⸻ 30 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Nolana ༺
◑ MIESIĄC PÓŹNIEJ ◐
☟
Moją największą niedoskonałością okazała się słabość. Nie potrafiłem powiedzieć nie w sytuacjach, gdzie powinienem. Doskonałym tego przykładem była ta cała sprawa z Lucy. Dziewczyna nieustannie krążyła wokół mnie. Nie wiedziałem, a co gorsza nie potrafiłem jej powiedzieć, że między nami nigdy nic nie będzie. Przez to wszystko, co zaczęła wokół mnie kręcić, okropnie działała mi na nerwy. Mogę szczerze powiedzieć, że już wtedy przestałem ją lubić.
Szkoda, że w oczach innych ta cała szopka wyglądała inaczej. Wszyscy widzieli w nas potencjalną parę. Cooper co chwila powtarzał, że w końcu udało mi się kogoś znaleźć. Cieszył się moim nieszczęściem. Nie jego wina. Nie wiedział przez co przechodziłem.
Gdybym za pierwszym razem powiedział stanowcze nie, Lucy nie owinęłaby wokół mnie swojej miłosnej sieci. To tylko i wyłącznie moja wina, że zaczęliśmy spędzać ze sobą tyle czasu. W pewnym momencie była już wszędzie. Jadała ze mną i chłopakami lunch, chodziła na mój każdy trening, tylko po to, aby być blisko mnie. Czułem się przez nią osaczony, co bardzo mi się nie podobało.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że dziewczyna bez żadnych skrupułów rozpowiadała wszystkim, że byliśmy razem. Oczywiście było to kłamstwo. Nawet jeśli chciałaby spróbować wejść ze mną w związek, to powinna zapytać mnie o zdanie, a tego nie zrobiła.
Przez to wszystko strasznie popsuł mi się kontakt z Milesem. Mój drugoklasista zdystansował się w stosunku do mnie. Już nie spędzaliśmy razem tyle czasu, co wcześniej, a nasze spotkania były strasznie sztywne. Nie wiedziałem jak mam mu to wszystko wyjaśnić, jak przeprosić za to, co się działo. Moje milczenie doprowadziło do naszego oddalenia. Po raz kolejny była to moja wina.
Pomimo, że wiem czym zawiniłem, nie do końca rozumiałem stosunku Milesa do mnie. Owszem, mógł poczuć się przeze mnie zdradzony, ale...
Cholera!
Dlaczego to musiało się zjebać? Wszystko się układało. Moje życie było w pewnym sensie zajebiste, a teraz?
Problemy z natarczywą Lucy, moja zazdrość o Logana, problemy w nauce i co najgorsze, kryzys mojej orientacji seksualnej, który schowałem w głębi siebie.
Nie miałem siły się nad tym rozwodzić. Nie w momencie, gdy tyle ciężkich rzeczy działo się w moim życiu. Nie chciałem dołować się jeszcze bardziej. Zdawałem sobie sprawę, że coś było na rzeczy. Z jakiegoś powodu dziewczyny przestawały mnie pociągać. Przyłożyła się do tego Lucy, nieustannie na mnie napierając. Każdy jej pocałunek obrzydzał mi pojęcie związku i miłości.
✩ ✩ ✩
Podczas meczu treningowego nie mogłem się skupić. Starałem się być z tyłu, żeby nie psuć chłopakom akcji. Piłka trafiała z rąk do rąk, aż w końcu lądowała w obydwu koszach, znajdujących się na przyszkolnym boisku do koszykówki.
Trenerka pozwoliła nam na trening na zewnątrz, przez wzgląd na ładną pogodę. Co prawda nie mogła być z nami, ale w niczym to nie przeszkadzało. Graliśmy i tak między sobą.
Ostatnimi czasy coraz rzadziej przyjeżdżały do nas drużyny z innych szkół. Zbliżało się rozpoczęcie międzyszkolnych mistrzostw, przez co wszyscy woleli skupić się na dopracowaniu strategii. To zrozumiałe. Raczej nikt nie chciałby, aby drużyna z innej szkoły za wcześnie odkryła tajne kombinacje danego zespołu. Skoro Mason to zrozumiał, to każdy powinien.
Bardzo często spoglądałem w stronę trybun. Zbyt wiele osób nie przyszło nas dopingować, ale z kilkanaście osób oglądało nasz krótki mecz.
W pewnym momencie dostrzegłem Otisa w towarzystwie chłopaka, który znacząco się ode mnie odsunął. Miles usiadł wraz z moim przyjacielem na trybunach, rozglądając się po boisku. Byłem zaskoczony, że postanowił przyjść. Gdy graliśmy na wewnątrzszkolnym boisku, nigdy nie przyszedł. A przynajmniej ja nigdy go nie widziałem...
Cooper po raz kolejny trafił do kosza naszych przeciwników. Ustaliliśmy, że zrobimy krótką przerwę, gdy któraś z drużyn dojdzie do dwudziestu punktów. Tak też zrobiliśmy.
Podeszliśmy do pobliskich ławek, gdzie leżały nasze rzeczy. Chwyciłem do ręki wodę, aby dobrze się nawodnić. Wtedy zaobserwowałem, jak Mason znacząco się komuś przygląda. Zanim jednak zdążyłem spojrzeć w kierunku trybun, kapitan drużyny się odezwał.
— Przyszedłeś znaleźć sobie nowy obiekt westchnień?! — krzyknął. — Nie znudziło ci się to całe bycie gejem? Brzydzę się tobą Miles!
Odruchowo spojrzałem w miejsce, gdzie siedział mój drugoklasista. Odległość jaka nas dzieliła nie miała znaczenia. Doskonale widziałem, jak do oczu chłopaka napływają łzy.
Byłem oszołomiony tym, czego się wtedy dowiedziałem. Tym tajemniczym gejem, którego nakryli w wakacje, i który był na ustach każdego w tej szkole od początku roku, był Miles. Mój Miles. Chłopak, z którym pracowałem w parze nad projektem. To o kim tak często myślałem, zastanawiając się jak ciężko musiało być chłopakowi, na którym wymuszono coming out. Jak mogłem tego nie zauważyć? Szatyn nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych. Nigdy nie dał po sobie poznać, że wolał chłopaków.
Uciekł z trybun. Chciałem za nim biec, ale zatrzymało mnie pytanie ze strony Masona.
— Jakim cudem wytrzymałeś z nim tyle czasu Nels? — spytał.
Spojrzałem na niego pustym spojrzeniem. Przez to wszystko nie wiedziałem co się wokół mnie działo.
— Kurde, a jak on się w tobie zakochał? — powiedział, podchodząc do mnie i kładąc rękę na ramieniu. — Twój związek z Lucy musiał złamać mu serce!
Chłopak wybuchnął śmiechem, a mnie zaczęło się wszystko zlewać. Teraz miało to sens. Już wiedziałem dlaczego Miles nabrał do mnie dystansu. Nie chodziło tylko o to, że zacząłem "spotykać" się z Lucy. Poczuł się zraniony. Zraniony przeze mnie i mój brak odpowiedzialności.
Może i nie wiedziałem, że był gejem. Ale to nie usprawiedliwiało mojego zachowaniach. Jeżeli on myślał, że wiedziałem o jego orientacji...
A jeśli Mason miał rację? Jeżeli Miles rzeczywiście coś do mnie czuł? Zachowałem się podle. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko się działo. Świat w pewnym sensie runął. Tego wszystkiego było zwyczajnie za dużo. Przerastało mnie to, co z każdym dniem wychodziło na jaw.
✩ ✩ ✩
Opłukałem sobie twarz wodą, spoglądając następnie na swoje odbicie w lustrze. W tle dochodziły dźwięki wiadomości, które Lucy nieustannie do mnie wysyłała, a które ja ignorowałem.
Złościłem się na siebie, że nie byłem w stanie zaprzeczyć wszystkiemu, co mówiła dziewczyna. Rozpowiadała na lewo i prawo, że byliśmy parą, a prawda była oczywiście zupełnie inna. Powinienem zakończyć tę chorą relację. Wszystko się przez nią psuło.
Położyłem się na łóżku, spoglądać w okno, które znajdowało się idealnie w miejscu, gdzie miałem głowę.
Czyli to Miles był tym gejem, którego za wszelką cenę chciałem poznać. Że też poznałem go nieświadomie. W ogóle bym nie przypuszczał, że jest homoseksualistą. Zupełnie nic na to nie wskazywało. Był miły, rozważny, rozsądny, a rozmowa z nim to czysta przyjemność. Było mi przykro, że poczuł się źle przez Lucy. Próbowałem zerwać z nią kontakt, ale to niełatwe, gdy chodzi się do jednej szkoły.
Powinienem to zrobić dla Milesa. Jeżeli ona była powodem jego smutku, to tym bardziej powinienem się od niej odciąć. Chciałem powrotu naszej starej relacji. Lubiłem spędzać czas z szatynem. W jego towarzystwie czułem się niezwykle dobrze. Czułem się bardziej sobą. Ma to sens?
Wziąłem do ręki telefon, który ciągle przyjmował kolejne wiadomości od blondynki z klasy Masona. Już nawet nie miałem siły komentować jej zachowania.
Znalazłem konwersację z Milesem i...
No właśnie. Zwyczajnie mnie zatkało. Nie wiedziałem co mam napisać. Przez cały miesiąc nie próbowałem się z nim pogodzić. Pewnie miał mnie za totalnego idiotę. W końcu okropnie go potraktowałem.
Co się zmieniło? Już wiedziałem o jego orientacji seksualnej. Wiedziałem czym go skrzywdziłem. Powinienem przeprosić. Tyle, że robienie takich rzeczy przez internet było do bani. Chciałem się z nim spotkać. Godzina była już późna, ale miałem nadzieję, że chłopak chociaż mi odpisze.
Wystukałem krótką wiadomość, którą chciałem wysłać. Przeczytałem ją kilka razy, jakby bojąc się, że popełniłem w niej głupi błąd. Prawda jest taka, że zwyczajne w świecie bałem się do niego napisać. Po tym wszystkim co odwaliłem, sytuacji z Lucy, na pewno się podłamał. Nie chciałem żeby cierpiał, a już na pewno, żeby cierpiał z mojego powodu.
Wcisnąłem wyślij. Wpatrywałem się tępo w kilka wysłanych przeze mnie słów.
n_nelson: Miles, chciałbym się z Tobą spotkać i porozmawiać. Jestem Ci winien przeprosiny i wyjaśnienia. Odpisz proszę.
Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłem, że był aktywny. Odczytał moją wiadomość, ale nie odpisał. Czekałem dziesięć minut.
Po tym czasie przyszedł mi do głowy głupi pomysł, który wtedy wydawał się genialny. Nie przemyślałem tego, ale nie chciałem się nad tym rozwodzić.
Wstałem na równe nogi i podszedłem do szafy. Sprawnym ruchem ją otworzyłem, szukając odpowiedniego ubrania.
⋆⋅☆⋅⋆
Nowa, cudowna okładka wykonana przez Adalyn_Kinga !
(Serdecznie do niej zapraszam!)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro