Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 7 ⸻


P E R S P E K T Y W A
Milesa ༺

— Serio Miley, w razie potrzeby po prostu daj nam znać — powiedziała Brooklyn, przez co automatycznie spojrzałem na ekran telefonu, gdzie "siedziała" dziewczyna i reszta moich znajomych. — Będziemy przerabiać w naszej grupie podobny materiał, jak nie ten sam.

— Mam nadzieję, że wszystkiemu podołam — stwierdziłem. — Ale będę miał na uwadze wasze słowa. — Uśmiechnąłem się, spoglądając po przyjaciołach. — Kaylee zrobiłaś już wszystko z matematyki? — zmieniłem temat.

— Jeszcze nie. — Dziewczyna poprawiła swoje okulary, spoglądając następnie w swoje prawo. — Za chwilę się za to wezmę.

— Czemu mnie nigdy o to nie pytasz? — oburzył się Charlie.

— Ponieważ — zacząłem — nigdy nie odrabiasz zadań domowych w dzień. Zawsze czekasz na ostatnią chwilę lub robisz wszystko w nocy.

— Cóż to za oszczerstwa! — żachnął się chłopak.

— Niestety muszę zgodzić się z Milesem — wtrąciła się Kaylee.

— Ja też! — dodała Brooklyn.

— Nawet nie będę tego komentował. — Charlie zrobił nadąsaną minę, wyłączając następnie swoją kamerkę.

— Strasznie trudne są te zadania — powiedziałem, nie dając przyjacielowi atencji. — Przez was nie mogę się skupić.

— Jak zrobię, to ci wyślę — oświadczyła Kaylee.

— Dzięki Lee, ale wolę zrobić je sam — odparłem. — Muszę się tego nauczyć tak czy siak.

— Za to ja z chęcią przyjmę rozwiązania! — Charles ponownie pojawił się na ekranie mojego telefonu. Na jego twarzy gościł olbrzymi uśmiech.

— Ty pijawo — powiedziała Kaylee, na co wraz ze mną i Brooklyn znacząco się zaśmiała.

— Nie no, teraz jesteście już bezczelni. — Chłopak ponownie się oburzył.

— Uspokój się, przecież cię kochamy — powiedziała Brooklyn.

— No ja myślę — odparł chłopak.

— Będę kończył kochani — wtrąciłem się, biorąc telefon do ręki. — Chcę jak najszybciej uporać się z tą matmą.

— Uciekasz ode mnie bezczelny człowieku — odezwał się Charlie.

— Od nikogo nie uciekam — powiedziałem. — Po prostu muszę się skupić, co mi nie wychodzi gdy rozmawiacie w tle.

— W razie trudności pisz — odezwała się Brooklyn, puszczając do mnie oczko.

— Pa, do jutra. — Rozłączyłem się, zanim Charlie zdążył porządnie zaprotestować.

Odłożyłem telefon na bok i pochyliłem się nad zadaniami z matematyki. Przed oczami wyrosły mi rzędy liczb, od których automatycznie zakręciło mi się w głowie. Nie miałbym problemu z matematyką, gdybyśmy mieli kompetentnego nauczyciela. Ta baba, która nas uczyła z pewnością nie nadawała się do pracy jako nauczyciel. Mówię to z czystym sumieniem. Nie miałem do niej nic, ale byłem w stanie podważać jej kompetencje do pracy na tym konkretnym stanowisku.

Nie mam pojęcia ile czasu spędziłem na rozwiązywaniu kolejnych nierówności, ale gdy skończyłem byłem już padnięty. Spakowałem wszystko do teczki, a następnie plecaka. Podniosłem się z krzesła, biorąc ówcześnie telefon z biurka. Położyłem się na łóżku, w celu sprawdzenia wiadomości. Skyler wysłała na naszą grupę wiadomość i jakieś zdjęcie, które obowiązkowo musiałem obejrzeć.

sky_ler: Dostałam to od naszego fizyka, przeczytajcie.

xbrooklyn: co to?

sky_ler: Trochę informacji o projekcie.

Zdjęcie było pewnego rodzaju zbiorem ważniejszych informacji odnośnie projektu. Przeczytałem wszystko w zawrotnym tempie. Byłem zaskoczony tym, czego się dowiedziałem. Każdy drugoklasista miał pomagać trzecioklasiście w nauce w sposób indywidualny, a w grupach miały być przerabiane materiały zarówno z drugiej, jak i trzeciej klasy. Ogólne cały zamysł projektu bardzo mi się podobał, ale wzmianka o wzajemnej pomocy z kimś starszym, kogo nie koniecznie znałem bardzo mnie przerażała. Dwójki miały być grupowe, dlatego szybko przeanalizowałem wysłane wcześniej zdjęcie, które Kaylee zrobiła w szkole. Ulżyło mi, gdy nie zauważyłem w mojej grupie nazwiska Miller. Chociaż tyle. Nie byłem na niego skazany. Jednakże obawiałem się delikatnie obydwu Moore'ów. Bliźniaków, którzy trzymali się z Masonem. Musiałem być dobrej myśli. W najgorszym wypadku zostałbym zniszczony psychicznie przez jakiegoś psychopatę.

Moją palpitację serca przerwało pukanie do drzwi oraz Tori, która weszła do pokoju z dwoma kubkami naszej ulubionej herbaty. Podniosłem się z łóżka, odbierając od niej jeden z nich. Usiedliśmy na podłodze, opierając się plecami o jego ramę.

— Jak przygotowania do projektu? — Siostra rozpoczęła konwersację.

— Dowiedziałem się na czym to będzie polegało.

— Ja też brałam udział w czymś takim. — Usłyszałem, przez co odruchowo spojrzałem na lewy profil siostry.

— Byłam w drugiej klasie, tak jak ty — opowiadała. — Pomagałam takiemu chłopakowi, który niekoniecznie lubił się uczyć. Przez niego straciłam sporo wolnego czasu. Na szczęście po dwóch miesiącach byłam na tyle mądra, że odpuściłam sobie projekt. Uczyłam się na własną rękę.

— Można tak? — spytałem niepewnie, biorąc łyk napoju.

— Na spotkania musiałam chodzić, tylko nie widywałam się z tym chłopakiem w wolnym czasie — wyjaśniła szatynka. — Później miałam u nie go przesrane, więc nie radzę. Mam nadzieję, że trafisz na kogoś lepszego niż ja.

— Ja też...

— Nie stresuj się. Będzie dobrze, a w razie trudności proś mnie o pomoc. — Oparłem głowę na ramieniu dziewczyny, a ona swoją na czubku mojej.

— Cieszę się, że cię mam — powiedziałem, wtulając się w starszą siostrę.

✩ ✩ ✩

Pisałem sobie coś w zeszycie do chemii, gdy do mojej ławki podeszła Kaylee. Przywitała się ze mną krótkim uściskiem, a następnie przygotowała się do zajęć.

— Patrzyłeś dziś na tablicę ogłoszeń? — spytała, gdy skończyła grzebać w swojej torbie.

— Jeszcze nie, a co?

— Widziałam, że masz dzisiaj pierwsze spotkanie grupy. — Ta informacja delikatnie mnie zaskoczyła.

— Naprawdę? Kiedy?

— Wtedy kiedy masz okienko — wyjaśniła. — Między twoimi dwiema ostatnimi lekcjami.

— Dziękuję, że mi mówisz — powiedziałem. — Prawdopodobnie sprawdziłbym tablicę dopiero pod koniec lekcji.

— Nie ma sprawy — odparła dziewczyna. — Po coś tu jestem.

— Z pewnością nie po to, by być moim kalendarzem — zaśmiałem się.

— Lubię być zorganizowana — wyjaśniła Kaylee. — Zawsze z chęcią pomogę przyjacielowi. — Uśmiechnąłem się na te słowa,  przenosząc wzrok z przyjaciółmki na nauczyciela, który właśnie wszedł do sali.

✩ ✩ ✩

Byłem niezwykle zdenerwowany idąc do miejsca, w którym miało odbyć się pierwsze spotkanie naszej grupy projektowej. Na dobrą sprawę nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Skyler dostarczyła nam jedynie kilka ogólnikowych informacji, które jedynie mocno mnie zestresowały.

Wchodząc do sali 25B poczułem ogromny stres. Zacisnąłem dłonie na ramiączkach plecaka, gdy podchodziłem do biurka nauczyciela, z którym spotkanie miało się odbyć.

— Jest i Miles Brown — powiedział nauczyciel, gdy znalazłem się tuż przy nim.

— Dzień dobry — przywitałem się.

— Do kogo zostałeś przydzielony, niech sprawdzę. — Mężczyzna zaczął wodzić wzrokiem zza okularów po kartce z nazwiskami. W tamtym momencie mój puls musiał wynosić dwieście. — O, tutaj jesteś. — Zamarłem. — Jesteś w parze z Nolanem Nelsonem z III CHS. — Byłem niezwykle oszołomiony tą informacją. Stałem jak wryty, na szczęście nauczyciel tego nie zauważył, tylko kontynuował swój wywód. — Będziecie siedzieli w tamtej ławce przy oknie. — Mężczyzna wskazał na czteroosobowy stolik, przy którym już ktoś siedział. — Powodzenia. — Profesor spojrzał na mnie z uśmiechem, który odwzajemniłem z przymusu.

Odszedłem od jego biurka i zacząłem iść w stronę wyznaczonego miejsca. Muszę przyznać, że byłem przerażony. Spodziewałem się każdego, tylko nie Nolana Nelsona. Owszem, mogłem trafić gorzej, ale nie mogłem od razu wnioskować, że Nolan był tak miły jak z opowiadań ludzi. Przęłknąłem potężną gulę, która pojawiła mi się w gardle i stanowczo podszedłem do stolika, przy którym siedział mój niedawny crush. Pisał akurat coś w zeszycie, więc nawet nie zauważył, że ktoś znalazł się tuż obok niego.

Niepewnie położyłem plecak na ziemi, zdejmując następnie marynarkę, którą powiesiłem na oparciu. Wtedy Nolan podniósł wzrok znad zeszytu. Dlaczego do cholery musiałem wybrać miejsce tuż obok niego?! Przecież mogłem usiąść na przeciwko, a byłby dokładnie taki sam efekt! Stanowczo usiadłem na krześle, spoglądając prosto na twarz chłopaka. Milczał. Kontakt wzrokowy jaki złapaliśmy nie był w żaden sposób niezręczny. Minęło trochę czasu, zanim zebrałem się w sobie, żeby coś powiedzieć.

— Hej. — Mój niepewny głos wypowiedział to jedno słowo, którego ja będąc na jego miejscu z pewnością bym nie usłyszał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro