⸻ 55 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Milesa ༺
☟
Siedziałem z Charlie'm w pokoju naszych przyjaciółek, a tematem rozmowy była rzecz jasna wycieczka. Każde z nas w swój odmienny, indywidualny sposób określiło ten wyjazd jako zajebisty. I nic w tym dziwnego. Jak na tamten dzień bawiliśmy się świetnie.
Wszystkie atrakcje były przemyślane. Mieliśmy przystępne godziny zwiedzania, praktycznie cały czas byliśmy przydzielani do tych samych grup, a pogoda dodawała jedynie chęci do życia. Czego chcieć więcej? Cieszyłem się, że ostatecznie postanowiłem pojechać i, że mogłem spędzić ten czas z najbliższymi. Gdybym został w domu, z pewnością zamknąłbym się w pokoju na cały tydzień i zapewne nikt z mojej rodziny nie dałby rady mnie z niego wyciągnąć.
Gdy temat zszedł na jakichś Francuzów, których dziewczyny tego dnia spotkały, delikatnie się wyłączyłem. Wróciłem jednak, gdy Brooklyn zaczęła opowiadać i swoim "genialnym planie" na zakończenie wyjazdu. I nie używam tutaj cudzysłowu bez przyczyny. To co dziewczyna chciała zorganizować wydawało mi się na tamten moment całkowicie szalone.
Streszczę Wam jej czterdziestominutowy wywód. Mówiąc w skrócie, brunetka chciała zorganizować imprezę na około dwadzieścia osób. Czy tylko moim zdaniem wydawało się to bynajmniej nierealne? Jak zachować ciszę i spokój, gdy w jednym pomieszczeniu znajduje się tak dużo ludzi? Poza tym nawet nie wiedziałem kogo chciała zaprosić. Ona i Skyler rzadko opowiadały o innych znajomych, czy też ludziach z ich rocznika. Właśnie dlatego byłem zaskoczony.
Podsumowałem to wtedy mówiąc, że to bardzo szalony pomysł. Ale zostałem przez dziewczynę zignorowany. W tej kwestii nie miałem nic do powiedzenia. I chodź musiałem wziąć udział w wydarzeniu, miałem co do tego obawy. Z jednej strony mogłem przeżyć coś, co w moim życiu nie miało jeszcze miejsca, ale strach spowodowany myślami o tym co mogło pójść nie tak zdecydowanie robił robotę.
Siedzieliśmy u dziewczyn równo do ciszy nocnej. Chwilę po przekroczeniu wyznaczonej godziny ruszyliśmy z Charlie'm w drogę powrotną do naszego pokoju, starając się zachowywać tak cicho, jak było to tylko możliwe.
Wchodząc do pokoju z numerem dziesiątym od razu dało się wyczuć przyjemny zapach świeżości. Tę woń potęgował zapach cytrusów i bodajże mięty. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że chłopaki wzięli prysznic podczas naszej nieobecności.
Otis leżał na swoim łóżku, skupiając się na swoim telefonie, z kolei mój trzecioklasista siedział na swoim, opierając się o ścianę. Na kolanach trzymał laptop, na którym zawzięcie coś robił. Gdy tylko go zobaczyliśmy, Charlie momentalnie się speszył i odwrócił wzrok. Czemu? Bo Nolan był jedynie w samych spodenkach.
W tym samym czasie szatyn z laptopem na kolanach zdawał się nie zauważyć, że wróciliśmy do pokoju. Odłożyłem telefon na szafkę nocną i podszedłem do chłopaka, siadając obok niego, skupiając swoją uwagę na ekranie laptopa.
— Co robisz? — spytałem.
Srebrnooki nawet na mnie nie spojrzał. Ale mimo to nie zostałem przez niego zignorowany. Po chwili na ekranie pojawiła się Kaylee i Otis. Nagranie nie wydawało się być surowe. No dobra, nie bardzo się na tym znałem, ale nie trudno było zauważyć, że kolorystyka nagrania stała się zdecydowanie cieplejsza, tło było delikatnie rozmazane, a sami bohaterowie wyglądali zdecydowanie wyraźniej, patrząc chociażby na różnicę między nimi, a otoczeniem.
— To dopiero początek. — Usłyszałem. — Ten plik nie jest jeszcze skończony, a za resztę jeszcze się nie zabrałem — wyjaśnił chłopak.
— Nie dasz rady zrobić wszystkiego w jeden dzień — powiedziałem, skupiając na sobie uwagę szatyna. — To co zrobiłeś wygląda naprawdę dobrze, dlatego jestem pewien, że efekt końcowy będzie powalający. Widać, że się bardzo starasz, a to oznacza, że zrobisz wszystko w odpowiedni sposób — wyjaśniłem.
Na te słowa chłopak delikatnie się uśmiechnął, ale nic mi nie odpowiedział. Czyżbym go wtedy delikatnie zawstydził? Niewykluczone. W każdym razie nie wyolbrzymiałem. Uważam, że użyłem wtedy odpowiednich słów, które z pewnością podbudowały jego pewność.
✩ ✩ ✩
Nastał czwartek, a przed nami był rejs po Sekwanie. Nie mogłem się doczekać, aż znajdziemy się na promie. Z jakiegoś powodu zawsze bardzo lubiłem przebywać na statkach i tym podobnych. Powolne ruchy, w które wprawiała nas wtedy falująca woda, bardzo mnie uspokajały.
Sam rejs był naprawdę przyjemny. Trafiła nam się naprawdę piękna pogoda, z której każde z nas czerpało pełnymi garściami. Najbardziej jednak Nolan, który przez praktycznie cały nasz pobyt na promie zajmował się nagrywaniem okolicy. Mówił, że przyda mu się to do filmiku.
Byłem z niego bardzo dumny. Całym sobą pokazywał, że bardzo zależało mu na tych studiach. Starał się robić wszystko jak najlepiej i to moim zdaniem było piękne.
W tym miejscu pojawiła się w mojej głowie niespokojna myśl. Nie spotykaliśmy się zbyt długo i nie byłem też do końca pewien uczuć, jakimi obdarowywał mnie szatyn, dlatego narodziło się pytanie: Co z nami będzie po wakacjach? Dobra, nie myślałem wtedy o tym, że możemy zerwać wcześniej, bo bardzo tego nie chciałem. Strach zaczynał się z myślą o tym, że Nolan w końcu wyjedzie z naszego miasta i przez to będziemy mieli siebie na dystans. Związkom na odległość rzadko udaje się przejść próbę rozłąki, a jeśli już, to relacja między osobami ulega zmianie. Czytałem wiele książek psychologicznych, w których przyczyny takich sytuacji były bardzo dobrze opisane i to mnie wtedy martwiło. Z drugiej jednak strony zacząłem się zastanawiać, czy Nolan byłby w stanie wejść w związek na odległość. Aż tak dobrze się niestety jeszcze nie znaliśmy...
Miałem przed sobą jeszcze jeden rok w Trubellan, a co potem? Było na to jeszcze za wcześnie, ale rozglądałem się już za dobrą uczelnią. Jeden uniwersytet bardzo mnie zainteresował i wiedziałem, że właśnie tam będę chciał aplikować. A dlaczego o tym mówię? Bo wspomniany uniwersytet znajdował się w Londynie.
Dobra, może to i głupie, bo niczego nie mogłem być wtedy pewien, ale wolałem czymś uspokoić głowę. Nie wiedziałem, czy Nolan będzie chciał w przyszłości wciąż ze mną chodzić. Tak naprawdę mogło się wydarzyć dosłownie wszystko.
Nie oceniajcie mnie. Bardzo mi zależało na tym trzecioklasiście. Czy to źle, że nie chciałem go stracić?
Wróciliśmy do hotelu pod koniec dnia. Zjedliśmy przygotowany wcześniej posiłek, przekazano nam wszystkie, ważne informacje względem następnego dnia i w zasadzie byliśmy już wolni. Razem z chłopakami wróciliśmy do pokoju. Byliśmy padnięci po całym dniu stania na nogach, dlatego po kolei ogarnęliśmy się w łazience, aby móc później w spokoju sobie odpocząć.
Charlie przestał być zestresowany towarzystwem naszych współlokatorów. Udało mu się przełamać na tyle, że zgodził się zagrać z Otisem w karty. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy wychodząc z łazienki zastałem go na łóżku starszego od nas blondynka, skupiającego się na grze. Byłem zadowolony, że w końcu przestał trzymać się na dystans.
Schowałem swoje rzeczy do szafy, a następnie położyłem się na łóżku. Spojrzałem na mojego trzecioklasistę. Tak samo jak poprzedniego wieczoru, siedział z laptopem na kolanach i pracował nad filmikiem. Nie wyglądał na zainteresowanego informacją, że zwolniłem łazienkę. Nolan jako jedyny jeszcze się wtedy nie ogarnął.
Nagle do pokoju wparowała Brooklyn. A przysiągłbym, że zamknęliśmy drzwi na klucz. W każdym razie brunetka stanęła na środku pokoju, a na jej ustach widniał ogromny, szczery uśmiech.
— Przybywam z naprawdę ważną informacją! — wrzasnęła, skupiając na sobie całą naszą uwagę. — Jak wiecie, ten wyjazd musi zakończyć się z hukiem. Dlatego wraz z dziewczynami organizujemy imprezę, na którą was zapraszam. Przyjdzie do nas jutro chwilę po dwudziestej drugiej — wyjaśniła.
Byłem tym zaskoczony, mimo że w teorii wiedziałem o planach dziewczyny. Nie sądziłem, że tak bardzo się w to zaangażuje.
— Mam nadzieję, że będziecie.
— Na pewno przyjdziemy — odparł Nolan.
— Miałabym do was jeszcze jedną prośbę — powiedziała brunetka. — Załatwilibyście jakiś alkohol?
— Jasne, postaramy się coś zorganizować.
Nie mam pojęcia czym byłem zszokowany bardziej. Tym, że Brooklyn poprosiła chłopaków o załatwienie procentów, czy tym, że Nolan bez problemu na to przystał. Byłem w takim amoku, że nie pamiętam kiedy brunetka opuściła nasz pokój.
Nie minęło dużo czasu, aż postanowiłem pójść umyć zęby. Wcześniej zwyczajnie o tym zapomniałem. Stałem przy umywalce, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
— Mogę wejść? — spytał Nolan.
— Jasne, zaraz wychodzę — odparłem.
Chłopak wszedł do środka, ale nie zwracałem na niego uwagi. W pewnym momencie schyliłem się do kranu, żeby wypłukać usta. Gdy się podniosłem, w lustrze zobaczyłem zupełnie nagiego szatyna, który właśnie wchodził pod prysznic.
Strasznie się wtedy speszyłem. Nie wiedziałem co powinienem zrobić, w dodatku zacząłem szybciej oddychać. Przepłukakem sobie szybko twarz zimną wodą i dosłownie wybiegłem z łazienki. Chwilę później dało się słyszeć dźwięk spadającej wody.
Z ogromnymi rumieńcami na policzkach udałem się do łóżka. Byłem zaskoczony, że Nolan nie miał problemu się przy mnie rozebrać. Tłumaczyłem to sobie tym, że będąc w drużynie sportowej stanowiło to dla niego pewnego rodzaju rutynę. Tylko, że ja nie byłem na to przygotowany. Nie mówię, że mi to przeszkadzało... Cholera! Co się ze mną dzieje? W ostatnim czasie zacząłem wychwytywać od mojego trzecioklasisty dziwne sygnały, które z pewnością nie były nadawane celowo. Czy to źle, że chciałem, aby było inaczej?
Minęło może dwadzieścia minut, aż Nolan w końcu wyszedł z łazienki. Odłożył swoje rzeczy do szafy, a następnie zaczął zbliżać się do mojego łóżka. Nie muszę chyba mówić, że przeżyłem wtedy mini zawał.
— Przepraszam, jeśli przypadkowo cię zestresowałem. — Wyszeptał mi na ucho i odszedł.
Zrobiło mi się wtedy bardzo gorąco. Nie dlatego, że mnie przeprosił, a dlatego, że to była dla mnie naprawdę krępująca sytuacja.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro