, którą bardzo sobie cenię.

Byłem w pełni świadomy, jak musiało to wyglądać z perspektywy drugiej osoby, ale to jeszcze nie powód do mówienia mi, że coś czego nie lubię, jest dla mnie naturalne.

— Oczywiście, że nie — odparł zmieszany chłopak. — Po prostu wiem, że od czasu do czasu potrzebujesz się rozerwać. W głębi siebie na pewno też tak uważasz. Zwyczajnie potrzebujesz przełamania.

To mnie trochę podłamało, bo rzeczywiście mógł mieć rację. Przez styl bycia i wydarzenia z przeszłości, mój charakter ukształtował się w taki, a nie inny sposób. Stałem się cichy, spokojny i wycofany, bo zwyczajnie nie chciałem mieć z niczym problemu. To dlatego tak bardzo obawiałem się innych ludzi, a w szczególności starszych ode mnie mężczyzn. Wszystko z powodu mojej orientacji.

Czasami chciałem poczuć się jak normalny nastolatek, w życiu którego wiele się dzieje, ma mnóstwo przyjaciół, uprawia sport, jest popularny. Ale dostałem niewłaściwe dna.

Może i życie ukształtowało mnie jako człowieka, ale od dziecka czułem, że nie lubię wychodzić przed szereg. Od najmłodszych lat lubiłem trzymać się z tyłu. I chociaż próbowałem z tym walczyć, aby stać się bardziej otwartym, nie wyszło mi to.

Przez niecałe osiemnaście lat życia poznałem wiele osób, ale prawdziwych przyjaciół mogłem policzyć na palcach jednej ręki. Dosłownie.

Prawda jest taka, że zostałem wrzucony w pewne normy i wartości, z których zwyczajnie ciężko było mi wyjść.

— Może masz rację — przyznałem. — Nie mówię, że na sto procent będę chciał przyjść, ale jak ja razie jestem na tak.

— Świetnie — odparł. — Mamy jeszcze trochę czasu. Pogadam z kilkoma osobami i z pewnością coś zorganizujemy.

— Jesteśmy w kontakcie — powiedziałem. — A teraz wybacz, spieszę się na hiszpański.

Wziąłem do ręki odpowiednią książkę, zamknąłem szafkę i obdarowałem chłopaka przelotny spojrzeniem. W następnej kolejności zwyczajnie od niego odszedłem, nie czekając na pożegnanie.

Czy takie wycofanie się było dobre? Wydaje mi się, że tak. Moim zdaniem każdy powinien się czasem wyciszyć i odsunąć od kogoś na jakiś czas. W sensie, żeby złapać dystans. Pomaga to uspokoić myśli i zrozumieć, co tak właściwie powinno się zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro