Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 42 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Nolana ༺

— Przepraszam, że zniszczyłem to, co budowło się między nami — zacząłem mówić. — Zdaję sobie sprawę, że ten jeden, głupi pocałunek wprowadził w zakłopotanie nie tylko mnie, ale przede wszystkim ciebie.

Patrzyłem niepewnie na chłopaka, lustrując jak wyraz jego twarzy staje się z każdą sekundą coraz bardziej wycofany.

— Ale to też nie tak, że nie chciałem tego zrobić...

Szatyn wbił we mnie swoje zaskoczone spojrzenie. Po chwili odwrócił jednak wzrok, zapewne zdając sobie sprawę z tego, jak krępująco to wyglądało.

— Od bardzo dawna mam w głowie mętlik — mówiłem dalej. — W moim życiu zmieniło się naprawdę dużo. Odkąd cię poznałem, zacząłem spoglądać na świat w zupełnie inny sposób. Pokazałeś mi, że jest wiele osób, które cierpią, a o których nie mamy nawet pojęcia. Nie sądziłem, że homofobia występuje w naszym społeczeństwie na tak ogromną skalę.

— Nie każdy patrzy na to w zły sposób — wtrącił się chłopak. — W tej kwestii ludzi jest po równo, ale to o homofobach mówi się częściej.

— Bo robią coś, co jest okropne — powiedziałem. — Ile osób zrobiło sobie krzywdę przez ich docinki?

Miles spuścił nagle wzrok. W głowie zapaliła mi się wtedy czerwona lampka, ale nie chciałem w to wchodzić. Cały czas krążyłem wokół tego, co chciałem powiedzieć, próbując unikać głównego tematu za wszelką cenę. Nie mogłem tak dłużej.

— Bałem się przyznać, że mogę czuć coś do chłopaka — odezwałem się. — Pewnie przez Masona i różne życiowe przeświadczenia.

Chłopak znacząco mi się przyglądał. Strasznie się speszyłem, ale mówiłem dalej. To był dla mnie naprawdę trudny temat, ale musiałem z nim o tym porozmawiać. Kto zrozumiałby mnie lepiej, jak nie Miles Brown, od którego wszystko się zaczęło?

— Od naszego pierwszego spotkania coś się we mnie zmieniło — kontynuowałem. — Chciałem się do ciebie zbliżyć. Od samego początku wydawałeś mi się naprawdę troskliwym, sympatycznym i przyjaznym chłopakiem. Dopiero z czasem zrozumiałem, że w głębi serca poczułem do ciebie coś więcej niż przyjaźń.

Serce biło mi wtedy jak oszalałe. Nie wiedziałem jak chłopak zareaguje na moje wyznanie ani co potem zrobi. Mógł mnie wyśmiać, zakończyć ze mną kontakt, a nawet gorzej...

— Nie wiem jak mam to powiedzieć, bo strasznie się boję. To wszystko jest dla mnie nowe i jestem przerażony myśląc o tym, a co dopiero mówiąc. Ja... Po prostu.. cholera.

— Spokojnie — odezwał się chłopak. — Weź głęboki wdech i zwyczajnie to powiedz.

Zamknąłem oczy, wziąłem kilka głębszych oddechów, a następnie spojrzałem na uspakajający wyraz twarzy mojego drugoklasisty.

— Chodzi o to, że coś do ciebie czuję Miles. Podobasz mi się. Wiem, że stawiam cię teraz w ciężkiej sytuacji. Pewnie jesteś w szoku, myślisz, że jestem żałosny albo głupi, ale ja naprawdę coś do ciebie poczułem. Możesz mnie zbyć, wszystko zrozumiem, w końcu nie znamy się za długo, a możesz pomyśleć, że robię to tylko dlatego, że wiem, że jesteś...

Chłopak nie pozwolił mi mówić dalej. Te słowa mówiłem tak szybko, że byłem zdolny wyznać dosłownie wszystko, co zrobiłem w życiu. Ale chłopak mi przerwał. A wiecie jak? Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował...

Byłem w szoku. Nie spodziewałem się tego w tamtym momencie. Kamień spadł mi z serca. Od razu poczułem się lepiej. Miałem za sobą ciężką rozmowę, przez którą nie spałem przez całą ostatnią noc.

Ale wciąż nie wiedziałem co to dla nas oznaczało. To mógł być jedynie przerywnik w moim potoku słów, którym obarczyłem szatyna. Nie chciałem w to wierzyć, ale nie wykluczałem takiej opcji.

Po chwili chłopak się ode mnie odsunął, a ja wpatrywałem się w niego ze łzami w oczach. Musiałem być pewien, że to znaczy dokładnie to, o czym pomyślałem i, czy chłopak tego chciał.

— To znaczy, że...

— Tak — przerwał mi chłopak. — Ja też coś do ciebie czuję i to pewnie dłużej niż ty do mnie, więc nie musisz się martwić. Jesteśmy w tym razem — wyjaśnił, a ja odetchnąłem z ulgą.

— Ale na pewno tego chcesz? — dopytywałem.

— Jasne, że tak — odparł. — A poza tym, czy mam inne wyjście? Nie chciałbym, żeby między nami było dziwnie, a teraz będzie już tylko lepiej, gwarantuję.

Mocno wtuliłem się w chłopaka, dając upust emocjom. Z oczu po raz kolejny popłynęły mi łzy. Miles delikatnie gładził mnie po plecach, co mnie uspoiło.

W końcu się od siebie oderwaliśmy. Dokończyliśmy picie herbaty, a szatyn zaprowadził mnie do swojego pokoju. Tym razem czułem się tam zdecydowanie lepiej, niż ostatnim razem.

Usiedliśmy na miękkim dywanie, opierając się plecami o ramę łóżka.

— Nie chcę cię urazić, ale muszę zapytać — odezwał się chłopak, przez co odruchowo spojrzałem w jego kierunku. — Wszyscy w szkole mówią, że jesteś największym heterykiem, jakiego znają. Chodzą różne plotki, że zaliczyłeś kiedyś dwie dziewczyny na raz. Jak to się stało, że jesteś tu teraz ze mną?

Tym pytaniem zbił mnie trochę z tropu, ale chciałem mu na to odpowiedzieć. Stwierdziłem, że muszę być z nim szczery od początku do końca.

— Nie mogę uwierzyć, że ta plotka nadal krąży — powiedziałem, delikatnie się śmiejąc. — To było jakieś dwa lata temu. Znajomi próbowali mi znaleźć dziewczynę. Problem w tym, że się nie dogadali i umówili mnie na imprezie, każdy z inną. Gdy wyszło to nieporozumienie, przeprosiłem obie i zwyczajnie wróciłem do domu. Nie wiem kto stworzył z tego taką historię, ale z pewnością nie jest ona prawdziwa — wyjaśniłem. — W głębi serca zawsze czułem, że nie przeszkadzają mi związki homo. Ale wydaje mi się, że dopiero gdy poznałem ciebie, postanowiłem sprawdzić siebie. Czytałem o seksualności po nocach, robiłem testy. Teraz już wiem, że jestem biseksualny. To dzięki tobie.

Zauważyłem jak chłopak nieśmiało uśmiecha się na te słowa. Ale taka była prawda. W końcu to przez niego zarywałem noce, żeby sprawdzić co się ze mną działo. On sprawił, że po raz pierwszy poczułem coś do drugiego chłopaka.

— Możesz nie uwierzyć, ale Lucy mi w tym pomogła — dodałem. — Przez jej natarczywość straciłem na razie zainteresowanie dziewczynami.

— Przypomnij mi, żebym jej za to podziękował — powiedział nagle chłopak.

Szczerze zaśmialiśmy się na jego słowa. Poczułem się dzięki niemu naprawdę swobodnie. Wtedy przypomniałem sobie o ubiegłodniowym incydencie z balu.

— Po wczorajszym ataku Masona coś we mnie pękło — wyznałem. — Pewnie dlatego cię pocałowałem. A uciekłem, bo byłem przerażony. Przepraszam...

— Nie masz za co — odparł. — Gdyby nie to, pewnie nie siedzielibyśmy teraz razem.

Spojrzałem na niego ze smutkiem w oczach. Było coś w jego słowach. Ale i tak nikomu nie życzę tego, co mną targało po ucieczce ze szkoły. Nie wiedziałem co mam zrobić, a w dodatku byłem przerażony. To najgorsze uczucie na świecie.

— Nie chcę, żeby ktokolwiek się teraz o nas dowiedział — powiedziałem. — Możemy trzymać nas w tajemnicy? Tylko do momentu, gdy będę gotowy powiedzieć innym.

— Nolan, ja nigdy nie zmuszę cię do coming outu. Gdy będziesz gotowy, to dopiero wtedy pomyślimy co zrobić. Nie będę naciskał. Wiem jakie to jest trudne — wyjaśnił chłopak.

— Przykro mi, że tobie nie udało się tego przekazać w normalny sposób — powiedziałem ze smutkiem wyczuwalnym w głosie.

— Tak musiało być — odparł. — Może to i lepiej? Nie wiem czy odważyłbym się na coming out, gdyby nie ta cała sytuacja. Gdyby nie to, to może nie siedzielibyśmy tu teraz razem...

— Ale jesteśmy i rozmawiamy, za co jestem wdzięczny — odparłem.

— Jak widać, mam z tego jakieś korzyści — powiedział chłopak, szczerze się do mnie uśmiechając.

Ten jego wyraz twarzy był taki uroczy... W końcu nie bałem się myśleć o nim w taki sposób. Uznałem to za mój mały sukces. Musiałem pogodzić się z tym, że czułem coś do chłopaka. Cieszyłem się, że trafiłem właśnie na Milesa. Chyba nie było bardziej odpowiedniej osoby, która pomogłaby mi przez to przejść, pokazując że świat wcale nie musi być przedstawiony w odcieniach szarości.

W pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Szatyn wziął swoje urządzenie do ręki, a następnie sprawdził kto napisał. Okazało się, że jego siostra wróci za niedługo do domu i to w dodatku z ich rodzicami. Nie chciałem, żeby mnie zastali, dlatego powiedziałem, że na mnie już pora. Obaj wstaliśmy, ale chłopak zatrzymał mnie jeszcze na moment.

— Nie wiem dlaczego nie założyłeś kurtki. W takim stanie nie pozwolę ci wrócić na ten chłód — powiedział, podchodząc do szafy, w której zaczął grzebać. — Proszę, załóż.

Po chwili podał mi czarną kurtkę. Tą samą, którą zeszłego wieczoru mu podarowałem. Totalnie zapomniałem, że mu ją wtedy oddałem. Za dużo się działo, żeby o tym pamiętać.

— Dziękuję.

Choć to była moja własność, a on mi ją jedynie zwracał, to i tak czułem potrzebę podziękowania.

Gdy byłem już ciepło ubrany, zeszliśmy na parter, pod drzwi. Założyłem buty, a następnie stanąłem naprzeciw chłopaka. Nie wiedziałem co powinien zrobić. On chyba też nie był do końca przekonany, co do swojego posunięcia.

Przerwałem to uściskiem. Delikatnie przytuliłem szatyna, który po chwili do mnie dołączył. Każda chwila w jego ramionach sprawiała, że czułem się jak w siódmym niebie. Było mi wtedy tak wygodnie, a jego zapach potęgował tylko moje doznania.

Gdy zaczęliśmy się od siebie odsuwać, zostałem delikatnie pocałowany w policzek. Było to bardzo urocze, dlatego automatycznie się uśmiechnąłem.

— No to do zobaczenia — powiedziałem, niepewnie wychodząc z budynku.

— Pa — pożegnał się ze mną chłopak. — Popiszemy później.

Posłałem mu ostatni, pokrzepiający uśmiech, a następnie ruszyłem w swoją stronę.

Śnieg wciąż nieustannie padał, ale w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało. Czułem się spełniony. Wkroczyłem na zupełnie nową ścieżkę w życiu i byłem z tego powodu zadowolony. Chciałem tego. Było to coś zupełnie innego, ale mimo wszystko potrzebowałem w to brnąć.

Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Gdzieś w głębi siebie odczuwałem lęk. Bałem się tego, jak to wszystko się potoczy, ale byłem dobrej myśli. Miles jest wspaniałą osobą. Z pewnością pomoże mi odkryć siebie w stu procentach i wprowadzi mnie w ten świat... Jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić? Dobra, nieważne. Wiecie o co chodzi.

Życie zaczęło mi się zmieniać, a ja byłem gotowy na nowości. Przede mną było jeszcze sporo pracy, ale liczyłem się z trudnościami, które będę musiał pokonać, aby w końcu normalnie żyć. Nie chciałem wtedy o tym myśleć. Liczył się wyłącznie Miles i moje uczucia względem niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro