⸻ 35 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Milesa ༺
☟
Czy byłem zły, że Nolan nie zerwał z Lucy? Nie. W końcu tak naprawdę nie byli razem. Pomimo że ta cała sytuacja była naprawdę chora, to rozumiałem mojego trzecioklasistę. Cieszyłem się, że postanowił być ze mną szczery.
Podczas lunchu siedziałem wraz ze znajomymi w szkolnej stołówce. Dziewczyny zawzięcie dyskutowały o balu świątecznym, który dopiero co ogłosili. Ja nie byłem co do niego pozytywnie nastawiony. Nie poszedłem na niego w pierwszej klasie, więc i w drugiej nie chciałem się fatygować. W dodatku praktycznie wszyscy już o mnie wiedzieli, a moja osoba towarzysząca nie istniała. Nie wiedziałbym z kim przyjść, a było to z jakiegoś powodu obowiązkowe.
Zdawałem sobie sprawę, że moi znajomi będą mnie do tego zachęcać. W zeszłym roku im się to nie udało, a w tym roku do katalogu moich wymówek dołączyła orientacja seksualna, która przysparzała mi jedynie kłopotów wśród rówieśników. Głównym prowodyrem był Mason, którego zachowanie z jakiegoś powodu odpowiadało kilku innym osobom z rocznika nade mną.
W każdym razie nie chciałem nawet o tym myśleć. Kiedyś może i bym się zdecydował, ale nie w chwili, gdy wszyscy patrzyli na mnie jak na najgorszą osobę świata.
Gdzieś w głębi serca było mi jednak smutno z tego powodu. Kocham taniec od dziecka. Uwielbiałem tańczyć z siostrą, prezentując później nasz układ taneczny rodzicom. To były piękne czasy, które już nigdy nie wróciły. Z czasem nasze wspólne taneczne wieczory się zatarły, przez co przestałem nawet o tym myśleć. Wolałem skupić się na nauce, żeby mieć dobry start w przyszłość.
Poczułem wibrację w kieszeni marynarki. Sięgnąłem po telefon, na wyświetlaczu którego pojawiła mi się Instagramowa ikonka. Zastanawiałem się kto do mnie napisał. Siedziałem przy stoliku ze wszystkimi przyjaciółmi, a z Nolanem niedawno co się widziałem, więc to nie mógł być on ani żaden z jego kumpli.
Odblokowałem telefon i przeszedłem na wspomnianą wcześniej aplikację. Napisał do mnie Logan. Byłem delikatnie zaskoczy, bo w ostatnich dniach mało rozmawialiśmy.
xloogan: Siemka Miles!
xloogan: Wybierasz się na świąteczny bal? :3
Jego pytanie delikatnie mnie zaskoczyło. Zdawałem sobie sprawę, że wiadomość od niego mogła mieć drugie dno. Nabrałem dystansu do tego blondyna, przez co strasznie wyczuliłem się na jego podejrzane zachowanie.
Nie wiedziałem co mu odpisać. Z jednej strony nie chciałem go okłamywać, ale z drugiej nie musiał wiedzieć, że się nie wybieram. Mógł mnie przekonywająco namawiać, a tego nie chciałem. Postanowiłem odpisać w bezpieczny sposób.
miles_: Hejka. Jeszcze nie wiem.
Przez moment w mojej głowie znajdowała się myśl, że chłopak chce mnie zaprosić, ale od razu ją odrzuciłem. Z tego co wiedziałem, to blondyn nie chciał się ujawnić. A przynajmniej nie przed Masonem. Chciałem go podejść, dlatego napisałem:
miles_: Trochę się boję, a w dodatku nie miałbym z kim przyjść :(
Może to i głupie, ale warto było spróbować. Mimo wyrobionego dystansu wciąż miałem nadzieję, że między nami mogłoby coś być.
xloogan: Jak przyjdziesz sam, to nie wstyd ;)
I czar prysł. Wtedy już byłem pewien, że Logan widział we mnie jedynie znajomego. Znajomego, bo przyjacielami nie mogłem nas już nazwać. Zbyt bardzo się od siebie odsunęliśmy. To znaczy on się odsunął ode mnie.
miles_: Nie wiem czy czytałeś informację na plakacie, ale osoba towarzysząca jest wymogiem.
xloogan: Jestem pewien, że nie będą tego pilnowali.
xloogan: Zresztą później ludzie i tak się wymieszają, więc to moim zdaniem głupia zasada. Nie będą mieli wszystkich na oku.
miles_: Być może masz rację...
Westchnąłem, odkładając telefon ma blat stolika. Było mi delikatnie smutno, że Logan niczego do mnie nie czuł. Liczyłem się z tym, więc na nic się nie nastawiałem, ale i tak serce delikatnie mnie zakłuło. Ten konkretny blondyn był jedynym gejem, z którym utrzymywałem regularny kontakt. Co z tego, że wiedziałem o kilku innych chłopakach. Tych ze szkoły ledwo znałem, a z tym, o którym wiedziałem, a który był poza murami liceum, nie utrzymywałem kontaktu od wakacyjnego incydentu. Logan był jedyną osobą, która mogła mi pokazać czym jest miłość i związek. Że też byłem tak głupi myśląc, że między nami mogłoby coś być.
Jeszcze nigdy nie byłem w prawdziwym związku. Nic dziwnego, że chciałem zobaczyć jak to jest. Jak desperacko by to nie brzmiało.
— (...) i chętni mogą przyjść pomóc udekorować salę gimnastyczną — powiedziała Brooklyn.
Wtedy zacząłem ponownie przysłuchiwać się rozmowie moich znajomych, która wciąż krążyła wokó balu.
Byłem zaskoczony, że nie pytali o moją tekstową wymianę zdań, która z pewnością nie umknęła ich uwadze, ale nie chciałem się nad tym specjalnie rozwodzić.
— Pójdziemy? — spytała Skyler. — W zeszłym roku dostałyśmy za to dobre oceny z wf-u.
To zdanie blondynka skierowała w stronę Brooklyn.
Przyjrzałem się wspomnianej powyżej dziewczynie, która zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią.
— Mamy jeszcze sporo czasu — odparła. — Podejmiemy decyzję w połowie listopada.
Wtedy zadzwonił dzwonek na następne zajęcia. Wszyscy wstaliśmy, sprzątając ze stolika, a następnie się rozdzieliliśmy.
Ruszyłem samotnie w stronę sali od języka norweskiego. Na szczęście udało mi się przejść całą trasę, bez napotkania Masona. W ostatnich dniach unikałem go jak ognia, co raczej nie powinno być zaskoczeniem.
Byłem na niego wściekły. Nie dlatego, że zranił mnie psychicznie. No dobra, z tego powodu też, ale głównie przez to, że już powoli przestawałem się go obawiać, ale incydent z boiska znowu doprowadził do tego, że znowu bałem się spotkać go na korytarzu. Z każdym dniem było już coraz lepiej, ale niestety wszystko wróciło do momentu z początku roku szkolnego, gdy obawiałem się sam wejść przez szkolną bramę.
✩ ✩ ✩
Wieczorem po kolacji i po przygotowaniu się do snu, położyłem się na łóżku z telefonem. Chciałem odpocząć po całym dniu, zajmując sobie głowę Instagramem. Przeglądałem wszystkie posty osób, które obserwowałem, a że było ich całkiem sporo, to siedziałem nad tym niezwykle długo. Było już chyba koło dwudziestej drugiej, gdy dostałem wiadomości od Nolana. Gdy ją przeczytaniem byłem zaskoczony, ale wdzięczny za informację w niej zawartą.
n_nelson: Próbowałem. Próbowałem dziś powiedzieć Lucy, że to koniec. Próbowałem, ale spieprzyłem. Za bardzo bałem się jej reakcji. Dookoła było mnóstwo osób, a w dodatku ogłoszono dzisiaj ten cały bal. Dziewczyna już wszystko zaplanowała. Nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć. Przepraszam...
Byłem zaskoczony, fakt. Myślałem, że chłopak w końcu upora się z problemem, ale nie sądziłem, że będzie mu to sprawiało taki problem. Nigdy nie znajdowałem się w takiej sytuacji, ale rozumiałem, że to nie było trudne zadanie, dlatego w pełni zdawałem sobie sprawę, że szatyn potrzebował czasu.
Zresztą nie był mi nic winny. Nie musiał przepraszać. Wybaczyłem mu, gdy wszystko mi wyjaśnił, przychodząc w nocy do mojego domu. Mógł robić co chciał, nie zważając na mnie. Ja chciałem jedynie, aby było normalnie i wszystko zaczęło wracać do normy.
To krótkie słowo przepraszam dało mi do myślenia. Miałem nadzieję, że chłopak nie czuł się zobowiązany do zerwania z Lucy przeze mnie. Fakt, jego związek z blondynką mi się w żadnym związku nie podobał, ale to nie była moja sprawa, i choć bolało, wolałem trzymać się od tego z daleka.
Problem w tym, że z tą wiadomością poczułem się zobowiązany pomoc mojemu trzecioklasiście. Nie do końca wiedziałem jak, ale w głębi duszy potrzebowałem to zrobić.
miles_: Nie musisz przepraszać. W końcu nie robisz tego dla mnie.
miles_; Zdaję sobie sprawę, że to trudne, ale nie wiem jak Ci z tym pomóc.
miles_: Ja w takiej relacji nie czułbym się najlepiej i chciałbym zakończyć ją jak najszybciej.
miles_: Rozumiem, że potrzebujesz czasu. Ważne, żebyś zrobił to po swojemu, dlatego nie przepraszaj mnie za coś, co powinieneś zrobić odpowiednio dla siebie.
Chciałem, aby moje słowa brzmiały jak motywacja. Z wyglądu może i nią były, ale nie wiedziałem jak chłopak zareaguje na moją wiadomość. Nie odczytał jej w przeciągu dziesięciu minut, dlatego nie czekałem na informację zwrotną.
Wyłączyłem telefon i odłożyłem go z powrotem na szafkę nocną, gasząc przy tym światło.
Próbowałem zasnąć, ale coś nie dawało mi spokoju. Te przeprosiny Nolana. To było w pewien sposób urocze. Było widać, że chłopak chciał naprawić naszą relację i robił wszystko, aby było jak dawniej. Nie chciałem, żeby zerwanie z tą całą Lucy było zobowiązaniem. Niestety chyba na to wychodziło.
Ta cała sytuacja była naprawdę chora. Nie rozumiem dlaczego ta dziewczyna zachowywała się w taki sposób. Z jakiegoś powodu wierzyłem w słowa Nolana. Nie chciałem myśleć, że było inaczej. W końcu wszystko wskazywało na to, że rzeczywiście nie byli parą. Przynajmniej wszystko poza ich publicznymi wystąpieniami.
Zachowanie Nolana dawało jasno do zrozumienia, że chłopak nie chciał tego, co wyprawiała wokół niego blondynka z jego rocznika. Wcale mu się nie dziwiłem. Lucy musiała być niezrównoważona psychicznie, zachowując się w ten sposób. Jej obsesyjne zachowanie pozostawiało dużo do myślenia. Po jej poczynaniach można było łatwo wywnioskować, że robiła wszystko, byle tylko osiągnąć swój cel. Nie ważne jak ciężki byłby do zrealizowania.
W każdym razie wierzyłem, że Nolan zrobi co trzeba. Mimo wszystko był całkiem rozsądną osobą. Nic dziwnego, że popełnił błędy. Nikt z nas nie jest bez winy. Wszyscy robiliśmy rzeczy, z których nie byliśmy później zadowoleni, jestem pewien. Taka już ludzka natura. Najważniejsze, by próbować wszystko naprawić. To wtedy doskonały znak, że zdajemy sobie sprawę z własnych błędów i dążymy do poprawy, aby móc żyć tak jak kiedyś, ale z czystym sumieniem.
Z tą myślą zamknąłem oczy, pogrążając się w krainie snów.
⋆⋅☆⋅⋆
Ważne ogłoszenie na mojej tablicy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro