⸻ 5 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Milesa ༺
☟
Po dosyć długiej i niezwykle interesującej przemowie dyrektora opuściliśmy wszyscy hol. Na całe szczęście udało nam się wyjść, zanim przy drzwiach zrobił się potężny korek.
Wymieniliśmy między sobą jeszcze kilka zdań, a później wraz z Charlesem ruszyłem na piętro, w stronę sali od historii sztuki. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem do czego był mi potrzebny ten przedmiot, ale nigdy na niego nie narzekałem. Był całkiem ciekawy, a nauczyciel prowadził zajęcia z rozwagą.
— Jeżeli ten projekt będzie wyglądał tak jak opisywała go Brooklyn, to sporo pracy przed nami — odezwał się Charlie, gdy siadaliśmy przy jednej z wolnych ławek.
— Przydałoby się trafić na normalnych ludzi — stwierdziłem. — Wtedy jakoś przetrwamy.
— W tej szkole ciężko o kogoś przyzwoitego. — Usłyszałem znowu głos przyjaciela.
— Jesteś niezwykle wybredny — stwierdziłem, poprawiając sobie muszkę, która zaczęła mnie uwierać w szyję.
— Proszę o ciszę. — Do pomieszczenia wszedł nagle nauczyciel, tym samym przerywając nam rozmowę. — W przyszłym tygodniu możecie spodziewać się egzaminu z całego ubiegłorocznego materiału.
Dosłownie zakrztusiłem się powietrzem słysząc te słowa. Sprawdzian z całego roku? Przecież to było chore. Większość osób nie interesowało się nawet sztuką i chodziło na te zajęcia dla zasady.
— Zaczynamy zarywanie nocek i siedzenie w domu przez całe weekendy — stwierdził Charlie, szepcząc mi do ucha.
Uśmiechnąłem się smutno na jego słowa. Taka była prawda. Pomimo różnych opinii, w szkole mieliśmy wysoki poziom i przeróżne metody nauczania.
✩ ✩ ✩
Wziąłem gryz kanapki z ogórkiem, w momencie, gdy Kaylee mówiła o jakiejś sukience, którą widziała kiedyś w galerii. W tamtym momencie jej konwersacja ze Skyler nie za bardzo mnie interesowała. Owszem lubiłem i wciąż lubię dobrze się ubierać, ale rozmawianie o ciuchach zdecydowanie nie było dla mnie.
Rozglądałem się po okolicy, w nadziei na zaobserwowanie czegoś ciekawego. Niestety napotkałem się jedynie z kilkoma spojrzeniami ze strony chłopaków, którzy patrzyli na mnie z obrzydzeniem. Czy zrobiłem im coś złego? Skądże. Widocznie samo moje istnienie musiało im przeszkadzać.
Zignorowałem ich, kontynuując obserwację okolicy. W pewnym momencie moje receptory wzroku zauważyły kilku chłopaków, siedzących na trawie nieopodal wejścia do szkolnej stołówki. Dobrze znałem przynajmniej jedną z postaci, które się tam znajdowały. Nolan Nelson, wraz z przyjaciółmi zawzięcie o czymś dyskutował. Byłem oddalony od nich o kilkanaście metrów, dlatego mogłem bez przeszkód się im przyjrzeć. Każdemu z osobna, ale wiadomo, że skupiłem się głównie na szatynie, który do niedawna był obiektem mych westchnień. Moje zeszłoroczne zauroczenie na szczęście ustąpiło. Nie mniej jednak dalej uważam, że Nolan jest niezwykle przystojny. Uśmiechnąłem się sam do siebie, rozmyślając o wspomnianym chłopaku.
— Nie mów, że Nolan Nelson wpadł ci w oko. — Nagle obok mnie znalazła się Brooklyn, której słowa wywołały milczenie dwóch dziewczyn, które siedziały już przy stoliku.
— Co? — Jestem przekonany, że w tamtym momencie mocno się zarumieniłem. To nie moja wina, zaskoczyła mnie! — Skąd ten pomysł?
— Może stąd, że od kilku minut się mu przyglądasz? — spytała rozbawiona Brooklyn, a ja jeszcze bardziej się spaliłem.
— Wydawało ci się — stwierdziłem, próbując jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.
— Wzrok jeszcze nigdy mnie nie okłamał.
— Kiedyś musiał być ten pierwszy raz — odezwałem się, puszczając dziewczynie oczko.
— Mam nadzieję, że nie kłamiesz Miley — odparła brunetka. — Uważaj na niego. To największy heteryk jakiego w życiu widziałam.
— To znaczy? — spytałem z zaciekawieniem.
Zauważyłem, że Kaylee i Skyler również z zainteresowaniem czekały na wyjaśnienia nowo przybyłej.
— Krąży plotka, że Nolan dwa lata temu na czyjejś imprezie urodzinowej zaliczył dwie laski jednocześnie — wyjaśniła dziewczyna, na co Kaylee prychnęła.
— Sorki — powiedziała druga brunetka.
— Nie wierzysz? — Brooklyn spojrzała na nią wyczekująco.
— Niekoniecznie — odparła Kaylee. — Jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że wówczas szesnastoletni Nolan zaliczył aż dwie laski i to na raz.
— Zresztą sama powiedziałaś, że to plotka — wtrąciłem, przez co spojrzenia moich towarzyszek skierowały się na mnie.
— Plotka czy nie plotka i tak powinieneś na niego uważać — podsumowała Brooklyn. — W każdej plotce jest ziarnko prawdy, a poza tym musiała się skądś wziąć. Raczej nikt sobie tego nie wymyślił.
— Znam przypadki, gdzie ludzi za bardzo poniosła wyobraźnia — stwierdziłem. — Doskonałym przykładem jest chociażby nasz Charlie.
— On to w ogóle żyje w swoim świecie — wtrąciła Skyler, na co wszyscy szczerze się zaśmialiśmy.
Dziewczyny zajęły się sobą, a ja ukradkiem spojrzałem na niedawny obiekt naszej konwersacji, który przez cały czas jej trwania nie ruszył się z miejsca. Z niewyjaśnionego powodu zacząłem odczuwać smutek. Nie ważne czy historia, którą opowiedziała Brooklyn, była prawdziwa. Po Nolanie od razu było widać, że wolał dziewczyny. Nawet nie zdajeci sobie sprawy jak ciężko jest być gejem. Czasami nasz gej radar zawodzi i robimy sobie niepotrzebną nadzieję. To najgorszy obraz cierpienia, jaki kiedykolwiek zaowocował w moim życiu.
✩ ✩ ✩
Po skończonej lekcji fizyki wraz z Kaylee i Charlesem wyszliśmy z sali. Byliśmy wolni, ale musieliśmy jeszcze przejść do holu, żeby zobaczyć składy grup. W głębi serca miałem nadzieję, że będę z kimś znajomym.
Przejście z ostatniego piętra na parter zajęło nam trochę czasu. Po drodze zahaczyliśmy o nasze szafki, które były rozmieszone w różnych miejscach. Na szczęście, po jakimś czasie, dotarliśmy do upragnionego pomieszczenia.
Na olbrzymiej korkowej tablicy pojawiły się kartki w trzech kolorach, na których były wypisane nasze nazwiska. Rano ich tam nie było, więc to oznaczało, że dotyczyły one projektu.
Podeszliśmy bliżej i od razu zaczęliśmy szukać swoich nazwisk. Na błękitnej kartce znajdowały się nazwiska wszystkich moich znajomych. Miałem nadzieję, że moje nazwisko po prostu umknęło mi gdzieś w tłumie, ale niestety się myliłem. Jako jedyny byłem w innej grupie. Moje dane osobowe widniały pod numerem osiemnastym na różowej kartce.
— Masakra — powiedziałem. — Rozdzielili nas.
— Jak to? — Charles zaczął uważniej analizować listy. — Faktycznie — dodał po krótkiej chwili ciszy.
— Gorzej być nie mogło — stwierdziłem.
— Pogadaj z dyrektorem. — Charles wyszedł z inicjatywą. — Powinien zrozumieć.
— Szczerze odradzałabym spacer do jego gabinetu — wtrąciła się Kaylee.
— A to dlaczego? — spytał zaskoczony Charlie.
— To nie ma sensu, bo musieliby wszystko zmieniać — wyjaśniła. — Spójrzcie, osoby są specjalnie dobrane. Przeniosą jedną i będą musieli przenieść dwie kolejne z pozostałych dwóch grup. Nie ma sensu robić problemu — dodała. — Kocham cię z całego serca Miles, ale chyba rozumiesz.
— Jasne — odparłem. — Jakoś to przeżyję.
— Nie masz wyjścia — powiedziała Kaylee i podeszła bliżej tablicy, żeby zrobić jej zdjęcie.
— Strasznie słabo, że tylko jedno z nas przydzielili gdzieś indziej — stwierdził Charles.
— Nie przeżywaj już tak — powiedziałem. — Wciąż będziemy mieli razem połowę zajęć. To tylko projekt.
— Skąd wiesz, czy nie będziemy mieli przez to mniej czasu dla siebie? — Przewróciłem oczami na jego słowa.
Charles wciąż protestował, gdy zaczęliśmy oddalać się od tablicy. Szliśmy w stronę wyjścia z budynku. Zanim jednak wyszliśmy na główny korytarz, minęliśmy się z Nolanem i jednym z jego przyjaciół.
Serce zaczęło mi zdecydowanie szybciej bić, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Ten chwilowy moment doprowadził do mętliku w mojej głowie. Nie miałem pojęcia dlaczego tak zareagowałem. To był zwyczajny impuls, który w pewnym sensie doprowadzał mnie do obłędu.
Złapałem kilkusekundowy kontakt wzrokowy z Nolanem Nelsonem. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Ekspresja uczuć wybuchła z pewnością poprzez potęgującą siłę zauroczenia, która gdzieś w głębi mnie wciąż obcowała. Nolan był mega przystojny i to w pewnym sensie było moją słabością.
— Poza tobą Miles kojarzę jeszcze Otisa — odezwała się Kaylee, gdy wyszliśmy na świeże powietrze. — Jesteście razem w grupie.
— Otis to nie jeden z przyjaciół Nolana? — spytał nagle Charles.
— Chyba tak.
— W takim razie wiem który to — odparł z zadowoleniem i uśmiechem na twarzy.
— Jest w klasie Brooklyn i Sky — odezwała się ponownie brunetka. — Rozmawiałam z nim może raz w życiu na jakiejś imprezie. Jest całkiem miły.
— Nic to nie zmienia, bo ja i tak go nie znam — stwierdziłem.
— Na pewno poznasz kogoś, kto pomoże ci przetrwać okres projektu — uspokoiła mnie przyjaciółka.
— Zresztą my i tak będziemy ci pomagać — wtrącił się Charlie.
— Kocham was, wiecie? — Objąłem przyjaciół, zakładając im ręce na ramionach.
— Nie wyznawaj nam miłości, tylko mów gdzie idziemy! — Charles podniósł głos przepełniony radością.
— Macie ochotę na shake'i? — spytałem, zabierając ręce.
— Oczywiście, że tak — odpowiedziała Kaylee. — Nigdy nie pogardzę dobrym shake'em.
— Na nie zawsze jest ochota! — krzyknął Charles, gdy przechodziliśmy przez szkolną bramę.
Skręciliśmy w prawo, w kierunku centrum miasta, w stronę miejsca, gdzie serwowali najlepsze shake'i na świecie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro