⸻ 27 ⸻
【P E R S P E K T Y W A】
༻ Milesa ༺
☟
Powolnym krokiem przemierzałem teren galerii, szukając sylwetek moich znajomych. Niestety w budynku znajdowało się bardzo dużo osób. Praktycznie wszyscy klienci mieli na sobie ubrania zespołu lub byli ubrani w ich kolorystyce, co świadczyło, że nie tylko my stwierdziliśmy, że dobrym pomysłem było spotkanie się przed koncertem w tamtym miejscu.
Minąłem kilka sklepów z ubraniami, aż doszedłem do niewielkiej fontanny, ulokowanej na samym środku głównego pomieszczenia, które stanowiło punkt zaczepienia. W tamtym miejscu znajdowały się tablice informacyjne, które pomagały w odnalezieniu odpowiedniego sklepu. Korzystali z nich głównie przyjezdni, ale i miejscowym zdarzało się do nich zajrzeć.
Nieopodal jednego z filarów podtrzymujących sufit stały pogrążone w rozmowie Skyler oraz Kaylee. Bez zastanowienia do nich podszedłem.
— Hejka — przywitałem się z nimi, przytulając każdą z nich.
— Dobrze, że jesteś — odezwała się Kaylee. — Nie wytrzymałabym już zbyt długo ze Skyler sam na sam — dodała, na co oburzyła się druga dziewczyna.
— Jak śmiesz! — wrzasnęła.
— Kocham cię Sky, ale nie mogę już słuchać jak mówisz w kółko o członkach zespołu — wyjaśniła brunetka w okularach. — Twoja obsesja na ich punkcie jest przerażająca.
— Nie poradzę nic na to, że ich kocham! To ludzka rzecz.
— Spróbuj przez dziesięć minut o nich nie myśleć — odezwałem się. — Weź kilka głębszych oddechów. Poczujesz się lepiej.
— Moje podekscytowanie i tak nie odpuści, wiesz o tym. — Skyler spojrzała na mnie pewnie.
— Wiem, ale dzięki temu nie będziemy mieli ochoty cię zamordować, prawda Kaylee? — spytałem, spoglądając na brunetkę, która pokiwała jedynie głową na znak zgody.
— Spróbujcie mi zepsuć dzisiejszy wieczór, a gorzko tego pożałujecie — powiedziała groźnie blondynka, spoglądając to na mnie, to na stojącą obok Kaylee.
Skyler wzięła sobie moją radę do serca i zaczęła głębiej oddychać. My z brunetką w okularach zaczęliśmy rozglądać się po okolicy, w celu odnalezienia reszty naszych znajomych, którzy mogli pojawić się w dosłownie każdej chwili.
Nagle poczułem wibrację w kieszeni spodni. Chwyciłem za telefon, aby sprawdzić kto napisał. Wszedłem na Instagrama, od razu lokalizując wiadomość od Logana.
xloogan: Nie zdążę dołączyć do Was w galerii, więc nie czekajcie. Spotkamy się już na miejscu! :*
Z jakiegoś powodu nie odczułem smutku, czytając wiadomość. Może przez to, że Logan wysłał mi buziaczka? Po raz kolejny nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Blondyn wysyłał mi czasem tak niezrozumiałe sygnały, że nie mogłem spać, ponieważ cały czas o tym rozmyślałem. Na dobrą sprawę wciąż nie wiedziałem, czy chciałby spróbować stworzyć ze mną związek. Może to ja powinienem zrobić pierwszy krok? Co ja gadam! Nie mogę być nachalny. Jeżeli Logan nie czuł do mnie tego samego, co ja do niego, mogłem się mu narazić i nasza relacja jedynie by ucierpiała.
— Coś się stało? — Z zamyślenia wyrwał mnie zatroskany głos Kaylee.
— Nie, wszystko dobrze — odparłem, chowając telefon z powrotem do kieszeni. — Logan dołączy do nas przed samym koncertem — wyjaśniłem.
— Hej! — Naszą krótką rozmowę przerwała Brooklyn, która znalazła się nagle obok nas. Tuż za nią podążał Charlie. — Gotowi na świetną zabawę?
— Jeszcze jak siostro! — Skyler i Brooklyn zbiły ze sobą piątkę.
Nie sądziłem, że najstarszą osobę z naszej paczki (Brooklyn) ogarnie takie podekscytowanie. Dziewczyna była niezwykle rozpromieniona, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
Od razu po przybyciu zaczęła rozporządzać naszym wspólnym czasem. Nikomu z nas to nie przeszkadzało. Brooklyn zawsze się o nas troszczyła i wiedziała przy tym co dobre.
Ruszyliśmy w stronę pobliskiej restauracji, w której serwowali naprawdę dobrą pizzę. Zajęliśmy jeden z wolnych stolików, gdy Skyler poszła zamówić dla nas okrągły placek z dodatkami. W tym konkretnym miejscu jadaliśmy wspólnie dosyć często, dlatego bez przeglądania menu mogliśmy zamówić posiłek. Zwykle braliśmy taką samą pizzę, co i tamtym razem nie uległo zmianie.
Podczas jedzenia Skyler na okrągło opowiadała, że marzyło jej się zdjęcie z członkami zespołu. Byli praktycznie na wyciągnięcie ręki, więc musiała to wykorzystać. Jej obsesja była w pewnym sensie urocza. To nic dziwnego, że fan chciał być jak najbliżej swoich idoli.
Po półgodzinnym posiłku ruszyliśmy w stronę wyjścia z galerii, a następnie pobliskiego stadionu, z którego dochodziły już odgłosy muzyki. Leciały wtedy jakieś nieznane nam kawałki, które przygotowywały słuchaczy do koncertu. Na całe szczęście nie staliśmy długo w kolejce i zaraz po okazaniu biletów, ruszyliśmy pod scenę. Wokół było mnóstwo osób. W tak potężnym tłumie można było łatwo się zgubić. Trzymałem się wzrokiem Brooklyn i Charliego, ale w pewnym momencie zniknęli mi z oczu. Na scenę wyszedł skład Sound Symphony, rozpoczynając koncert, przez co ludzie zaczęli pchać się w stronę sceny, by być jak najbliżej. Ja nie miałem takiego parcia. Zgubiłem się w tłumie, a nie miałem ochoty pchać się między nieznanymi mi osobami, dlatego stałem w gronie ludzi, którzy nie potrzebowali podejść bliżej.
Wraz z pierwszą piosenką wszyscy zaczęliśmy skakać, a część osób - gównie dziewczyny - zaczęły śpiewać wraz z piosenkarzami. To samo przy drugiej i trzeciej. Przy czwartej można było trochę odetchnąć. Właśnie wtedy zacząłem się obawiać, że nie uda mi się odnaleźć przyjaciół. Błądziłem wzrokiem po otaczających mnie ludziach, ale nie byłem w stanie zlokalizować nikogo znajomego. Zacząłem się delikatnie cofać, by móc dojrzeć przód tłumu. Przyznaję, że nie było to najlepsze posunięcie, ponieważ przez to na kogoś wpadłem. Natychmiastowo odwróciłem się w stronę poszkodowanej osoby. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem Logana.
— To już drugi raz jak na mnie wpadasz — powiedział głośno blondyn, zbliżając się do mojego prawego ucha.
To chyba przeznaczenie.
Pomyślałem. Przez tą niezręczną dla mnie sytuację strasznie się zarumieniłem. Nie pomagał mi w tym fakt, że po chwili Logan mnie przytulił, prawdopodobnie na przywitanie. W jego ramionach poczułem się tak bezpiecznie...
Przy kolejnej żywej piosence zaczęliśmy się z blondynem dobrze bawić. Spytał mnie o znajomych, ale wątpię czy usłyszał moją odpowiedź. Dookoła panował taki hałas, że ciężko było rozmawiać.
Rozejrzałem się dookoła, mając nadzieję, że uda mi się zauważyć kogoś znajomego. Tym razem zauważyłem. Wszystko dookoła mnie momentalnie zwolniło, a w sercu poczułem delikatne ukłucie.
Byłem oszołomiony, widząc Nolana całującego się z jakąś dziewczyną. To, że o niej nie wiedziałem zabolało mnie tylko trochę. Poczułem się zraniony przez to, że Nolan mówił, iż nie będzie go na koncercie. Skłamał. Jak widać był i bawił się naprawdę dobrze, wymieniając ślinę z jakąś blondynką. Byłem bardzo zawiedziony. Myślałem, że nasza znajomość wchodzi na naprawdę zdrowy, przyjacielski tor, ale przez tą sytuację zacząłem w to stanowczo wątpić.
Stałem przez chwilę jak wryty. W końcu udało mi się ocknąć, odwracając wzrok od mojego trzecioklasisty. Logan najwidoczniej zauważył, że coś było nie tak, bo przestał ruszać się w rytm muzyki i złapał mnie za ramiona. Przybliżając usta do mojej twarzy spytał co się stało. Moja mina musiała naprawdę wiele zdradzać.
— Wszystko w porządku? — dopytywał blondyn, gdy zignorowałem jego poprzednie pytanie.
— Tak. — W końcu mu odpowiedziałem. — Po prostu muszę wyjść z tego tłumu, żeby trochę odetchnąć.
Zanim chłopak zdążył zareagować, zniknąłem mu z oczu, chowając wśród ludzi. Bardzo ciężko było wydostać się z tego ogromnego skupiska fanów Sound Symphony. Na szczęście w końcu mi się to udało. Natychmiastowo wziąłem kilka głębszych oddechów. Dzięki nim poczułem się zdecydowanie lepiej. Stanąłem zaraz za grupką chłopaków, na ramionach których siedziały dziewczyny z komórkami. Nagrywały całe wydarzenie.
Złapałem się za głowę. Nie mogłem uwierzyć, że Nolan mógł się tak zachować. W pewien sposób mnie zdradził. Poczułem się naprawdę zraniony. Moje uczucia potęgowało to, że gdzieś w głębi serca wciąż czułem coś do tego szatyna. To wszystko było do dupy. Z całego serca nienawidzę cierpienia. Życie naprawde potrafi być do bani. Dlaczego takie rzeczy zawsze przytrafiały się mnie? Czym sobie na to zasłużyłem?
Piekący żar niesprawiedliwości otulił całe moje ciało. Przez to wszystko zrobiło mi się słabo. Moje nogi zaczęły się niekontrolowanie trząść. Pomyślałem, że to wszystko kiedyś mnie wykończy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro