Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 53 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Milesa ༺

Było grubo po ciszy nocnej. Dwóch chłopaków już poszło, a reszta dzielnie się trzymała. Dziewczyny rozpoczynały co chwilę kolejne gry, w których wszyscy obowiązkowo musieliśmy brać udział.

Może byłbym bardziej asertywny, gdyby nie alkohol, którego co prawda wypiłem naprawdę mało, ale który i tak delikatnie mnie poskładał. Picie to chyba nie moja bajka. Rzadko kiedy sięgałem po napoje procentowe. Może to mieć jakiś związek ze słabą głową i szybkim zjazdem?

Od dobrych piętnastu minut graliśmy w butelkę na pytania. Czułem się dziwnie, odpowiadając na niektóre z nich, przy zupełnie obcych mi osobach, ale nie miałem wyjścia. Brooklyn i Skyler mocno się do tego przyczyniły.

— Nie, nigdy bym tego nie zrobiła — odpowiedziała Skyler.

Przyznam się, że zdążyłem zapomnieć o pytaniu Brooklyn, na które odpowiedzi udzieliła właśnie blondynka. Wystarczyła chwila. Nie skupiałem się w stu procentach na tym co działo się w pomieszczeniu. W jakimś stopniu skryłem się wewnątrz siebie, żeby nie pokazywać innym, że nie czułem się wtedy najlepiej.

— Dobra, czekajcie! — Głos ponownie zabrała Skyler. — Zmieńmy zasady. Jak dla mnie, to czas na całuśną butelkę!

— Słucham?! — Ożywił się Charlie. — W życiu!

— Uciszcie się, bo zaraz nas ktoś nakryje — odezwała się Brooklyn.

— Dobra, dobra, ale nie grajmy na całusy — błagał Charlie.

— Dlaczego? — spytała Skyler. — To tylko zabawa, nie masz się czego bać.

Chłopak spojrzał na blondynkę z ogniem w oczach, a łapiąc ze mną kilkusekundowy kontakt wzrokowy uświadomiłem mu, że nie ma sensu się sprzeciwiać. Skyler zawsze stawiała na swoim i zazwyczaj ciężko było ją od czegoś odwieźć.

Zabawa ostatecznie się rozpoczęła u pierwszą dwójką do pocałunku była Brooklyn i Andrew, o ile dobrze pamiętam jego imię. Bacznie obserwowałem kolejne obroty butelki, mając nadzieję, że mimo wszystko nie zostanę wylosowany. Kolejna do pocałunku była Kaylee i drugi chłopak, który został, a którego imienia tak naprawdę nawet nie poznałem. Dziewczyna złożyła na jego policzku delikatny pocałunek, na który ten się zarumienił.

Właśnie wtedy zawibrował mój telefon, który automatycznie wziąłem do ręki. Po odblokowaniu przeszedłem na Instagram, gdzie napisał do mnie Logan.

xloogan: Widzę, że jesteś dostępny. Mam nadzieję, że nie śpisz.

xloogan: Mason nie daje nam spokoju. Nie mogę normalnie iść spać, bo cały czas o czymś mówi.

xloogan: Wiem, że już późno, ale mogę do Was wpaść i trochę posiedzieć?

xloogan: Chciałbym od niego odpocząć >.<

Od jakiegoś czasu chłopak dziwnie się zachowywał. Nasz kontakt w zasadzie nie istniał. Zaczął do mnie pisać tak po prostu, bez żadnego wątku, jakby między nami wszystko było dobrze, a zdecydowanie nie było. Zastanawiało mnie to, ale wtedy nie miałem siły się na tym rozwodzić.

miles_: Tak, właśnie się kładę.

miles_: Reszta już śpi, więc raczej nie ma szans, przykro mi :/

Chciałem coś jeszcze napisać, ale niespodziewane poruszenie zmusiło mnie do spojrzenia na butelkę, która była skierowana w moją stronę. Automatycznie spojrzałem na Kaylee, która akurat nią kręciła.

Zasady gry były jasne. Odłożyłem telefon na bok, ozdobiłem twarz w szczerym uśmiechem i podniosłem się, przybliżając do brunetki, na policzku której zostawiłem delikatny pocałunek.

— Dobra, nowa zasada! — wrzasnęła Skyler, gdy wracałem na swoje poprzednie miejsce.

— Ciszej Sky — warknęła ostro Brooklyn, uderzając blondynkę z łokcia. — Nie chcemy tu nalotu.

— No, no, dobra tam — mówiła Skyler. — Oszukujecie. Nie tak się gra w tę grę. Od teraz całujemy się tylko w usta.

— Nie pij więcej — powiedział Charlie w stronę dziewczyny, która podkręciła jedynie głową ze zrezygnowaniem.

— Nie przemawia przeze mnie alkohol — odparła. — Ty mnie pijanej nie widziałeś.

— To akurat prawda — wtrąciła Brooklyn.

— Ale dobra, nie zagaduj Charlie. Miles będzie się tu za chwilę z kimś całował!

Spojrzenia wszystkich spoczęły na mnie. Dopiero wtedy poczułem się naprawdę niekomfortowo. I chociaż bardzo nie chciałem w to brnąć, nie protestowałem i postanowiłem zakręcić butelką.

Prawda jest taka, że nie bałem się pocałowania którejkolwiek z moich znajomych. W końcu to tylko chwilowe zetknięcie z ustami innej osoby. To naturalna kolej rzeczy. Najbardziej obawiałem się wylosowana któregoś z chłopaków, bo wiedziałem, że dziewczyny mimo wszystko mi nie odpuszczą, znając mnie i moje tajemnice.

Wydawało mi się, że butelka kręciła się strasznie długo. Po jakimś czasie na szczęście zwolniła, aż całkowicie się zatrzymała. No i wiecie kogo wylosowałem? Nie wiecie. Czy się spodziewacie? Część z Was z pewnością.

Poczułem rumieńce na policzkach, gdy spoglądałem w stronę Nolana, który wydawał się wtedy delikatnie zakłopotany. Nie mieliśmy jednak czasu na jakąkolwiek reakcję, ponieważ dziewczyny od razu zaczęły nas ku sobie pchać, dosłownie zmuszając do pocałunku.

Powoli zbliżyliśmy się do siebie, łącząc usta na ułamek sekundy. Każdy wybuchł niewyjaśnioną nam wtedy ekscytacją. Rozbrzmiały wiwaty i tym podobne, które zostały ostatecznie stłumione przez Brooklyn, która jako jedyna wydawała się wtedy myśleć trzeźwo.

Właśnie w tamtym momencie poczułem na sobie dziwne spojrzenie, którym obserwowała mnie Kaylee. Nie miałem pojęcia o co jej chodziło, ale zacząłem się wtedy zastanawiać nad tym, co stało za jej ostatnim, podejrzanym dla mnie zachowaniem.

✩ ✩ ✩

Następnego dnia ciężko było mi się pozbierać. Nie pamiętam jak długo wszyscy siedzieliśmy. Wiem jednak, że około pierwszej zostaliśmy jedynie z dziewczynami, które wdały się w tak zaciętą dyskusję, że nie mogliśmy tego przerwać. Najgorsze jest to, że i Otis strasznie się w to wciągnął. Charlie próbował zasnąć, a my z Nolanem wszystkiemu się przyglądaliśmy.

Ale to już przeszłość. Nastał nowy dzień, a my zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy, aby odwiedzić i zwiedzić Luwr.

Nie jechaliśmy długo, albowiem do tego konkretnego muzeum mieliśmy z naszego hotelu jedynie trzydzieści minut drogi. Znacznie więcej czasu poświęciliśmy na to, aby nas w ogóle wpuścili. Okazywanie biletów, przeprawa przez wszystkie wejścia i piętnastominutowa wypowiedź jednego z naszych opiekunów na temat tego jak mamy się zachowywać, to wszystko nas spowalniało. Ale na szczęście się udało.

Plusem zwiedzania okazała się nasza indywidualność. Nie mieliśmy żadnego przewodnika. Mogliśmy się wtedy rozdzielić i pooglądać te dzieła, na których nam najbardziej zależało.

Na początku chodziliśmy w całkiem pokaźnej grupie. Dopiero gdy na naszej drodze zaczęło pojawiać się coraz to więcej odmiennych sekcji, zmniejszyliśmy się do osiemnastu osób. Wśród nich byli moi bliscy, ale nie trzymaliśmy się razem. Blisko mnie szła jedynie Kaylee, z którą ostatecznie odłączyliśmy się od reszty.

Ruszyliśmy jakimś węższym korytarzem. Na ścianach znajdowały się obrazy przedstawiające martwą naturę. Początkowo szliśmy w całkowitej ciszy, ale w pewnym momencie moja towarzyszka zaczęła nucić coś pod nosem, a po kilku minutach w końcu się odezwała. Przyznam się, że nie zrozumiałem wtedy jej słów. Nie miałem pojęcia do czego chciała nawiązać lub co przekazać. Nie spodziewałem się tego, co miało właśnie nastąpić.

— Paryż to naprawdę romantyczne miejsce.

Niby zwykłe pięć słów, ale wypowiedziane bez kontekstu strasznie mnie wtedy skonfundowały. Zacząłem się zastanawiać o co mogło chodzić brunetce.

Już od jakiegoś czasu dziewczyna zachowywała się w dziwny sposób, gdy byłem w jej pobliżu. I nie przesadzam, używając tego określenia. Spędzaliśmy z Kaylee mnóstwo czasu razem, dlatego wiedziałem jak się zachowuje i znałem jej odruchy. To, co działo się z nią w ostatnim czasie naprawdę mocno mieszało mi w głowie, ponieważ z pewnością chodziło o mnie. Tylko o co konkretnie? Że też wcześniej się tego nie domyśliłem...

— Kaylee? — odezwałem się, zwracając na siebie uwagę dziewczyny.

Postanowiłem ją o to spytać. Byliśmy sami. Mogło nie być już takiej okazji, abyśmy na wyjeździe mogli porozmawiać w cztery oczy. Nie miałem nic do stracenia.

— Co jest? — spytała dziewczyna.

— Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu dziwnie się przy mnie zachowujesz — powiedziałem. — I to nie w jakiś negatywny sposób. Po prostu odnoszę wrażenie, że wydarzyło się coś między nami, co sprawiło, że zaczęłaś zachowywać się przy mnie inaczej. Mam rację?

Dziewczyna momentalnie się speszyła. Spuściła ze mnie wzrok, skupiają się na swoich butach. Jednak nie na długo. Po chwili wzięła głębszy oddech i ponownie spojrzała w moją stronę.

— Cóż... — zaczęła. — Rzeczywiście coś się wydarzyło.

Patrzyłem na nią z niepokojem. W głębi serca miałem nadzieję, że dziewczyna rozwieje moje wątpliwości i powie, że tylko mi się wydawało. Wtedy zaczęło się robić gorąco.

— Nie odzywałam się, bo to w rzeczywistości nie jest moja sprawa — kontynuowała brunetka. — Byłam pewna, że w końcu nam o tym powiesz, dlatego dawałam ci sygnały, że nie masz się czego bać — mówiła. — I nie martw się, nikomu o tym nie powiedziałam. To zależy od ciebie.

— No dobrze, ale o co dokładnie chodzi? — wtrąciłem się. — Nie trzymaj mnie w takiej niepewności.

Przystanęliśmy, a dziewczyna zacząłem przestępować z nogi na nogę. Chyba faktycznie wolała, aż ja jej o tym powiem. Gdzieś z tyłu głowy zadzwoniła mi myśl, że może chodzić o mnie i Nolana, ale szybko to zignorowałem. I to był mój błąd.

— Pamiętasz, że podczas balu świątecznego przyszłam do ciebie, gdy siedziałeś na dachu? — spytała, a ja jedynie skinąłem głową. — Powiedziałam ci wtedy, że po drodze na nikogo nie wpadłam. To nie była prawda. Minęłam się z Nolanem i widziałam jak się całowaliście.

Przez chwilę miałem wrażenie, że spadam w ogromną przepaść. Poczułem się mocno spoliczkowany. Nie dlatego, że Kaylee mnie okłamała. Poczułem się słabiej, bo ktoś nas widział. Pocieszał mnie fakt, że była to bliska mi osoba, a przerażała myśl, że w takim razie każdy mógł nas widzieć i zwyczajnie to ukrywać, aby wykorzystać tę informację w "odpowiednim" momencie.

— Przepraszam, że cię okłamałam. To był dla ciebie trudny wieczór, nie chciałam się mieszać w...

— Spokojnie Kaylee — przerwałem jej. — Nie jestem zły. Wiem, że chciałaś mnie chronić. Jestem po prostu w szoku i w dodatku zacząłem się stresować, bo ktoś jednak wie.

— Mnie możesz zaufać — odezwała się dziewczyna. — Nikomu nie powiedziałam i nikomu nie powiem jeśli sobie tego nie życzysz. Wiem, że może to być dla ciebie trudne, dlatego chciałabym móc ci pomóc, gdy będziesz tego potrzebował.

Nic na to nie odpowiedziałem. W zamian mocno przytuliłem dziewczynę, która po chwili oddała uścisk. Spędziliśmy w swoich ramionach kilka dobrych minut.

Kaylee nas widziała. Wiedziała już, że między mną a Nolanem coś było. Pod wpływem chwili postanowiłem jej powiedzieć to, czego z pewnością się nie spodziewała.

— Spotykamy się właśnie od tego wieczoru — wyznałem, odsuwając się od dziewczyny, której wyraz twarzy zmienił się na delikatnie zszokowany.

— Naprawdę?! To cudownie Miles!

Szatynka ponownie się na mnie rzuciła, ale ten uścisk był przepełniony w większym stopniu radością.

Kaylee została wtedy oficjalnie pierwszą osobą, która dowiedziała się o mnie i mojej relacji z Nolanem. Czy mi ulżyło? Być może. Czy się bałem? Jasne, że tak. Ale przynajmniej nie byłem już w tym sam. Wsparcie od Nolana i wsparcie, którym obdarowywałem chłopaka zaczynało ze mnie powoli ulatywać. W końcu miałem kogoś innego, kto mógł pomóc mi to ukrywać. Nie myślałem wtedy o tym co powie Nolan. Wbrew pozorom nie złamałem obietnicy. Kaylee sama się o tym dowiedziała.

Zacząłem się zastanawiać, czy powiedzieć mu o tym od razu, ale stwierdziłem, że jeszcze będzie na to czas.

⋆⋅☆⋅⋆
Informacje wyjaśniające odnośnie przyszłości tej książki znajdują się na mojej tablicy. Wiadomość pojawiła się dnia: 26.03. bieżącego roku. Jeśli ktoś nie czytał, to odsyłam właśnie tam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro