⸻ 48 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Nolana ༺
◑ SZEŚĆ TYGODNI PÓŹNIEJ ◐
☟
Czy byłem gotowy na zmiany? Z pewnością mniej, niż przypuszczałem. Mimo to cieszyłem się z tego, że moje życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Wkroczyłem na zupełnie inną ścieżkę, która była dla mnie niepewna, przepełniona pułapkami, strachem i ryzykiem. Ale chciałem nią kroczyć. W głębi serca wiedziałem, że nie jestem tą samą osobą co kiedyś. Moje spojrzenie na pewne sprawy uległo zmianie i nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Nie mogłem przejść obojętnie obok mojej seksualności...
Największym plusem było dla mnie zerwanie z Lucy. Dalej uważam, że ze sobą nie chodziliśmy, a do oficjalnego zerwania nawet nie doszło, ale dziewczyna przestała się mną interesować i zwyczajnie dała mi spokój. Jej nastawienie do mnie zmieniło się wraz z balem. Nie byłem pewien czy czymkolwiek ją wtedy zraniłem, ale nie chciałem się już w to mieszać. Dała mi spokój. Odpuściła mnie sobie i nie próbowała niczego wyjaśnić, co mi nie przeszkadzało. Muszę przyznać, że poczułem ulgę, gdy zaniechała ciągłego atakowania mojej osoby swoją obecnością.
Jeżeli chodzi o moje życie sportowe, to wraz z drużyną zagraliśmy dwa kolejne mecze, z których wyszliśmy zwycięsko. Szesnasty stycznia i szósty lutego to dni, które zostaną w pamięci naszej szkoły już do samego końca. Przynajmniej tak uważał Mason, który popadł w ogromną euforię. Nasza dobra passa delikatnie go przytłoczyła, przez co nie wiedział co ze sobą zrobić. Skupił się na nas i na dodatkowych treningach, które miały nas zbliżyć do zwycięstwa.
Ale przestałem już o tym myśleć. Nie chciałem skupiać się na czymś, co za chwilę miało mnie nie dotyczyć. Rozpoczął się kolejny szkolny tydzień. Czym się różnił od poprzednich, a co miał z nimi wspólnego? Rocznicę stanowiło to, że to były moje ostatnie dni w drużynie, ponieważ planowałem odejść przed feriami. Motywem wspólnym było to, że tak jak poprzednie tygodnie się skończyły, tak ja kończyłem swoją karierę w szkolnej drużynie sportowej. To była moja ostateczna decyzja. Mój brat tak zrobił przed egzaminami, dlatego i ja chciałem pójść w jego ślady. Dalsze praktykowanie sportu nie było mi potrzebne w tym, co chciałem robić w przyszłości. A przynajmniej koszykówka nie była jedną z tych rzeczy.
Planowałem to ogłosić po ostatnim treningu, który zbliżał się w bardzo szybkim tempie. Delikatnie się stresowałem. Nie wiedziałam jak Mason zareaguje, ale byłem dobrej myśli. Nasza trenerka już o wszystkim wiedziała. Była gotowa do zmian. Zaczęła planowanie nowej strategii i poszukiwanie dodatkowych graczy. Ci rezerwowi wejdą do podstawowego składu, a na ich miejsce zostaną zwerbowani nowi, którzy nie zostali wzięci do drużyny z powodu wystarczającej liczby graczy.
Ale o tym jeszcze będzie mowa. Wolałem skupić się na tym, co dopiero się zaczynało. Moje zejście się z Milesem było najlepszym co mnie w życiu spotkało. Czułem, że znalazłem się na odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą i w odpowiednim czasie. Mój drugoklasista był wyrozumiały i pomagał mi jak tylko mógł, abym przyzwyczaił się do jego świata. Jak głupio by to nie brzmiało.
Przede mną było dużo zmian. Zacząłem poważniej myśleć nad przygotowaniem materiału, który pomógłby mi dostać się na studia. Dzięki bratu, miałem do dyspozycji bardzo dobry sprzęt, który musiałem wykorzystać. Lubiłem planować. Wiedziałem jak będzie wyglądał mój filmik zgłoszeniowy, ale przede mną było sporo pracy, którą musiałem wykonać, aby to wszystko miało ręce i nogi.
Zbliżający się wyjazd do Francji był mi bardzo na rękę, ponieważ mogłem dzięki temu wykorzystać tamtejsze lokacje, do podbudowania akcji w filmiku. Chciałem nagrać tam kilka scen, które dodałyby jedynie klimatu całej historii. Nie chciałem brać swojej nowej kamery, ale posiadałem aparat, którym miałem zamiar wszystko nagrać. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, dlatego pozostawałem dobrej myśli.
Byłem w trakcie przygotowywania scenariusza. Miałem kilka scenek, których nie wiedziałem jak ze sobą połączyć. Liczyłem na pomoc ze strony moich bliskich, a w szczególności przyjaciół.
Otis zgodził się być główną postacią męską. Wyświadczył mi tym wielką przysługę. Nie mogłem go zawieść, a w przyszłości chciałem mu za to solidnie podziękować.
Na początku chciałem skupić się na głównych bohaterach. Chłopaka już miałem. Potrzebowałem dziewczyny. O osobach z drugiego planu wolałem martwić się później.
Podczas jednej z rozmów z Milesem, powiedziałem mu o moim problemie. Obsadzenie roli damskiej nie było wcale takie proste. Potrzebowałem kogoś, kto byłby zaangażowany tak samo jak ja, a dodatkowo pasowałby wizualnie do Otisa. Miles zasugerował, że jego znajome mogłyby mi pomóc. Wbrew pozorom była to naprawdę dobra propozycja. Miałem w planach porozmawiać z nimi jeszcze przed wyjazdem, aby już na miejscu móc zająć się nagrywaniem.
Po poniedziałkowych zajęciach, wpadł do mnie Miles. Przyszedł tak, jak się umawialiśmy. Staraliśmy się wzajemnie dotrzymywać danych słów drugiej osobie. To było bardzo zdrowe. Polecam.
Zaraz po wejściu do domu, przywitał się najpierw z moją mamą, a następnie z Lily, która bardzo go pokochała. Uwielbiała, gdy szatyn brał ją na ręce lub na kolana. Bardzo często się do niego przytulała. To był cudowny widok, patrzeć jak dwie osoby, które darzyłem szczerym uczuciem, przytulały się na moich oczach. Po prostu urocze.
Miles miał coś w sobie, co sprawiało, że przyciągał do siebie ludzi. Może nie było to widoczne gołym okiem, ale taka była prawda. Moja młodsza siostra uwielbiała przebywać w jego towarzystwie, a to był tego doskonały przykład.
Po krótkiej rozmowie z moją mamą i Lily, przeszliśmy z Milesem do pokoju, pod pretekstem ogromu pracy, którą musieliśmy wykonać względem projektu.
Nie było to do końca kłamstwem, bo chcieliśmy nad tym trochę popracować. Szatyna zaprosiłem na "naukę francuskiego", ale prawda była taka, że chcieliśmy po prostu spędzić ze sobą trochę czasu, nie musząc ukrywać swoich uczuć przy innych.
Miles usiadł na moim łóżku, a ja zająłem miejsce przy biurku, gdzie leżały moje szkolne notatki wraz z scenariuszem do filmiku, który przypomniał mi o tym, że miałem coś do powiedzenia chłopakowi siedzącemu ze mną w jednym pomieszczeniu.
— Jutro chciałbym zjeść lunch z tobą i twoimi znajomymi — odezwałem się. — Muszę spytać, czy któraś z twoich przyjaciółek nie chciałaby wystąpić w moim filmiku.
— Jasne — odparł chłopak. — Ciężko mi powiedzieć, która byłaby najbardziej zainteresowana, ale spokojnie. Jestem pewien, że co najmniej jedna z nich się zgodzi.
— Mam taką nadzieję — wyznałem. — Muszę wziąć ze za nagrywanie, bo w przeciwnym razie nie zdążę wszystkiego przygotować przed okresem rekrutacji.
— Spokojnie, na pewno wszystko ogarniesz — odezwał się ponownie szatyn. — Z przyjemnością ci pomogę.
Spojrzałem w jego kierunku, przez co automatycznie złapaliśmy kontakt wzrokowy. Już nie taki jak kiedyś, stresujący. Odkąd zaczęliśmy się spotykać, w takich sytuacjach towarzyszyło mi jedynie podekscytowanie.
— Dla ciebie też mam przygotowane specjalne zadanie, ale o wszystkim dowiesz się z czasem — powiedziałem tajemniczo, lustrując zmianę spojrzenia chłopaka, na bardziej zaskoczone.
— Doprawdy?
— Tak — odparłem. — Jesteś moim kluczem do sukcesu.
Wstałem, a następnie podszedłem bliżej chłopaka. Delikatne popchnąłem go na miękką pościel, a następnie się nad nim pochyliłem, podpierając się rękami po dwóch stronach jego głowy. Patrzyłem w jego piękne oczy, wdychając jego przyjemny zapach, który oddziaływał na mnie w pozytywny sposób. Sam chłopak wyglądał na zaskoczonego, ale gdy na jego twarzy pojawił się uśmiech, przestałem mieć takie wrażenie.
Powoli zbliżyłem swoją twarz do jego, aż nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Trwał on dwie, trzy, pięć, może osiem sekund. Później oderwaliśmy się od siebie, patrząc prosto w swoje oczy. Chłopak w pewnym momencie owinął swoje ręce na mojej szyi, ciągnąc mnie w swoją stronę. Delikatne się o niego oparłem. Nasze torsy się stykały, a usta ponownie połączył pocałunek.
W tamtym momencie zapomniałem o otaczającym nas świecie. Przestałem myśleć o tym, gdzie się wtedy znajdowaliśmy. Liczył się tylko on i jego usta, które smakowały wtedy lepiej niż kiedykolwiek.
Pociągnąłem chłopaka za sobą tak, że to ja położyłem się na plecach, a on wylądował na mnie. Na moment przerwaliśmy pocałunek, który po pewnym czasie ponownie zawiązał się między nami. Zaczęliśmy się ze sobą przytulać. Ciepło, które od niego biło sprawiało, że czułem się jeszcze lepiej. Oddziaływał na mnie w każdy możliwy sposób. Moje zmysły doprowadzał do szału.
Patrzyliśmy się na siebie naprzemiennie łącząc usta pocałunkami. Nie mam pojęcia jak długo to robiliśmy, ale na zewnątrz zaczęło robić się ciemno. W pewnym momencie Miles musnął kolanem moje krocze, przez co podnieciłem się jeszcze bardziej. Chyba nie muszę mówić jak wygląda podniecenie u mężczyzn, prawda?
W moich spodniach zaczęło robić się wybrzuszenie, przez co spanikowałem. Nie chciałem, żeby Miles źle o mnie pomyślał. Przerwałem nasz pocałunek, delikatnie zrzucając z siebie chłopaka, który wylądował obok mnie, na miękkiej pościeli.
Patrzył na mnie zaskoczonym spojrzeniem, gdy wstawałem z łóżka, próbując zasłonić okolice krocza. Musiało to wyglądać niezwykle głupio i było w dodatku krępujące, ale już tak zareagowałem, więc nie było odwrotu.
— Przepraszam, ja...
Starałem się wymyślić jakąś wymówkę. Coś, co nie byłoby głupim tekstem ani nie zmieszałoby chłopaka. To były ułamki sekundy, a ja nie wiedziałem co mam zrobić, dlatego poszedłem po najmniejszej linii oporu.
— Muszę na chwilę wyjść — rzuciłem i wybiegłem z pomieszczenia, zamykając się w łazience.
Podszedłem do zlewu i natychmiastowo opłukałem sobie twarz wodą. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, a następnie skierowałem wzrok na spodnie od dresu.
— I co ja mam teraz z tobą zrobić? — spytałem, przecierając sobie oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro