⸻ 46 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Nolana ༺
☟
Byłem bardzo szczęśliwy, że mój brat przyjechał. Przez jego studia i pracę, bardzo rzadko się spotykaliśmy. Mieszkał w innym mieście, co znacząco utrudniało nam regularne widywanie się. Fakt, często ze sobą pisaliśmy i rozmawialiśmy przez telefon, ale to nic w porównaniu ze spotkaniem na żywo.
Zupełnie odmienne uczucia miałem względem taty. Z nim widywałem się jeszcze rzadziej, niż z bratem. Rzadko kiedy był w domu, przez pracę, która zmuszała go do bardzo częstych wyjazdów zagranicznych. W gruncie rzeczy nie do końca wiedziałem czym się zajmował. Niespecjalnie mnie to interesowało. Wiedziałem tylko, że był kimś wysoko postawionym, w dobrze prosperującej firmie. I to tyle.
Zdążyłem przywyknąć, że nigdy go nie było. Najbardziej było mi szkoda Lily. Moja siostrzyczka nie zdążyła nacieszyć się obecnością ojca, bo jego wyjazdy zaczęły się już przed jej narodzinami. Jak już wcześniej mówiłem, wtedy jeździł rzadziej, ale ta mała kruszynka z pewnością nie zapamiętała go zbyt dobrze.
Atmosfera przy wigilijnym stole była dziwnie napięta. Przynajmniej dla mnie. Z trudem słuchałem opowieści mojego rodziciela, ale doceniałem, że chciał się tym z nami podzielić. Było widać, że zależało mu na spokojnym przetrwaniu kolacji.
Po posiłku i posprzątaniu stołu, udałem się do swojego pokoju. Chciałem odpocząć od ostrego spojrzenia taty, którym nieustannie mnie obdarowywał.
Siedziałem akurat na łóżku, gdy usłyszałem ciche pukanie we framugę. Drzwi były otwarte, dlatego od razu zauważyłem w przejściu mojego brata.
— Wszystko dobrze? — spytał chłopak, wchodząc do pomieszczenia.
Odwróciłem od niego wzrok, skupiając się na dywanie, znajdującym się na podłoze, obok łóżka. Szatyn podszedł do mnie w tym czasie, zajmując miejsce obok.
— Tak, po prostu dziwnie się czuję z myślą, że tata jest w domu — wyznałem, spoglądając przelotnie na brata.
— Cóż, to dosyć niecodzienny widok — odezwał się Patrick. — Ale to nasz stwórca. Powinieneś się cieszyć, że udało mu się przyjechać.
— To nie tak, że się nie cieszę — powiedziałem. — Po prostu dziwnie jest go tu widzieć, gdy przez większość czasu nie ma z nim kontaktu.
— W przyszłym roku ma być lepiej. Miejmy nadzieję, że faktycznie będzie miał więcej wolnego.
— Gdy mówił o tym podczas kolacji, jakoś nie specjalnie mnie tym przekonał — odparłem. — Poza tym zdążyłem przywyknąć, że go nie ma. Będzie zupełnie inaczej, gdy znów z nami zamieszka.
— Mam szczerą nadzieję, że robi to dla Lily — powiedział mój brat. — Dla niej kontakt z tatą jest szczególnie ważny. Z naszej trójki spędziła z nim najmniej czasu.
— Jeśli tak, to to bardzo odpowiedzialne...
— Ale nie zajmujmy się tym dzisiaj — odezwał się ponownie Patrick. — Mamy święta, to ma być przyjemny czas dla nas wszystkich.
Spojrzałem na chłopaka, który wyciągnął zza swoich pleców średniej wielkości pudełko, opakowane ozdobnym papierem. To musiał być prezent. Tylko dlaczego dawał mi go tak wcześnie? Patrzyłem na niego niepewnie, ale ostatecznie wziąłem podarek z jego rąk.
— Mam nadzieję, że ci się spodoba — powiedział brat. — Otwórz.
Powoli rozłożyłem papier, odsłaniając tym samym szare pudełko. Nie było na nim żadnych naklejek, napisów, ani niczego, co mogłoby mnie nakierować na to, co znajdowało się w środku.
Niepewnie zdjąłem jego pokrywkę, odsłaniając tym samym folię bąbelkową, wymieszaną z białym papierem ochronnym, który stosowało się do zabezpieczenia zawartości paczek. Pudełko samo w sobie było delikatnie ciężkie, a takie zapakowanie świadczyło o tym, że w środku musiało znajdować się coś droższego.
Wyciągnąłem papier, później folię, aż moim oczom ukazała się ona. Czarna, średniej wielkości kamera, z mikrofonem i innymi potrzebnymi akcesoriami.
Spojrzałem na brata w momencie, gdy do moich oczu zaczęły napływać łzy. Przyznam szczerze, że takiego prezentu się nie spodziewałem. Po pierwsze dlatego, że to dosyć drogi sprzęt, a po drugie nie sądziłem, że ktokolwiek z mojej rodziny wziął na poważne moje zainteresowanie filmem.
— Wesołych świąt — powiedział Patrick, a ja automatycznie rzuciłem się w jego ramiona, odkładając pudełko na bok.
— Dziękuję...
Naprawdę się wtedy wzruszyłem. System dawania prezentów w naszym domu był prosty. Zwykle obdarowywaliśmy się paczkami pełnymi słodyczy, kosmetykami, a w przypadku Lily dochodziły do tego jeszcze zabawki. Ta kamera była przełomem w tej kwestii. Jeszcze nigdy nikt nie pokusił się na kupno tak drogiego podarku.
— To od nas wszystkich — odezwał się siedzący ze mną chłopak. — Mam nadzieję, że się podoba i, że przyda ci się w tym, co planujesz.
Odsunąłem się od szatyna, spoglądając prosto w jego niebieskie oczy.
— Od wszystkich? — dopytywałem zaskoczony. — Tata też się dołożył?
— To dosyć drogi sprzęt — wyznał Patrick. — Jakby nie patrzeć, przy zakupie miał w tym największy wkład.
Ciężko było mi w to uwierzyć. Nie chciałem dopytywać kto wyszedł z inicjatywą kupna dla mnie kamery, bo nie o to w tym chodziło. Stwierdziłem, że nie chcę wchodzić w to głębiej. Musiałem być wdzięczny. Tak wypadało.
— Musisz wziąć się do pracy, jeśli chcesz dostać się na dobre studia filmowe — odezwał się ponownie chłopak. — Odpowiedni sprzęt jest tutaj kluczowy.
— Zacząłem już przygotowania, ale myślałem, że wypożyczę jakąś kamerę do nagrania potrzebnych rzeczy — wyznałem.
— Teraz będziesz mógł to zrobić profesjonalnie.
— Jeszcze raz dziękuję...
— Hej!
Ten krótki, dziewczęcy krzyk wyrwał nas z rozmowy. Spojrzeliśmy z bratem w stronę drzwi, w których stała nasza siostrzyczka. W prawej rączce trzymała kawałek pomarańczy, który przykładała sobie do buzi. Patrzyliśmy na nią, niewiedząc o co chodzi.
— A gdzie prezent dla mnie? — spytała tym swoim słodkim głosikiem.
Uśmiechnęliśmy się z bratem na jej pytanie. Wstaliśmy na równe nogi i do niej podeszliśmy. Patrick wziął ją na ręce, chwytając za jej nos, aby się zaśmiała. Ja stałem wtedy z boku.
— Twój prezent jest tak fajny, że musi się przygotować, aż trafi w twoje ręce — powiedział chłopak.
Nasza mała kruszynka wciągnęła powietrze z ekscytacji. Pogładziłem ją po włosach, pogodnie się do niej uśmiechając.
— Ale zanim go dostaniesz, musisz przygotować się do spania! — powiedziałem, po czym razem z bratem wyszliśmy z pokoju, kierując się w stronę sypialni naszej siostry.
✩ ✩ ✩
Czas spędzony z Milesem by dla mnie bardzo ważny. Cieszyłem się, że między nami było coraz lepiej. Chłopak potrafił mi pokazać, jak wygląda zdrowa relacja. Fakt, widywaliśmy się dopiero od kilku dni, ale to były jak dotąd najlepsze chwile w moim życiu. Czułem się przy nim sobą. Inaczej, niż kiedykolwiek wcześniej. Miał na mnie dobry wpływ, co bardzo mi się podoba.
Po powrocie do domu, od razu dało się w nim wyczuć nieprzyjemną atmosferę. Samochód taty stał na podjedzie, gotowy do odjazdu, a część jego walizek znajdowała się przy drzwiach wejściowych.
Wszedłem niepewnie do domu, a następnie przeszedłem do kuchni, gdzie przy wyspie kuchennej siedział Patrick. Od razu złapaliśmy kontakt wzrokowy. Chłopak wziął łyk wody ze szklanki, którą trzymał akurat w dłoni, a następnie się odezwał.
— Tata musi jechać.
To krótkie zdanie wystarczyło, abym poczuł się jak dawniej. Z jakiegoś powodu nie byłem zaskoczony, że Henry Nelson musiał tak szybko nas opuścić. Nie minęły nawet trzy dni...
— Szybko coś — powiedziałem z pogardą w głosie. — Miał być tydzień.
— Wypadło mu jakieś ważne spotkanie biznesowe, którego nie może przełożyć — wyjaśnił szatyn.
— No cóż, nie możemy go zatrzymywać — rzekłem. — Dobrze, że był chociaż przez chwilę.
Do tej całej sytuacji byłem nastawiony bardzo sceptycznie, ale i tak w głębi serca cieszyłem się, że przez jakiś czas mój drugi rodzic był w domu. Przynajmniej wciąż go miałem, bez względu na to, jak rzadko z nami bywał.
— Nie przejmuj się młody — odezwał się Patrick. — W przyszłym roku na pewno będzie lepiej.
— Miejmy nadzieję.
Piętnaście minut później pożegnaliśmy się z tatą, który ruszył w drogę powrotną do stolicy.
Po tym wszystkim schowałem się w pokoju. Chciałem pobyć przez chwilę sam. Musiałem uporządkować sobie myśli. Z jednej strony byłem do taty negatywnie nastawiony, ale z drugiej naprawdę ciężko było się z nim żegnać. Gdy byłem mały, stanowił dla mnie cały świat. Przynajmniej do czasu. Szkoda, że do wszystko się tak zatarło. Jednak nie mogę go winić. Dzięki niemu mieliśmy pieniądze potrzebne do życia, a nie oszukujmy się, zarabiał wtedy całkiem nieźle.
Chciałem poprawić sobie humor, dlatego postanowiłem napisać do Milesa. Spędziłem z nim tego dnia dobre trzy godziny, za które byłem wdzięczny. Dzięki niemu mogłem wyrwać się z sieci własnych myśli, w którą nieustannie wpadałem. Przy nim było inaczej. Liczył się tylko on, jego dotyk, zapach i smak.
Cholera. Spojrzałem w dół. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w moich spodniach pojawił się namiot. Mojej sytuacji nie poprawiał fakt, że byłem w dresach. To było dla mnie naprawdę dziwne uczucie, bo po raz pierwszy podnieciłem się w taki sposób. Za sprawą osoby tej samej płci co ja.
Nigdy bym nie przypuszczał, że będę rozmyślać tak o chłopaku. Moje życie znalazło się na zupełnie innym torze. Na ścieżce, o której nie wiedziałem zbyt wiele, ale czułem, że w końcu odnalazłem swoje miejsce.
Miles to naprawdę słodka osoba, pełna empatii, która potrafi pomóc. Wierzyłem, że w odpowiedzi sposób wprowadzi mnie w ten świat. Na dobrą sprawę, w inny świat. Bałem się tego co przede mną, ale byłem wdzięczny za to, że był obok mnie Miles Brown.
n_nelson: Cieszę się, że udało nam się dziś ze sobą posiedzieć. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Dzięki Tobie mogłem skupić się na czymś innym, a nie ciągłych problemach, które wynikały z przyjazdu mojego ojca. Dziękuję...
miles_: Nie masz za co. Pamiętaj, że jestem tutaj dla Ciebie! <3
n_nelson: Z całego serca dziękuję za to, że jesteś <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro