Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⸻ 22 ⸻


P E R S P E K T Y W A
༻ Nolana ༺

Ostatnie pięć minut drogi pokonałem biegiem, ponieważ deszcz zaczął padać z coraz większą siłą. Wszedłem do domu w momencie, gdy z nieba zaczęła spadać ściana wody. Wewnątrz budynku panowała cisza, dlatego nie chciałem tego zmieniać. Nie było jakoś późno, ale mama miała następnego dnia zmianę w pracy od szóstej, dlatego pewnie położyła się wcześniej.

Ostrożnie przedostałem się na piętro. Wziąłem szybki, orzeźwiający prysznic, ogarnąłem wszystko, co było mi potrzebne następnego dnia i wygodnie ułożyłem się na łóżku.

Odpuściłem sobie kolację z dwóch powodów. Po pierwsze nie byłem aż tak głodny, żeby krzątać się po kuchni, a po drugie nie chciałem narobić niepotrzebnego hałasu, budząc przy tym wszystkich w domu.

Wyłączyłem nocną lampkę, otulając się ciemnością. Zrobiło mi się dziwnie ciepło. Nie mam pojęcia z jakiego powodu. Mój tor myślenia powędrował w kierunku Milesa. Wyglądał na naprawdę przerażonego. Do tej pory nie rozumiem dlaczego Logan zaprosił chłopaka, skoro ten bał się horrorów. Może o tym nie wiedział? Tak czy siak podczas seansu powinien zareagować. Ja nie potrafiłbym usiedzieć w miejscu, widząc co się dzieje. Dlaczego więc nic nie zrobiłem? Może to przez strach? A może chodziło o coś zupełnie innego? To normalne, że tak bardzo bałem się o Milesa?

Ostatnie pytanie, które zaistniało w mojej głowie nie dawało mi spokoju. Naprawdę nie wiedziałem dlaczego tak bardzo chciałem troszczyć się o tego chłopaka.

Obok łóżka leżał mój laptop, który wziąłem, kładąc sobie na kolanach. Sam nie potrafiłem odpowiedzieć na swoje pytania. Stwierdziłem, że internet pomoże mi rozwiązać supły niewyjaśnionych myśli. Gdy laptop był już odpalony, od razu wszedłem w wyszukiwarkę. Wtedy delikatnie się zawiesiłem. Nie wiedziałem jak sformułować pytanie. Zacząłem stukać w guziki klawiatury, ale po chwili wszystko usuwałem. Była to niby taka prosta rzecz, a ciężka do opisania. Po dobrych dziesięciu minutach stwierdziłem, że pytanie nie musi być logiczne.

Czy to normalne, że odczuwam troskę względem przyjaciela?

Enter. Moim oczom ukazało się bardzo dużo artykułów na ten temat. Kliknąłem pierwszy lepszy i zacząłem czytać.

Każdy z nas potrzebuje przyjaciół. Człowiek jest istotą stadną. Szuka „bratniej duszy", chce mieć „przyjaciela od serca" – człowieka bliskiego, z którym mógłby porozmawiać na każdy temat, wyżalić się ze swoich trosk, doradzić, pośmiać, przed którym nie musi się wstydzić swoich łez, wad ani słabości.

Prawdziwi przyjaciele często rozumieją się bez słów, lubią spędzać ze sobą wolny czas, inspirują się wzajemnie do nowych działań, czerpią radość ze wspólnie przeżytych chwil, akceptują siebie nawzajem w stu procentach, bez względu na decyzje, wybory, sukcesy czy porażki. Potrafią też konstruktywnie skrytykować.

Nie do końca o to mi chodziło. Doskonale wiedziałem jak działa przyjaźń. Może moje pytanie było źle sformułowane?

Przyjaźń męsko męska - jak powinna działać?

W tym przypadku dostępnych źródeł informacji było już znacznie mniej. Przeglądałem coraz więcej stron, ale nic nie było w stanie wyjaśnić moich uczuć względem Milesa. Może to było coś więcej niż przyjaźń? Tylko co to mogłoby być?

Zakochanie – stan związania emocjonalnego z drugą osobą. Charakteryzuje się nieustającymi myślami o tej osobie i pragnieniem przebywania z nią. W przypadku niedostępności obiektu uczuć osoba zakochana nierzadko cierpi. Zakochanie często błędnie nazywane jest miłością.

Przęłknąłem gulę w gardle, czytając artykuł o zakochaniu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w większości moje odczucia pokrywały się z opisywanymi w nim informacjami. Tylko, że to nie mogła być prawda. Mogłem zauroczyć się w chłopaku? Przecież nie byłem gejem. Jednakże moje zachowanie od jakiegoś czasu wskazywało coś zupełnie innego...

Jestem zakochany w koledze ze szkoły? Przecież to brzmiało abstrakcyjne. Zamknąłem laptop, starając się o tym nie myśleć. To nie mogło być to. Czułem silną potrzebę przebywania z Milesem, ale nie mogłem czuć do niego czegoś więcej, niż przyjaźń. Był młodszy. To była z pewnością zwykła troska. Chciałem, aby chłopak nie miał trudności w szkole.

✩ ✩ ✩

Byłem ogromnie wdzięczny za multum szkolnych obowiązków, które pozwoliły mi zająć czymś myśli. Nie chciałem męczyć się ciągłym analizowaniem tego, o czym czytałem wieczorem poprzedniego dnia.

Pewnym siebie krokiem wyszedłem z sali od historii, kierując się w stronę miejsca, gdzie pracowaliśmy co jakiś czas nad projektem. Spotkania mieliśmy zwykle w środy, ale nie za często. W końcu dopiero kończył się wrzesień. Od rozpoczęcia roku szkolnego minęły niecałe cztery tygodnie.

Wszedłem do sali 25B, gdzie dało się wyłapać gwar rozmawiających ze sobą osób. Przy nauczycielskim biurku siedział już Harris. Przywitałem się z nim, kierując następnie w stronę przydzielonego mi stolika. Mojego drugoklasisty jeszcze nie było.

Co do niego, to ciężko mi stwierdzić. Odepchnąłem od siebie myśl, że mógłbym czuć coś do innego chłopaka. Nie wiedziałem jak działało takie uczucie, ale z pewnością nie byłem nim ogarnięty. Zresztą nie chciałem już o tym myśleć. Miałem bardzo dużo na głowie, przez co mogłem zapełnić sobie głowę czymś innym.

W trakcie lunchu dowiedziałem się o kolejnym świetnym pomyśle Masona. Nie mam pojęcia jak udało mu się zorganizować krótkie treningi z drużynami z innych szkół. Nasza trenerka z pewnością mu w tym pomogła, ale nie to było w tym wszystkim najstraszniejsze. Kobieta spełniała dosłownie wszystkie jego zachcianki. Oczywiście te związane ze sportem. To z pewnością nie było normalne.

Tak czyt siak w najbliższe dni nie będę mógł pracować z Milesem podczas lunchu. Dzisiejszy sobie odpuściliśmy, przez wzgląd na spotkanie grupy. Chciałem mu o tym powiedzieć osobiście. Może zgodziłby się popracować po lekcjach? Na dobrą sprawę trenowaliśmy jedynie w szkole, podczas dwudziestominutowej przerwy. I to też nie codziennie. Moglibyśmy wydłużyć ten czas.

Moje rozważania przerwała sylwetka dobrze znanego mi drugoklasisty, która pojawiła się wewnątrz pomieszczenia. Chłopak z delikatnym uśmiechem podszedł do stolika, przy którym siedziałem.

— Hej — odezwał się jako pierwszy.

— Hej — przywitałem się.

— Jak ci minął dzień? — Chłopak zaskoczył mnie pewnością siebie.

— Nie najgorzej — odparłem. — Stresuję się trochę informatyką, którą mam za godzinę.

— Dlaczego? — Pytający wzrok chłopaka wypalał we mnie dziurę.

— Będziemy prezentowali wstępny wygląd naszych stron internetowych, które tworzymy od drugiego tygodnia szkoły — odpowiedziałem. — Mam nadzieję, że moja praca spodoba się Stevensowi.

— Będzie dobrze. — Szatyn posłał mi pokrzepiający uśmiech.

— Zanim Harris ogłosi dzisiejszy temat pracy chciałem ci coś powiedzieć. — Obserwowałem z uwagą, jak twarz chłopaka przeistacza się ze zwyczajnej, na pytającą. — Do końca tygodnia podczas lunchu nasza drużyna będzie miała treningi z inną szkołą. Nie dam rady się spotkać.

— Opłaca się robić tak krótkie treningi? — Byłem zaskoczony tym pytaniem. Zadawałem sobie dokładnie takie samo pytanie, od chwili gdy się o wszystkim dowiedziałem.

— Tak — odparłem. — Przynajmniej według kapitana naszej drużyny. — Chłopaka przeszedł dziwny dreszcz. — Akurat do piątku mam zawalone popołudnia. Może chciałbyś wpaść do mnie w sobotę, żeby się pouczyć? — spytałem.

Nie tylko ja byłem zaskoczony swoim pytaniem. Na twarzy Milesa również pojawiło się coś na wzór zaskoczenia i delikatnego szoku.

— W sobotę jest koncert, na który wybieram się ze znajomymi. Sound Symphony. Kojarzysz?

W odpowiedzi pokiwałem chłopakowi głową. Już wtedy wiedziałem, że nici z nauki do końca tygodnia.

— Jest wieczorem, ale chcemy jeszcze coś przed nim porobić — wyjaśnił chłopak. — Mógłbyś z nami iść, ale bilety są wyprzedane od dobrych dwóch tygodni.

— Kojarzę zespół, ale nie słyszałem akurat o koncercie — odparłem zgodnie z prawdą. — No cóż, w takim razie do końca tygodnia nie uda nam się popracować.

— W przyszłym tygodniu się odkujemy. — Na to jedno zdanie mój wyraz twarzy automatycznie się zmienił. Poczułem, jak usta układają mi się w uśmiech.

— Mamy czas — odparłem.

W tamtym momencie naszą uwagę przyciągnął Harris, który zaczął wyjaśniać na czym będą polegały zajęcia. Podał temat, i polecił, abyśmy zaczęli go omawiać. Miles zanotował wszystko w zeszycie, a następnie wyjął z plecaka dwie białe kartki. Jedną podał mnie. Zaczęliśmy pracować nad projektem. Próbowałem się skupić, ale myślami byłem daleko. Odczuwałem wielki smutek, że nie udało mi się umówić z chłopakiem na sobotnie spotkanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro