Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 33 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Milesa ༺

Chyba nie muszę mówić, że byłem oszołomiony tym, co się wydarzyło. Nie mogłem uwierzyć, że Nolan był w stanie posunąć się do zrobienia czegoś takiego. Zdecydowanie zyskał tym w moich oczach. To było nasze pierwsze spotkanie poza murami szkoły i galerii. Przeprosił, a to było dla mnie najważniejsze.

Ta cała sprawa z Lucy była naprawdę zagmatwana. Nie do końca chciałem w to wierzyć, ale szatyn raczej nie posunąłby się do tak głupiego kłamstwa, prawda? Coś musiało być na rzeczy. Ta dziewczyna sprawiała wrażenie natarczywej, więc słowa mojego trzecioklasisty mogły być jak najbardziej prawdzie i tego będę się trzymał. Nie widziałem sensu w dalszym rozważaniu na ten temat.

Co do Masona, byłem zaskoczony, że chłopak dał tak jasno do zrozumienia, że nie popiera jego zachowania. Delikatnie mnie zawstydził, mówiąc, że będzie mnie przed nim bronił. Pomimo to czułem się usatysfakcjonowany. Ktoś się o mnie troszczył. Ktoś inny, niż rodzina i przyjaciele. Znowu poczułem się kimś ważnym.

Następny, szkolny dzień był dla mnie bardzo trudny. Chciałem za wszelką cenę unikać Masona, dlatego ukrywałem się w bibliotece. W dodatku obawiałem się spotkania ze znajomymi, a głównie z Brooklyn, która z pewnością była gotowa mnie zabić, za to, że się nie odzywałem.

Co prawda nie powiedziałem Tori o nocnej wizycie Nolana, ale wyjaśniłem jej, że u mnie wszystko było już dobrze. Na szczęście nie naciskała. Poprosiła mnie, abym następnym razem od razu do niej napisał, gdyby coś się działo. Obiecałem tak zrobić, choć nie byłem pewien, czy nie złamię tej obietnicy. Już raz nie dotrzymałem danego słowa...

Siedziałem schowany pomiędzy kilkoma regałami. Miałem doskonały widok na drzwi. Mason chyba nigdy nie był w tej bibliotece, ale w razie niebezpieczeństwa postanowiłem być przygotowany na ewentualną ucieczkę.

W pewnym momencie do pomieszczenia weszła Kaylee. Brunetka w okularach od razu zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Z pewnością mnie szukała.

Pech chciał, że nieopodal była Tori, która wskazała jej miejsce, gdzie się schowałem.

Nie mogłem być na nią zły. W końcu i tak musiałbym porozmawiać ze znajomymi. Unikanie ich nie było dobrym pomysłem. W końcu z Kaylee i Charliem miałem praktycznie połowę zajęć, więc raczej ciężko byłoby się na nich nie natknąć.

— Wiedziałam, że cię tu znajdę — powiedziała brunetka, podchodząc i zajmując miejsce przy stoliku, gdzie siedziałem. — Dlaczego się wczoraj nie odzywałeś?

Nie wiedziałem co jej powiedzieć. Szukałem w głowie odpowiednich słów, ale dziewczyna mi w tym przerwała.

— Słyszałam o Masonie. Wszystko w porządku?

— Tak — odparłem. — Po prostu potrzebowałem pobyć sam na sam. Ten człowiek potrafi znaleźć za skórę. Sama wiesz.

— Ten debil nie powinien chodzić do tej szkoły — podsumowała Kaylee. — Ale na pewno wszystko dobrze?

— Na sto procent — potwierdziłem, szeroko uśmiechając się na jej zatroskanie.

— Ja jestem tą osobą, z którą łatwo ci było porozmawiać — odezwała się brunetka. — Powinieneś strzec się Brooklyn.

— Jestem pewien, że jeśli spotkam ją na korytarzu, to z pewnością mnie zamorduje — wyznałem.

— W takim razie odprowadzę cię na zajęcia — powiedziała dziewczyna. — Będę mogła zareagować, gdy Brook będzie chciała cię udusić.

Szczerze uśmiechnęłam się na jej słowa. Po rozmowie z nią poczułem się zdecydowanie lepiej. Zrobiłem się spokojniejszy, bo jedna osoba była już za mną. Zostały trzy.

Kaylee tak jak obiecała, odprowadziła mnie pod salę od historii sztuki. Na szczęście podczas naszego spaceru nie natknęliśmy się ani na Brooklyn, ani co gorsza Masona.

W międzyczasie przygotowałem sobie to, co chciałem powiedzieć Charliemu.

Pożegnałem się z Kaylee i wszedłem do sali od przedmiotu, który był według mnie naprawdę ogromną stratą czasu.

✩ ✩ ✩

miles_: Potrzebujesz w najbliższym czasie jakichś konkretnych notatek?

Moja współpraca z Nolanem znacząco podupadła w ostatnich tygodniach, dlatego chciałem od razu wszystko nadrabiać. Podczas lunchu postanowiłem napisać do chłopaka, żeby po powrocie do domu móc przygotować się z materiałem.

n_nelson: Na chwilę obecną niczego konkretnego nie potrzebuję, ale z chęcią przyjąłbym nowe notatki z hiszpańskiego :3

Nie wiedziałem za co się zabrać. Gdy pracowaliśmy regularnie, wiedziałem co przygotować na następne spotkanie. Przez przerwę straciłem rachubę.

W dodatku głowę miałem zapełnioną informacjami z matematyki. Chwilę wcześniej dowiedziałem się o bardzo ważnym egzaminie. Czy się stresowałem? Oczywiście, w końcu to matematyka, a ja byłem z niej naprawdę słaby. To jedyny przedmiot, gdzie moją najlepszą oceną było zaledwie C. Nic nie mogłem na to poradzić. Avertura uczyła w taki sposób, że praktycznie nic nie rozumiałem. Jej podejście do ucznia również pozostawiało wiele do myślenia.

Do wspomnianego egzaminu było jeszcze całkiem sporo czasu, ale i tak się bałem. Nie bez powodu zapowiedziała go tak wcześnie. Były przygotowane pewnie takie zadania, przez które większość osób tego testu nie będzie w stanie zaliczyć.

Tego bałem się najbardziej. Że nie zaliczę, stracę czas na naukę, a potem będę zaczynał od początku. Gdyby tylko nie było ocen...

Na dobrą sprawę nie były do niczego potrzebne. Wywoływały jedynie niepotrzebny stres, który bardzo często doprowadzał do depresji. Każdy wie, że na studia liczą się wyniki z egzaminów końcowych. W takim razie po co był taki nacisk na oceny? Nie mam pojęcia. Ale cóż. Musiałem być silny. Wierzyłem, że uda mi się to jakoś przetrwać.

Spotkanie i rozmowa z resztą moich znajomych przebiegła wyjątkowo spokojnie. Nie spodziewałem się tego. Brooklyn już nie raz pokazała, że potrafi walczyć za innych, ale tym razem nie była bardzo zła, że nic nie powiedziałem. Oczywiście, miała ochotę udusić Masona gołymi rękami, ale to przy okazji.

Po raz kolejny obiecałem, że następnym razem przyjdę, gdy będzie się u mnie coś działo. Zastanawiałem się jedynie ile w tym wszystkim było prawdy. Na dobrą sprawę okłamywałem znajomych na każdym kroku, co naprawdę mi się nie podobało. Nie mam pojęcia dlaczego to robiłem. Może to przez strach? Już nie raz mówiłem, że nie chcę mieszać w to wszystko siostry i znajomych. Jak widać, mocno trzymałem się tego postanowienia.

✩ ✩ ✩

Przed językiem francuskim ponownie ukryłem się w bibliotece. Nie chciałem krążyć po korytarzach całkiem sam. Na te zajęcia i tak mogłem się spóźnić.

Siedziałem w dokładnie tym samym miejscu, przy którym znalazła mnie Kaylee o poranku. Z jakiegoś powodu czułem się tam najbezpieczniej.

W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Logan. Podszedł do biurka mojej siostry, wymieniając z nią kilka zdań, a następnie ruszył w kierunku pobliskich regałów.

Wchodząc głębiej mógł zauważyć mnie w dosłownie każdym momencie. Nie chciałem się jednak wychylać. Byłem ciekaw, czy się do mnie przysiądzie.

Na dobrą sprawę nie wiedziałem co się działo na boisku, zaraz po mojej uciecze. Zastanawiałem się, czy Logan w jakiś sposób zareagował i postawił się Masonowi. Mówił, że dla świętego spokoju nie będzie mu wchodził w drogę, i jeśli się tego trzymał, to kiepsko z jego strony. Na początku mnie bronił, a później jakoś się to zatarło. Ciekawe czy jego nastawienie do mnie uległo zmianie.

W pewnym momencie blondyn wszedł w alejkę, gdzie znajdował się stolik, przy którym siedziałem. Gdy tylko mnie zauważył, delikatnie się uśmiechnął, a następnie podszedł trochę bliżej.

— Cześć — przywitał się, a następnie usiadł na krześle obok.

— Hej.

— Jak się czujesz? — spytał.

Wtedy do mnie dotarło, że Logan był jedyną z bliższych mi osób, która do mnie nie napisała. Nie pamiętam od niego żadnej wiadomości, więc na sto procent do mnie nie pisał. A nagle pyta, czy wszystko u mnie w porządku. Dało mi to do myślenia.

Fakt, może nie chciał zasmucać mnie swoimi pytaniami o mój stan psychiczny, ale nie bardzo mi to do niego pasowało. Reprezentował sobą coś zupełnie innego, więc wydało mi się to dziwne.

— Stabilnie — odparłem. — Powoli zapominam, ale i tak zostanie to ze mną na zawsze.

— Mason to kretyn. Nie powinieneś się nim przejmować — powiedział chłopak. — Pieprzony z niego homofob i tyle.

— Jego homofobia aż tak bardzo mi nie przeszkadza — wyznałem. — Niech sobie mnie nie toleruje, ale chciałbym, żeby nie robił z tego takich scen, jak ostatnio.

— Wątpię, żeby posłuchał twojej prośby — westchnął chłopak. — Miałem ochotę przywalić mu w twarz, gdy uciekałeś, ale nie chciałem mieć problemów.

Czyli jednak. Miałem mu uwierzyć? Może i powinienem, ale nie chciałem. Skoro zarzekał się bronić słabszych, to powinien robić to za wszelką cenę. Mówienie o tym, czego się nie zrobiło jest jeszcze gorsze, niż stanie i zgoda na takie traktowanie.

— Muszę uciekać na francuski — powiedziałem, ignorując jego ostatnie słowa. — Dzięki za rozmowę.

Chłopak wstał razem ze mną, a następnie niespodziewanie przytulił. Oddałem uścisk, ale wiedziałem, że jego zachowanie wobec mnie nie było do końca szczere. Naprawdę chciałem się mylić, ale nic na to nie wskazywało.

— Do potem — odezwał się chłopak, gdy wychodziłem z biblioteki.

Miałem co do niego naprawdę mieszane uczucia. Nie miałem pojęcia jak interpretować jego zachowanie. To, że chciał coś zrobić, nie świadczyło o jego szlachetności. Ja też chciałbym móc postawić się Masonowi, ale byłem do tego za słaby. To tylko słowa, które nie muszą mieć żadnego pokrycia.

Moja relacja z Loganem znalazła się pod ogromnym znakiem zapytania. Chciałem poobserwować jego zachowanie, przez kilka najbliższych dni. Liczyłem, że uda mi się rozwiązać zagadkę, czy chłopak faktycznie mnie szanuje, czy moje istnienie przestało go w ogóle interesować, ale zgrywał pozory, żeby nie wyjść na dupka.

Z tą myślą wszedłem do sali od francuskiego, w momencie, gdy zadzwonił dzwonek na następne zajęcia. Zająłem tę samą ławkę co zwykle.

Kilka osób znacząco mi się przyglądało, ale to zignorowałem. Chciałem zająć sobie głowę czymś innym. Potrzebowałem odskoczni. Z pomocą przyszła nauczycielka francuskiego, oznajmiając niezapowiedzianą kartkówkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro