⸻ 66 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Nolana ༺
☟
Byłem zaskoczony zawartością koperty. Kluczyki do samochodu dały mi do myślenia, ale dopiero, gdy sprawdziłem kartkę, która okazała się być zgłoszeniem o naukę jazdy, wiedziałem już co i jak.
Byłem w ogromnym szoku i nie do końca docierało do mnie, że prezentem od rodziców okazał się być samochód. W końcu to naprawdę drogi prezent, dla odpowiedzialnych ludzi. Jeszcze kilka lat wcześniej rozmawialiśmy o tym, że nie będę się spieszył z robieniem prawka. Zwyczajnie nie czułem do tego głębszej potrzeby. Chciałem zrobić to w swoim czasie, gdy faktycznie będę potrzebował dokumentu.
Spojrzałem na rodziców. Najpierw na twarz taty, która była przyozdobiona w delikatny uśmiech, a później na mamę, która wydawała się być dumna i wzruszona.
— To w zasadzie od nas wszystkich — powiedziała moja rodzicielka. — W końcu za chwilę zaczniesz studia. Naszym zdaniem to najwyższa pora, żebyś zaczął jeździć.
W oczach pojawiły mi się łzy. Natychmiastowo wstałem i do niej podszedłem, mocno ją przytulając
— Dziękuję — powiedziałem, gdy kobieta odwzajemniła uścisk.
— Najpierw wyjdź na zewnątrz i zobacz swój nowy samochód. Dopiero wtedy będziesz nam dziękował — odezwał się nagle tata.
Jego głos po raz pierwszy od dawna nie wydawał się być aż tak szorstki.
Odsunąłem się od mamy i z uśmiechem na ustach ruszyłem w stronę drzwi frontowych. Byłem tak podekscytowany, że nawet nie pamiętam jak otwierałem drzwi. Na naszym podjeździe, oprócz samochodu brata, stał piękny, czarny Cadillac CTS z czerwoną kokardką na masce.
Oniemiałem. Podszedłem, od razu dotykając karoserii. W dotyku wydawał się tak gładki...
— Kiedy wy nim podjechaliście, że wcześniej tego nie zauważyłem? — spytałem, spoglądając w stronę rodziców.
— To akurat nie było wyzwaniem — odezwał się Patrick. — Stał przy domu sąsiada. Gdy rzekomo poszedłem do toalety, tak naprawdę podjechałem nim tutaj.
— Dlatego Melanie puściła wtedy muzykę — stwierdziłem. — Wy krętacze. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę i jak jestem wam wdzięczny.
— Dla ciebie wszystko synu — powiedział tata.
Przeleciałem spojrzeniem po wszystkich. Wyglądali na dumnych. Nawet Miles, który od jakiegoś czasu siedział cicho. W tamtym momencie trzymał Lily za rękę i z pogodnym uśmiechem mi się przyglądał.
— To co, chcecie się przejechać? — spytał Patrick, a ja bez słowa wsiadłem do pojazdu.
— Nie ma na co czekać, chodźcie! — krzyknąłem przed zamknięciem drzwi.
Zająłem miejsce obok kierowcy. W końcu nie miałem jeszcze uprawnień, by kierować pojazdem.
Po chwili dołączyli do mnie pozostali. Miles i Melanie usiedli z tyłu, sadzając Lily po środku, a Patrick zajął miejsce za kierownicą.
Samochód ruszył, a ja wciąż nie mogłem uwierzyć, że należał do mnie. Byłem w wielkim szoku i odczuwałem ogromne podekscytowanie. Wiedziałem, że tego wieczoru nie będę mógł zasnąć.
✩ ✩ ✩
Nasza przejażdżka trwała około trzydziestu minut. Przejechaliśmy się bocznymi uliczkami i wróciliśmy do domu na tort. Niesamowite uczucie.
Byłem bardzo podekscytowany, a w dodatku przepełniały mnie pozytywne uczucia. Nabrałem olbrzymiej motywacji, aby wyznać przed rodziną, że Miles i ja tak naprawdę się spotykamy.
Zdążyłem się na to nastawić i byłem gotowy, aby po toaście o wszystkim powiedzieć. To byłaby kwintesencja tego wieczoru.
Wychodząc z toalety mijałem drzwi kuchenne. Zatrzymałem się jednak przed nimi, ponieważ chciałem podsłuchać rozmowę rodziców.
— Naprawdę — mówił tata. — Czekałem wtedy na lotnisku, aż Patrick mnie odbierze i całowali się centralnie na moich oczach.
Byłem zaskoczony jego słowami. Z tonu głosu wywnioskowałem, że był zniesmaczony tą sytuacją. Pytanie tylko, dlaczego?
— I to zadbane chłopaki — wyjaśniał. — Zamiast poszukać sobie dziewczyn, to bawią się w pedałów. Co to się teraz dzieje na tym świecie.
Mój świat runął. Po raz kolejny w przeciągu miesiąca. Gdy to usłyszałem, automatycznie zakręciło mi się w głowie. Mój ojciec czuł obrzydzenie do osób homoseksualnych. Czy coś innego mogło mnie wtedy zranić bardziej?
— Przestań Henry — odezwała się mama. — To ich życie. Nie masz na to wpływu. Powinieneś być tolerancyjny nawet, jeśli tego nie akceptujesz.
Co z tego, że słowa mamy dały mi nadzieję? Zdałem sobie sprawę, że nie mogę się ujawnić. Nie w tamtym momencie. Ból, który odczuwałem w klatce piersiowej, był nie do zniesienia. Przez chwilę miałem nawet problem ze złapaniem oddechu.
Po raz kolejny los ze mnie zadrwił. Sprawił, że poczułem się szczęśliwy, a następnie boleśnie spoliczkował. Czułem okropny zawód do ojca, ale odetchnąłem z ulgą, gdy to usłyszałem. W tym sensie, że wtedy już wiedziałem, że powinienem siedzieć cicho. Kto wie jaka awantura wyniknęłaby z mojego coming outu.
Gdy wróciłem do stołu, starałem się zachowywać jak najbardziej naturalnie. Udawanie szczęśliwego najwidoczniej nie szło mi najlepiej, bo Miles zaczął w pewnym momencie pytać, czy wszystko w porządku.
Starałem się o tym nie myśleć. Liczyłem, że uda mi się jak najszybciej zapomnieć.
Byliśmy w trakcie jedzenia tortu, gdy mój brat nagle wstał, zwracając na siebie uwagę.
— Korzystając z okazji, że jesteśmy tu razem, w ten piękny dzień — mówił — to chcielibyśmy powiedzieć wam coś z Melanie.
Dziewczyna po chwili dołączyła do mojego brata i stali już razem. Szatynka chwyciła go za ramię, szczerze się uśmiechając.
— Zaręczyliśmy się.
Nawet nie wiecie w jakim szoku byłem. Ta dwójka chodziła ze sobą odkąd tylko pamiętam. To była niesamowita informacja.
Mama od razu do nich podbiegła, przytulając ich do siebie. To samo Lily. Tata też wstał, żeby uścisnąć dłoń mojego brata i mu pogratulowć. Ja podszedłem do nich na samym końcu, w towarzystwie Milesa.
— To chyba najlepszy prezent dzisiejszego wieczoru — powiedziałem do Melanie.
— Daj spokój — zaśmiała się, gładząc mnie po ramieniu. — To jedynie dodatek, na zakończenie tego dnia.
— Ale niezwykle piękny i pozytywny — wyjaśniłem.
— Poznaliśmy się dzisiaj, ale i tak bardzo się z tego cieszę — odezwał się nagle Miles. — Obyście byli ze sobą szczęśliwi już zawsze.
Po tych słowach przytulił dziewczynę, a ja delikatnie wtedy posmutniałem. Gdybym pierwszy wyszedł ze swoją deklaracją, ta piękna chwila mogłaby nie mieć miejsca. Przez tatę. Trudno. Najwidoczniej to nie był odpowiedni czas ani miejsce, żeby się otworzyć.
Bardzo cieszyłem się szczęściem moich bliskich, ale z jakiegoś powodu byłem przybity i czułem się niepotrzebny. Ogarnął mnie niewyjaśniony smutek, który nie umknął uwadze mojego drugoklasisty.
Zbliżała się dwudziesta trzecia. Mama poszła przygotować Lily do snu, a ja poprosiłem Milesa, aby podszedł ze mną do pokoju, zanim wyjdzie w drogę powrotną do domu.
Weszliśmy do pomieszczenia, a ja od razu podszedłem do biurka i zacząłem szukać notek, których zapomniałem dać chłopakowi w piątek.
— Nolan, coś się stało? — Usłyszałem zaniepokojony głos Milesa i odruchowo spojrzałem w jego stronę.
Stał oparty o zamknięte drzwi, z rękami przed tułowiem. Jego twarz wyrażała zaniepokojenie, a po oczach można było zauważyć, że był zmęczony.
Nie wiem dlaczego, ale poczułem potrzebę zwierzenia się ze wszystkiego, co przeżyłem tego wieczoru.
Zostawiłem wszytko na biurku, a następnie położyłem się na łóżku, kładąc ręce na twarzy. Miałem dosyć i potrzebowałem się wyżalić.
— Nie zaprosiłem cię tylko dlatego, że chciałem, byś poznał bliżej moich bliskich — zacząłem mówić. — Chciałem dokonać coming outu przed rodziną, żeby przynajmniej przed nimi nie mieć żadnych tajemnic.
Nie patrzyłem na chłopaka. Oczy wciąż miałem zasłonięte dłońmi, ale w pewnym momencie wyczułem uginający się obok mnie materac. Chłopak położył się tuż przy mnie.
— Niestety dowiedziałem się też, że mój tata czuje wstręt do osób, które są w związkach homoseksualnych — żaliłem się. — To wszystko mnie trochę podłamało, bo z jednej strony bardzo się cieszę szczęściem Mel i Patricka i jestem wdzięczny za wszystkie podarki, ale czuję, że mogło być jeszcze lepiej. Chciałem to zrobić dla nas.
Odsłoniłem oczy i spojrzałem w stronę chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Biło od niego ogromne współczucie.
— Nie sądziłem, że będziesz gotowy na taki krok — odezwał się. — Pamiętaj, że nie zmuszę cię do ujawnienia. Nie musisz brać mnie pod uwagę i spieszyć się z wyznaniem wszystkiego do bliskich. To musi być twój moment — tłumaczył. — I chociaż bardzo współczuję postawy twojego taty, to wiem, że kiedyś z pewnością zmieni zdanie. Dla ciebie, swojego syna.
Były to podbudowywujące słowa, ale czy prawdziwe? W końcu to ja byłem synem Henry'ego Nelsona i znałem go lepiej. W głębi siebie czułem, że mężczyzna byłby wstanie się ode mnie odsunąć. I to w tym wszystkim bolało najbardziej.
— Może, ale chciałem mieć to już za sobą — wyznałem.
— Jeszcze przyjdzie na to czas, gwarantuję — mówił szatyn. — Może tego po mnie nie widać, ale jestem z ciebie dumny. Dumny z tego, że próbowałeś i, że postanowiłeś mi o tym powiedzieć. Szczerość w tym wszystkim jest najważniejsza.
— Uwielbiam, gdy mnie pocieszasz — powiedziałem, a chłopak delikatne się do mnie przysunął.
Objął mnie ramieniem, dzięki czemu mogłem przysunąć twarz do klatki piersiowej chłopaka. Bicie jego serca bardzo mnie wtedy uspokajało.
— Z dobrych wieści chciałem powiedzieć, że Logan nie upublicznił filmiku — odezwał się ponownie chłopak.
— Widocznie czeka na jakąś inną datę — stwierdziłem. — Nie rozumiem dlaczego tyle z tym zwleka.
— Nie ma sensu się nad tym rozwodzić — stwierdził szatyn. — Przynajmniej mamy czas, aby obmyślić plan i go powstrzymać.
— Oby faktycznie się nam to udało — powiedziałem. — Chciałbym sam o wszystkim powiedzieć. W swoim czasie.
Chłopak mocniej mnie przytulił, całując delikatnie w głowę.
— Będzie dobrze.
Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę. Zbliżała się północ, a ja nie chciałem, żeby Miles błądził sam późną nocą, dlatego szybko chciałem go oddelegować. Niestety nie mogłem go odprowadzić. Nie pozwalała mi na to kultura. W końcu przyjechali do nas goście i nie mogłem tak o wyjść sobie z domu.
— Obiecaj, że napiszesz jak tylko dojdziesz — poprosiłem.
— Oczywiście — przyrzekł chłopak. — Nie stresuj się. To tylko dwadzieścia minut stąd. Mieszkamy w bezpiecznej okolicy.
— Lepiej jest dmuchać na zimne — powiedziałem. — Jeszcze raz bardzo dziękuję ci za dzisiaj.
Przybliżyłem się, a następnie mocno przytuliłem mojego drugoklasistę. Oddał uścisk, przez co poczułem się naprawdę dobrze. Zrobiło mi się zdecydowanie lepiej. Rozmowa z nim znacząco mnie podbudowała i chociaż nie zrobiłem tego, co zamierzałem, czułe że postawiłem kolejny krok na ścieżce do szczęścia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro